
3 071
3 445 min.
Recenzje filmów
aragorn136 (19646 pkt)
2956 dni temu
2015-11-07 18:40:59
Niełatwo być obiektywnym, wygłaszając opinię o „Spectre”. W mojej ocenie to dobre, odpowiednio wyważone kino sensacyjne. Nie jest dziełem wybitnym, ale też nie jest aż tak bardzo poniżej oczekiwań, co część osób sądzi. Siedzący po raz drugi na reżyserskim stołku Sam Mendes (laureat Oscara z „American Beauty”) postawił przed sobą nie lada wyzwanie: przeskoczyć wysoko postawioną poprzeczkę, jakim był wcześniejszy brawurowy, świetny nie tylko formalnie, ale też i pod względem treści „Skyfall”. Teraz już wiadomo, jaki jest wynik owej misji. Tym razem Mendes nie stanął na podium. Jego „Spectre” okazuje się produkcją lepszą od „Quantum of Solace” Fostera, jednakże w porównaniu do widowiskowego „Skyfall” oraz stylowego, realistycznego i trzymającego w napięciu nawet podczas karcianego pojedynku „Casino Royale”, jest już o poziom niżej.
24. film o Bondzie spina w jedną klamrę wątki fabularne z trzech poprzednich. Zaczyna się mocnym uderzeniem. 007 tropi w Meksyku niejakiego Marco Sciarrę, którego chce zlikwidować. Nakręcona pełnym ujęciem scena rozgrywająca się w trakcie meksykańskiego święta zmarłych to wisienka na torcie – przeciskający się przez tłum, idący z piękną kobietą do pokoju hotelowego, ubrany w strój i maskę kościotrupa as wywiadu, zamiast wskoczyć z tą poznaną niewiastą do łóżka, pozbywa się jedynie przebrania, otwiera okno, szykuje broń i pewnym krokiem wskakuje na gzyms. To, co dzieje się później, można śmiało nazwać majstersztykiem kina akcji. Ucieczka, pogoń, próba przejęcia kontroli nad śmigłowcem. Krótko mówiąc, gdzie Bond, tam i chaos i zgliszcza. Idealnym kontrapunktem dla rozgrywającym się wówczas w ogólnym planie wydarzeń są widoczne małe sylwetki celebrujących dzień zmarłych uczestników wyglądających jak tłum gotowych do ataku upiorów. James Bond, dzięki zdobyczy w postaci pierścienia, trafia na ślad tajnej i tajemniczej przestępczej, tytułowej organizacji WIDMO; istnienie programu „00” wisi na włosku, a widz raz czuje się wniebowzięty, a innym razem rozczarowany. I tak naprzemiennie przez dwie i pół godziny do rozstrzygającego finału.
Autor zdjęć Hoyte Van Hoytema („Interstellar”) z pomocną dłonią Polaka Łukasza Bielana (operator „Ziarna prawdy”) wie, jak sportretować ten szpiegowski, niebezpieczny świat. Stonowane barwy, pogrążone we mgle, mroźne oraz ciemne zmieniające się lokacje nastrajają dość pesymistycznie, podkreślając grobową atmosferę rozrzedzaną momentami humorem, przypominającym ten z filmów z Rogerem Moorem. I tu mogą odezwać się głosy krytyki, pewne zgrzyty. Z jednej strony powaga – powracające i prześladujące bohatera zmory przeszłości (dzieciństwo, strata ukochanej Vesper i chęć zemsty), z drugiej żarty i niespodziewane wybawienia z opresji, a nawet od śmierci (patrz kanapa). No, ale nie ma co marudzić. Przecież to ukłon w stronę bondomaniaków, którym takie chwyty nie przeszkadzają.
Sam Bond, kolejny raz perfekcyjnie odgrywany przez Daniela Craiga czuje się w takiej konwencji, jak ryba w wodzie. Dobiegający pięćdziesiątki Brytyjczyk może i jest już lekko zmęczony swoją rolą, ale znów jest Bondem, do jakiego nas od kilku lat przyzwyczaił – ironicznym, dążącym do wyznaczonego celu, sprawnie radzącym sobie zarówno z bronią palną, jak i umiejącym pokonać wroga gołymi rękoma, którego żadna kula nie jest w stanie dosięgnąć. Szkoda, że prawie cała reszta obsady wypada przy nim dość blado. Gdy wyświetlano zwiastuny, wszyscy wierzyli, że postać Monici Bellucci będzie jasnym i bezustannie przyciągającym wzrok eleganckim kobiecym punktem w typowo męskim kinie. Niestety, jej kreacja nie wzbudza większych emocji. Niewiele otrzymała czasu ekranowego i znika równie szybko, jak się pojawia. Druga dziewczyna Bonda, czyli urodziwa blondynka Madeline Swann, w którą wciela się znana z „Życia Adeli” Lea Seydoux może i jest niezła, ale jakoś nie czuć chemii między nią a 007. Daleko jej do kreacji Evy Green z „Casino Royale”, która aż ociekała seksapilem i miała ten specyficzny błysk w oku, sprawiający, że jednym spojrzeniem topiła serca panów.
Film cierpi też na brak Judi Dench w roli M – szefowej, mentorki i przyjaciółki Jamesa. Zastępujący ją Ralph Fiennes stara się, jak tylko może, by być godnym następcą, ale średnio mu to wychodzi (Judi emanowała charyzmą i sarkazmem). Natomiast na drugim planie znów bryluje Ben Wishaw („Pachnidło: Historia mordercy”) jako Q – spec od gadżetów mniejszych i większych. W sweterku, okularach, typowy nieśmiały, samotny, acz sympatyczny geek skupia uwagę widza. Na koniec antagoniści, czyli ci, na których fani liczą najbardziej. I na tym polu „Spectre” przegrywa. Może nie z kretesem, bo aż tak kiepsko nie jest, ale słowo poprawnie w przypadku takiego filmu nie jest zaletą. Andrew Scott (kojarzycie go z serialu „Sherlock”) w roli C to po prostu niezbyt miły gość, a Dave Bautista („Strażnicy Galaktyki”) powtarza to, z czego jest znany – napina mięśnie i próbuje ukatrupić głównego przeciwnika. No i ten najważniejszy pan, czyli lider organizacji WIDMO – Franz Oberhauser wykreowany przez dwukrotnego oscarowego zdobywcy Christopha Waltza. Zgodzę się z opiniami, że nie dorównuje Mikkelsenowi ani Bardemowi. Co prawda jego Franz to człek o uśmiechu inteligentnego geniusza, szaleńca i megalomana, ale Waltz nie zaskakuje, jak kiedyś (czyżby szufladka, czyt. klątwa roli pułkownika Landy z „Bękartów wojny”?). Nie potrafi pozostać w umyśle przez długi czas po seansie. Pierwsze scena z nim rozkłada na łopatki, kolejne już nie.
Summa summarum, „Spectre” jest trochę nierówny, jednak jeśli podejdzie się do niego z dystansem, studząc emocje, to nie będzie przeszkadzać prosta intryga i jej rozwiązanie ani inne scenariuszowe potknięcia. Nawet usłyszana wcześniej, przed premierą filmu nijaka piosenka wykonywana przez Sama Smitha, teraz razem z ciekawie zbudowaną i zmontowaną czołówką może się spodobać. Działa nostalgia. Agent Jej Królewskiej Mości przyciąga niczym magnes. Są pościgi? Są. Nie brakuje gadżetów? Nie brakuje. Jest niemal sto procent Bonda w Bondzie? Jest. Więc nie ma co narzekać. To godne, choć nie wymarzone, zwieńczenie tegoż bondowskiego cyklu (choć być może czeka nas niespodzianka i Craig jeszcze powróci).
Ocena: 6,5/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Spectre" – Upiory przeszłości
Więcej artykułów od autora aragorn136

"Godzilla Minus One" – Uciekać czy się pokłonić? - Recenzje filmów
Mówili: idź do kina na „Napoleona”. Nie posłuchałem. Zamiast cesarza Francji, wybrałem króla potworów. W niedalekiej przyszłości nadejdzie jeszcze sposobność, aby w dłuższej, 4-godzinnej wersji zmierzyć się z wielkością i kontrowersyjnością Bonapartego, i ostatecznie ocenić jakość filmu i aktorski popis (?) J. Phoenixa. Tymczasem na arenę wchodzi On – Godzilla. W 37 obrazie z ze słynnej japońskiej serii wygląda tak przerażająco i jednocześnie dostojnie, że nic tylko bić brawa albo strzelać z największych dział (cel: zabicie bestii lub oddanie hołdu). „Godzilla Minus One” to bowiem produkcja za skromne 15 mln dolarów, która zawstydza hollywoodzkie blockbustery o tej samej legendzie i ikonie japońskiej kultury. Widowisko kameralne, gdzie ważniejszy jest czynnik ludzki i metafora powojennych traum.

"Watch the Skies!" – Doctor Visor i jego elektroniczno-metalowe strachy! - Recenzje płyt
Grudzień to czas radości i czynienia dobra. Ale Doctor Visor wie, że nawet wtedy czają się potwory. Prezentuje więc 8 dnia tego miesiąca swój instrumentalny minialbum muzyczny. Początkowo jednak nie wiadomo, czy ów krążek ma chronić przed złem, czy opętać nim słuchaczy. Tym bardziej że Visor zaczyna swoje mroczną opowieść, siedząc na cmentarzysku i grając na potężnym syntezatorze… Jest niepokojąco, dziwnie, jakby za moment miał powstać z grobu Elektroniczno-Black Metalowy Bóg Zniszczenia i Kuszenia. Niby kilka utworów, a ja słyszę tam apokalipsę… „Watch the Skies” to EPka, która mimo jasnych jasnych dźwięków, nie powstrzyma nadciągającej burzy. Ona jest burzą!

"Niebieskooki samuraj" – Zemsta rysowana mieczem - Seriale
Słyszycie Netflix, myślicie „kolejny serial bez ikry, średniak, jakich wiele, z poprawnością polityczną wylewającą się z ekranu niczym woda po pęknięciu tamy na rzece”. Z produkcjami aktorskimi faktycznie tak się często mają sprawy, ale w przypadku animacji jest zgoła inaczej. Był już dowód w postaci „Arcane” (historii dziejącej się w świecie gier z serii „League of Legends”) i „Cyberpunk: Edgerunners” (opowieść z uniwersum „Cyberpunka 2077”). W 2023 roku dołączą do tych tytułów „Niebieskooki samuraj”. I jest najlepszy! Ma taki klimat XVII-wiecznej Japonii (ach ta muzyka!), tak brutalne walki i taką głębię psychologiczną głównego bohatera, że nic, tylko bić pokłony!

RIKA "888" – poczuj siłę anielskiej liczby w singlu debiutującej 17-latki! - Zespoły i Artyści
Pochodząca z Kozienic 17-letnia RIKA debiutuje singlem „888”. Młodziutka wokalistka sama skomponowała utwór i sama napisała do niego tekst. Aranżacją utworu zajęli się natomiast znani radomscy artyści – Tytuz i Aurelia.

"Brnąc przez Kosodrzewinę" – Złooo! - Recenzje książek
Zimne wieczory. Mgliste poranki. A ja siedzę i myślę, co by tu wrzucić na czytelniczy ruszt. Co przekartkować, aby dostać gęsiej skórki, aby się kunsztem pisarskim delektować. A może coś z polskiego podwórka, wszak dobrze jest polecać znane już nazwiska, choć jeszcze lepiej promować tych początkujących. I wiecie co? Z pomocą przybył Facebook. Jak ten wybawiciel na biał… czarnym rumaku. Oto bowiem nagle wyskoczyła mi przed oczami okładka przerażająca, a na niej postać niczym z najgorszych sennych koszmarów. Pół drzewo, pół kościotrup, a w tle majaczące góry skąpane w kolorze krwi. I ten tytuł dużą białą czcionką – „Brnąc przez kosodrzewinę”. Odważyłem się, skusiłem i zabrnąłem. Arturze Grzelaku, cóżeś mi uczynił… Po lekturze tych 16 opowiadań niełatwo będzie uwierzyć, że jeszcze jakieś dobro się tli w człowieku, że jego dusza złem nieskażona.
Polecamy podobne artykuły

Daniel Craig jako agent 007 w zwiastunie "Nie czas umierać"! - Artykuły o filmach
„Nazywam się Bond, James Bond” – powie już ostatni (na pewno?), piąty raz Daniel Craig w filmie „No Time To Die”. Wcześniej ukazał się plakat i 14-sekundowy teaser oczekiwanej produkcji, a 4 grudnia wjechał w impetem zwiastun. I kurczę musimy przyznać, że robi wrażenie, klimat bije z ekranu, a Craig znowu udowadnia, że świetny z niego agent. „Nie czas umierać” wyreżyserował Cary Fukunaga (serial „Detektyw”). Czy kilkoro scenarzystów z kobietą na pokładzie (Phoebe Waller-Bridge) oraz nowa dziewczyna Bonda – kubańska aktorska Ana de Armas sprawią, że kolejny epizod przygód 007 zachwyci widzów i krytyków? Fabuła nakręcanego we Włoszech, Norwegii i studiu Pinewood w Londynie filmu będzie się rozgrywać m.in. na Jamajce. Tam wypoczywa Bond. I tam prosi go o pomoc stary przyjaciel z CIA. Nowa misja – uratowanie porwanego naukowca. A przy okazji James wpadnie na trop tajemniczego, uzbrojonego w niebezpieczną nową technologię, złoczyńcy - w tej roli debiutujący jako czarny charakter Rami Malek (serial „Mr. Robot”, „Bohemian Rhapsody”). Czy będzie lepszy niż przerysowany Christoph Waltz i bardziej charyzmatyczny niż Mads Mikkelsen? Czas pokaże. 25. część serii o przygodach Jamesa Bonda trafi do polskich kin 3 kwietnia 2020 roku. Ale to, że Tomasz Kot został ostatecznie odrzucony do roli antagonisty, nie wybaczymy.

Odszedł Roger Moore – słynny „Święty”, niezapomniany James Bond - Ludzie kina
We wtorek 23 maja 2017 roku dotarła do nas smutna wieść o śmierci Rogera Moora – brytyjskiego aktora wcielającego się niegdyś w agenta Jamesa Bonda. Moor zmarł w Szwajcarii w wieku 89 lat. Chorował na raka. Dla wielu widzów był nie tylko bohaterem na ekranie. Również w życiu prywatnym często poświęcał się działalności charytatywnej. Cześć jego pamięci!

Daniel Craig – Więcej niż Bond - Ludzie kina
Pamiętacie te głosy powszechnej krytyki, kiedy to Daniela Craiga wybrano do roli agenta 007? Wiele osób, szczególnie fanów cyklu o Jamesie Bondzie nie kryło swojego oburzenia. Za niski, za jasne włosy, nie ta twarz, nie ta uroda… Jednak po premierze „Casino Royale” na ich twarzach, zamiast grymasu złości, pojawiły się ulga i zadowolenie. Okazało się, że Craig nie tylko sprostał zadaniu, będą bardzo charyzmatycznym i wiarygodnym bohaterem, ale też nie brakowało mu stylu i wdzięku, którymi był obdarzony Sean Connery.

"Nie czas umierać" – Spotkania i pożegnania - Recenzje filmów
Liczba 5 jest kluczowa w przypadku filmu pod znamiennym tytułem „Nie czas umierać”. Mamy bowiem do czynienia z piątą odsłoną przygód Jamesa Bonda o twarzy Daniela Craiga i jednocześnie z dwudziestą piątą produkcją związaną bezpośrednio z postacią agenta Jej Królewskiej Mości. Ale czy ten obraz zasługuje na szkolną ocenę 5 z plusem albo chociaż 5 z minusem? Tu już mam wątpliwości, mimo że seans zaliczam do udanych. Szczegóły poniżej.

Wstrząśnięte, nie zmieszane. Bond i jego naśladowcy - Artykuły o filmach
Na ekrany kina zawitała najnowsza odsłona przygód agenta 007. Dobry to moment, by udać się w przeszłość i opisać fenomen jego niezwykłej popularności. Warto też wspomnieć o innych, nieco mniej sławnych, filmowych szpiegach.
Teraz czytane artykuły

"Spectre" – Upiory przeszłości - Recenzje filmów
„Spectre” – czwarta odsłona serii o Jamesie Bondzie z Danielem Craigiem w roli głównej jest jak stare wino swojej roboty zakopane w ogródku i pierwszy wypity drink Martini zarazem (koniecznie wstrząśnięte, nie zmieszane). Film działa orzeźwiająco, ale sprawia również wrażenie nieco „przeterminowanego”. Czy widz będzie nim totalnie odurzony? Umiarkowanie pozytywne recenzje sugerują, że nie, ale najważniejsze, że agent 007 nadal posiada licencję na… oglądanie.

Elon Musk chce połączyć ludzki mózg z maszyną! - Technologie
Elon Musk. Miliarder, wizjoner, marzyciel, człowiek, który nie przestaje zaskakiwać swoimi pomysłami i innowacyjnymi rozwiązaniami. Zbudował super rakietę Falcon Heavy, wysłał w kosmos samochód Teslę Roadster, pracuje nad pociągiem próżniowym HyperLoop. A podczas niedawnej konferencji w San Francisco zdradził, że jego kolejna, założona w 2016 roku firma NeuraLink, intensywnie dopracowuje interfejs, dzięki któremu… nasz mózg połączy się z komputerem.

Scenariusz filmowy: Tajemnica starej puszczy, część druga - Autorzy/pisarze
Tajemnica starej puszczy scenariusz: Przemysław Jankowski, Część druga.

Pierwszy teaser "Star Wars: The Last Jedi"! - Artykuły o filmach
14 kwietnia 2017. Oto jest! Pierwsza zapowiedź oczekiwanego na całym świecie VIII epizodu „Gwiezdnych wojen” pt. „Ostatni Jedi”. Swoją premierę miała na Celebration w Orlando (spotkanie fanów sagi). Co więcej, zaprezentowano także oficjalny plakat filmu. Teaser jest tajemniczy, czuć Moc! A jak Wam się podoba? Czy Rian Johnson nakręcił lepszą część niż J. J. Abrams? Tego dowiemy się już 14 grudnia, kiedy film wejdzie na ekrany polskich kin.

"Żony (nie)idealne" – Jeśli kochać, to na całego! - Recenzje książek
Czerwiec to miesiąc Dumy Społeczności LGBT+. Nie ma zatem lepszego czasu, aby zapoznać się z dwiema dumnymi dziewczynami. To Madzia i Kasia, autorki „Żon (nie)idealnych”, wyznające jedną ważną zasadę. Jest to jednocześnie ich rada dla wszystkich kobiet i mężczyzn obawiających się życia w szczęśliwym związku z osobą tej samej płci. A brzmi ona: „Nie walcz z miłością, walcz o miłość!”. Po przeczytaniu wspólnej książki Magdaleny Baryły i Katarzyny Klimek owe słowa jeszcze mocniej wejdą do głowy. Zatem otwórzcie ten pamiętnik/romans napisany w narracji pierwszoosobowej i odkryjcie historię wielkiego uczucia, przeznaczenia i akceptacji siebie.
Nowości

The Game Awards 2023 – "Baldur's Gate 3" z główną nagrodą! - Artykuły o grach
Początek grudnia to czas, kiedy wręczane są najważniejsze nagrody w świecie gier. Są one tym dla dla tej branży, czym dla kina są Oscary. Chyba mało kogo dziwi, że najlepszą produkcją roku został pewien oczekiwany, potężny erpeg. Trzecia część słynnej serii stworzonej przez BioWare, znanej w Polsce pod tytułem „Wrota Baldura”! Czym się ona wyróżnia? Kogo jeszcze nagrodzono? Jakie były najciekawsze zapowiedzi? Pytania się mnożą, udzielmy zatem odpowiedzi.

Ñuña śpiewa, że życie jest chwilą. Zamyślona w singlu "Nigdy"! - Zespoły i Artyści
„Nigdy” to najnowszy, trzeci singiel wokalistki znanej jako Ñuña. Z niezwykłą trafnością i subtelnością porusza on trudny temat kruchości życia i mierzenia się z utratą kogoś bliskiego. Budzi melancholię, zatrzymuje, wzrusza i oczarowuje dźwiękiem, przypominając, że pielęgnowanie pamięci po tych, których już z nami nie ma, stanowi nasze niezatarte dziedzictwo.

"Godzilla Minus One" – Uciekać czy się pokłonić? - Recenzje filmów
Mówili: idź do kina na „Napoleona”. Nie posłuchałem. Zamiast cesarza Francji, wybrałem króla potworów. W niedalekiej przyszłości nadejdzie jeszcze sposobność, aby w dłuższej, 4-godzinnej wersji zmierzyć się z wielkością i kontrowersyjnością Bonapartego, i ostatecznie ocenić jakość filmu i aktorski popis (?) J. Phoenixa. Tymczasem na arenę wchodzi On – Godzilla. W 37 obrazie z ze słynnej japońskiej serii wygląda tak przerażająco i jednocześnie dostojnie, że nic tylko bić brawa albo strzelać z największych dział (cel: zabicie bestii lub oddanie hołdu). „Godzilla Minus One” to bowiem produkcja za skromne 15 mln dolarów, która zawstydza hollywoodzkie blockbustery o tej samej legendzie i ikonie japońskiej kultury. Widowisko kameralne, gdzie ważniejszy jest czynnik ludzki i metafora powojennych traum.

"Watch the Skies!" – Doctor Visor i jego elektroniczno-metalowe strachy! - Recenzje płyt
Grudzień to czas radości i czynienia dobra. Ale Doctor Visor wie, że nawet wtedy czają się potwory. Prezentuje więc 8 dnia tego miesiąca swój instrumentalny minialbum muzyczny. Początkowo jednak nie wiadomo, czy ów krążek ma chronić przed złem, czy opętać nim słuchaczy. Tym bardziej że Visor zaczyna swoje mroczną opowieść, siedząc na cmentarzysku i grając na potężnym syntezatorze… Jest niepokojąco, dziwnie, jakby za moment miał powstać z grobu Elektroniczno-Black Metalowy Bóg Zniszczenia i Kuszenia. Niby kilka utworów, a ja słyszę tam apokalipsę… „Watch the Skies” to EPka, która mimo jasnych jasnych dźwięków, nie powstrzyma nadciągającej burzy. Ona jest burzą!

ALHENA w premierowej "Scarlet" – zobaczcie zjawiskowy teledysk! - Muzyczne Style
O tej rockowo-metalowej grupie utalentowanych i doświadczonych instrumentalistów z Bydgoszczy już pisaliśmy. Wtedy ALHENA pochwaliła się swoją nową „Nemesis”. Po kilku miesiącach powraca z kolejnym singlem. „Scarlet” też zapowiada nadchodzącą płytę. Jak mówią muzycy: „Ten utwór to początek nowego rozdziału i drogi w muzycznym rozwoju zespołu. Wyznacza nam kierunek na przyszłość. Każdy z nas w tym utworze wyraża siebie, pokazuje swój kunszt, pomysły i precyzję w szczegółach”. Faktycznie, kunszt jest godny wszelkich pochwał, a videoclip do „Scarlet” tylko potwierdza ten profesjonalizm i dodaje odpowiedniego klimatu.

Recenzja przenośnej konsoli Lenovo Legion Go! - Sprzęt
Ostatnio trafiło w moje ręce urządzenie, służące do grania przenośnego, od firmy Lenovo, a dokładnie Lenovo Legion Go. Jest ono konkurentem dla mobilnego Steam Decka, które przetarło szlaki w zakresie konsol przeznaczonych dla tego typu rozrywki. Czy, mimo wysokiej ceny (blisko 4 tys. złotych!), sprzęt ten wart jest zakupu i użytkowania? Jakimi elementami się wyróżnia?
Artykuły z tej samej kategorii

"Godzilla Minus One" – Uciekać czy się pokłonić? - Recenzje filmów
Mówili: idź do kina na „Napoleona”. Nie posłuchałem. Zamiast cesarza Francji, wybrałem króla potworów. W niedalekiej przyszłości nadejdzie jeszcze sposobność, aby w dłuższej, 4-godzinnej wersji zmierzyć się z wielkością i kontrowersyjnością Bonapartego, i ostatecznie ocenić jakość filmu i aktorski popis (?) J. Phoenixa. Tymczasem na arenę wchodzi On – Godzilla. W 37 obrazie z ze słynnej japońskiej serii wygląda tak przerażająco i jednocześnie dostojnie, że nic tylko bić brawa albo strzelać z największych dział (cel: zabicie bestii lub oddanie hołdu). „Godzilla Minus One” to bowiem produkcja za skromne 15 mln dolarów, która zawstydza hollywoodzkie blockbustery o tej samej legendzie i ikonie japońskiej kultury. Widowisko kameralne, gdzie ważniejszy jest czynnik ludzki i metafora powojennych traum.

"Chłopi" – Wsi anielska, wsi diabelska - Recenzje filmów
„Cepelia, w której maczała swoje paluchy Sztuczna Inteligencja, malując każdą scenę w męczące oczy barwy”. Mniej więcej to sądzi o nowej adaptacji „Chłopów” Władysław Reymonta pewien znany krytyk filmowy. Powinien on uderzyć się w pierś i obejrzeć tę animację raz jeszcze. Tak, to ludowe rękodzieło, ale o dużej wartości artystycznej – choć bliskie książkowym opisom, to jednak na swój sposób uwspółcześnione, pozbawione kurzu osiadłego na dawnej księdze. Gdy kilka lat temu ponad 100 malarzy zabrało się do skrupulatnej pracy z pędzlem w dłoniach, to jeszcze nikt nie wiedział, że AI aż tak rozwinie się w roku 2023. Można zapytać po co? Czyż nie lepiej, aby powstał „zwykły” film fabularny bez tej otoczki? Nie, bo taki już nakręcono, a owa forma tylko dodała magii i innej, niepokojącej namacalności.

"Oppenheimer" – O człowieku, który stał się (anty)Prometeuszem - Recenzje filmów
Christopher Nolan zszedł na ziemię i zdetonował bombę – zrealizował film, w którym nie cofa bohaterów w czasie, nie każe im lecieć w kosmos ani zakradać się do snów. „Oppenheimer” to jego najbardziej ambitna produkcja, oparta na książce nagrodzonej Pulitzerem. Ale to żadne szpiegowskie kino czy rasowy thriller, choć pewne elementy takowych gatunków zostają tu przemycone. To bardziej opowieść o silnej jednostce, postawionej pod ścianą i mierzącej się z własnymi „demonami”. Trzygodzinny dramat, z polifoniczną narracją na trzech poziomach czasowych, gdzie istotne są przede wszystkim dialogi i monologi, a mimo to nie ma znużenia, nie patrzy się ciągle na zegarek (to robią postacie w filmie). Ma się natomiast poczucie obcowania z czymś, co ociera się o wybitność, lecz jednocześnie niektórzy mogą odnieść wrażenie, że do pełnej filmowej doskonałości czegoś zabrakło…

"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów
Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...

Pierwsze lody... czyli jak to jest z "Polityką"? - Recenzje filmów
Chyba mało ludzi nie widziało jeszcze najnowszego tworu Patryka Vegi pt. „Polityka”. A wśród tych, którzy widzieli, opinie są raczej w miarę podobne. Bo mówią, że to gniot, że totalna porażka, że stracony czas no i czego innego się w sumie po Vedze można spodziewać?
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2023 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.621