5 098
5 569 min.
Recenzje filmów
Filmaniak01 (1931 pkt)
2288 dni temu
2018-08-17 20:39:55
Duża w tym zasługa przede wszystkim reżysera, Christophera McQuarrie’go, który doskonale rozumie, czym powinno być kino akcji, a czego ono powinno się ono wystrzegać. W jego widowisku nie ma więc mowy o jakiejkolwiek nudzie, zatrzymaniu, czy znużeniu bo on wciąż napędza akcję do przodu. Fakt faktem, że sama jako taka historia nie pełni tu kluczowej roli i nie mamy tu do czynienia z żadnymi trudniejszymi zagadkami kryminalnymi jak z ulicy Baker Street, ale jej liczne zwroty akcji i momentami nie do końca przewidywalne konsekwencje skutecznie popędzają Ethana do podejmowania coraz to bardziej ryzykownych przedsięwzięć. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie widoczna chęć odejścia reżysera od typowego przyjemnego, a wręcz komediowego wydźwięku historii. Ta zmiana zdecydowanie podziałała na korzyść filmu bo dzięki temu widz ma nie tylko szansę skupić swoją główną uwagę na samej opowieści, ale czerpać z niej jak najwięcej radości, funu – którego to właśnie dostarczycielem mają być filmy sensacyjne. Tak w ogóle to poza bardzo przeciętną drugą częścią (Woo! Hoo! Boo…), to nigdy seria „Mission: Impossible” nie miała z tym większego problemu. Nie inaczej jest więc też w szóstej części, która jednak pod gąszczem ciągle przyspieszającej akcji posiada także pewien pierwiastek dramatyczny, który skutecznie buduje tą mroczną i zimną atmosferę widowiska, gdzie choć wszystko wydaje się być możliwe do zrobienia, to jednocześnie taka odwaga niesie też za sobą pewne niebezpieczeństwo – przed którym jednak Ethan się nie chowa, a dumnie stawia mu czoła, ryzykując więcej niż tylko własne życie.
Specyficzność tej już szóstej odsłony serii jest doskonale widoczna od pierwszych minut, w których ku zapewne zaskoczeniu co niektórych nie otrzymujemy jakąś niesamowitą akcję Ethana, a zamiast tego dochodzi tu do zwykłej akcji, która jednak kończy się na swój sposób dramatycznie. Jest to nie tylko mocniejsze uderzenie w te bardziej poważne tony, ale przede wszystkim wielki hołd reżysera w stronę pierwszego „Mission: Impossible” Briana de Palmy, gdzie tak właściwie akcja również rozpoczęła się od kompletnego zaskoczenia, jakim było niewątpliwie wybicie niemal wszystkich agentów IMF poza Huntem. I w dalszych minutach McQuarrie łączy w „Fallout” klimaty kolejnych różnych części. Dochodzi tu zatem także do typowej szpiegowskiej akcji i posądzenia Ethana o miano zdrajcy jak w „Mission: Impossible III”, wniknięcia do jamy wroga niczym podczas gali w „Ghost Protocol”, czy szybkiej ucieczki na motocyklu w „Rogue Nation”. Kluczowym jednak elementem w tej układance jest sam reżyser i scenarzyści, którzy wszystkie te znane nam już drobiazgi łączą w zupełnie niekonwencjonalnych sekwencjach, dających inny efekt niż a jeżeli w tych zestawieniach, które mieliśmy już szansę zobaczyć. Dzięki temu „Mission: Impossible – Fallout” to niezwykle kreatywny i klimatyczny film, który świetnie oddaje hołd całej serii misji niemożliwych.
Kadr z filmu "Mission: Impossible - Fallout" (źródło: materiały prasowe)
Nie ma co się jednak łudzić – fabuła tego filmu wcale nie zrewolucjonizuje kina sensacyjnego bo jest ona zwykła i choć oferuje w wiele zwrotów akcji – to w większości nie są one w stanie niczym specjalnie zaskoczyć oglądającego. To nie jest tak jak „Skyfall”, czy „Casino Royale”, gdzie nić kłamstw i intryg jest powoli rozplatana i na każdym kroku sieje za sobą ziarno niepewności. Nie, tutaj główni przeciwnicy Ethana Hunta – czyli pozostała 12 agentów, która przybrała sobie dosyć niefortunnie miano „Apostołów” działa bardzo konkretnie – 3 bomby atomowe, 3 wybuchy. W historii kina z takimi akcjami spotykaliśmy się już nieraz, więc metody działania Syndykatu odpowiadają rysopisem bardziej jakiejś organizacji terrorystycznej, mającej na celu wprowadzić chaos, a niż jeżeli tajnej siatce szpiegowskiej, działającej od środka. Sama intryga z początku sprawia wrażenie uporządkowanej i przemyślanej, ale wraz ze zbyt przedwczesnym wyłożeniem wszystkich kart na stół, Christopher McQuarrie marnuje swojego asa w potencjalnym niewątpliwie ciekawym wątku, jakim byłoby skupienie się na „Apostołach” i ich motywacjach, które wraz z lepszym rozwinięciem mogłyby zaoferować coś nowego. A tak, „Fallout” od strony realizacyjnej jest znakomity, ale już natomiast od tej fabularnej aż tak wielkiego wrażenia niestety nie robi.
I faktycznie: historia ta jest po prostu przewidywalna i oferuje w te same zastosowania, które mogliśmy już oglądać milionami. Większego znaczenia nabiera ona natomiast wraz z wprowadzeniem szybkich scen akcji, w których aż kipi od pisku opon, bezpośrednich konfrontacji pięść w pięść, czy kursów kolizyjnych, mogących się skończyć tylko w jeden sposób: totalną rozwałką. Christopher McQuarrie może i nie jest najlepszym scenopisarzem, ale wszystkie te niedociągnięcia nadrabia świetną reżyserią scen akcji, które autentycznie wbijają widza w fotel i pozostawiają go we wrażeniu wyraźnego podziwu dla twórców, którzy nie mają problemu nawet z nakręceniem najbardziej wymagających sekwencji pojedynków. W tym jednak wszystkim nie opierają się oni na słynnych melodramatycznych wybuchach (brakuje tylko amerykańskiej flagi) jak z kolejnych filmów Michaela Baya, czy na niekończącej się serii nudnych i coraz to bardziej głupich starć fizycznych i pojazdów jak w ostatnich „Szybkich i wściekłych”. Te sceny akcji robią o tyle większe wrażenie, że nie wprowadzają na siłę jakąś nową technologię i są na zasadzie: więcej, więcej, a korzystają z tego co już znamy – i ubogacają je na swój sposób małymi drobiazgami. Ale dzięki tym właśnie drobiazgom otrzymujemy parę perełek kina akcji – jak choćby fantastycznie zainscenizowaną scenę piruetu Ilsy Faust nad samochodem Ethana, czy skok spadochronem wprost w chmury z burzami. A takich niesamowitych sekwencji jest jeszcze więcej bo także późniejsze robią olbrzymie wrażenie – czy to dotyczy walki w łazience, czy wspinaczki po linie do helikoptera na kilkuset metrach nad ziemią: Wszystkie te sekwencje są opanowane do perfekcji.
Kadr z filmu "Mission: Impossible - Fallout" (źródło: materiały prasowe)
Swoje dołożyła do tego również strona audiowizualna, do której tak w zasadzie nie ma co się w ogóle przyczepić. Absolutnie najlepsi pod tym względem są dźwiękowcy i montażysta Eddie Hamilton, którzy odwalili kawał fantastycznej roboty przy tym filmie, za który powinni tak jak twórcy „Ultimatum Bourne’a” w przyszłym roku doczekać się co najmniej paru nominacji w Oscarach do tych właśnie kategorii. Bez nich bowiem „Fallout” nie byłby w stanie tak znakomicie budować napięcia i mieć równie udanych scen akcji, które ogląda się z czystym zachwytem i niedowierzaniem. Pojedynki, wyrzuty, strzały, cięcia, sprinty, drifty – to wszystko doskonale działa w harmonii, powodując pożądany efekt rosnącej adrenaliny. Zresztą także zdjęcia Roba Hardy’ego doskonale oddają to odczucie przyspieszającej akcji, szczególnie w akcji w Paryżu i końcowej walki helikopterów. Nie można w tym wszystkim nie wspomnieć o ścieżce dźwiękowej Lorne’a Balfe’a, która choć nie zwraca na siebie szczególnej uwagi, to stanowi świetne tło dla akcji i dzięki zastosowaniu bębnów i perkusji podnosi ciśnienie u oglądającego.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Mission: Impossible - Fallout – "Im większe cierpienie, tym trwalszy pokój"
Więcej artykułów od autora Filmaniak01
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.526