5 403
5 767 min.
Recenzje gier
pottero (558 pkt)
3025 dni temu
2016-08-10 22:08:50
Menu główne gry oferuje dostęp do kampanii fabularnej, gry wieloosobowej i trybu SnapMap, w którym tworzyć można własne mapy do multi. Trochę irytujące jest to, że wybranie każdej z tych opcji wiąże się z ponownym uruchomieniem aplikacji. Tym niemniej SnapMap to dość proste narzędzie, w którym łatwo i szybko można stworzyć własną mapkę, a następnie podzielić się nią ze światem. Jego możliwości może nie porażają, ale spełnia swoje podstawowe zadanie i pozwala tworzyć nawet tym, którzy nie mają pojęcia o modowaniu, co może zapewnić grze trochę dłuższą żywotność – przynajmniej jeżeli ktoś zamierza grać w multiplayerze. Z tym ostatnim id Software i Bethesda wiązały chyba wielkie nadzieje, bo przepustka sezonowa zawiera tylko i wyłącznie śmieci do niego – i to za czterdzieści euro (sic!) Twórcy postawili jednak na złego konia, bo wydaje mi się, że gracze woleliby raczej kilka dodatkowych godzin kampanii, niż rozwijanie trybu, który nie ma w sobie za dużo potencjału. Multi nie zachęciło mnie do pozostania przy nim na dłużej i porzucenia na jego rzecz Left 4 Dead. O ile w singlu id Software udało się świetnie połączyć old school z ósmą generacją, o tyle w multi postawiono na złe rozwiązania, próbując wymieszać ze sobą „Quake III: Arenę” z „Call of Duty”, co dało kiepski efekt. Jak dla mnie brak tutaj przede wszystkim elementu rywalizacji, jeżeli każdy chodzi z własną bronią, co eliminuje wyścigi do spawnującej się pukawki, na którą wszyscy czekają, oraz tej dozy szaleństwa, jaką oferowała „Arena”. Nie chcę przesadnie rozpisywać się o tym elemencie, ponieważ mnóstwo powiedziano o nim już przy okazji betatestów i zapewne każdy zainteresowany już zapoznał się z opiniami na temat gry wieloosobowej.
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
„Doom” doczekał się pełnej polskiej lokalizacji i nie mogę pozbyć się wrażenia, że – tak jak w przypadku kilku innych gier – tłumaczenie kampanii fabularnej opracowywano w Polsce, a za multiplayer odpowiada firma z Niemiec, której nazwy nie pamiętam. Tryb dla jednego gracza przetłumaczony został nieźle i zaliczył nieliczne tylko potknięcia. W zasadzie jedyne, co naprawdę może w nim razić, to nazwy niektórych demonów. O ile jeszcze barons of hell czy hell knights przetłumaczeni na „baronów piekieł” i „rycerzy piekieł” nie budzą zastrzeżeń, o tyle już dla kogoś, dla kogo od lat taka czy inna jednostka jest impem, mancubem czy pinkym, polskie odpowiedniki „diablik”, „antropokub” i „różak” brzmią trochę nienaturalnie. No ale to już raczej wina przyzwyczajenia, a nie tłumaczy, którzy starali się nazwy oddać w miarę wiernie oryginałowi, ale nie przesadnie dosłownie. Gra wieloosobowa niestety nadal zawiera „alianckie upiory”, sformułowania typu „przybyła runa demona” i inne głupoty, które słyszeliśmy w becie. Dubbing w kampanii jest przyzwoity – na pewno nie jest to rzecz wybitna, a Elżbieta Jędrzejewska-Futera dubbingująca jedną z głównych postaci często razi teatralnością, ale dialogów w grze jest stosunkowo niewiele, najwięcej do powiedzenia mają Andrzej Blumenfeld i Łukasz Węgrzynowski (udzielający głosu odpowiednio doktorowi Haydenowi i Vedze), którzy spisali się niezgorzej, tak więc polskie głowy nie rażą. Podobnie jak w „trójce”, przetłumaczone zostały również wszelkie komunikaty pojawiające się na ekranach.
Przed premierą trudno było mi wyrobić sobie opinię na temat „Doom”. Z jednej strony miałem nadzieję na znakomitą reaktywację marki, w stylu tej, jakiej dwa lata wcześniej doczekał się Wolfenstein za sprawą The New Order, z drugiej obawiałem się, że chcąc połączyć stare z nowym i zaspokoić oczekiwania wszystkich, id Software wyłoży się i nie udźwignie ciężaru. Koniec końców otrzymaliśmy świetną kampanię fabularną, która powinna przywołać uśmiech na twarzach starych wyjadaczy, pamiętających jeszcze czasy, kiedy pierwsza część była czymś absolutnie przełomowym – i to nawet mimo tego, że tempo walk jest tutaj bliższe bardziej „Unreal Tournament” czy „Quake III: Arena”, niż pierwszym „Doomom”. Tego samego niestety nie można powiedzieć o multiplayerze, w którym postawiono na nietrafione rozwiązania, a w konsekwencji nijaki i niezachęcający do pozostania przy nim na dłużej. Nie obraziłbym się, gdyby całkowicie z niego zrezygnowano, a zamiast tego dodano jeszcze kilka godzin do kampanii, bo te dwanaście, które przy niej spędziłem, to zdecydowanie za mało. Mam nadzieję, że na „Doom II” nie przyjdzie mi czekać kolejnych dwanaście lat, a Bethesda w międzyczasie uraczy nas dodatkiem w stylu „The Old Blood”, jakiego doczekała się najnowsza odsłona „Wolfenstein”.
Ocena: 9/10
Autor recenzji publikuje też na portalu Filmweb.pl pod nickiem Pottero oraz stronie: http://nietylkogry.pl/
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - "Doom" – posmak old schoolu
Więcej artykułów od autora pottero
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.542