7 775
9 058 min.
Recenzje gier
pottero (558 pkt)
3556 dni temu
2015-02-26 12:04:01
Podobnie jak poprzednia gra studia o mózgojadach, tak i nowa produkcja Techlandu (premiera światowa odbyła się pod koniec stycznia) sili się na fabułę. Spoiwem dla walki z zombie i skakania po otwartym świecie jest epidemia tajemniczego wirusa, która wybuchła w mieście Harran. Miasto zostało objęte kwarantanną, rząd zakłóca wszelką komunikację ze światem zewnętrznym, a zdani na pastwę losu harrańczycy muszą zmagać się z nieumarłymi i toczyć bratobójcze walki o spowalniającą działanie zarazy antyzynę, której zapasy co jakiś czas zrzuca rząd. Kyle Crane z Globalnego Resortu Epidemiologicznego zostaje wysłany do miasta celem odnalezienia Kadira Sulejmana będącego w posiadaniu pliku zawierającego informacje na temat wirusa i grożącego ujawnieniem posiadanych danych opinii publicznej. Po wylądowaniu w Harranie Crane zostaje uratowany przez ocalałych z Wieży, jednego ze stronnictw walczącego w mieście o przetrwanie – chcąc nie chcąc pomaga im, aby zdobyć ich zaufanie i móc kontynuować misję.
Ogólne zasady rozgrywki są z grubsza takie same, jak w „Dead Island”. Do dyspozycji dostajemy sporych rozmiarów otwarty teren, który możemy w miarę swobodnie przemierzać. Crane jest znacznie zwinniejszy niż Logan, Purna i pozostali bohaterowie poprzedniej gry Techlandu, po Harranie przemieszcza się więc w stylu Ezia z „Assassin’s Creed II” czy Faith z „Mirror’s Edge”, wykorzystując do tego parkour i freerun. Pozwala to w miarę zwinnie wymijać przeciwników, którzy są dość odporni na ciosy, ale – przynajmniej w początkowej fazie – mało który z nich potrafi się wspinać. Prawdopodobnie właśnie fakt, że duży nacisk położono na wyczynowość, pod względem zróżnicowania lokacji Harran prezentuje się gorzej niż wyspa Banoi z „Dead Island”, gdzie w miarę postępu fabuły zmieniało się otoczenie – od rajskiego kurortu, poprzez miasto, po dżunglę. W „Dying Light” biegamy cały czas po mieście – najpierw przywodzącym na myśl uboższe dzielnice wielkich południowoamerykańskich aglomeracji, potem jego bogatsze strefy, gdzie panuje raczej bliskowschodni klimat – w którym aż roi się od ramp, występów, dachów, mostów, rur i innych elementów otoczenia pozwalających na wykonywanie rozmaitych akrobatycznych trików, co byłoby trudne do zrealizowania chociażby w dżungli. Mimo wszystko miasto zostało zróżnicowane na tyle, na ile pozwalało osadzenie akcji w takim, a nie innym miejscu.
Biegając po Harranie trafiamy na sporo zadań pobocznych, ale w dużej mierze ograniczają się one do schematu „idź na drugi koniec miasta do NPC, który ci pomoże (albo i nie), jeśli przejdziesz na inny koniec miasta i coś mu stamtąd przyniesiesz”. Podobnie jak w poprzedniej grze wrocławiaków, sporą rolę w przetrwaniu odgrywa zbieractwo – ze znalezionych przedmiotów wytwarzać można nowe, takie jak apteczki, wytrychy czy rozmaite mikstury wspomagające. Zmieniono idiotyczne rozwiązania z „Dead Island”, przede wszystkim stoły, które pochłaniały pieniądze za dokonanie przy nich ulepszeń broni lub ich naprawę – w „Dying Light” broń (czyli wszelakie znajdowane po drodze gazrurki, wiosła, klucze, kije, pałki itd.) naprawiać i ulepszać można w dowolnym momencie, jeżeli posiada się odpowiednie materiały rzemieślnicze. Irytującą zmianą jest jednak to, że każdą broń można naprawić tylko kilka razy, tak więc siekierka, którą poprawiliśmy dzięki z trudem zdobytym ulepszeniom, po kilkunastu minutach gry nieodwołalnie nadaje się na śmietnik i musimy wybrać inną broń. Sprawia to, że nie warto wydawać po kilka lub nawet kilkanaście tysięcy dolarów na zakup broni w sklepach – co prawda wiele z nich ma lepsze statystyki niż te znajdowane po drodze, ale i one po paru minutach nadają się do wyrzucenia albo rozebrania na części. Ulepszać nie można jedynie broni palnej, która jako jedyna się nie niszczy, ale strzały w niej przyciągają zombie.
W odróżnieniu od gry osadzonej na Banoi, tutaj do otwierania zamkniętych skrzyń zawierających cenniejszy łup nie trzeba odblokowania specjalnej umiejętności. Posiadając wytrychy można aktywować minigierkę, której zasady są identyczne jak zasady otwierania drzwi i skrzyń w „Skyrim” czy „Falloutach”. Po pokonaniu przez przeciwników i odrodzeniu się w najbliższej bezpiecznej strefie nie tracimy już pieniędzy, a punkty przetrwania, tak więc częste śmierci spowalniają rozwój postaci. Ta zaś nie posiada jednego poziomu doświadczenia, tylko poziomy przetrwania, zwinności i siły. Każdą umiejętność rozwija się niezależnie od pozostałych poprzez wykonywanie właściwych dla niej czynności – siłę rozwijamy np. zabijając przeciwników, a zwinność wykonując akrobacje. Zdolności, jakie może odblokować postać w ramach drzewek, jest naprawdę wiele – wzmacniają zdrowie, dają możliwość tworzenia nowych przedmiotów, pozwalają dłużej biegać, lepiej wykorzystywać bronie, przez co są bardziej trwałe, dodają nowe ruchy przydatne w walce czy umożliwiają wykorzystanie flaków zabitych zombiaków w celu użycia ich jako kamuflażu. Nocą, kiedy przeciwnicy są znacznie bardziej niebezpieczni, a na ulicę wychodzą największe zakapiory, ilość zdobywanych punktów jest podwajana, co pozwala szybciej rozwinąć umiejętności. Z drugiej jednak bardzo łatwiej wtedy o śmierć, toteż punkty można stracić. Niektóre zadania fabularnie rozgrywane są w nocy, ale przez większość czasu noc można po prostu przespać – za dnia zdobywa się i tak sporo punktów doświadczenia, jednak w miarę postępów nawet w świetle dziennym zombiaków jest więcej i pojawiają się też specjalni zarażeni, co zwiększa poziom trudności zabawy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - "Dying Light" – Nadchodzi zmrok. Dobranoc, powodzenia
Więcej artykułów od autora pottero
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.415