
Najbardziej rażącą wadą jest odczucie, iż gra paradoksalnie nie udźwignęła ciężkiego klimatu, który sama konstruowała. Do pewnego momentu szczerze (czyt. wciśnięty w oparcie) go chłonąłem i przeżywałem poznawanie przerażających faktów naświetlanych przez postęp w grze. Począwszy od wspomnianej granicy, „Until Dawn” zdawał się kierować w stronę kompromisu, gdzie slasherowa akcja została niemalże obdarta z początkowego nastroju – wciąż można było popaść w nieopanowanie, ale bardziej pod kątem odpowiedniego „timingu” w wyborach QTE. Druga sprawa ma raczej słodko-kwaśny posmak, a było to irracjonalne zachowanie bohaterów w konkretnych sytuacjach, jak np. gdy dziewczyna zaraz po tym, gdy w panicznej ucieczce uniknęła śmiertelnego zagrożenia, żali się chłopakowi, że nie jest jeszcze gotowa na „następny krok” i rozwodzi się nad tym, iż wewnątrz jest inną osobą, niż to pokazuje... Podobnych „perełek” jest więcej (polecam!), ale powiem szczerze: ich bezczelna abstrakcyjność bardziej mi się spodobała, niż drażniła. To jest właśnie urok w tego typu produkcjach – widz może wykrzywić usta w rozbrajającym uśmiechu, bo niektóre sceny są tak nonsensowne, że nasz umysł automatycznie uznaje je za próbę (mniej lub bardziej udaną) ulokowania wątku komediowego.
Grafika otwartych przestrzeni jest po prostu niesamowita i widać, że wyciska z PS4 wszystkie soki. Najlepszą tego ekspozycją był spacer między schroniskiem a pobliską chatką z początku gry. Unosząca się nad dróżką śnieżna bryza, krystalizująca jasne światło księżyca bijące z między drzew lub osuwający się z pobliskiej jodły gęsty śnieg to smaczki graficzne, które zaparły mi dech w piersiach. Jednak dla równowagi – zawalono modele wnętrz. Wszystkie meble, elementy ścienne, czy schody wydają się sztuczne i niepasujące do świetnie zrealizowanych modeli postaci i gry światła na drobinkach kurzu. Widać jak wiele pracy i mocy obliczeniowej poświęcono właśnie tym dwóm elementom, ale niechcący działa to na niekorzyść całości. Na zewnątrz pora roku (zima) i doby (noc) pozwala korzystać z ograniczonej palety kolorów, a panoramiczne ujęcia kamery rozmywają szczegóły na poczet odbioru ogółu obrazu. W poszczególnych pomieszczeniach z kolei, mimo uzasadnionego nałożenia ciemnego filtru, panuje większe zróżnicowanie kolorów i zwiększenie częstotliwości szczegółów. To wymagało (podobnie jak w „Beyond: Two Souls”) podtrzymania pułapu graficznego pierwszoplanowych elementów kosztem reszty. Wszystko nieco polepszają zróżnicowane i dynamiczne kadry kamery, charakterystyczne dla kina grozy „B”. Naprawdę świetnie podkreślają klimat gry i potrafią wywołać ożywienie nawet podczas „przestojowych” momentów. Muzyka stoi na bardzo dobrym poziomie – sprawdzone potęgowania „smyczkowej burzy” i napady „strunowego zgrzytu” w określonych chwilach odpowiednio współgrały ze stonowanymi motywami. Nie zabrakło również powszechnego wzorca efektów audio, tj. echa oddalonych, złowróżbnych dźwięków lub nieartykułowane odgłosy dochodzące z nieokreślonej odległości. Polski dubbing jest pod każdym względem słabszy od anglojęzycznego. Nie można było liczyć, że „gwiazdki” oklepanych, rodzimych seriali dadzą nam teatralność „Wiedźmina”, ale to nie tylko ich wina. Montaż polskiej lokalizacji też kuleje, przez co odbiorcę często atakuje świadomość, że głosy postaci pochodzą ze studia nagraniowego – nie z ciemnych korytarzy bądź jaskiń.
Gra nie wynosi na jakiś zupełnie inny poziom swojego (stosunkowo młodego) gatunku; jest po prostu świeżym (i świetnym) tematem do sprawdzenia, przede wszystkim skierowanym do ludzi nostalgicznie wspominających „złoty wiek” slasherów. Doskonałą alegorią dla tej gry byłoby „wyzwanie”, wymagające przeczytania kilkunastu stron „Bravo Girl” na cmentarzu, w środku zimowej nocy... przy baśniowo spadających płatkach śniegu.
Ocena: 8/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Recenzja ta pojawiła się również na portalu Filmweb.pl, gdzie autor publikuje pod nickiem _GsHock_
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję