1 096
1 300 min.
Recenzje filmów
aragorn136 (23237 pkt)
607 dni temu
2023-03-25 15:23:19
Były płatny morderca. Best of the best tej branży. Myśliwy, który stał się zwierzyną. Ekskomunikowany przez Radę. Osaczany. Ale jest szansa. Sposób, aby odzyskał wolność, by ład i spokój znowu osiadły w jego szarej egzystencji. W tym celu John Wick znany pod ksywą Baba Jaga musi stawić czoła największemu zagrożeniu i stoczyć walki na kilku kontynentach, w miejscówkach barwnych, głośnych, ciasnych… Już pierwsze ujęcie pokazuje, że jest gotów. A kolejna wyjęta żywcem z „Lawrence’a z Arabii” (!) jeszcze bardziej informuje widza, że John to człek zdeterminowany jak nigdy wcześniej. Oczywiście łatwo nie będzie, gdyż niejaki markiz de Gramont to czaruś, inteligencik, brutal, który nie zatrzyma się do momentu, aż „pomnik” Wicka nie upadnie. Bill Skarsgård z Pennywise'a przeobrażony w czarny charakter iście w bondowskim stylu, tym samym otrzymuje ode mnie medal za najbardziej pamiętnego obok Viggo Tarasova (w tej roli Mikael Nyqvist) głównego złola. Nie ma co więcej rozpisywać się o fabule, bo prosta jest jak budowa cepa, ale za to nowe postacie… O panie!
Kadr z filmu "John Wick 4" (materiały prasowe)
Kadr z filmu "John Wick 4" (materiały prasowe)
Skoro nagroda za głowę coraz wyższa, to i przeciwnicy bardziej uzdolnieni i uzbrojeni. W ruch pójdą zatem katany, siekierki i broń palna tak mocarna, że mogłaby powalić na kolana konia, a nawet słonia. Porzućcie zdrowy rozsądek, zanurzcie w falach absurdu. Wick ma kości ze stali, a kręgosłup z tytanu. Łapię się więc za głowę, ale przymykam oko na nielogiczne, nawet jak na owo uniwersum, nielogiczności. Zabawa jest przecież przednia, a prawie 3 godziny lecą szybciej niż kule. W przetrwaniu tego czasu pomaga nie tyle chyba już nieco wyczerpany Keanu Reeves, który wypowiada zaledwie parę słów na krzyż (gdyby drzewo ożyło w lesie, też by mówiło takim głosem) i nadal przekonująco uprawia te swoje gun-fu, a Donnie Yen, Hiroyuki Sanada i Scott Adkins. Chińczyk z mieczem w dłoni powtarza rolę niemalże wyjętą z „Łotra 1”, budząc na twarzy zarówno podziw, sympatię, jak i strach. Japończyk udowadnia któryś raz z kolei, że Hollywood powinno się wstydzić z powodu obsadzania go tylko w rolach na drugim planie. Amerykanin to natomiast crème de la crème szalonego spektaklu – przerysowany, wyciągnięty jak as z rękawa, z posturą niedawnego Pingwina z „Batmana”, zębami Buźki z Bondów z Rogerem Moorem rządzi w jednych z najbardziej miodnych, energetyzujących scen. Jest też Clancy Brown w kreacji tajemniczego, brodatego jegomościa, coś tam szepczącego do ucha markiza. Jedynie czarnoskóry Shamier Anderson wydaje się być gościem wciśniętym na siłę, choć ma zaskakujące umiejętności tropienia i super psiaka.
„John Wick 4” to decydujące starcie. Rzecz obowiązkowa dla fanów poprzednich kinowych epizodów i ludzi lubujących się w serii „The Raid” i reszcie tego typu produkcji, gdzie scenariuszowe niuanse giną pod naporem ciosów. Widzowie namiętnie oglądający europejskie dramaty psychologiczne nie mają tu czego szukać – zostaną dosłownie „zamordowani”. W wielu opiniach przewija się zdanie, że to najlepszy film akcji od czasów „Mad Maxa: Na drodze gniewu”, a już na pewno najbardziej ekstra sequel we franczyzie o Gildii Zabójców. Bez przesady. Trudniej tutaj skupić uwagę na stawce, choć świat jest skonstruowany równie ciekawie z tymi wszystkimi zasadami i założeniami. Dobrze, że przynajmniej, wreszcie, mamy konkretną drogę bohatera i jasno określony cel.
Kadr z filmu "John Wick 4" (materiały prasowe)
Kadr z filmu "John Wick 4" (materiały prasowe)
Gdyby w „montażowym imadle” Chad Stahelski ścisnął długi metraż, to być może otrzymałoby się historię skondensowaną, gdzie widowiskowe atrakcjony chwytałyby za gardło i jaja mocniej, nie trwając w nieskończoność. Ale i tak czapki z głów. Bo film początkowo, po złączeniu scen trwał ponoć 3 godziny i 45 minut, a reżyser pocił się (John Wick nigdy) jak tu całość sensownie skrócić. No i się udało. Twórca razem z autorem zdjęć – Duńczykiem Danem Laustsenem („Kształt wody”) hipnotyzują neonami Osaki, zapraszają na „spacer” paryskimi ulicami i imprezę do berlińskiego klubu w rytm techno, która prezentuje się jak mastershot-opera z bohaterami antycznej tragedii. Z milczącym bohaterem jak z westernów Leone, bawią się „cytatami” zaczerpniętymi od klasyków kina. Do tego choreografia walk to sztos nad sztosy. Ciosy i kopy autentycznie sprawiają ból. Przykuwają do ekranu. Zaatakowane są zmysły. Pachnie proch. Dźwięki rozsadzają narząd słuchu.
Czwarta część to totalna rozwałka, raczej swego rodzaju doświadczenie niż pełnoprawny sensacyjniak, a więc casus „Szybkich i Wściekłych” i „Mission: Impossible”, gdzie w spokoju zaczynaliśmy od klisz gatunkowych, a później było już intensywniej, rzadko mądrze. Lecz im bardziej „przeskakiwano rekina”, a postacie stawały się „nieśmiertelne, tym publika miała większy ubaw po pachy. Na szczęście w tej konkretnej nierealnej scenariuszowej papce i kontrolowanym chaosie, pozostało miejsce na kibicowanie tańczącemu z pistoletami. I co ważne, całość uwodzi retro stylem (tu nikt nie używa smartfona), elegancją i starymi zwyczajami uosabianymi przez Winstona (Ian McShane), Bowery Kinga (Laurence Fishburne) i Charona (w tej roli zmarły nagle Lance Reddick).
THE END. Zawieś niewiarę, zabij ich wszystkich i odpocznij. Yeeeaah.
Ocena: 8/10 (nie mniejsza, bo mnie się John wkurzy!)
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
PS Podobno jest scena po napisach (ja jej niestety nie widziałem, bo uciekłem z kina)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "John Wick 4" – Zabij ich wszystkich!
Kinoman
607 dni temu
Najlepsza walka na miecza samurajskie i tak była w Kill Billu! Nie tu ani w innym przerysowanym filmie.
Dodaj opinię do tego komentarza
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.298