707
761 min.
Recenzje książek
aragorn136 (23237 pkt)
597 dni temu
2023-04-04 17:06:40
Katarzyna Puzyńska wkroczyła do świata literatury jako autorka kryminałów. Jej seria „Lipowo” to przykład długiej i (podobno) elektryzującej historii z gatunku dziwne morderstwo i skomplikowane śledztwo. Wiecie – mazurska wieś, martwa zakonnica, kolejne ofiary, wyścig z zabójcą. Zostawmy jednak (jak na razie) tamte kilkanaście tomiszczów i skupmy się na tym, co działo się dawno, dawno temu…. gdzieś w innym czasie i miejscu, w Królestwie targanym sporami. Tak właśnie pisarka rozpoczyna przygodę czytelnika. Lecz to nie ten wstęp, a coś innego sprawia, że pragnę przewracać następne stronice. Co? Ano sam tytuł i nietypowy pomysł, aby rozdziały były niczym gawędy, w których dodatkowo zamieszczone są drogowskazy odsyłające do krótkich anegdot na końcu książki. Oczywiście wszystko w ramach jednej fabularnej całości. Zatem zamiast zaglądać do Wikipedii, aby pojąć, czym jest słowo chąśba, lepiej przeczytać o jego znaczeniu w tejże, nawiązującej bardzo do mitologii słowiańskiej, „księdze”.
Zaiste „system anegdot” to doskonała zabawa i jednocześnie swojego rodzaju sposób na wyróżnienie „Chąśby” na tle reszty dzieł fantasy. Dzięki temu narracyjnemu i formalnemu zabiegowi chce się dłużej pobyć z nieco naiwnym, łagodnym, cherlawym Strzeborem (chłopakiem, który nawet muchy nie skrzywdzi); doświadczonym w swoim fachu, acz zrzędliwym, łysym katem oraz pyskatą dziewczyną, której oczy i skóra jakaś blada i nieludzka. Ścieżki tych trojga prędzej czy później się zejdą, a wtedy biada tym, co im przeszkodą. No bez przesady, ale wspólna siła i spryt większe aniżeli w pojedynkę. Najpierw tylko niech napiję się piwa w gospodzie o ścianach czarnych jak smoła i możemy ruszać ku nieznanemu i niesamowitemu. Strzeborze, nie marudź. Domator z Ciebie, ale taka wyprawa jest ci pisana. Do przodu, do tyłu. A może nie sprawdzać, co tam się wydarzyło. Może niech to będzie jak „filmowa scena po napisach”. Po co sobie „spoilować”. Ale jednak kusi. Jak stało się to, skąd się wziął on. Interaktywny charakter powieści to jej zaleta i powód, dla którego ostateczna ocena musi być pozytywna. Choć przyznam, że jeszcze bardziej intrygująco i gorąco zrobiłoby się, gdyby Puzyńska zaszalała i pozwoliła na kontrolę fabuły, pewne wybory czytelnika, które przyczyniłyby się do konkretnych decyzji i zachowań każdej z postaci (jak w grach rpg).
Wydaje się, że „Chąśba” to coś lekko strawnego, dość prostego pod względem konstrukcji świata przedstawionego i samych zwrotów akcji. Prawda, niemniej przeto Katarzyna stara się przemycić istotny temat ksenofobii. „Nie dla obcych na naszej ziemi! Precz z Czarodziejskim Ludem! Poszły stąd wy utopce, rusałki, olbrzymy i reszta odmieńców (w tym przygarnięte przez Dobrowoję, chrome dziecko)”. Z takimi hasłami owa powieść staje się głębsza, uniwersalna, dotykająca tego, co nadal gnębi polskie i nie tylko polskie społeczeństwa. Niestety, Puzyńska to nie kobieca i młodsza wersja Sapkowskiego. Nie potrafi o tych sprawach opowiadać aż tak wytrawnym, potoczystym językiem. Kocha konie, więc pędzi niczym amazonka na rumaku przez pola, knieje i pagórki, zapominając, aby wymyślonym bohaterom nadać więcej niż jedną cechę, a ich dość uwspółcześnione dialogi ubarwić jakimś starosłowiańskim dialektem. Do tego finał następuje jakby zbyt nagle i nie satysfakcjonuje w pełni – szczęka nie opada, wilki nie wyją, słowiańska bogini zimy i śmierci nie tańczy wokół ogniska, a polityczne intrygi trochę nudzą. Na Peruna, gdzie grzmoty i bitwa o serca, i umysły czytelników?
Lecz wciąż „Chąśba” pozostaje opowieścią magiczną, pociągającą zapachem pradawnej przyrody, Snutą jednak przez „starego bajarza”, który wypalił tyle fajkowego ziela, że nie wie, czy być do końca poważnym, czy momentami wcisnąć w to kawałek humoru. Dawne wierzenia, przepowiednie, artefakty, obietnica, nieakceptowalne związki, czający się borze leszy. I Rodzanice, które słysząc nieprzypadkowo nadane imię, przędzą nić życia, wpływając na losy człowieka. A w tym gąszczu rzeczy ożywionych i ledwo dychających i tak najważniejsza jest kryminalna zagadka: kto zabił? Wyjdź zatem z chałupy i podążaj odpowiednim tropem. Tylko weź ze sobą topór i poproś o pomoc szanowanego wołchwa – jakieś „czary mary” zawsze się przyda. A jak już osiągniesz cel, to w drodze powrotnej zajrzyj do antykwariatu i spytaj o „Sąpierza”.
Ocena: 6,5/10
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Chąśba" – O Marzanno nasza, co to za czary?
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.208