1 458
1 550 min.
Recenzje filmów
aragorn136 (23237 pkt)
1143 dni temu
2021-10-05 19:46:13
Nie będę Wam rozkładał na czynniki pierwsze całej serii z Craigiem. Wspomnę jedynie, że „No Time to Die” to dzieło, które postawiłbym na podium, ale wręczając brąz, a nie złoto czy srebro. To film lepszy niż „Spectre” czy „Quantum of Solace”, ale mniej ciekawy niż „Skyfall” (szczególnie w warstwie wizualnej – Deakins to bóg kamery) oraz „Casino Royal”, gdzie pojedynek w pokera z inteligentnym złoczyńcą o imieniu Le Chiffre okazał się bardziej emocjonujący od wielu walk na pięści. Trudno stwierdzić, jakie byłoby to kino akcji w szpiegowskim sosie, gdyby za reżyserię faktycznie odpowiadał doświadczony Danny Boyle („28 dni później”). Być może stałoby na nieco wyższym poziomie, ale Cary Joji Fukunaga i tak nie ma się czego wstydzić. Wcześniej dał się przecież poznać jako „Fincher” małego ekranu, a więc reżyser pierwszego sezonu „Detektywa”, serialu kryminalnego, w którym gęsty klimat aż dusił widza. W ostatnim, nostalgicznym filmie o przygodach Bonda nie ma podobnego mroku. Nic dziwnego. Wszak chyba nikt nie oczekiwał, że dostanie thriller psychologiczny przez duże P. Nawet „Skyfall”, choć ocierający się o ambitne kino sensacyjne dla dorosłego widza, nadal był tym, czy miał być – rozrywką ku zadowoleniu wszystkich fanów Bonda.
Dawniej nasz 007 był postrzegany jako ideał. Mężczyzna marzenie. Żaden alkoholik na dnie. Jeżeli już pił trunki, to tylko martini (koniecznie wstrząśnięte, nie zmieszane). Radzący sobie w każdej ekstremalnej okoliczności. Także w tej związanej z uwodzeniem młodszych, smukłych kobiet. I choć dziś oskarża się Jamesa w wykonaniu Seana Connery’ego o gwałty (!), to i tak nigdy nie zostanie wymazany z pamięci tamten wizerunek agenta stworzony przez pisarza Iana Fleminga i przeniesiony do świata filmu. W „Nie czas umierać” nie ma mowy o podrywaniu panienek i wskakiwaniu z nimi do łóżka. Nie pozwala na to nie tyle poprawność polityczna, co sama postać brytyjskiego szpiega widniejąca w scenariuszu. Ten James kocha jedną kobietę i jest jej wierny na wieki. Wybranką jego serca została, znana z poprzedniej części, Madeleine Swann. I tu jest główny problem, z który ja sam się zmagam. Otóż, nie potrafię uwierzyć w ich miłość. Nie umiem przyjąć do wiadomości, że gustujący wcześniej w niewiastach odsłaniających nogi, piersi i pośladki, z taką łatwością otworzył serce przed dziewczyną z sąsiedztwa. Bo tak właśnie wygląda Léa Seydoux. To bez wątpienia bardzo utalentowana francuska aktorka, ale nie dość, że tu gra średnio przekonująco, to jeszcze kojarzy mi się z „Życiem Adeli”, gdzie z kolei bardzo przekonująco wcieliła się w młodziutką, niebieskowłosą lesbijkę. Coś zgrzyta w relacji Daniel-Léa. Niby starali się pokazać na ekranie pulsujące uczucie, ale ja tej chemii nie dostrzegłem na tyle, aby melodramat wybrzmiał w pełni. Tak. Film Fukunagi można przypisać do takiego gatunku.
Kadr z filmu "Nie czas umierać" (źródło: materiały prasowe)
Kadr z filmu "Nie czas umierać" (źródło: materiały prasowe)
Ale spokojnie, znalazło się również miejsce na sceny akcji. Przecież nie samym spotkaniami z dawnymi przyjaciółmi i miłością Bond żyje. Musi od czasu do czasu przywalić komuś w mordę, skorzystać z gadżetów (wreszcie jest ich kilka), popisać się ukrytymi możliwościami swojego auta marki Aston Martin w malowniczym włoskim miasteczku oraz zmylić trop wrogów w mglistym norweskim lesie (najlepsze, co zaprezentował Linus Sandgren, bo niemal cały color grading nie pasuje do wcześniej obranej stylistyki). Oczywiście, można ponarzekać, że jak na długi metraż – 2,5 godzinny, rekordowy – to, tych wisienek na torcie jest za mało. Na szczęście, kiedy już się pojawiają, robi się intensywnie, dramaturgia chwili dopracowana jest do perfekcji, a widz siedzi na krawędzi fotela. To nie ten sam poziom atrakcji, co w ostatnich „Mission: Impossible”, ale nie zmuszajmy Daniela, aby biegał i skakał tak często, jak Tomek Cruise (ten jest kilka lat… starszy, jednak lepiej wyćwiczony i uwielbiający ryzyko). Tym bardziej że dwaj antagoniści w „Nie czas umierać” nie są raczej bardzo groźnymi przeciwnikami, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Jeden siedzi w pilnie strzeżonym więzieniu; drugi skrywa twarz za maską „Upiora w operze”, zachowując się jak szalony miłośnik… opery oraz igrania z ludzkimi słabościami. O dziwo epizodyczny Christoph Walt, czyli Ernst Stavro Blofeld, nie irytuje już swoim przerysowaniem. Jest stonowany, zaskakująco opanowany. Rami Malek gra z kolei tak, jak umie, i jak nakazuje mu scenariusz i sam reżyser. Nie ziębi i nie grzeje. Proste motywacje, diaboliczny plan (imię Lucyfer zobowiązuje). Ot typowy złol. Szkoda jednak, że nie tej klasy, co Le Chiffre Madsa Mikkelsena oraz Silva Javiera Bardema.
W internecie wrzucono mem, który podsumowuje, jaką przemianę przeszła postać Jamesa Bonda. Na obrazku numer jeden mamy kadr z „Jutro nie umiera nigdy” z 1997 roku – Pierce Brosnan kieruje potężnymi motocyklem, a za nim siedzi Michelle Yeoh. Ilustracja znajdująca się pod spodem przedstawia Daniel Craiga, który obejmuje czarnoskórą Lashanę Lynch, jadącą na starym skuterze. Takie podejście do słynnego bohatera może sprawiać, że wszystko opadnie (nie tylko ręce), ale z drugiej strony wydaje się odpowiednie, bo tym razem mamy do czynienia z dojrzałym, zmęczonym facetem, nazywającym siebie wrakiem. Lynch wypada okej w przekomarzaniach się z kolegą o dłuższym stażu pracy oraz strzelaniu z broni palnej, lecz wolałbym, aby następcę Craiga wykreował np. Richard Madden (Rob Stark z „Gry o tron”). Odmłodzić agenta 007 w nowych częściach, ale nie zmieniać płci. Była już „Atomic Blonde”. Żadna pani Bond nie jest potrzebna.
Kadr z filmu "Nie czas umierać" (źródło: materiały prasowe)
25. film z cyklu cierpi na naciągane fabularne elementy, brak Judi Dench (sorry Ralph, nie masz jej charyzmy) oraz schematycznego, zbyt karykaturalnego przeciwnika. Gubi tempo, a melodramatyczne wstawki przynudzają. Ale mimo tych wad, jest wart polecenia, bo niektóre dialogi wymyślone przez Phoebe Waller-Bridge wprowadzają specyficzny luz, a Danielowi się chce, szczególnie w porównaniu do „Spectre”. Marudziłem, że nie kupuje związku ustatkowanego mężczyzny, asa wywiadu MI6, z Madeleine, ale już pasję do rozpracowywania wrogich sił, jak najbardziej. Craig jest bardzo wiarygodny w interakcjach z resztą bohaterów (patrz Q oraz świetna, zjawiskowa, zabawna, zabójcza Paloma, czyli Ana Ana de Armas na, niestety, dalszym planie). Brawurowy w trakcie zadania polegającego na pojmaniu naukowca i uratowaniu świata oraz – co niezwykłe – potrafiący wywołać łezkę na twarzy wrażliwych osób.
*Na ocenę filmu miała wpływ jego znakomita czołówka (sama piosenka niekoniecznie) i miejsce, w którym go oglądałem. Mowa o starym kinie w gostynińskim Centrum Kultury. W tak klimatycznej sali poczułem się jak podróżnik w czasie, który tęskni za minionymi chwilami, w tym za pierwszymi produkcjami z Bondem. Najnowsza 25. połączyła styl lat 60. z nowoczesnością. Wyszło solidnie.
Ocena: 7/10 (szkolne 4)
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Nie czas umierać" – Spotkania i pożegnania
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.411