3 823
4 298 min.
Recenzje filmów
bartoszkeprowski (3368 pkt)
3323 dni temu
2015-10-17 21:14:45
Jednakże, jeśli tylko pokusicie się o nieco głębszą analizę obrazu, a co za tym idzie, zdecydujecie się sięgnąć za zasłonę pozorów i pewnym ruchem ręki zerwać całą powierzchniową otoczkę filmu, wówczas dopiero dostrzeżecie nietuzinkowy pomysł i ciekawą wymowę najnowszego dzieła Eliego Rotha. Zainteresowani, co skrywa przed Wami jeden z najbardziej kontrowersyjnych reżyserów ostatnich lat? To zapraszam do lektury poniższego tekstu.
„Knock, Knock” rozpoczyna się schematycznie i przewidywalnie. Od pierwszych minut reżyser dzięki kadrom ukazującym pełny słońca oraz radości, przestronny dom państwa Webber stara się wprowadzić sielankową atmosferę, która zbiegiem rozwoju akcji staje się coraz mroczniejsza. Niegdyś czyste i niezbrukane gniazdko bohaterów nagle zostaje gwałtownie i bezpowrotnie zhańbione przez niegodny czyn spokojnego i uczciwego na pozór pana Evana – byłego DJ-a, a obecnie wspaniałego architekta. Zanim jednak do tego dojdzie, oglądamy znane do bólu i przewidywalne sceny. Pobieżnie poznajemy rodzinę głównego bohatera oraz panujące między jej członkami relacje, a także jesteśmy świadkami paru banalnych i wyświechtanych dialogów, słowem nic odkrywczego. Zabawa zaczyna się, dopiero gdy do drzwi samotnie spędzającego wieczór Evana Webbera puka dwójka przemoczonych, niezwykle atrakcyjnych dziewczyn, które akurat zgubiły drogę. Oczywiście, jak na dżentelmena z prawdziwego zdarzenia przystało, główny bohater produkcji zgadza się poratować damy w opresji. Niestety dla czterdziestokilkuletniego Evana ten niewinny gest dobroci będzie początkiem dłużącego się w nieskończoność koszmaru.
Zaletą filmu „Knock, Knock”, jak również jego wadą, jest przedstawiona przez trójkę scenarzystów (Guillermo Amoedo, Nicolás López, Eli Roth) historia. Film stwarza pozór pozbawionego pomysłu oraz ambicji tworu typu torture horror movie, którego największymi zaletami – wnioskując z licznych zwiastunów obrazu – będę dwie ponętne dziewczyny pokazujące swoje wdzięki oraz duża doza brutalności, co gwarantuje zazwyczaj nazwisko Roth w rubryce odpowiadającej reżyserowi filmu. Nic z tych rzeczy! Oczywiście, horror jest przewidywalny, z wyjątkiem przewrotnego finału, i mało rozbudowany. Szczególnie początek produkcji zlepiony jest z ogranych i wielokrotnie powtarzanych w tym gatunku motywów. Mamy więc dobrotliwego ojca i kochającego męża, dwie na pozór niewinne dziewczyny szukające schronienia, ujawnienie się przestępcy i tortury, czyli główny punkt programu. Schemat goni schemat – powiecie, ale to nie do końca prawda. Cały obraz jest przykładem świetnej satyry. Eli Roth poprzez zręczne i przemyślane połączenie kilku zabiegów – reżyser wyolbrzymia, często przekoloryzowuje zachowania ludzkie, a także ośmiesza i piętnuje stosunki społeczne – uzyskuje interesujący film o ciekawej wymowie. Doskonale to widać na przykładzie postaci głównego bohatera. Jego nieporadność, brak zdecydowania oraz bezradność to próba ośmieszenia torture horror movies. Eli drwi sobie z konwencji tych filmów, wprost się z niej nabija. Największymi torturami dla bohatera produkcji jest obcięcie włosów czy dziki, nieskrępowany niczym seks. Męczy go i dobija własna żądza oraz perwersja, przykryta lawiną zasad moralnych, których Evan Webber i tak nie przestrzega. Niestety w niektórych fragmentach Eli nie potrafi zapanować nad tym, co dzieje się na ekranie, przez co „Knock, Knock” wpada niezamierzenie w campowe tony – przykładem może być swoista spowiedź głównego bohatera, która prędzej spowoduje salwy śmiechu niż cokolwiek innego.
Równie dobrym pomysłem okazało się odwrócenie roli bohaterów. W „Knock, Knock” to nie ułożony i uczynny tatuś Evan – ostoja rodziny przecież – jest ofiarą. Nie są nią wprawdzie również te dwie, zdemoralizowane na pozór i pozbawione skrupułów dręczycielki. Prawdziwą ofiarą zdarzenia jest w gruncie rzeczy rodzina głównego protagonisty, bo to ona będzie musiała się zmierzyć z horrorem, jaki zgotował im ukochany ojciec i mąż, który w zasadzie sam staje się ich oprawcą. Wspomniane natomiast wcześniej bohaterki pełnią w filmie Rotha naprawdę ciekawą funkcję. Można powiedzieć, że są zarówno pewnego rodzaju nieprzekupnym sądem oraz wyrachowanym katem, a w konsekwencji popełnioną zbrodnią i zasłużoną karą. Trzeba przyznać, że postacie te odznaczają się dość zróżnicowaną charakterystyką, która nie została szczęśliwie zbudowana na zestawieniu dwóch cech, co jest standardem w takich produkcjach. Wracając jednak to samej fabuły… Historia jest w wielu fragmentach niedorzeczna i absurdalna, lecz przy tym również kontrowersyjna. Wszystkie niewiarygodne, a czasem po prostu głupie zachowania bohaterów mają swoje uzasadnienie, swoisty cel. Jest to krytyka społeczeństwa. Twórcy uwypuklają ją w końcówce filmu, wywracając tym samym całą historię do góry nogami. Niektórzy będą się tutaj dopatrywać powielania przez filmowców stereotypów, a jeszcze inni pójdą dalej, narzekając i wypominając obrazowi niezwykle feministyczny wydźwięk. Jakby jednak nie patrzeć, „Knock, Knock” to policzek, co prawda delikatny, lecz zdecydowany i wymierzony każdemu mężczyźnie z osobna. I właśnie za takie odważne podejście należy Eliego Rotha pochwalić, i to jest największa zaleta scenariusza – jego satyryczny wydźwięk.
Na wyróżnienia zasługuje muzyka. Dzięki temu, że główny bohater jest DJ-em, mamy okazję posłuchać podczas seansu kilku naprawdę szybko wpadających w ucho i na długo pozostających w głowie piosenek. To samo powiedzieć trzeba o udźwiękowieniu. Oba elementy razem odpowiedzialne są za odpowiednią atmosferę produkcji, która z radosnej i sielankowej, wraz z biegiem akcji „Knock, Knock” zmienia się w niepewną, ponurą, a koniec końców dramatyczną dla pana Evana Webbera. Skoro już jesteśmy przy oprawie audiowizualnej, to pochwalić należy ładne zdjęcia i niezgorszą scenografię – trudno się czegokolwiek przyczepić.
Dobrze film wypada od strony aktorskiej. Keanu Reeves wypadł poprawnie, lecz to nie on jest główną gwiazdą produkcji. Są nimi Lorenza Izzo oraz Ana de Armas, które wcielają się w dwie nieznajome dziewczyny pukające do drzwi Evana. Obie były niezmiernie przekonujące w swoich rolach. Trzeba przyznać, że to zasadniczo na ich barkach spoczęła odpowiedzialność za końcowy sukces produkcji. Reżyser miał nosa, dobierając aktorki, które na ekranie mogły się pochwalić nie tylko świetną urodą i nienaganną figurą, lecz również przyzwoitymi umiejętnościami aktorskimi. Wracając jednak to Reevesa… Pierwszy raz miałem okazję podziwiać tego aktora w takiej roli – przykładnego tatusia, który przyparty do muru zaczyna bluzgać, bić i wyzywać kobiety. Z pewnością to jakaś nowość w jego okazałej już filmografii – mogę Was zapewnić, że Keanu Reevesa w takim wydaniu, jak w tym filmie, nie mieliście jeszcze okazji podziwiać.
Ocenić nową produkcję Eliego Rotha naprawdę ciężko. Satyryczny wydźwięk miesza się tu z campowymi tonami, co skutkuje dość oryginalnym, lecz również dziwnym tworem. Ponadto zwolennicy twórczości Eliego Rotha z pewnością nie ucieszy fakt, że film, pomimo „R”, jest bardzo grzeczny. Brak tutaj charakterystycznej dla reżysera brutalności i odrobiny krwi. Wszystko utrzymane jest w granicach przyzwoitości, no może z wyjątkiem miłosnego trójkąta. Jak zatem podejść do najnowszego dzieła Eliego Rotha? Bez wygórowanych oczekiwań. Film może się spodobać, bo w gruncie rzeczy nie jest zły i na pewno nie jest pozbawiony ambicji, ale… takie kino po prostu trzeba lubić. Zachęcam jednak do wypróbowania obrazu na sobie i wyrobienia własnej opinii.
Ocena: 5,5/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Autor publikuje też na portalu Filmweb.pl pod nickiem bartez13_17 oraz portalu MoviesRoom.pl
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Knock, Knock" – Who is it? Cheating Evan!
Więcej artykułów od autora bartoszkeprowski
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.435