1 986
2 350 min.
Savoir Vivre
admin (47937 pkt)
1484 dni temu
2020-11-13 16:44:23
Gdyby przeprowadzić sondę uliczną i zadać zadać pytanie: w czym tkwi sama istota savoir vivre’u?, to odpowiedzi byłyby zapewne różne. Ale wielu stwierdziłoby, że przede wszystkim w rzeczach na pozór drobnych. Mowa o zwykłym obcowaniu z innymi w sposób kulturalny i walce z własnym egoizmem. Na gestach uprzejmości i ukłonie. Po prostu na byciu dobrze wychowanym człowiekiem.
W dobie internetu i mediów społecznościowych te cechy niestety zanikają, a w ich miejsce pojawia się bezustanny hejt i bezczelne wywyższanie się. Czy któryś z tych hejterów w realnym życiu jest w stanie wykrzesać z siebie choć odrobinę kultury (już nawet nie chodzi o pocałowanie kobiety w rękę)? Nie wiemy, ale super, jakby potrafił wzorować się na ludziach żyjących kilkadziesiąt lat temu? Wtedy przywiązywano bowiem większą wagę do spraw związanych z pojęciem, jakim jest savoir vivre.
Jak to było kiedyś – lata przedwojenne
Czarno-białe kroniki dokumentalne i filmy fabularne są dowodem na to, że przed wojną niemal każdy wiedział, co w danym momencie mu wypada robić, a co nie. Wtedy obowiązywały co prawda reguły towarzyskie, które w połączeniu z ubiorem, dziś nie są równie aktualne, to jednak patrzy się na nie z wielkim rozrzewnieniem. Ceni się za elegancję i styl.
Czas, jak i również miejsce miały oczywiście swój wpływ na zasady dobrych manier. Weźmy na przykład pod uwagę pocałunek ręki. W wielu krajach Europy Zachodniej obecnie uchodzi on za przeżytek, za coś teatralnego, sztucznego. Ale u nas, szczególnie od okresu PRL-u (bo międzywojniu wbrew pozorom wystarczyło zwykłe podanie ręki) nadal cieszy się szacunkiem (szczególnie wierny takiej tradycji jest pewien niski polityk z rządu, któremu mylą się dłonie kobiece z męskimi).
Być jak dżentelmen
W czasach przed II wojną światową, a nawet jeszcze dawniej, nienaganne maniery mężczyzny były powiązane jednocześnie z jego dystansem do ówczesnego świata. Muśnięcie wargami o dłoń kobiety i ukłon to jedno, ale ważniejszy były inne kwestie. Jakie?
Otóż, o czym już pisano w poradniku z 1917 roku („Człowiek dobrze wychowany, czyli wskazówki odpowiedniego zachowania się w domu i w towarzystwie”): „mężczyzna (pani też podlegała tym obyczajom) odpowiednio wychowany nie może brać udziału w zbiegowiskach ulicznych, w kłótniach pospólstwa, jak również nie odwiedzać lokalów pokątnych, mających złą opinię”. Ogłada i dobrane towarzystwo swoją drogą, ale liczył się też status społeczny i materialny.
To nie wszystko. Jeżeli ktoś chciał nazywać siebie dżentelmenem, to nie mógł np. marszczyć czoła. Poza tym dobrze, jeżeli sama jego twarz w połączeniu ze spojrzeniem wzbudzały zaufanie, przyjemne uczucie i szacunek dla innych. A jeszcze lepiej, jeśli były emanacją duszy i jej walką z paskudnym pożądaniem.
Mycie, spluwanie i kichanie
Z dobrym wychowaniem wiąże się też kwestia higieny. Jednak w czasach, kiedy nie było kanalizacji w budynkach w mieście (a co dopiero na wsiach), takie czynności, jak: pranie oraz regularne mycie się nie były postrzegane jako sprawy najwyższej wagi. Mało tego, również na dworach szlacheckich o higienę nie dbano idealnie. Dlatego takie hasła, jak: „czuwaj, aby bielizna twoja zawsze była czysta, bo przyczynia się do zdrowia ciała”, były na porządku dziennym.
Osoby, które nad tym czuwały, zapewne czuły się jak nowo narodzone. Latem brały kąpiel morską lub w jeziorze, a w zimniejsze dni, uczęszczały do specjalnych budynków (dla przyjezdnych), gdzie znajdowały się pomieszczenia z przeznaczeniem na umycie się w ciepłej wodzie.
Wracając jeszcze do panów z klasą, to w dobrym tonie było, jeżeli nie spluwali na ziemię i podłogę tuż przed człowiekiem (co setki lat temu nikogo nie raziło), a do przygotowanych spluwaczek. Te przedmioty – wyznacznik cywilizacyjnego postępu, na salonach pojawiły się w XIX wieku w domach mieszczańskich, pubach, restauracjach, wagonach kolejowych, a nawet w szkolnych klasach. Kiedy wybuchła epidemia hiszpanki, spluwaczki poszły jednak w odstawkę.
A co z kichaniem? Tu należało przestrzegać tego, aby wykonując tę czynność, zawsze odwracać się na stronę i mieć ze sobą chustkę.
Kwestia służby
Po I wojnie światowej nadeszły zmiany w obyczajach i w typowych realiach życia codziennego. W bogatych domach już nie podawano tyle jadła i napojów, gdy przyjmowano gości (także ze względu na ogólnospołeczny kryzys). Ale to, co powinno się znaleźć w menu obiadowym, według jednego z poradników, i tak zadziwiało wystawnością.
Koniecznie musiała pojawić się na stole zupa (np. hiszpańska albo na ogonach wołowych) plus tradycyjne ryby (chociażby sandacz duszony w winie czy węgorz w galarecie) oraz desery (dania słodkie jak legumina z kasztanów i tort z palonych migdałów). Do tego koniecznie czarna kawa, którą podawała służba.
Ze służbą to w ogóle jest ciekawa sprawa. Jej posiadanie w II Rzeczpospolitej było dość powszechne, ale nie było żadnym dowodem dostatku, tylko... opóźnienia technologicznego. Tak. Wtedy sprzęty domowe wiązały się bowiem z dużo większym kosztem niż opłacenie lokajów, kelnerek itp. Często, szczególnie w domach klasy średniej, przyjmowano do pracy młode dziewczęta do wszystkich możliwych zadań. Bez doświadczenia i odpowiedniego przeszkolenia. Zdarzały się więc, w trakcie przyjęć dla gości, pewne drobne i większe incydenty (mimo zakazu dostępu do alkoholu).
Damy i ich wachlarze
O dżentelmenach już wspominaliśmy. Czas więc na koniec napisać parę słów o paniach. Ideałem była zwiewna niewiasta – niezwykle skromna w relacjach towarzyskich, zdana jedynie na swojego partnera i jednocześnie zaradna w różnych sprawach gospodarskich.
W latach 20 i 30 XX wieku dobrze wychowane kobiety miały w dłoni wachlarz. Nie tylko po to, aby się nim ochładzać w trakcie upałów. Chodziło też o odpowiednią komunikację, a konkretniej system znaków. Rozłożony na kolanach wachlarz „mówił”: „Jestem Ci wzajemną”. Dotknięcie go ustami: „Pocałuj mnie”. Itd.
Były to czasy, kiedy żony miały swoje zasługi w karierach mężów. Wiedziały, co oznacza towarzyski takt. Miały zdolności reprezentacyjne. I co ważne, usuwały się w cień, jeżeli zachodziła taka jasna i oczywista potrzeba. Oraz porozumiewały się bez słów z innymi mężczyznami za pomocą... kwiatów. Astry, tulipany itp. rośliny miały jakieś znaczenie. Aby np. spławić zalotnika, wystarczyło wysłać mu kwiaty koniczyny. W ten sposób wytykało mu się jego pychę.
A Wy chcielibyście żyć w w tamtych czasach i poznać ówczesne nienaganne maniery i savoir-vivre?
*Artykuł inspirowany
źródła: tytus.edu.pl, prasa.wiara.pl
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - Dobre wychowanie w czasach przedwojennych
Więcej artykułów od autora admin
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.446