2 746
2 987 min.
Recenzje filmów
aragorn136 (23237 pkt)
2366 dni temu
2018-05-31 21:29:33
Można jednak odetchnąć z ulgą. Jest dobrze. Choć do klasy starej trylogii mu daleko, to patrzy się na „Hana Solo: Gwiezdne wojny – historie” lepiej niż na (zapewne narażę się psychofanom) „Ostatniego Jedi”. Ma równiejsze tempo, ciekawsze postacie dalszoplanowe, mniej scenariuszowych głupot i przede wszystkim powiew świeżości w stylu opowiadania historii.
Ron Howard to utalentowany rzemieślnik. Bez problemu przejął stery od Phila Lorda i Chrisa Millera, dając coś od siebie. I chyba dobrze się stało, że to akurat jemu Disney powierzył tę misję. Znani z pełnych specyficznego humoru filmów jak „Lego: Przygoda” czy „21 Jump Street” Lord i Miller kultową postać Hana Solo chcieli podobno zbliżyć do Star-Lorda, a sam film zrealizować w klimatach „Strażników Galaktyki”. Tymczasem dobrze znający Kino Nowej Przygody Howard (pamiętacie niezwykłego „Willowa”?) Howard poszedł w – może nieco za bardzo – drugą stronę, ukazując fabułę w mroczniejszych barwach jako sprawne skrzyżowanie westernu z heist movie.
Już w pierwszej scenie poznajemy głównego bohatera. Młody – jeszcze nie przemytnik – mający zadatki na najlepszego pilota galaktyki Han (Alden Ehrenreich) to marzyciel, acz twardo stąpający po ziemi swej rodzinnej planety Korelli. Ma szerokie perspektywy i plany na najbliższą przyszłość: zdobyć statek i zwiać z ukochaną Qi’rą (Emilia Clarke). Zresztą wychowany na ulicy rządzonej przez miejscowej gangi, mając u nich długi i tak nie ma większego wyboru. Wydarzenia, w które się uwikła i grupa gwiezdnych rzezimieszków, do której sprytnie dołączy spowodują, że stanie się pewnym siebie, z czasem cynicznym łajdakiem, który mimo to skrywa szlachetne serce.
Miłośnicy mieczy świetlnych, Mocy i zakonów Jedi – nie znajdziecie w tym filmie żadnego z tychże elementów świata „Gwiezdnych wojen”. Znajdziecie za to intrygujące nowości. Wreszcie poświęcono więcej miejsca dla galaktycznych syndykatów i „praw”, jakimi się rządzą – zwrócicie uwagę na nieco przerysowanego, acz charyzmatycznego, okaleczonego Drydena Vosa (Paul Bettany). Wreszcie lądujemy na froncie niemal jak z I wojny światowej. Co więcej, scenarzyści: Lawrence Kasdan i jego syn Jon przemycają do fabuły temat wyzwolenie robotów, który choć brzmi przekonująco z „ust” blaszanej L3-37 (feministka droid – odważnie…), to burzy nieco całą awanturniczą konwencję. Ale najważniejsze, że niemal wszyscy aktorzy poza – jak prawie zawsze – drewnianą Clarke (Matka Smoków z „Gry o tron”) nie czuli się na planie zagubieni, wchodząc pewnie w to uniwersum niczym szuler do kasyna.
Alden Ehrenreich – to on miał najtrudniejsze zadanie i to na jego barkach spoczywał sukces filmu. „Muszę godnie zastąpić Harrisona Forda i zadowolić fanów” – powtarzał zapewne przed każdym dniem zdjęciowym aktor z nieopatrzoną jeszcze twarzą. Nie wiem na ile pomógł mu wspomniany trener aktorstwa, lecz nie ma powodu do wstydu. Być może byli lepsi kandydaci to tej roli, lecz Alden też daje radę. Z powodzeniem naśladuje mimikę Forda, podobnie gestykuluje i ma w sobie wiele naturalnego luzu, co szczególnie jest widoczne w scenie poznania Chewbacci i późniejszej relacji z tym włochatym kumplem (brawa dla Joonasa Suotamo zastępującego Petera Mayhewa), która świetnie wybrzmiewa zarówno na poziomie komediowym, jak i poważniejszego bromance’u. Znacznie gorzej wypada wątek romansowy. Nie czuć w ogóle chemii między Solo a Qi’Rą, szczególnie mając w pamięci Solo w wersji Forda smalącego cholewki do księżniczki Lei. Już więź pomiędzy Hanem a jego „mentorem” Tobiasem Beckettem ma w sobie więcej ikry. Woody Harrelson, który niedawno zaskakiwał jako nowa wersja pułkownika Kurtza w „Wojnie o planetę małp”, tu też gra mięsistą postać. Tobias to facet po przejściach, który z niejednego pieca jadał chleb i wie jak spadać na cztery łapy. Nic dziwnego, że imponuje młodemu Solo.
Jeszcze jedno imię. Lando. Wejdzie taki na salony lub do ciemnego, wypełnionego dymem i hazardzistami z różnych stron galaktyki pokoju i widz natychmiast jest… uwiedziony. Tak. Lando Carlissian i wcielający się w niego Donald Glover to najlepsze, co spotkało najnowszy film z serii „Star Wars”. Już Billy Dee Williams w „Imperium Kontratakuje” zaprezentował Carlissiana jako niejednoznacznego, czarującego bohatera, ale Glover idzie o krok dalej. Jego młodszy Lando to człowiek znany w niemal całej Galaktyce, doskonały gracz karciany (czyt. mistrz blefu), łamacz damskich i … innych serc. Chodzą bowiem pogłoski, że jest panseksualny – nawet jego osobista pani nawigator, czyli droid L3-37 nie miała by nic przeciwko, gdyby…. Donald, czapki z głów za twoją rolę!
„Han Solo: Gwiezdne wojny – historie” to film, do którego można mieć ambiwalentną postawę. Niby poprawnie, dość staroświecko zrealizowana przygodówka, lecz zabrakło jej pazura. Ma dobrze wykonane efekty specjalne, ale nie wybijają się nad CGI z innych blockbusterów. Szybki montaż działa, lecz czasem wytrąca z równowagi – jakby niektóre momenty nie kleiły się z poprzednimi. Mamy gangi i kosmiczną mafię, ale słynni łowcy nagród gdzieś się ulatniają. No i ta… Emilia Clarke. Lecz to nadal udany film, na którego korzyść działa muzyka Johna Powella („Jak wytresować smoka”). Kiedy oglądamy widowiskowy napad na pociąg, a w tle słyszymy nową, porywającą kompozycję lub, gdy Han i Chewie pierwszy raz siadają ze sterami Sokoła Millenium, a Powell wrzuca wtedy zaaranżowane motywy z „Imperium Kontratakuje”, fanowskie serce bije mocniej. Cieszmy się więc tym, co otrzymaliśmy.
Ocena: 7/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Han Solo: Gwiezdne wojny – historie" – Łajdak o szlachetnym sercu
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.205