3 043
3 251 min.
Recenzje filmów
bartoszkeprowski (3368 pkt)
1825 dni temu
2019-11-23 16:59:21
Do niedawna sądziłem, że to rzecz absolutnie niemożliwa… Jednakże po ostatnim seansie najnowszej adaptacji kolejnego dzieła mistrza grozy muszę przyznać, iż nie jestem już tego wcale taki pewien. Owszem, „Doktor Sen” nie dał rady dorównać „Lśnieniu” w żadnym aspekcie, ale jego poziom realizacji stoi na wysokim poziomie, nieosiągalnym dla większości współczesnych obrazów grozy. W związku z tym śmiem twierdzić, iż za kilkanaście lat omawiana produkcja stanie się również klasykiem gatunku. Powtórzy zatem sukces „Lśnienia”, a czyż to samo w sobie, nie będzie już wybitnym osiągnięciem? Tym samym, na swój sposób, dorówna przecież wielkiej legendzie.
Fabuła widowiska grozy jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń przedstawionych w „Lśnieniu”. Obserwujemy, jak ułożyło się życie Danny’emu i jego matce po koszmarze w hotelu Overlook. Następnie, co jakiś czas skaczemy o kilka lat do przodu, przyglądając się różnym fragmentom kontrowersyjnego życiorysu napiętnowanego przez duchy chłopca, aż trafiamy w końcu do teraźniejszości, w której rzeczony bohater to dorosły mężczyzna, prowadzący spokojny żywot z dala od problemów i swojej traumatycznej przeszłości. W międzyczasie jesteśmy też świadkami działań morderczej sekty tropiącej ludzi ze szczególnym darem – lśnieniem. Niestety, chowający się przez lata w ukryciu Danny zostanie zmuszony do wyjścia z cienia i spłacenia zaciągniętego lata temu długu.
Kadr z filmu "Doktor Sen" (źródło: materiały prasowe)
Muszę przyznać, że ogromną zaletą przedstawionej przez scenarzystę historii jest jej sposób prowadzenia. Twórca i reżyser Mike Flanagan („Oculus”) jednocześnie rozwija kilka wątków, skupiając się na trzech pozornie niepowiązanych ze sobą postaciach. Z jednej strony poznajemy losy Danny’ego, z drugiej obserwujemy rytuały bliżej nieznanej nam sekty dowodzonej przez czarującą, acz okrutną kobietę w cylindrze, a w tle pojawia się (nie)winna czarnoskóra dziewczynka twierdząca, że potrafi urzeczywistnić magię. Wątki idealnie się ze sobą przeplatają, intrygując, szokując, a także wzruszając. Oczywiście wszystkie dążą do nieuniknionej, wspólnej konkluzji, którą jest wizyta w dobrze Wam znanym miejscu… Czujecie ciarki na plecach, gdy tylko macie w usta nazwę tego mrocznego przybytku? Dobrze, ponieważ ostateczna rozgrywka nie zawodzi, co więcej trzyma w napięciu i naprawdę zaskakuje obranymi rozwiązaniami fabularnymi. Z pewnością zabije Wam tu mocniej serce.
Flanagan zna się na swojej robocie. Eksploatuje jeden z wątków, pozwalając wciągnąć się widzom w opowiadaną historię i utożsamić z oglądaną postacią, po czym przerywa go w kluczowym momencie, często nie dopowiadając obserwowanych przez nich scen. Zmusza przez to kinomanów do ruszenia szarymi komórkami i pogłówkowania, zanim wyłoży wszystkie karty na stół, ujawniając tym samym skrywane tajemnice. Dzięki temu stopniuje napięcie, rozbudza wyobraźnię i podsyca apetyt na więcej. Przy takim sposobie prowadzenia fabuły nie ma miejsca na nudę (choć tempo powolne), a satysfakcja z obejrzanego, może i nieco pretekstowego, ale jakże nakręconego z pasją, zakończenia (prawdziwy fanserwis) jest zdecydowania większa niż filmach, gdzie każdy wątek zostaje wyłożony łopatologicznie, bez miejsca na domysły i tajemnice. Poza tym sama fabuła jest nieprzewidywalna, mroczna i, co najważniejsze, oryginalna.
Kadr z filmu "Doktor Sen" (źródło: materiały prasowe)
Kolejnym atutem obrazu są świetne rozpisane postacie. Na szczególną uwagę zasługuje Danny oraz Rose Kapelusz. Skupmy się jednak najpierw na głównym przeciwniku dorosłego chłopczyka z „Lśnienia”. Otóż czarny charakter „Doktora Sen” jest pełen wdzięku, powabu, ale też mroku i chłodu. Czaruje, wabi, przyciąga oko, jednocześnie wzbudza niechęć, strach, a także odrazę. Postać ta jest pełna sprzeczności, które połączone ze sobą, tworzą oryginalną i zapadającą w pamięć bohaterkę. Do tego działania Rose Kapulesz wykreowanej przez Rebeccę Ferguson zostały bardzo dobrze umotywowana, co tylko dodaje wiarygodności jej bezlitosnej i okrutnej protagonistce. Ta upaja się bowiem mordowaniem, jak dobrym trunkiem, tworząc z tego szokującego aktu sakralną ucztę. Żelazną ręką zarządza rodzinką i niczym niestrudzona łowczyni, zwierzęcy drapieżnik, udaje się na nocne łowy, poszukując nowych ofiar. Brzydzicie się nią? Jednakże dba o własną rodzinę, nie zabija bez powodu i zachowuje się jak najzwyklejszy człowiek. Ponadto ma dobre podejście do dzieci. Widzicie te kontrasty? Rose to najlepszy czarny charakter tego roku i życiowa rola Rebekki Ferguson, o której zawsze wiedziałem, iż potrafi grać, ale nigdy nie spodziewałbym się po niej takiego występu. Zresztą aktorski popis zawdzięcza scenarzyście i samemu Kingowi. Gdyby nie oni, taka postać w ogóle by nie powstała.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Doktor Sen" – The world is a hungry place, and a dark place
Więcej artykułów od autora bartoszkeprowski
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.346