
142
177 min.
Recenzje filmów
Ponton (460 pkt)
18 dni temu
2023-09-14 13:19:53
Po pierwsze – „Barbie” nie jest filmem dla małych dziewczynek i marka popularnej lalki to jedynie pretekst do zaprezentowania widzom pewnych prawd życiowych. I oczywiście to samograj marketingowy. Tutaj reklama weszła na wyższy poziom dzięki premierze „Oppenheimera”, który debiutował tego samego dnia. To wszystko dobrze wiemy – „Barbieheimer” opanował świat – głównie dzięki widowni. Ja nie będę porównywał tych filmów, bo to nie ma sensu. Porozmawiajmy o „Barbie”. O czym właściwie opowiada film?
Kadr z filmu "Barbie" (materiały prasowe/Warner Bros)
Otóż w cudownym świecie lalki Barbie żyją na najwyższym poziomie. To kraina kobiet, w której mężczyźni – czyli Kenowie nie są zbyt ważni. Są drugim planem, towarem mniej istotnym. W strukturze świata przedstawianego – członkami społeczeństwa, którzy nie mają takich samych praw co Barbie, a więc są w pewnym stopniu wykluczeni. I samotni. Otoczka jest pozytywna. Dużo kolorków, serdecznych powitań i oczywiście różu. Idylla dla pewnej grupy społecznej i patriarchat na pełnej słodkości. Tak, ale do czasu.
Nagle okaże się, że wszystko może legnąć w gruzach, a jedno najsłabsze ogniwo może zniszczyć cały system perfekcyjnych połączeń. Punktem wyjściowym jest nasza główna Barbie, która poczuła… się nieszczęśliwie, bo umysł jej zmąciły myśli o śmierci. Pod płaszczem plastiku znajdziemy tu pewne odniesienie do naszych czasów. Czy mając wszystko, nie jesteśmy narażeni na – chociażby – depresję? Ilu znanych celebrytów, aktorów miało problemy natury psychicznej? To, że mamy wszystko nie oznacza, że życie jest szczęśliwe. Często działa to wręcz odwrotnie, bo czy mając wszystko, a nie posiadając celu osiągnięcia czegoś więcej, nie jest to przyczyną wewnętrznego bezsensu?
Kadr z filmu "Barbie" (materiały prasowe/Warner Bros)
Taka jest właśnie Barbie. Kobieta idealna, pozornie cała w skowronkach i posiadająca wszystko. To oczywiście tylko pretekst do podróży bohaterki. Musi opuścić Barbieland i znaleźć pewną smutną Panią, aby i ona była znów happy. Poza tym – jak to tak pokazywać swoim innym, doskonałym przyjaciółkom własne słabości? Życie w patriarchacie do czegoś zobowiązuje!
Wyruszając na wyprawę z Barbie i Kenem, przyjdzie wszystkim doświadczyć pewnego rodzaju edukacji. Reżyserka Greta Gerwig w scenariuszu napisanym na spółkę ż mężem, krytykuje, chwali pewne zachowania, mówi jak powinien działać świat. Bałem się przesadzonego feminizmu i jednostronności. Takich tytułów było już multum. Oczywiście takie wątki również się pojawią, ale w ogólnym rozrachunku to nie jest tylko krytyka szowinizmu, ale właściwie wyciągnięcie na wierzch ludzkich słabości, szkodliwych stereotypów. Krytykuje ogólne pojęcie patriarchatu. Zarówno damski, jak i męski jest szkodliwy. To tworzenie barier, podziałów. Dostaje się mężczyznom za wybujałe ego, brak pokazywania emocji i traktowanie płci przeciwnej jako obiekt seksualny. Kobietom za niezależność do granic absurdu, udawanie przyjaciółek i plotkowanie za plecami. Postać Kena to trafny przykład kina zemsty. Odrzucony przez społeczność Barbie odkrywa inną rzeczywistość. Mocno upraszczając kolejne wydarzenia – bohater tworzy własną enklawę, gdzie z kolei kobiety są sprowadzone do mniej istotnych jednostek. To dyktatura egocentryzmu. Klasyczny zatem motyw wspomnianej wyżej zemsty, który ciekawie koresponduje z pewnym zdarzeniem z życia Hollywood.
Kadr z filmu "Barbie" (materiały prasowe/Warner Bros)
Być może to moje dopowiedzenie, ale pamiętam jak – Amy Schummer – zastosowała taki motyw. Miało to miejsce podczas rozdania Oscarów, kiedy aktorka razem z Wandę Sykes i Reginą Hall prowadziła rozdanie nagród. Wydarzenie zostało zapamiętane m.in. z niesmacznych żartów w stosunku do mężczyzn. Skoro przez tak wiele lat kobiety były źle traktowane w kinie przez płeć przeciwną, to mamy pełne prawo do vendetty. No tak nie do końca. To nie rozwiązuje nigdy problemu i każdy, kto grał w „The Last of Us”, dobrze o tym wie. Zemsta nie jest odpowiedzią na zło. Co ciekawe – Amy Schummer miała grać Barbie, finalnie stało się inaczej z powodów niezgodności twórców z wizją aktorki. Coś czuję, że nie otrzymalibyśmy tak wypośrodkowanego i szalonego filmu.
W bohaterach „Barbie” brakuje szczerości, a za wiele jest egoizmu. Można powiedzieć – banał i prawda objawiona po raz 748978. I muszę przyznać, że Greta Gerwig stosuje różne formy przekazu. Jedne są wykorzystane przewspaniale, a inne – szczególnie w finale – już mniej. Jednak po kolei. Zacznijmy od pozytywów.
W momencie kiedy Barbie obcuje z komediową stylistyką, to czyni tę produkcję wyjątkową. Każdy dialog, każdy gest, estetyka kiczu, komiksowości i połączenie ze środowiskiem rzeczywistym, pełnym smutnych i poważnych Panów w garniturach z firmy Mattel to przede wszystkim bardzo dobra rozrywka. Genialna, nie gryząca się symbioza. Zawsze twierdziłem, że pewne prawdy życiowe najlepiej przekazuje się odbiorcom przy wykorzystaniu konwencji komedii lub kina gatunkowego. Rasizm świetnie ukazywał „Green Book”, ruch #MeToo – „Obiecująca. Młoda. Kobieta”, z kolei temat patriarchatu umiejętnie realizuje „Barbie”. Ogromna zasługa w tym Margot Robbie w roli tytułowej bohaterki oraz przede wszystkim Ryana Goslinga, który jest Kenem wymarzonym. Aktor jest zabójczo zabawny, zdystansowany, przerysowany i cudowanie bawiący się rolą. Murowana nominacja do Oscara. I wszystko w swojej specyficznej, różowej estetyce ma swoje miejsce. Przekaz trafia do widza, ale… twórcy mają jednak inne zdanie na ten temat, co udowadnia fatalny finał.
Kadr z filmu "Barbie" (materiały prasowe/Warner Bros)
Poczułem się jak w szkole dla uczniów, którzy nie uważali na lekcji. Pani nauczycielka (czytajcie: Greta Gerwig) rozkazuje swoim podopiecznym usiąść w ławce i łopatą nakłada do głowy, jak należy postępować, a jak nie. Straszny banał i niepotrzebna edukacja. Zrozumiałem przekaz, który w interesującej formie został przekazany przez poprzednie dwa akty filmu. Nie potrzebuje książkowego wykładu. Poczułem się tak, jakby Greta nie wierzyła w inteligencję swoich widzów. Do tego dłuży się bardziej niż zakończenie „Władcy Pierścieni”. Szkoda również, że jednak ten dyskurs nie kończy się happy endem. Doszliśmy do pewnego rodzaju porozumienia, ale nadal nie widzę, aby kobiety z mężczyznami tworzyli piękny, pełny zgody związek.
Są we mnie dwa wilki. Jeden – chce wychwalać Barbie, że wyszedł z niej świetny projekt. Drugi – chce krytykować właśnie ten zbędny morał w finale. Jednak potem przypominam sobie elementy poboczne, takie jak cameo Johny’ego Ceny jako Barbie-syrenki, bajeczną estetykę, rozbrajającego Michaela Cerę, który do końca nie może odnaleźć się w tej wojnie płci. Bitwa na plaży to zdecydowanie jedna z moich ulubionych sekwencji w filmach 2023 roku. Dużo kreatywnych pomysłów i podejście do tematu sprawia, że jest to dzieło, które każdy powinien zobaczyć. Ma mankamenty, lecz jestem pełen podziwu, że film o Barbie to taka zaskakująca dojrzała i zabawna produkcja.
Ocena: 6,5/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
*Autor Marcin Gontarski publikuje też na swoim facebookowym fanpage'u: Ponton Movie
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Barbie" – Na różowej kozetce patriarchatu u Grety Gerwig
Więcej artykułów od autora Ponton

"Kolejne 365 dni" – „Wróciłaś, mała?” - Recenzje filmów
Długo się zastanawiałem, jak zacząć ten tekst. Miałem tu niezłe wstawki, nawiązujące do Laury z Przedwiośnia lub Kordiana. Miałem list powitalny, epitafium do monumentalnego łosia, którego spotkałem przed swoim domem. Ha! Nawet miałem fragment piosenki „Agnieszka” w wykonaniu formacji Łzy. Są recenzje filmów, przy których umysł wędruje w dziwne rojony świadomości. Po seansie „365 dni” obraziłem się na kino, po „Tym dniu” chyliłem czoła jak to możliwe, że porwanie i molestowanie to całkiem niezły podryw, kończący się ślubem. Mam wrażenie, że „Kolejne 365 dni” oglądałem przez 3 miesiące 6 tygodni i 5 dni, bo wynudziłem się jak Ponton na zlocie wydm piaskowych. Co tu począć, co tu zrobić? Obowiązek obowiązkiem jest, piosenka musi posiadać tekst, a Ponton musi napisać tekst. Ponownie zmierzyłem się z kolejnymi marzeniami erotycznymi Blanki Lipińskiej.

"Punkt wrzenia" – Z kamerą wśród kucharzy - Recenzje filmów
„Punkt wrzenia” kipi od emocji, intensywnie gotuje się „tabaką” w kuchni, doprowadza to mniejszych poparzeń, jak i wylewa garnek wrzącej wody prosto na twarz. Nowa pozycja w bibliotece HBO MAX pochłonęła mnie bez reszty. Jest to świetnie zrealizowane kino od strony technicznej. Praca kamery, która sprawia, że mamy wrażenie, że całość jest nakręcona na jednym ujęciu. Totalnie żywe kino – dosłownie i w przenośni jesteśmy świadkami jak wygląda praca w gastronomii „od kuchni”. Jesteśmy cichymi obserwatorami – przyglądamy się wizycie sanepidu, otwarciu restauracji, przyjęciu pierwszych klientów, przyjmowaniu zamówień, tempie wykonywanych posiłków, pierwszym i kolejnym problemom oraz rozmowom między pracownikami, którzy stoją na różnych stopniach w hierarchii restauracyjnej.

"365 dni: Ten dzień" – Fantazje Blanki Lipińskiej vol. 2 - Recenzje filmów
„Ten dzień” nastąpił. Ci umarli, którzy powstali, aby umrzeć przy okazji pierwszej części „365 dni”, tym razem wybrali golfa z samym Szatanem niż z Massimo i Laurą. Cóż po raz kolejny okazuje się, że niektórzy mają ciekawsze zajęcia niż oglądanie filmopodobnych tworów i to na kacu. Gdzie są brawa? No gdzie? Dobra, sam je sobie bije. Okazało się również, że znalazłem całkiem niezły sposób na zażegnanie skutków nocy poprzedniej. Uwierzcie (jeśli jeszcze nie widzieliście, a wydaje mi się, że pół wszechświata jest już po wszystkim) ból głowy, suchoty, poczucie bezsilności to najmniejsze problemy świata przy starciu z erotycznymi fantazjami Blanki Lipińskiej na srebrnym ekranie Netflixa.

"Nasza bandera znaczy śmierć" – Fajnie być piratem z Taiką Waititi - Seriale
Czarnobrody wielkim piratem był. A przynajmniej tak podaje większość źródeł. Po szybkim researchu dowiedziałem się, że są tacy, którzy twierdzą, że nie był aż tak okrutnym typem, ale ksywka ładnie weszła, a legendy odpalania armat z jego brody stały się całkiem fajną opowiastką. Popkultura często wykorzystywała jego postać w pirackich produkcjach – moim ulubieńcem jest Ray Stevenson z serialu FX – „Piraci”, ale Ian McShane z „Piratów z Karaibów” też dawał radę. Jednak teraz czas na kolejne przedstawienie tego jegomościa. Panie i Panowie na pokład statku zgrabnym krokiem wbija sam Taika Waititi, a Ponton szybko pisze telegram jak reżyser/aktor/scenarzysta/producent/najwspanialszy człowiek na świecie wypadł w nowym serialu HBO MAX – „Nasza bandera oznacza śmierć”.

"Krzyk" – Z requelowym slasherem ci do twarzy - Recenzje filmów
„Krzyk” powrócił po 10 latach! Zróbmy więc hałas! Nie będę ukrywał, że jest to moja ulubiona slasherowa seria i poza poprzednią, czwartą odsłoną trzyma wysoki poziom. Mając w głowie poprzednią część, nieco się bałem, czy nie będzie powtórki z (nie)rozrywki, ale Matt Bettinelli-Olpin oraz Tyler Gillett pozytywnie mnie zaskoczyli „Zabawą w pochowanego” i pomyślałem sobie, że są to idealni ludzie do tego projektu. „Krzyk” nigdy nie traktował się turbo serio, trochę wyśmiewając poważne, sztywne horrory/thrillery i liczyłem, że ponownie tego doświadczę. Czy się myliłem? Oj, nie, nie, nie.
Polecamy podobne artykuły

"Oppenheimer" – O człowieku, który stał się (anty)Prometeuszem - Recenzje filmów
Christopher Nolan zszedł na ziemię i zdetonował bombę – zrealizował film, w którym nie cofa bohaterów w czasie, nie każe im lecieć w kosmos ani zakradać się do snów. „Oppenheimer” to jego najbardziej ambitna produkcja, oparta na książce nagrodzonej Pulitzerem. Ale to żadne szpiegowskie kino czy rasowy thriller, choć pewne elementy takowych gatunków zostają tu przemycone. To bardziej opowieść o silnej jednostce, postawionej pod ścianą i mierzącej się z własnymi „demonami”. Trzygodzinny dramat, z polifoniczną narracją na trzech poziomach czasowych, gdzie istotne są przede wszystkim dialogi i monologi, a mimo to nie ma znużenia, nie patrzy się ciągle na zegarek (to robią postacie w filmie). Ma się natomiast poczucie obcowania z czymś, co ociera się o wybitność, lecz jednocześnie niektórzy mogą odnieść wrażenie, że do pełnej filmowej doskonałości czegoś zabrakło…

D(r)eszczowy love-song w różowym cadillacu - Muzyczne Style
Był początek lipca 2023 roku, kiedy chill-punkowe trio z utworem „All Your Tears” zaczęło podróżować przez zepsuty świat różowym cadillaciem, pokazując miłości swojego życia, że nie trzeba być jego częścią. emocean drive to załoga mocno zafascynowana ananasem na pizzy, „GTA 5” i „Stranger Things”. W listopadzie 2022 roku ukazał się jej debiutancki album „All the Pretty Songs”, promowany dotychczas na 21 małych i mniejszych koncertach. Wszystkie Twoje Łzy znikną w tym aucie...
Teraz czytane artykuły

"Barbie" – Na różowej kozetce patriarchatu u Grety Gerwig - Recenzje filmów
Barbie na pierwszym etapie produkcyjnym była filmem, który zupełnie mnie nie interesował. Amy Schumer, której nie trawię, nazwiska scenarzystów, które zupełnie nic mi nie mówiły i ogólna otoczka. Nic wskazywało na to, że produkcja będzie czymś interesującym. Potem buchnęła informacja o castingu idealnym i świetnej ekipie realizacyjnej. To właśnie wtedy uświadomiłem sobie jak bardzo jestem ciekaw tego projektu. W momencie, kiedy światło dzienne ujrzał pierwszy zwiastun z bezpośrednim nawiązaniem do „Odysei kosmicznej”, to już nie mogłem się doczekać. Warto było doświadczyć takiej dawki różu, jakiej prawdopodobnie nie zobaczę przez resztę swojego życia? Zapraszam do recenzji.

Kino za Rogiem w Kowalu, czyli jedna z magiczno-kameralnych świątyń filmu! - Ciekawe miejsca
Osoby, które wieszczyły zmierzch małych kin, powinny cofnąć swoje pesymistyczne słowa. Oto bowiem w całej Polsce powstają – może nie jak grzyby pod deszczu – ale dość sprawnie miejsca, które przyciągają kinomaniaków w każdym wieku. Nie ma w nich ekranu tak dużego jak w multipleksach, nie ma atakującego ze wszystkich stron dźwięku z mocą startującej rakiety. Ale za to jest coś innego – jedyna w swoim rodzaju urokliwa atmosfera, jakiej nie znajdziecie nawet w skromnych salach Domów Kultury i Dyskusyjnych Klubów Filmowych. To główny powód, aby wybrać się do Kin za Rogiem, m.in. do tego stworzonego w Kowalu, w budynku Szkoły Podstawowej. Jeżeli w kilkudziesięciu takich placówkach rozlokowanych w całej Polsce (także w większych miastach) wrażenia są podobne, jest to znak, że żaden projektor domowy nie będzie już potrzebny…

"Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów" – Avengers versus Avengers - Recenzje filmów
Na to starcie wszyscy fani Marvela czekali od miesięcy. Nowy „Kapitan Ameryka” miał być inny niż wszystkie. Nawet zwiastuny zapowiadały coś, z czym do tej pory nie mieliśmy do czynienia. Każdy z widzów spodziewał się jednak czegoś innego. Pomimo odmiennych oczekiwań, chyba nikt nie wyszedł z kina rozczarowany. „Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów” powstały we współpracy braci Russo jest lepszy niż wszystkie dotychczasowe filmy Marvela.
Jerzy Jarniewicz z Nike 2022. "Nagroda dla poezji!" - Kultura
Gdyby zapytać niektórych młodych ludzie w Polsce, z czym kojarzy się im słowo Nike, zapewne odpowiedzieliby, że chodzi o znaną markę butów, w których się dumnie i wygodnie… chodzi. Szkoda. Ale warto mieć nadzieję, że z czasem zapamiętają, iż Nike to coś znacznie więcej. Coś innego, związanego z ambitną literaturą. Mowa oczywiście o najbardziej prestiżowej nagrodzie przyznawanej najlepszym pisarzom lub poetom za ich dokonania – książkę roku. Nagroda ta wręczana jest zawsze w pierwszą niedzielę października. W trakcie 26. gali zwyciężył nieoczekiwanie Jerzy Jarniewicz i jego tomik pt. „Mondo cane”. Wszyscy zgromadzeni w niedzielny wieczór, 2 października, w gmachu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego mogli posłuchać pięknego przemówienia laureata.
Nagroda "Nike" 2020 dla Radka Raka za "Baśń o wężowym sercu"! - Kultura
W swoich długich ciemnych włosach i bródce wygląda niczym Jezus (skończył… 33 lata), choć równie dobrze przypomina maga z powieści fantasy. Nazwisko też ma nietypowe, które „łączy się” się poniekąd z jego profesją. Weterynarz Radek Rak, bo o nim mowa, właśnie został laureatem prestiżowej, Literackiej Nagrody „Nike”. Jeśli potrafi wyleczyć zwierzęta tak sprawnie, jak pisze książki, to zaiste niezwykły z niego człowiek.
Nowości

Ta emocjonalna podróż w Świat Letniego Romansu. "Czy pamiętasz"? - Muzyczne Style
"Czy pamiętasz" to utwór, który od pierwszych dźwięków przywołuje ciepłe, letnie wieczory. Melodia jest bowiem tak przyjemna i wpadająca w ucho, a instrumentalne partie tak dodają lekkości, że nie sposób nie zauroczyć się w takiej aurze. I jeszcze dodajmy ten czarujący wokal... AURY. Wszak to właśnie ona tutaj śpiewa!

"POPATRZ" – prosi słuchacza Amelia Kita - tyle wokół dzieje się... - Zespoły i Artyści
Poznajcie Amelię Kitę. Ta młoda Artystka właśnie prezentuje singiel „Popatrz”, który ma bardzo głębokie przesłanie. Autorką tekstu jest sama Amelia, a kompozytorem niekwestionowany twórca hitów – Tomasz Lubert.

"Dewajtis" – Dąb wielki duszę ludzką widzi... - Recenzje książek
Stara to książka, z końca XIX wieku, drukowana na łamach Kuriera Warszawskiego. Czytać, nie czytać. Strach w me oczy zajrzał. Że może znów będę jak ten uczeń średniej szkoły – „zmuszony” do spędzenia nocy z nudną lekturą, archaicznym językiem napisaną. Lecz „Dewajtis” z nową, przepiękną okładką, wyczyszczony z kurzy i pajęczyny przez Wydawnictwo Replika, to skarb. Dla niego można kroczyć przez ciemny bór, z dumą i odwagą w sercu. Bo Maria Rodziewiczówna „zrodziła” powieść niezwykłą, nadal powodującą łzę w oku i budzącą szacunek czytelnika. Z bohaterem, za którym też w ogień się skoczy.

Milito i jego prawdziwy "Home Sweet Sound" - Zespoły i Artyści
Na Altao.pl lubimy wszystko to, co oryginalne! Jak na przykład piosenki, które niby trwają trzy minuty, a wciągają na 30 minut. Mało tego, zaginają czasoprzestrzeń. Są szczere do bólu. A Artysta, który je wykonuje, unosi się ponad wszelką komercję. Do takich utworów należy np. „Home Sweet Sound” – numer podobny tylko z tytułu do słynnego, rockowego „Sweet Home Alabama”. Ale i tak twórcą jest tu chłopak mający ognistą duszę. To Milito!

AI – przyjaciel czy wróg? Trzech maniaków popkultury w luźnej pogadance na ważny temat! - Intrygujące
29 września na ekrany kin w Polsce wchodzi „Twórca” Garetha Edwardsa. Czy film ten zbierze liczne pochwały od widzów? O tym przekonamy się za moment. Ale już jego zwiastun i ogólny zarys fabuły (wojna między ludźmi a siłami sztucznej inteligencji i poszukiwania architekta zaawansowanej technologii) to dobry powód, aby porozmawiać właśnie o AI, która w roku 2023, szczególnie w postaci Chata GPT „zaatakowała” nasze postrzeganie rzeczywistości. Pojawiły się kłopoty. Strajki w Hollywood, strach spowodowany utratą pracy na stanowiskach twórczych (copywriting, scenopisarstwo, aktorstwo itp.). Jednak, czy faktycznie jest się czego bać? Czy może przeciwnie – Sztuczna Inteligencja to żadna „ciocia samo zło” (jest chyba „płci żeńskiej”) i jej działania zawsze są pomocne, uzasadnione i pożądane? Te kwestie poruszają w niniejszym podcaście, na kanale PopCorn Podcast: Radek Gryczka z kanału Pogadajmy od Rzeczach, Marcin vel Ponton Movie i Przemek „Jankes” Jankowski z Altao.pl. A co Wy sądzicie o AI? Zakochać się w niej, czy potępiać?

ALFA ROMEO STELVIO COMPETIZIONE. Gdzie ten luksus? - Nowinki motoryzacyjne
Poprzednia recenzja poświęcona była takiemu, można to chyba w ten sposób nazwać, współczesnemu autu dla ludu, czyli Dacii. Obawiam się bowiem, że „Volkswagen” obecnie już tak dostępnym samochodem nie jest, w szczególności cenowo… Dzisiaj z kolei spróbujemy się poczuć jak ktoś specjalny, zasiadając w limitowanej wersji auta, które i w seryjnych odsłonach uchodzi już za samochód luksusowy. Witajcie zatem we wnętrzu specjalnej odsłony Alfy Romeo Stelvio: Competizione 2.0 GME 280 KM Q4 AT8!
Artykuły z tej samej kategorii

"Oppenheimer" – O człowieku, który stał się (anty)Prometeuszem - Recenzje filmów
Christopher Nolan zszedł na ziemię i zdetonował bombę – zrealizował film, w którym nie cofa bohaterów w czasie, nie każe im lecieć w kosmos ani zakradać się do snów. „Oppenheimer” to jego najbardziej ambitna produkcja, oparta na książce nagrodzonej Pulitzerem. Ale to żadne szpiegowskie kino czy rasowy thriller, choć pewne elementy takowych gatunków zostają tu przemycone. To bardziej opowieść o silnej jednostce, postawionej pod ścianą i mierzącej się z własnymi „demonami”. Trzygodzinny dramat, z polifoniczną narracją na trzech poziomach czasowych, gdzie istotne są przede wszystkim dialogi i monologi, a mimo to nie ma znużenia, nie patrzy się ciągle na zegarek (to robią postacie w filmie). Ma się natomiast poczucie obcowania z czymś, co ociera się o wybitność, lecz jednocześnie niektórzy mogą odnieść wrażenie, że do pełnej filmowej doskonałości czegoś zabrakło…

"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów
Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...

Pierwsze lody... czyli jak to jest z "Polityką"? - Recenzje filmów
Chyba mało ludzi nie widziało jeszcze najnowszego tworu Patryka Vegi pt. „Polityka”. A wśród tych, którzy widzieli, opinie są raczej w miarę podobne. Bo mówią, że to gniot, że totalna porażka, że stracony czas no i czego innego się w sumie po Vedze można spodziewać?

"Dziedzictwo. Hereditary" – Osaczeni - Recenzje filmów
„Dziedzictwo. Hereditary” to kolejny po „The Witch” oraz „To przychodzi po zmroku” znakomicie oceniany przez krytyków dreszczowiec od wytwórni A24, który stara się wyjść poza schematyczne gatunkowe ramy. Bo to bardziej duszny dramat o rodzinie zmagającej się z żałobą niż typowy straszak. Zrealizowany przez debiutanta przykład artystycznego kina, które z komercją ma niewiele wspólnego.

"Tamte dni, tamte noce" – Nigdy Cię nie zapomnę! - Recenzje filmów
Niełatwe zadanie mają twórcy melodramatów, a jeszcze trudniejsze twórcy melodramatów opowiadających o uczuciu pomiędzy osobami płci męskiej. Czyha bowiem na nich wiele pułapek. Mogą wpaść w sidła banału, mogą podążać za wyznaczonymi wcześniej schematami – opowiedzieć historię większą niż życie, w której bohater boryka się z homofobią ze strony otoczenia i brakiem akceptacji rodziny albo, co gorsza ukrywa romans przed własną… żoną. „Tamte dni, tamte noce” to inny film, w pozytywnym znaczeniu oczywiście.
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2023 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.779