600
687 min.
Recenzje książek
aragorn136 (23237 pkt)
362 dni temu
2023-11-25 20:59:31
Wspomniana na wstępie okładka może sugerować, że mamy do czynienia z jedną tematyką. Że młody autor, fan fantastyki, na co dzień pracujący w branży… motoryzacyjnej, zabierze mnie w podróż powozem zaprzęgniętym w zmęczone, wystraszone, konie. Nie. Bo wystarczy tylko zajrzeć na znajdujący się z tyłu opis, by przekonać się o jakże szerokim spektrum grozy prezentowanym w różnych czasach i miejscach. Zło, Mrok, Zemsta, Ogień, Żądza... To tylko niektóre z kluczowych słów, jakie spajają tę antologię.
Okładka książki "Brnąc przez kosodrzewinę" (fot. PJ)
Owa groza jest wręcza namacalna. Czy to w opowiadaniach zahaczających, podobnie jak „Wiedźmin”, o słowiańską mitologię; czy w postapokaliptycznej rzeczywistości, czy wreszcie tutaj – w tej realnej, naszej, współczesnej. Ona jest wszędzie. Rozlewa się po trzewiach. Parzy. Ma gorzki posmak. Zatem nie będziemy się przedzierać ciągle przez gęsty las i wspinać po zaśnieżonych górach. Cztery ściany płockiego mieszkania w kamienicy (Artur pochodzi z niedalekiej krainy, bo z Płońska) też mogą być skażone beznadzieją i strachem. Gdzie niebezpieczeństwo jest tak blisko.
Grzelak zaczyna książkę nowelą w klimacie wiktoriańskim. „Znalezisko z Blackwood” mogłoby się spodobać twórcom serialu „Penny Dreadful” albo pewnemu Meksykaninowi o nazwisku Guillermo del Toro. Już w tym tekście, choć jeszcze nie najlepszym pod względem pomysłu i literackiego pióra, poznajemy bohatera „naznaczonego”. Pisarza (tak, mam wrażenie, że to bardzo meta opowiadanie, jakby sam autor cofnął się w czasie i przeobraził w główną postać), który cierpi na niemoc twórczą, a który odnajduje rzecz odmieniającą ludzką duszę. Już czuć specyficzny styl – umiejętnie wplatane, naturalnie brzmiące dialogi dla danej epoki i coś na kształt bardzo gęstej mgły, jaka „dusi” czytelnika swymi mackami. A dalej jest tylko straszniej i dziwniej. Kroczymy ścieżką naznaczoną żądzą bogactwa (krótka historia pewnego pechowego skrzata); szukamy sprawcy pożaru wioski, przekonując się, jak łatwo jest rzucać oskarżenia („Pożóg”). I nie, nie będzie nim „Dziewczynka z granatami”. W tym dziele (jednym z najbardziej aktualnych) gryzący zapach dymu też się unosi w powietrzu, ale spowodowany jest walkami na Ukrainie, w Mariupolu. Opowiedziana z perspektywy żołnierza broniącego miasta, koszmarna rzeczywistość, w której bezsens wojny wybrzmiewa niesamowicie głośno.
Wydaje się, że po opuszczeniu takiego miejsca i przeniesieniu na polskie blokowisko, odetchnie się z ulgą. Mowy nie ma. Tutaj również rządzą brutalne siły i najniższe instynkty, a światełka w tunelu próżno szukać. Oto bowiem „Patostreamer” pokazuje pełen wachlarz niegodnych do naśladowania zachowań. Jak daleko można się posunąć, aby zdobyć coraz większą popularność? Siedzący w zadymionej (!) piwnicy Gracek ani myśli wziąć się do porządnej pracy. Seks na żywo, wciąganie koksu – internauci niech płacą, niech mają rozrywkę. Finał okaże się porażający! Równie mocno porazi to, co przytrafi się jednemu z kurierów na planecie Ziemia w odległej przyszłości. „Black Isle Inn” to bezpieczne schronienie przed postapokaliptycznym koszmarem, ale czy na pewno? „Kot czarny, los marny”, a więc tytuł kolejnego opowiadania już całkiem nie napawa optymizmem… Ja mam niemalże łzy w oczach. Przecież to tuż obok mnie (jakieś 30 parę km) żyje pod jednym dachem z brutalnym ojcem wrażliwy chłopak, opiekując się kotkiem przybłędą.
Połowa książki, a ja dopiero „Brnę przez kosodrzewinę”, obawiając się, że zostanę w niej na zawsze, nie docierając do ostatniej strony. Obawia się tego też wędrowiec i jednocześnie narrator, który nie sam wyruszył z atakowanej przez barbarzyńców osady, szukając pomocy u sąsiadów, ale... Artur Grzelak, który rozpoczyna cytatem z Wyspiańskiego, świetnie myli tropy, zwodzi czytelnika. Gdzie go zaprowadzi? Ja nie mam zamiaru chować się po krzakach. Czeka jeszcze na mnie „Parszywa robota” (trzeba wykopać zwłoki nastoletniej dziewczyny i zawieść je na wozie do dziwnego typa), walka z „Kodawirusem” (ponowne zderzenie z chęcią szybkiego wzbogacenia kosztem innych i spiskowa teoria związana z nadal świeżym tematem globalnej pandemii), morska odyseja z Pyteaszem ze starożytnej Massalii (który naraża załogę w imię swoich ambicji), spotkanie z okropną „Szeptuchą” (baba, co leczy, lecz coś jej źle z oczu patrzy)…
Książka "Brnąc przez kosodrzewinę" (fot. PJ)
I już blisko, już widać prześwit w w tym borze… A tu ktoś mnie na „Przesłuchanie” bierze i katuje jak szalony, każąc się przyznać do „czegoś”. A ja wyciągam dłoń w błagalnym geście. Jednak powstaję, ale co z tego, jak widzę masakrę na amerykańskiej prowincji, zbrodnię dokonaną na ludziach mieszkających w osiedlu przyczep kempingowych. Grzelak nie szczędzi krwawych scen niczym z filmów gore, znowu zwracając uwagę na ciemną stronę ludzkiej natury. Ale wiadomo, że „Maximum Carnage” to wytwór jego odważnej wyobraźni w duchu Lovecrafta. Dużo bardziej potworne są losy przedstawione w „Miłości i nienawiści”. Wołyń. I nie trzeba tłumaczyć dalej, prawda? Zakochana para nastolatków wrzucona do piekielnego kotła demonów w ludzkiej skórze (albo na odwrót).
Autor w dedykacji na pierwszej stronie napisał, że „życzy mi miłej lektury”. Oj panie pisarzu. Nogi jak z waty, włoski najeżone, blade lico, mdłości. Miło nie było. Ale ja i tak chciałem zagłębiać się w gąszczu kosodrzewiny, by usłyszeć strach katowanych ofiar, zezwierzęcenie ich oprawców, frustrację i determinację bohaterów w obliczu najgorszego… Te wszystkie „Pierwotne instynkty”.
Książka "Brnąc przez kosodrzewinę" (fot. PJ)
W wydanej przez Planetę Czytelnika w 2022 roku książce, na ponad 300 stronicach mamy różnorodne historie. Nie na identycznym, wysokim literackim poziomie, nie zawsze z wystarczającym rozwinięciem i satysfakcjonującym zakończeniem. Razi skrótowość i ucięcie wątków, a zachwycają ilustracje w odcieniach szarości, wieńczące każdą opowieść – możliwość konfrontacji własnej wyobraźni z tą tkwiącą w umyśle rysownika Łukasz Białka. Lecz ważne, że większość opowiadań skłania do chwili refleksji – nad życiem, śmiercią, przeznaczeniem, człowieczeństwem i przede wszystkim nad złem! A stworzył je ktoś, kto nie boi się ostrego języka, sugestywnych opisów, i jednocześnie potrafi namalować coś w rodzaju uniwersalnej przypowieści.
Ocena: 7,5/10
Uwaga! Obecnie książka nie jest dostępne w wersji papierowe. Można ją za to zakupić w formie e-booka lub audiobooka na następujących stronach:
https://virtualo.pl/ebook/brnac-przez-kosodrzewine-i475340/
https://www.publio.pl/brnac-przez-kosodrzewine-artur-grzelak,p1659052.html
https://www.legimi.pl/ebook-brnac-przez-kosodrzewine-artur-grzelak,b1033737.html
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Brnąc przez Kosodrzewinę" – Złooo!
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.316