Zadowalająco wypada obraz pod względem aktorstwa. Mimo iż w obsadzie, oprócz kilku wyjątków, znajdują się przedstawiciele typowego kina akcji, to całościowo poziom utrzymany jest powyżej przeciętnej. Szczególne uznanie kieruje w stronę Vina Diesela, który tym razem otrzymał nieco bardziej złożoną do odegrania rolę i trzeba przyznać, że spisał się zaskakująco dobrze. Wypadł przyzwoicie w dwóch różnych wcieleniach, czyi jako milczący, twardy i nieustępujący kryminalista, a także uczuciowy oraz poczciwy mięśniak. Vinowi przez całą odsłonę towarzyszy złowieszczo przebiegła i bezlitosna Charlize Theron – jest po prostu boska! Aktorka już od dłuższego czasu doskonale odnajduje się w roli filmowego złoczyńcy. Sceny z jej udziałem pełne są napięcia i śledzi się je z niewymuszoną przyjemnością. Na kilka zdań zasługuje również tandem Johnson – Statham. Przekomarzania tych dwóch panów nie tylko dostarczają widzom powodów do śmiechu, lecz również napędzają w początkowej fazie obrazu przedstawianą przez scenarzystów historię. Mimo iż naczelnym błaznem serii jest Tyrese Gibson, który i tym razem bardzo dobrze wywiązuje się ze swojej funkcji, to wspomniana dwójka bryluje na drugim panie, kradnąc chwilami całe show. Wzajemne ujadanie na siebie odgrywanych przez Johnsona i Stathama bohaterów potrafi zwalić z nóg. Liczne suchary padające z prędkością serii z karabinu maszynowego, gdy tylko ten duet wkracza na plan, przekomiczna przez większość czasu pseudo gra psychologiczna pomiędzy nimi, czy chęć popisania się jeden przed drugim szczerze bawi i stanowi skuteczną przeciwwagę do pozbawionych humoru oraz często dramatycznych scen z udziałem Vina Diesela, Charlize Theron i Michelle Rodriguez. Reszta obsady gra według znanego schematu – Kurt Russell to tajemniczy, przeważnie wszystkowiedzący jegomość pojawiający się znikąd, Ludacris wciela się ponownie w samochodowego i komputerowego specjalistę, ubóstwiającego kobiety, Nathalie Emmanuel zaś jest informatyczną panią geniusz, a Letty dziewczyną samca alfa, ale tym razem w wersji znacznie bardziej dramatycznej. O… prawie bym zapomniał… w produkcji występuję też Scott Eastwood. Złośliwi powiedzą, że wymieniony aktor to mało udana kopia bohatera Paula Walkera. Cóż…nie ulega wątpliwości, iż potrzebna była postać, która go zastąpi, a fakt, że grany przez Scotta Eastwooda protagonista jest agentem, do tego młodym i niedoświadczonym, budzi zwyczajnie odpowiednie skojarzenia. Mimo wszystko, taki osąd będzie bardzo krzywdzący dla wspomnianego aktora. Jego bohater aktualnie ma więcej wspólnego z postacią Kurta Russella niż poczciwym Bryanem. Ponadto Scott Eastwood nie dostał jeszcze okazji, aby zabłysnąć. Pozwólmy jego postaci rozwinąć skrzydła, liczę, że twórcy nas jeszcze pozytywnie zaskoczą.

 

Kadr z filmu "Szybcy i wściekli" (źródło: youtube.com)

 

„Szybcy i wściekli 8” to również genialna parodia nie tyle filmów akcji, co samego gatunku. Twórcy skutecznie korzystają z niedorzecznych, jednak już dawno zakorzenionych schematów, aby nadać swojemu dziełu humorystycznego wydźwięku. Praktyka zapoczątkowana już wyraźnie gdzieś od piątej części serii zdaje się odnosić zamierzony efekt, dzięki czemu pomimo 8 w tytule, cykl o szybkich i wściekłych mistrzach kierownicy jest wciąż świeży i warty uwagi.

 

Nowa odsłona tej kultowej serii jest genialną, niezobowiązującą rozrywką, którą koniecznie musicie obejrzeć, jeśli jesteście sympatykami nieprzerwanej i dynamicznej akcji, macie mózg napędzany benzyną, a w waszym sercu na stale zasiedliła się ekipa charakterystycznego twardziela – Dominica Toretto. Polecam z czystym sumieniem.

 

Ocena: 8/10

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

 

 

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję