
1 391
1 665 min.
Recenzje filmów
Ponton (458 pkt)
508 dni temu
2022-05-08 20:54:08
W zasadzie piszę tę recenzję nieco z sentymentu – stworzyłem na swojego fanpage’a dosyć długi tekst na temat części pierwszej i stwierdziłem, że to dobry pomysł na dziennikarski sequel. Przepraszam – krótko nie będzie. Zaprezentuje również coś, czego recenzent robić nie powinien, czyli pisać streszczeń – ups, jaki film taka recenzja.
UWAGA – BĘDĄ SPOJLERY!
Jeśli miałbym opisać w paru zdaniach pierwszą część, to nie byłby to długi opis. Typ porwał typiarę, coś tam obiecywał, że nie będzie wkładał rączek tam, gdzie nie trzeba, a jednak kłamczuszek trochę to robił. Jedli polskie pierogi, nęcił ją seksem oralnym z inną kobietą (wielkie WTF), jedli pierogi, potem uratował ją przed jakimś niesympatycznym ziomeczkiem i tak oto historia miłosna z „Przewinęło z wiatrem” może się schować. Sex na łódce, „Big Love” i boom – ukochana wjeżdża w tunel i łubudubu – wybuch. Koniec filmu.
Kadr z filmu "365 dni: Ten dzień" (źródło: screenshot/Netflix)
Cóż za cliffhanger! Cóż za emocje! Czy Laura żyje? Czy Massimo będzie płakał? Co nam tym razem zaserwują scenarzyści? Tyle pytań! I jedna dłuższa odpowiedź. Olać wypadek, dajmy jak najwięcej scen seksu i zróbmy twista w kinie pornograficznym – zafundujmy ślub – tego na pornhubie nie grali! Jak pomyśleli tak zrobili. Pierwsze 20 minut filmu to teledysk, w którym nasi bohaterowie testują możliwości swoich narządów rozrodczych, a montażyści chyba realizują jakiś zakład z twórcami „Jak pokochałam gangstera” w ilości piosenek użytych w jak najkrótszym czasie. W sumie nie jestem pewny czego było więcej – utworów muzycznych czy mlaskania naszych kochanków. Zack Snyder byłby dumny, bo ilość niepotrzebnych spowolnień jest przeolbrzymia. Coś doprawdy nieznośnego. Wszystko jest tandetne, wykonane bez krztyny zmysłowości i bez poczucia… głębi doznań estetycznych. Serio – „Głębokie gardło” z 1972 ma więcej sensu i przemyślanych scen, o „Emanuelle” nie wspomnę, bo to już Oscar w kategorii kina erotycznego.
Hitem jest moment, gdy Massimo daje prezent ukochanej z okazji rocznicy czy czegoś w tym stylu. Przyznam, ze ziomek się postarał i sprawił dom mody do zarządzania z Natalią Siwiec na pokładzie. Poprzeczka została wysoko postawiona, więc Laura dłużna nie była i zafundowała gift stulecia. Był to oczywiście sex. Kreatywność level hard. Wydaje mi się, że dla włoskiego przystojniachy, który mógłbym sobie pozwolić na dosłownie wszystko, ma to być niespodzianka roku? Podejrzewam, że bardziej by się ucieszył z dobrych pierogów z okrasą niż zabawy z twardymi przedmiotami, wkładanymi w miejsca intymne swojej oblubienicy – worek bez dna swoją drogą! Nie do końca wiadomo czy sobie pomyślał „Mordeczko, ale ty masz łeb. Dziena”. Massimo to gość, który poza tym, że opracował do perfekcji stanie w rozkroku lub z ręcznikiem na biodrach (ilość tych scen jest wręcz przekomiczna) to również posiadł wiedzę jak grać typa, który nigdy – ALE TO NIGDY – się nie uśmiecha. Naprawdę – nie każdy włoski macho to smutny koleś, któremu wiecznie doskwiera jaskółczy niepokój i poczucie niewypróżnienia.
Kadr z filmu "365 dni: Ten dzień" (źródło: materiały prasowe/Netflix)
Ja się tu rozpisuje o głupotach, a akcja idzie z impetem w głąb! Po pewnym czasie widz doznaje szoku. Muzyka cichnie, zapada zmrok – idylla kończy się, bohaterowie zaczynają prowadzić dyskusje! Miedzy salwami przekleństw i stwierdzeniami typu „Weź mnie tu i teraz na polu golfowym”, dowiadujemy się ciekawych rzeczy, m.in. tego, że Massimo ma brata, ale ich relacja jest do tego stopnia napięta, że nawet nie mają siebie w znajomych na Facebooku. W momencie kiedy Laura jest rządna wiedzy na ten temat, to ten odwala focha roku, obrażony przypomina sobie, że jest gangsterem i postanawia wyjść z pokoju i poudawać Człowieka z Blizną. W sumie praca Włocha to bardziej drugoplanowy komentarz niż element fabuły. Potem wszystko się zmienia – odbędzie się pewien bankiet, kiedy to Laura zobaczy swojego ukochanego w dosyć jednoznacznej sytuacji z Nataszą Urbańską. Nie analizujmy ciągu przyczynowo-skutkowego i teleportacji bohaterów z miejsca na miejsce. Miała być drama? Jest drama! Gładko przechodzimy do drugiego aktu filmu. Uff – już bliżej niż dalej.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "365 dni: Ten dzień" – Fantazje Blanki Lipińskiej vol. 2
Więcej artykułów od autora Ponton

"Barbie" – Na różowej kozetce patriarchatu u Grety Gerwig - Recenzje filmów
Barbie na pierwszym etapie produkcyjnym była filmem, który zupełnie mnie nie interesował. Amy Schumer, której nie trawię, nazwiska scenarzystów, które zupełnie nic mi nie mówiły i ogólna otoczka. Nic wskazywało na to, że produkcja będzie czymś interesującym. Potem buchnęła informacja o castingu idealnym i świetnej ekipie realizacyjnej. To właśnie wtedy uświadomiłem sobie jak bardzo jestem ciekaw tego projektu. W momencie, kiedy światło dzienne ujrzał pierwszy zwiastun z bezpośrednim nawiązaniem do „Odysei kosmicznej”, to już nie mogłem się doczekać. Warto było doświadczyć takiej dawki różu, jakiej prawdopodobnie nie zobaczę przez resztę swojego życia? Zapraszam do recenzji.

"Kolejne 365 dni" – „Wróciłaś, mała?” - Recenzje filmów
Długo się zastanawiałem, jak zacząć ten tekst. Miałem tu niezłe wstawki, nawiązujące do Laury z Przedwiośnia lub Kordiana. Miałem list powitalny, epitafium do monumentalnego łosia, którego spotkałem przed swoim domem. Ha! Nawet miałem fragment piosenki „Agnieszka” w wykonaniu formacji Łzy. Są recenzje filmów, przy których umysł wędruje w dziwne rojony świadomości. Po seansie „365 dni” obraziłem się na kino, po „Tym dniu” chyliłem czoła jak to możliwe, że porwanie i molestowanie to całkiem niezły podryw, kończący się ślubem. Mam wrażenie, że „Kolejne 365 dni” oglądałem przez 3 miesiące 6 tygodni i 5 dni, bo wynudziłem się jak Ponton na zlocie wydm piaskowych. Co tu począć, co tu zrobić? Obowiązek obowiązkiem jest, piosenka musi posiadać tekst, a Ponton musi napisać tekst. Ponownie zmierzyłem się z kolejnymi marzeniami erotycznymi Blanki Lipińskiej.

"Punkt wrzenia" – Z kamerą wśród kucharzy - Recenzje filmów
„Punkt wrzenia” kipi od emocji, intensywnie gotuje się „tabaką” w kuchni, doprowadza to mniejszych poparzeń, jak i wylewa garnek wrzącej wody prosto na twarz. Nowa pozycja w bibliotece HBO MAX pochłonęła mnie bez reszty. Jest to świetnie zrealizowane kino od strony technicznej. Praca kamery, która sprawia, że mamy wrażenie, że całość jest nakręcona na jednym ujęciu. Totalnie żywe kino – dosłownie i w przenośni jesteśmy świadkami jak wygląda praca w gastronomii „od kuchni”. Jesteśmy cichymi obserwatorami – przyglądamy się wizycie sanepidu, otwarciu restauracji, przyjęciu pierwszych klientów, przyjmowaniu zamówień, tempie wykonywanych posiłków, pierwszym i kolejnym problemom oraz rozmowom między pracownikami, którzy stoją na różnych stopniach w hierarchii restauracyjnej.

"Nasza bandera znaczy śmierć" – Fajnie być piratem z Taiką Waititi - Seriale
Czarnobrody wielkim piratem był. A przynajmniej tak podaje większość źródeł. Po szybkim researchu dowiedziałem się, że są tacy, którzy twierdzą, że nie był aż tak okrutnym typem, ale ksywka ładnie weszła, a legendy odpalania armat z jego brody stały się całkiem fajną opowiastką. Popkultura często wykorzystywała jego postać w pirackich produkcjach – moim ulubieńcem jest Ray Stevenson z serialu FX – „Piraci”, ale Ian McShane z „Piratów z Karaibów” też dawał radę. Jednak teraz czas na kolejne przedstawienie tego jegomościa. Panie i Panowie na pokład statku zgrabnym krokiem wbija sam Taika Waititi, a Ponton szybko pisze telegram jak reżyser/aktor/scenarzysta/producent/najwspanialszy człowiek na świecie wypadł w nowym serialu HBO MAX – „Nasza bandera oznacza śmierć”.

"Krzyk" – Z requelowym slasherem ci do twarzy - Recenzje filmów
„Krzyk” powrócił po 10 latach! Zróbmy więc hałas! Nie będę ukrywał, że jest to moja ulubiona slasherowa seria i poza poprzednią, czwartą odsłoną trzyma wysoki poziom. Mając w głowie poprzednią część, nieco się bałem, czy nie będzie powtórki z (nie)rozrywki, ale Matt Bettinelli-Olpin oraz Tyler Gillett pozytywnie mnie zaskoczyli „Zabawą w pochowanego” i pomyślałem sobie, że są to idealni ludzie do tego projektu. „Krzyk” nigdy nie traktował się turbo serio, trochę wyśmiewając poważne, sztywne horrory/thrillery i liczyłem, że ponownie tego doświadczę. Czy się myliłem? Oj, nie, nie, nie.
Polecamy podobne artykuły

"Kolejne 365 dni" – „Wróciłaś, mała?” - Recenzje filmów
Długo się zastanawiałem, jak zacząć ten tekst. Miałem tu niezłe wstawki, nawiązujące do Laury z Przedwiośnia lub Kordiana. Miałem list powitalny, epitafium do monumentalnego łosia, którego spotkałem przed swoim domem. Ha! Nawet miałem fragment piosenki „Agnieszka” w wykonaniu formacji Łzy. Są recenzje filmów, przy których umysł wędruje w dziwne rojony świadomości. Po seansie „365 dni” obraziłem się na kino, po „Tym dniu” chyliłem czoła jak to możliwe, że porwanie i molestowanie to całkiem niezły podryw, kończący się ślubem. Mam wrażenie, że „Kolejne 365 dni” oglądałem przez 3 miesiące 6 tygodni i 5 dni, bo wynudziłem się jak Ponton na zlocie wydm piaskowych. Co tu począć, co tu zrobić? Obowiązek obowiązkiem jest, piosenka musi posiadać tekst, a Ponton musi napisać tekst. Ponownie zmierzyłem się z kolejnymi marzeniami erotycznymi Blanki Lipińskiej.
Jubileuszowe "Węże" kąsają w łóżku przez "365 dni"! - Kultura
Dopiero co poinformowaliśmy, że erotyczny hit pt. „365 dni” otrzymał Złotą Malinę za najgorszy scenariusz, a już pojawiła się kolejna świetna wiadomość. Otóż film nagrodzono Wielkim Wężem, czyli odpowiednikiem amerykańskich antynagród i tym samym uznano go za największego gniota, który miał premierę w 2020 roku. Jakie jeszcze filmy okazały się najbardziej jadowite w innych kategoriach?
Złota Malina 2021 za scenariusz do filmu "365 dni"! - Kultura
Na ten moment czekali chyba wszyscy Polacy, którzy kochają rodzime kino. Wróć. Tutaj należałoby użyć słowa: nienawidzą. „365 dni” może i jest przykładem produkcji odważnej, bo to przecież przedstawiciel gatunku: erotyka, a takich obrazów u nas jak na lekarstwo, ale co z tego, skoro jego jakość pozostawia wiele do życzenia. Ludzie z Ameryki przyznający Złote Maliny także zauważyli, że w scenariuszu stworzonym na podstawie powieści Blanki Lipińskiej nie ma nic, na czym można oko zawiesić (poza gołym torsem Massimo). Cieszmy się jednak, gdyż to historyczna chwila.

"365 dni" – Mało namiętności, widz się złości - Recenzje filmów
Przeprowadziłem „eksperyment”. Chcąc „osłodzić” sobie życie w ponurych czasach zarazy, postanowiłem naprawić „błąd”, jakim była rezygnacja z kinowego seansu „365 dni” – polskiego erotyka na podstaw bestsellerowej powieści. Cóż, po pierwsze nie miałem kogo zaprosić, mimo że zbliżały się walentynki; a po drugie naczytałem się, jak słaba to produkcja. Wybaczycie mi? Przyjmiecie wytłumaczenie? Super. No więc pewnego ranka…
Teraz czytane artykuły

"365 dni: Ten dzień" – Fantazje Blanki Lipińskiej vol. 2 - Recenzje filmów
„Ten dzień” nastąpił. Ci umarli, którzy powstali, aby umrzeć przy okazji pierwszej części „365 dni”, tym razem wybrali golfa z samym Szatanem niż z Massimo i Laurą. Cóż po raz kolejny okazuje się, że niektórzy mają ciekawsze zajęcia niż oglądanie filmopodobnych tworów i to na kacu. Gdzie są brawa? No gdzie? Dobra, sam je sobie bije. Okazało się również, że znalazłem całkiem niezły sposób na zażegnanie skutków nocy poprzedniej. Uwierzcie (jeśli jeszcze nie widzieliście, a wydaje mi się, że pół wszechświata jest już po wszystkim) ból głowy, suchoty, poczucie bezsilności to najmniejsze problemy świata przy starciu z erotycznymi fantazjami Blanki Lipińskiej na srebrnym ekranie Netflixa.

Sznurowadła – spektakl muzyczny śląskich twórców na deskach krakowskiej Cricoteki - Kultura
Już w drugim tygodniu listopada na deskach krakowskiej Cricoteki zobaczyć można będzie spektakl muzyczny w wykonaniu młodych twórców. Reżyserami widowiska są artyści ze Śląska – muzyk Michał Burek i pisarz Bartłomiej Basiura.

Domowe sposoby na bolące gardło - Zdrowie i uroda
Pogoda ostatnimi czasy jest bardzo nieprzewidywalna. Listopad na wysokim plusie, jesień niby złota, ale deszczowa i przyprawiająca o chandrę. To idealna aura dla rozmnażających się zarazków, przed którymi niełatwo się uchronić. Szczególnie narażone jest nasze gardło. Oczywiście, kiedy już jest bardzo zaczerwienione i grozi nam angina, to wizyta u lekarza będzie niezbędna. Ale w początkowej fazie można spróbować wyleczyć je domowymi sposobami.

"Skoki do wody" – gra flash na gorące wakacyjne dni - Zabawne
Zagraj z nami w „Skoki do wody”. To fajna gra na wakacyjne gorące dni. Czy takie skoki są faktycznie możliwe? Czy są wykonywane w rzeczywistości? Sprawdź sam i baw się z nami.
Open’er 2022 – pełny line-up i nowa scena! - Kultura
Agencja koncertowa Alter Art chwali się, że ich festiwal to największa i najbardziej zróżnicowana impreza muzyczna w Polsce. Nie ma w tych słowach przesady. Faktycznie, jak pokazały ostatnie lata, Open’er przyciągnął setki tysięcy miłośników oryginalnych brzmień i jeszcze bardziej nietypowych głosów. W 2020 i 2021 roku, z powodu pandemii, Lotnisko Gdynia-Kosakowo było zamknięte dla festiwalowiczów. Na szczęście tegoroczna, 19. z kolei edycja odbędzie się z wielką dbałością o szczegóły. Zapowiada się – co potwierdzają ostatnie informacje – wspaniałe widowisko, które potrwa kilka dni. Od 29 czerwca do 2 lipca każdy będzie mógł poszerzyć muzyczne horyzonty i poczuć niepowtarzalny klimat aż do porannych godzin. Wystąpią m.in.: Imagine Dragons, Dua Lipa, Young Leosia, Król, Zdechły Osa i Kaśka Sochacka (zdobywczyni dwóch Fryderyków). Jak więc widać, zaproszono artystów, którzy są światowymi gwiazdami, jak i młodych przedstawicieli alternatywy oraz jeszcze młodszych idoli polskich nastolatków ze świata hip-hopu.
Nowości

Milito i jego prawdziwy "Home Sweet Sound" - Zespoły i Artyści
Na Altao.pl lubimy wszystko to, co oryginalne! Jak na przykład piosenki, które niby trwają trzy minuty, a wciągają na 30 minut. Mało tego, zaginają czasoprzestrzeń. Są szczere do bólu. A Artysta, który je wykonuje, unosi się ponad wszelką komercję. Do takich utworów należy np. „Home Sweet Sound” – numer podobny tylko z tytułu do słynnego, rockowego „Sweet Home Alabama”. Ale i tak twórcą jest tu chłopak mający ognistą duszę. To Milito!

AI – przyjaciel czy wróg? Trzech maniaków popkultury w luźnej pogadance na ważny temat! - Intrygujące
29 września na ekrany kin w Polsce wchodzi „Twórca” Garetha Edwardsa. Czy film ten zbierze liczne pochwały od widzów? O tym przekonamy się za moment. Ale już jego zwiastun i ogólny zarys fabuły (wojna między ludźmi a siłami sztucznej inteligencji i poszukiwania architekta zaawansowanej technologii) to dobry powód, aby porozmawiać właśnie o AI, która w roku 2023, szczególnie w postaci Chata GPT „zaatakowała” nasze postrzeganie rzeczywistości. Pojawiły się kłopoty. Strajki w Hollywood, strach spowodowany utratą pracy na stanowiskach twórczych (copywriting, scenopisarstwo, aktorstwo itp.). Jednak, czy faktycznie jest się czego bać? Czy może przeciwnie – Sztuczna Inteligencja to żadna „ciocia samo zło” (jest chyba „płci żeńskiej”) i jej działania zawsze są pomocne, uzasadnione i pożądane? Te kwestie poruszają w niniejszym podcaście, na kanale PopCorn Podcast: Radek Gryczka z kanału Pogadajmy od Rzeczach, Marcin vel Ponton Movie i Przemek „Jankes” Jankowski z Altao.pl. A co Wy sądzicie o AI? Zakochać się w niej, czy potępiać?

ALFA ROMEO STELVIO COMPETIZIONE. Gdzie ten luksus? - Nowinki motoryzacyjne
Poprzednia recenzja poświęcona była takiemu, można to chyba w ten sposób nazwać, współczesnemu autu dla ludu, czyli Dacii. Obawiam się bowiem, że „Volkswagen” obecnie już tak dostępnym samochodem nie jest, w szczególności cenowo… Dzisiaj z kolei spróbujemy się poczuć jak ktoś specjalny, zasiadając w limitowanej wersji auta, które i w seryjnych odsłonach uchodzi już za samochód luksusowy. Witajcie zatem we wnętrzu specjalnej odsłony Alfy Romeo Stelvio: Competizione 2.0 GME 280 KM Q4 AT8!

Stowarzyszenie "Broda i Tatuaż" – wielkie mięśnie, wielkie serca! - Organizacje
W głowach części Polaków panuje przekonanie, że mężczyzna z tatuażem to zły człowiek jest. A gdy jeszcze potężnie zbudowany i ma brodę, to lepiej uciekać przed nim jak najdalej. Bo przecież tak groźny wygląd nie oznacza nic pozytywnego. Panowie ze Stowarzyszenia „Broda i Tatuaż – Bard Clan” sprawiają, że taki wizerunek bardzo mija się z prawdą. Bije od nich szczera radość i co ważne – pasja i zaangażowanie do niesienia pomocy słabszym z hasłem na ustach: „Różni Ale Równi”!

emocean drive ląduje we friendzone! Co na to Britney Spears? - Zespoły i Artyści
Przebojowe trio emocean drive wydało kolejny, życiowy singiel pt. „FWB”. Tym razem zespół zaprasza do „friendzone” – miejsca, do którego prowadzi słynne powiedzenie: „zostańmy przyjaciółmi”, i z którego podobno nie ma powrotu. Ponieważ Britney Spears odmówiła komentarza odnośnie premiery, zasięgnęliśmy języka u członków zespołu.
48. Festiwal Filmowy w Gdyni – Kos "kosi" konkurencję i zgarnia Złote Lwy! - Kultura
Wiosna 1794 roku, w Polsce wrze. Jesień 2023 roku, w Polsce… rozdano ważne nagrody. Nie politykom, lecz filmowcom rzecz jasna. W mieście Gdynia, które od dawien dawna kojarzone jest z pięknym, prestiżowym festiwalem. O dziwo, tym razem Złote Lwy „pogłaskała” nie artystyczna produkcja, a dzieło zgoła inne. Oto bowiem jak rycerz na białym koniu wjechał, choć najpierw przypłynął z wiernym czarnoskórym towarzyszem, „Kos”, czyli western kościuszkowski. Opowieść o generale Tadeuszu Kościuszce nie należy do patetycznych, pełnych martyrologii, historycznych eposów. To zdecydowanie kino gatunkowe, ale takie, którego nie powstydziłby się sam mistrz Tarantino! Zachwyciło się nim większość krytyków, nie ganiąc go za zapożyczenia. Podobnie jury 48. FPFF pod przewodnictwem Filipa Bajona. Stąd główna nagroda do „Kosa” zawędrowała! Lecz nie zapominajmy o reszcie laureatów.
Artykuły z tej samej kategorii

"Oppenheimer" – O człowieku, który stał się (anty)Prometeuszem - Recenzje filmów
Christopher Nolan zszedł na ziemię i zdetonował bombę – zrealizował film, w którym nie cofa bohaterów w czasie, nie każe im lecieć w kosmos ani zakradać się do snów. „Oppenheimer” to jego najbardziej ambitna produkcja, oparta na książce nagrodzonej Pulitzerem. Ale to żadne szpiegowskie kino czy rasowy thriller, choć pewne elementy takowych gatunków zostają tu przemycone. To bardziej opowieść o silnej jednostce, postawionej pod ścianą i mierzącej się z własnymi „demonami”. Trzygodzinny dramat, z polifoniczną narracją na trzech poziomach czasowych, gdzie istotne są przede wszystkim dialogi i monologi, a mimo to nie ma znużenia, nie patrzy się ciągle na zegarek (to robią postacie w filmie). Ma się natomiast poczucie obcowania z czymś, co ociera się o wybitność, lecz jednocześnie niektórzy mogą odnieść wrażenie, że do pełnej filmowej doskonałości czegoś zabrakło…

"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów
Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...

Pierwsze lody... czyli jak to jest z "Polityką"? - Recenzje filmów
Chyba mało ludzi nie widziało jeszcze najnowszego tworu Patryka Vegi pt. „Polityka”. A wśród tych, którzy widzieli, opinie są raczej w miarę podobne. Bo mówią, że to gniot, że totalna porażka, że stracony czas no i czego innego się w sumie po Vedze można spodziewać?

"Dziedzictwo. Hereditary" – Osaczeni - Recenzje filmów
„Dziedzictwo. Hereditary” to kolejny po „The Witch” oraz „To przychodzi po zmroku” znakomicie oceniany przez krytyków dreszczowiec od wytwórni A24, który stara się wyjść poza schematyczne gatunkowe ramy. Bo to bardziej duszny dramat o rodzinie zmagającej się z żałobą niż typowy straszak. Zrealizowany przez debiutanta przykład artystycznego kina, które z komercją ma niewiele wspólnego.

"Tamte dni, tamte noce" – Nigdy Cię nie zapomnę! - Recenzje filmów
Niełatwe zadanie mają twórcy melodramatów, a jeszcze trudniejsze twórcy melodramatów opowiadających o uczuciu pomiędzy osobami płci męskiej. Czyha bowiem na nich wiele pułapek. Mogą wpaść w sidła banału, mogą podążać za wyznaczonymi wcześniej schematami – opowiedzieć historię większą niż życie, w której bohater boryka się z homofobią ze strony otoczenia i brakiem akceptacji rodziny albo, co gorsza ukrywa romans przed własną… żoną. „Tamte dni, tamte noce” to inny film, w pozytywnym znaczeniu oczywiście.
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2023 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.622