
6 984
8 480 min.
Recenzje filmów
bartoszkeprowski (3146 pkt)
2976 dni temu
2015-01-26 10:15:19
Tak rozpoczyna się odwieczna walka dobra ze złem, której stawką jest życie, wolność oraz względny spokój wielu tysięcy ludzi, niezdających sobie nawet sprawy z czyhającego za każdym rogiem niebezpieczeństwa.
Najnowsze dzieło nieznanego mi wcześniej rosyjskiego reżysera Sergeya Bodrova to standardowy film fantasy z elementami dramatu oraz kina familijnego, skierowany głównie do młodzieży poszukującej widowiskowej i niezobowiązującej rozrywki… jednakże zacznijmy od początku…
„Siódmy syn” w przeciwieństwie do tego, co twierdzą twórcy, nie jest w żadnym wypadku wierną ekranizacją powieści Josepha Delaneya; jak już, to obraz oparty na motywach wspomnianej przed chwilą książki. Scenarzyści potraktowali pierwotny materiał jedynie jako bazę wyjściową pod własną wizję przygód Thomasa Warda, wprowadzając ogrom zmian oraz odstępstw od literackiego oryginału. Różnice dotyczą przede wszystkim niektórych postaci oraz przedstawionych wydarzeń – w tym całego zakończenia „Siódmego syna”. Mimo to oś fabularna filmu zachowuje główne wątki znane z kart pierwszej odsłony cyklu „Kronik Wardstone” pod tytułem „Zemsta czarownicy”. Jednakże, wypada przy tym dodać, iż uważani widzowie oraz wierni fani twórczości Delaneya dostrzegą w produkcji Sergeya Bodrova wydarzenia mające miejsce dopiero w późniejszych powieściach wliczających się do wspomnianej powyżej serii. Można więc stwierdzić, iż „Siódmy syn” to luźna ekranizacja przygód Thomasa Warda, stanowiąca prawdziwy miszmasz książek z cyklu Delaneya.
W wyniku dokonanych przez scenarzystów cięć oraz zmian w historii przyszłego Stracharza, film charakteryzuje się standardową i niewyróżniającą fabułą. Twórcy czerpią garściami z innych obrazów o podobnej tematyce, przez co „Siódmy syn” pełen jest schematów oraz wytartych klisz. Szczęśliwie powielenie wzorców wychodzi im naprawdę dobrze, a to w połączeniu z kilkoma oryginalnymi, autorskimi pomysłami owocuje ograną oraz momentami do bólu przewidywalną historią, jednak na tyle intrygującą i absorbującą, że pragniemy poznać jej koniec, a czas projekcji w gruncie rzeczy uważamy za udany. Twórcy mieli ambicję na kino fantasy przez duże „K”, niestety zbyt dużo tutaj uproszczeń, niepotrzebnych banałów oraz mdłych dialogów, a za mało ciekawych spostrzeżeń i refleksji czy dobrego humoru, który notabene jest jednym z lepszych aspektów produkcji, ale o tym nieco później. Scenarzyści, zamiast rozbudować historię bądź też portrety poszczególnych postaci (przybliżyć ich przyszłość, umożliwić widzom utożsamienie się z nimi, pozwolić na wytworzenie nici porozumienia) mkną z prędkością światła do napisów końcowych. Produkcja jest po prostu zbyt krótka. Duża część wątków zostaje jedynie ledwo nakreślona, natomiast bohaterowie zarysowani są grubą kreską. Szkoda, ponieważ był potencjał, niestety nie udało się go nawet w połowie wykorzystać.
Zaletą produkcji jest niezły humor. Jest to przede wszystkim zasługa komicznego Jeffa Bridgesa, którego one-linery oraz cięte riposty w jednej chwili potrafią rozładować podniosłą atmosferę – zwróćcie uwagę na ten specyficzny akcent, jest po prostu boski. Ponadto niektóre pomysły inscenizacyjne scenarzystów również zdają egzamin i jeśli tylko potraficie podejść do filmu z dystansem i spojrzeć na niego z przymrużeniem oka, to nieraz się uśmiejcie, bo naprawdę jest z czego. Twórcy sprawnie wplatają w swój obraz elementy humorystyczne, bardzo często w najmniej oczekiwanym momencie, przez co nieważne, w jak poważnej i dramatycznej sytuacji znajduje się określony protagonista, po prostu trudno zachować powagę.
Kolejna mocną strona filmu „Siódmy syn” jest solidna oprawa audiowizualna. Przepiękne zdjęcia idące w parze z dobrze dobraną muzyką, niewątpliwe wpływają na pozytywny odbiór obrazu. Dodajmy do tego świetne kostiumy oraz charakterystyczne dla gatunku fantasy stwory i postaci, takie jak zmiennokształtni, smoki, czarownice, a otrzymany produkcję o niemal baśniowym klimacie. Atmosferę dzieła można przyrównać do tej znanej z bajek braci Grimm, oczywiście nie jest tak mroczna ani brutalna, jednak z pewnością można znaleźć wspólne elementy. Należy także pochwalić stojące na bardzo dobrym poziomie efekty specjalne; sekwencje akcji oraz animacje zwierząt zachwycają dynamikę i płynnością – jest co podziwiać na srebrnym ekranie.
Nie zwodzi również aktorstwo. Jeff Bridges oraz Julianne Moore dają z siebie wszystko, a wykreowani przez nich bohaterowie intrygują i przyciągają uwagę widza. Mimo iż oboje dostali szczątkowo zarysowane postaci, to tchnęli w nie życie, dzięki czemu oglądanie Mateczki Malkin oraz podstarzałego Stracharza dostarcza wiele przyjemności. Jeff Bridges bawi się swoją rolą, podchodzi do niej z dużym dystansem. Jako mentor trzynastoletniego Thomasa Warda jest przekonujący oraz wiarygodny. Podobnie jest z Julianną Moore, dla której rola Mateczki Malkin wydaje się wprost stworzona. Jako złowroga, pełna gniewu oraz żądna zemsty czarownica jest niewiarygodna – już dawno nie miałem okazji podziwiać ją w takim wydaniu. Zwykle gra minimalistycznie, ograniczając wyrażenie emocji do niezbędnego minimum, tutaj było zgoła odwrotnie. Jednakże to nie powyższa para jest głównymi bohaterami filmu. Pierwsze skrzypce gra tutaj Ben Barnes jako Thomas Ward oraz Alicia Vikander w roli urodziwej, okrytej zasłoną tajemniczości Alice. Oboje tworzą urokliwą parę ekranową, której przygody śledzi się bez zgrzytami zębami. Zarówno Barnes, jak i Vikander spisali się poprawnie, jednak o wybitnych kreacjach nie ma tutaj mowy. Ponadto często chowają się w cieniu partnerujących im na dalszym planie Moore i Bridgesa.
„Siódmy syn” to lekka, prosta i miejscami przezabawna baśniowa opowieść, skierowana w szczególności do młodszej widowni oraz osób niewybrednych. Jeśli należysz do jednej z wyżej wymienionych grup to produkcja Sergeya Bodrova dostarczy Ci satysfakcjonującą oraz widowiskową, półtoragodzinną rozrywkę. W przeciwnym wypadku możesz sobie obraz zwyczajnie odpuścić, ponieważ nie oferuje nic więcej poza dobrą, niezobowiązującą zabawą, zapewniającą wypoczynek po meczącym dniu pracy. Film jak znalazł, na wspólny rodzinny wypad – pociechy będą zdumione pięknym baśniowym światem oraz historią, w której dobro zawsze zwycięża, natomiast starsi członkowie pośmieją się z niezłych elementów humorystycznych oraz popatrzą na solidnie zrealizowane sekwencje akcji z ładnymi dla oka efektami specjalnymi.
Ocena: 5,5/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Autor publikuje też na portalu Filmweb.pl pod nickiem bartez13_17
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Siódmy syn" – Nie pogrywaj z czarownicą
Więcej artykułów od autora bartoszkeprowski

Piękny Wrocław i niesamowite Skalne Miasto! - Ciekawe miejsca
Wrocław to jedno z najpiękniejszych polskich, jedynych w swoim rodzaju, miast, o czym mogłem się niedawno przekonać, spacerując po jego malowniczych uliczkach. Już dworzec potrafi ująć swoim wykonaniem. Przypomina bowiem z zewnątrz bardziej średniowieczny zabytek niż budynek codziennego użytku. Do tego atrakcyjność Wrocławia potęguje możliwość wybrania się do magicznego Skalnego Miasta położonego niedalekiej polskiej granicy, u naszych czeskich sąsiadów. W sezonie wiosennym i letnim dostaniemy się tam pociągiem Kolei Dolnośląskich. Mam nadzieję, że dzięki moim zdjęciom poczujecie czar wrocławskich krasnali oraz urok niezwykłego Skalnego Miasta!

"Raya i ostatni smok" – Przebaczenie, zaufanie i wiara! - Recenzje filmów
Jestem ogromnym zwolennikiem animacji. Szczególnie Disneya, zarówno tych klasycznych, jak i nowoczesnych. Nie da się ukryć, iż wspomniana wytwórnia potrafi tworzyć piękne animacje z bogatym światem oraz mądrym przesłaniem. Ponadto często zwalają z nóg pod względem audiowizualnym. Mająca premierę na początku lipca „Raya i ostatni smok” to kolejna pozycja na miarę „Krainy Lodu”, „Zaplątanych” czy „Zwierzogrodu”. Ogromnie pomysłowa, stworzono z pasją i zachwycająca pełnokrwistymi bohaterami.

"Luca" – Czy syreny śnią o pasących się rybkach? - Recenzje filmów
Studio Pixar nie przestaje zadziwiać. Ich kolejna animowana propozycja cieszy oko i daje ogrom radości. Mowa tu oczywiście o filmie „Luca”, którego bohaterem jest przesympatyczny chłopak. Nieco naiwny, troszkę bojaźliwy, ale o wielkim sercu i jeszcze większych marzeniach. Dacie się ponieść z falami morskiej opowieści, gdzie syren niczym Arielka wychodzi z wody naprzeciw swojemu losowi? Jeśli odpowiedzieliście twierdząco na zadanie pytanie, to trafiliście we właściwe miejsce.

"Cruella" – Aby być niezastąpionym, zawsze trzeba być odmiennym - Recenzje filmów
Cruella? A któż to taki? Serio, tak dawno oglądałem „101 dalmatyńczyków”, że musiałem sobie najpierw odświeżyć bajkę, aby w pełni zrozumieć, do jakiej postaci nawiązuje opublikowany zwiastun film i skąd zrobił się wokół niego taki przeogromny szum. Szczerze? Sam pomysł nie za bardzo przypadł mi do gustu. O ile w przypadku „Czarownicy” idea ukazania złoczyńcy z zupełnie innej strony zdała egzamin, o tyle byłem przekonany, że „Cruella” okaże się niewypałem. Skąd takie negatywne podejście? Wieloletnie doświadczenie.

"Mitchellowie kontra maszyny" – Virtual vs real life - Recenzje filmów
Macie mnie. Mimo iż jestem ogromnym miłośnikiem wytwórni Disney, to jej najnowsze twory wcale nie są czymś niepowtarzalnym, co zapadałoby w pamięć i do czego chciałoby się wracać. Jeszcze kilka lat temu fabryka snów znana z Myszki Miki i Kaczora Donalda deklasowała konkurencje. Obecnie jest z tym różnie. Oczywiście, animacje te wciąż trzymają bardzo dobry poziom, jednak czegoś im brakuje… może oryginalności i świeżości? Z opowieścią o pewnej rodzince Mitchellów, czyli wspólnym dziecku Columbia Pictures, Sony Pictures Animation oraz Lord Miller („Spider-Man: Uniwersum”) jest inaczej!
Polecamy podobne artykuły

"Inkub" – W tej wiosce Złe się zalęgło! - Recenzje książek
Wieś na Kujawach. Jesienny wieczór. Za oknem wieje lekki zimny wiatr, nad polami unosi się mgła tak gęsta, że może „zadusić” konia razem z woźnicą. Gdzieś w oddali wyją… wilki (niech się nikt nie dziwi, są dowody na to, że przybyły do miejscowych lasów). Dodatkowo coś się dzieje z prądem, a w szafce stoi ostatnia świeca. A ja trzymam w dłoniach książkę i mam obawy, czy ją otworzyć. Przypominają mi się słowa z „Dziadów”, które specjalnie zmieniam w zastałej sytuacji: „Ciemno wszędzie, straszno wszędzie, co to będzie, co to będzie…”.

"Łowca czarownic" – Grzechy przeszłości - Recenzje filmów
„Łowca czarownic” nie jest dokładnie tym obrazem, który obiecywali nam twórcy w zapowiedziach. Ze zwiastunów i wywiadów mogliśmy się spodziewać imponującego widowiska z intrygującymi bohaterami oraz rozbudowaną opowieścią. Przecież wprowadzenie do czasów współczesnych elementów charakterystycznych dla kina fantasy, czyli magii i czarownic, a ponadto osadzenie akcji filmu w dwóch różnych epokach, musiało poskutkować, co najmniej oryginalną i pomysłową produkcją. Nie do końca.

Autor "Inkuba" o swej pasji do horrorów. "Mrożąca krew w żyłach", intrygująca rozmowa z Arturem Urbanowiczem! - Autorzy/pisarze
Amerykanie mają swojego Stephena Kinga, ale my wcale nie gorsi. W Polsce gatunek horroru także popularnym jest. Niechaj dowodem będą, sprzedające się jak świeże bułki, klimatyczne, rodzime powieści: „Gałęziste”, „Grzesznik” oraz „Inkub”. Ich autora Artur Urbanowicza (tak, napisał je wszystkie) rozpiera duma. Czy to właśnie matematyczne wykształcenie sprawia, że jego książki są tak fabularnie przemyślane i odpowiednio stopniujące napięcie? To tylko jedna z kwestii, które poruszyliśmy w wyczerpującym wywiadzie z tym zdolnym powieściopisarzem.

"Pan Mercedes" – Emeryt kontra "opancerzony" psychol - Recenzje książek
Wreszcie sięgnąłem po debiut Stephena Kinga. Tu wypadałoby doprecyzować, że mam na myśli nie debiut ogólnie, tylko o gatunek, z którym ten słynny amerykański pisarz wcześniej się nie wiązał. Mowa o „Panu Mercedesie” – pierwszej książce „czysto” detektywistycznej w dorobku Kinga i jednocześnie pierwszej części trylogii z cyklu Bill Hodges. Czy wydana w 2014 roku powieść pozbawiona jakichkolwiek mistycznych, fantastyczno-mrocznych elementów jest w stanie przypaść do gustu miłośnikom jego twórczości?

"To" – Też się uniesiesz - Recenzje filmów
Dzieciarnia z Derry w stanie Maine ma przed sobą niezłe wyzwanie, musi bowiem stawić czoła nadopiekuńczym matkom, obojętnym sąsiadom, szkolnym chuliganom i całej reszcie otaczającej ją patologii, aby - w końcu - dotrzeć do celu i... dorosnąć. Wyzwanie zatem, choć wymagające, w rzeczywistości nie różni się zbytnio od szarej codzienności wielu młodych ludzi w każdym innym miejscu na świecie. No, ale co z tym morderczym klaunem? – pewnie zapytają ci, którzy wiedzą chociażby z grubsza, o czym traktuje powieść Stephena Kinga „To” lub jej dwuodcinkowa adaptacja telewizyjna z 1990, czyli zapewne zdecydowana większość.

"Mroczna Wieża" – Walka o honor, akceptację i równowagę we wszechświecie! - Recenzje filmów
Jeśli oczekujecie detalicznego porównania filmu z książką lub bezlitosnego pastwienia się nad adaptacją prozy wielkiego mistrza horroru Stephena Kinga, to pomyliście recenzje. W przeciwieństwie do licznych negatywnych opinii dosłownie masakrujących obraz zatytułowany „Mroczna Wieża” ja postaram się w mojej pracy stanąć w jego obronie; widowisko fantasy to bowiem naprawdę udane, któremu oczywiście nie brak uchybień, lecz będące przy tym ponadprzeciętną rozrywką na tegoroczny letni sezon. Nie wierzycie?

"Smętarz dla zwierzaków" – Trochę żywi, trochę martwi - Recenzje filmów
Rodzina Creed - Louis, Rachel oraz dwójka ich dzieci, Ellie i Gage - przeprowadza się ze stresującego Bostonu do Ludlow, małej mieściny w Maine. Na terenie nowo nabytej posesji odkrywają cmentarz dla zwięrząt, gdzie miejscowe dzieciaki od pokoleń chowają swoich pupili. Nietypowe podwórko sprawia, że Ellie zaczyna niepokoić myśl o śmierci najbliższych, w tym jej ukochanego kota Churcha. Tymczasem ciężarówki beztrosko pędzą przez drogę naprzeciwko nieogrodzonej posiadłości Creedów...

"Doktor Sen" – The world is a hungry place, and a dark place - Recenzje filmów
Możecie nazwać mnie ignorantem, ale nigdy nie udało mi się przeczytać zarówno „Lśnienia”, jak i „Doktora Sen”. Wiem, powinienem się wstydzić, szczególnie iż bardzo sobie cenię Stephena Kinga i wręcz ubóstwiam jego powieści. Obiecuję poprawę, naprawdę. Niemniej, widziałem przynajmniej adaptacje obu rzeczonych książek. „Lśnienie” w reżyserii Stanley’a Kubricka to niewątpliwa klasyka gatunku, koniec i kropka. W związku z tym twórcy filmowej wersji „Doktora Sen” stanęli przed nie lada wyzwaniem, jak bowiem dorównać prawdziwej kinowej legendzie?

"To nie jest OK" – Problemy nastoletniej introwertyczki - Seriale
Po samym tylko zwiastunie najnowszej młodzieżowej produkcji Netflixa można przypuszczać, że niczym nowym nas ona nie zaskoczy. Ot, znów fabularne schematy, stereotypowe postacie (mało kumaty osiłek to podstawa) oraz szczypta (lub może i garść) fantastycznych elementów jak w trzech sezonach „Stranger Things”. Na szczęście siedem odcinków pokazuje, że mimo braku własnej stuprocentowej tożsamości, „To nie jest OK” jest całkiem Okej.
"Święta" Inkwizycja - Religia
Nie było chyba instytucji równie mocno atakowanej przez wrogów Kościoła. Świętej Inkwizycji przypisuje się straszne zbrodnie: wysyłanie na stosy miliony niewinnych ofiar. Rodzi się pytanie: czy ta liczba nie jest zbyt przesadzona?

"Wendigo" – Pakt z leśnym demonem - Recenzje książek
Temat duchów i demonów jest ostatnio bardzo popularny. Przyczynił się do tego, oparty na faktach, film pt. „Obecność”. Pojawiająca się w tam para głównych bohaterów i ich badania zafascynowały wielu miłośników zjawisk paranormalnych. Tym bardziej, że nie są to postacie fikcyjne. By nadal pozostać w tajemniczej i strasznej atmosferze, tym razem opowiem o pewnym leśnym indiańskim demonie. Opowiem wam o Wendigo…

"Doktor Sen" – Czy to głosy umarłych, czy dźwięk gramofonu? - Recenzje książek
Pamiętam, kiedy zimową nocą z latarką w dłoni, ukryty pod grubym kocem, kończyłem czytać powieść Stephena Kinga pt. „Lśnienie” (znaną też jako „Jasność”). Spocony, przestraszony i zachwycony długo nie mogłem zasnąć. Minęło kilkanaście lat od tego momentu i aż kilkadziesiąt od pierwszego wydania książki. Jakiś wewnętrzny głos podpowiedział pisarzowi, by powrócić do Danny’ego Torrance’a. Oto „Doktor Sen” …

"Dallas ‘63" – Zmienić przeszłość - Recenzje książek
Podróże w czasie od dawna pobudzają wyobraźnię milionów widzów i czytelników. Pamiętacie słynną mroczną serię „Terminator” czy przygodowy „Podróż do przyszłości”? Ten motyw był tam szczególnie wyeksponowany. Zarówno dzielna Sarah Connor, jak i młodzieniec Marty McFly robili wszystko, co w ich mocy, by zapobiec pewnym wydarzeniom. W pierwszym przypadku stawka była wysoka - uratować syna i świat, w drugim - ocalić przyjaciela, ekscentrycznego naukowca. W powieści Stephena Kinga „Dallas ‘63”, nauczyciel angielskiego, Jake Epping cofa się do lat 60. XX wieku. Cel - udaremnić zamach na prezydenta Kennedy’ego. Czy przeszłość jest ustępliwa i łatwo można w nią ingerować?

"Czarownica" – Nie taka zła, jak ją malują ... - Recenzje filmów
„Dawno, dawno temu” - tymi oto słowami zaczyna się film oparty na motywach „Śpiącej królewny”, klasycznej baśni Charlesa Perraulta. Jednakże nie dajcie się zwieść. Im dalej w las, tym produkcja pt. „Czarownica” (oryg. tytuł „Maleficent”) zaczyna mieć bardziej widoczne znamiona luźnej reinterpretacji. Nic dziwnego. Już sam reklamowy slogan: „Poznaj prawdziwe oblicze legendy”, sugeruje, że twórcy nieźle nakombinowali.

"Stranger Things 3" – Czerwony świt - Seriale
W miasteczku Hawkins w stanie Indiana bez zmian. Niby lato, niby słońce, niby dorastanie i pierwsze miłosne zauroczenia. Ale co z tego, skoro licho nie śpi i czeka na odpowiedni moment, aby raz jeszcze wyleźć z nory i zakłócić ten czas beztroski. A czy widzowie, tj fani kultowej już serii „Stranger Things” mogą spać spokojnie, zadowoleni z poziomu najnowszego sezonu, czy raczej będą mieć koszmary, gdyż bracia Duffer odwalili fuszerkę?

"The End of the F***ing World 2" – James i Alyssa poza światem - Seriale
Dwa lata temu światło dzienne ujrzał pewien brytyjski serial telewizji Channel 4, który stał się sporym hitem i powiewem świeżości wśród młodzieżowych produkcji. Nic w tym dziwnego. Miał także premierę na Netflixie i był wierną adaptacją szalonego, dość mrocznego komiksu Charlesa Forsmana o przedziwnej parze nastolatków. Pierwszy, zapowiadany jako zamknięta całość, sezon „The End of the F***World” nieoczekiwanie jednak dostał zielone światło na kontynuację. Czy jest jest równie udany?
Teraz czytane artykuły

"Siódmy syn" – Nie pogrywaj z czarownicą - Recenzje filmów
„Siódmy syn” to próba przeniesienia na srebrny ekran pierwszej powieści z popularnego w Wielkiej Brytanii cyklu powieściowego noszącego nazwę „Kroniki Wardstone” autorstwa Josepha Delaneya. Podobnie, jak papierowy pierwowzór produkcja koncentruje się na przedstawieniu przygód Thomasa Warda, tytułowego siódmego syna, siódmego syna w nieprzerwanej linii męskiej, który po ukończeniu trzynastu lat zostaje przekazany pod skrzydła wzbudzającego mieszane uczucia rycerza, określanego mianem Stracharza.

Wielka piramida nie została wzniesiona przez Chufu - Intrygujące
Tradycjonalna egiptologia od niepamiętnych czasów zakłada, że Wielka Piramida wzniesiona została przez faraona z IV dynastii Chufu (Cheopsa). Badając bliżej sprawę, dochodzimy jednak do wniosku, że podobne założenie jest mocno wątpliwe.

"Furia" – Z pamiętnika czołgisty - Recenzje filmów
David Ayer, sprawny rzemieślnik z Hollywood, dowiódł, że potrafi jak mało kto, opowiadać o skorumpowanej policji. To właśnie on napisał „Dzień próby” z oscarową rolą Denzela Washingtona i przedstawił stróżów prawa jako „Bogów ulicy” w stylizowanym na paradokument filmie. A teraz zmienia front i towarzyszy żołnierzom. „Furia” to, co prawda, nie pierwsze jego starcie z kinem wojennym (patrz skrypt do „U 571”), ale dopiero tu przejmuje nad całością pełne dowodzenie – i jako reżyser, i scenarzysta. Rezultat?

Wielki sukces opowieści o św. Faustynie w USA! - Religia
W poniedziałek, 28 października, odbyła się amerykańska premiera filmu „Miłość i miłosierdzie”. Pokazy polskiej, biograficznej produkcji o św. Faustynie, pod angielskim tytułem „Love and Mercy”, zorganizowano w niemal 800 kinach. Sukces frekwencyjny okazał się tak wielki, że film trafił do czołówki dziennego, amerykańskiego box office’u, zajmując 2. pozycję, tuż za „Jokerem”. Tego dnia polska produkcja zostawiła w tyle m.in. „Czarownicę 2” i „Rodzinę Addamsów”.

Arrinera Hussarya GT – Pierwsze polskie superauto wyścigowe! - Nowinki motoryzacyjne
Nie wiem, jak Wy, ale kiedy ja pierwszy raz zobaczyłem to auto w telewizji, to byłem nie tylko dumny, że u nas zostało wyprodukowane, ale też zostałem wręcz zahipnotyzowany jego designer: od kształtu po kolorystykę. I zazdrościłem ministrowi Morawieckiemu, że na chwilę zasiadł za jego kierownicą. Oto przed państwem Arrinera Hussarya (nazwa w hołdzie dla słynnej polskiej jazdy konnej), zbudowany ze stali lotniczej, kevlaru i włókna węglowego pojazd wyścigowy klasy GT.
Nowości

Pedro Pascal – zaopiekuj się mną milczący daddy! - Ludzie kina
Tropił Escobara i kosmicznych przestępców, próbował przetrwać w „zombie” świecie, walczył z „Górą” i na Murze Chińskim oraz jako bogaty złol chciał zostać najpotężniejszym człowiekiem na kuli ziemskiej. Ale też opiekował zielonym kosmitą i nastolatką. Któż to taki? To Pedro Pascal – chilijski aktor, którego kariera właśnie eksplodowała jak supernowa. Trochę późno, bo dopiero po czterdziestce. Jednak mówi się, że lepiej późno niż wcale. Dlaczego Pedro jest tak kochany przez miliony fanów? Jak zaczęła się jego filmowa droga?

"Noc na uniwersytecie" – creepypasta Radka Gryczki! - Autorzy/pisarze
Wydaje się, że co jak co, ale Uniwersytet Warszawski to miejsce, w którym na pewno studentom nie grozi żadne niebezpieczeństwo. A jednak… Janek, przyszły magister historii na własnej skórze przekona się, czym są „pełne portki” ze strachu i nogi jak z waty. Przed Wami creepypasta, horror z elementami humorystycznymi autorstwa utalentowanego Radosława Gryczki, chłopaka, który zna niemal każdy zakamarek owej uczelni. W grudniu 2022 jego „Noc nie uniwersytecie” przestraszyła tysiące osób dzięki publikacji na kanale MysteryTv w formie opowiadania audio czytanego głębokim głosem lektora. Ale nareszcie trafia też do Internetu w wersji tekstowej – i to właśnie gościnnie do kategorii Autorzy/pisarze na portalu Altao.pl, za co bardzo Radkowi dziękujemy. To fikcyjna historia, ale jakże realistycznie i sprawnie napisana. Intryguje, pobudza wyobraźnię i przypomina, aby uważać na… (tutaj sami odkryjecie, co mamy na myśli). Nie było recenzji królującego na ekranach kin kolejnego „Krzyku”, w zamian spędzicie przerażającą „Noc na uniwersytecie”!

"The Last of Us" – Siła miłości, czyli jak przetrwać w zagrzybionym świecie! - Seriale
10 lat temu premierę miała gra, która do dzisiaj uważana jest za jedną z najlepszych w całej konsolowej historii. Nie brała jeńców. Rozjeżdżała emocjonalnie jak walec. Ściskała gardło. Przerażała, zachwycając jednocześnie warstwą wizualno-dźwiękową. Stworzona na podstawie przemyślanego, intrygującego scenariusza Neila Druckmanna, zyskała spore uznanie krytyków i zdobyła wór nagród. Kiedy jej fani dowiedzieli się, że HBO bierze się za adaptację, w ich mózgach zaczęły rosnąć grzyby… Czyżby wreszcie udane przeniesienie gry na do filmowej rzeczywistości? A może kolejny zawód? Gromkie brawa, czy obawa? Śpieszę z odpowiedzią. „The Last of Us” to serial z tyloma zaletami, że zasypują one szarą strefę. Warto poświęcić mu dziewięć godzin życia, nawet, jeśli jest się widzem nieznającym pierwowzoru.
Prawie "Wszystko wszędzie naraz", czyli 7 Oscarów dla zwariowanego filmu! - Kultura
Nikt nikogo nie bił po twarzy. Nikt nie zaliczył poważnej wpadki. Było spokojnie. Wzruszająco (przemowa Ke Huy Quana). A Lady Gaga wystąpiła w dżinsach i bez makijażu. 95. Gala Oscarów przechodzi zatem do historii. O dziwo, tym razem nie triumfował film artystyczny, z psychologicznymi niuansami i melodramatycznym scenami. Owszem, owych elementów też można się tam doszukać, ale „Wszystko wszędzie naraz” to przede wszystkim szalona niezależna komedia science fiction, w której matczyną siłę nie jest w stanie powstrzymać żadne multiwersum! Obraz ten na 11 nominacji zgarnął aż 7 statuetek. To spory sukces i otwarta droga dla kolejnych twórców z bogatą wyobraźnią. Niestety nasz osiołek „IO” wrócił do domu bez Oscara, uznając wyższość wojennego „Na zachodzie bez zmian”. A czy Wy jesteście zadowoleni z tegorocznych wyborów Akademii? Czy Brendan Fraser faktycznie był najlepszy?

Grupa Filmowa AFAIR OZ – kamera w ręku, pasja w sercu! - Ludzie kina
Oskar Sawicki, Bracia Znajmieccy – o twórczości i wielkim hobby tych chłopaków już mogliście przeczytać na łamach naszego portalu. 28 lutego 2023 roku to data, kiedy dowiadujecie się o kolejnych Ludziach Kina. Nie mają na swoim koncie wielu produkcji, ale te co już stworzyli, nie można nazwać byle jaką, nudną amatorką. Wszak ich „Jędza” rozkochała w sobie widzów na 17. Festiwalu Filmów Jednominutowych w Gdańsku, a zwiastun dłuższej „Ucieczki od rzeczywistości” przywodził na myśl zabawę konwencją fantasy niemal jak w kultowych „Magnatach i czarodziejach” (ale bardziej na poważnie). O kim mowa? O Grupie Filmowej Afair Oz!

Sebastian Krupa w nowym emocjonalnym utworze! - Zespoły i Artyści
"Zdania Nie Zmienię" to kolejny singiel w dorobku Sebastian Krupy. Piosenka ta jest tak melodyjna i emocjonalna, że warto się z nią zapoznać.
Artykuły z tej samej kategorii

"IO" – Barwna Odyseja Pewnego Osiołka - Recenzje filmów
Niektórzy mówili, że banał. Inni twierdzili, że zbyt dziwne, a manieryzmy nie pozwalają wejść w tę historię. Jeszcze ktoś zauważył przeładowanie obrazami i nadmiarem interpretacji przy tak minimalistycznej narracji (niemalże braku dialogów). Cóż. Polskim krytykom filmowym czasem niełatwo dogodzić, ale za to Ci zza oceanu pieją z zachwytu. „IO” (ang. „EO”) otrzymał bowiem aż średnią 85 punktów w serwisie Metacritic. Co więcej, nominowano go do Oscara w kategorii film międzynarodowy. Jak więc jest z tym Osiołkiem? Kochać, pogłaskać i podać dłoń Jerzemu Skolimowskiemu? Przejść obok niego obojętnie? Ja, mimo dostrzegalnych wad, skłaniam się do tej pierwszej czynności.

"Kot w Butach: Ostatnie życzenie" – Emerytura? O nie! - Recenzje filmów
Ponad dekada – tyle czasu minęło od ostatniej misji pewnego Latynosa. Łamacza damskich serc. Doskonałego szermierza. Bohatera wielbionego przez tłumy. Ryzykanta. Banity. Znanego jako… Puszek Okruszek. Wszak to nie człowiek, a kot. Nie jakiś tam mruczek futrem okryty. Bo w butach na miarę szytych, w kapeluszu wytwornym, z językiem do chłeptania mleka i układania refrenów. Kumplował się z zielonym ogrem, szukał gęsi znoszącej złotej jaja z pomocą gadającego… Jaja. Choć starszy, nadal żądny jest szalonych przygód i uwagi fanów. Ale przychodzi wreszcie pora, aby zwinąć interes i uśpić widza kocim narzekaniem…

"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów
Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...

Pierwsze lody... czyli jak to jest z "Polityką"? - Recenzje filmów
Chyba mało ludzi nie widziało jeszcze najnowszego tworu Patryka Vegi pt. „Polityka”. A wśród tych, którzy widzieli, opinie są raczej w miarę podobne. Bo mówią, że to gniot, że totalna porażka, że stracony czas no i czego innego się w sumie po Vedze można spodziewać?

"Dziedzictwo. Hereditary" – Osaczeni - Recenzje filmów
„Dziedzictwo. Hereditary” to kolejny po „The Witch” oraz „To przychodzi po zmroku” znakomicie oceniany przez krytyków dreszczowiec od wytwórni A24, który stara się wyjść poza schematyczne gatunkowe ramy. Bo to bardziej duszny dramat o rodzinie zmagającej się z żałobą niż typowy straszak. Zrealizowany przez debiutanta przykład artystycznego kina, które z komercją ma niewiele wspólnego.
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2023 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.830