3 579
4 049 min.
Recenzje filmów
aragorn136 (23237 pkt)
3220 dni temu
2016-01-28 14:06:54
Kinga Dębska to nie żółtodziób. Ma na swoim koncie niezły dramat pt. „Hel” (2009) z bardzo dobrą kreacją Pawła Królikowskiego (zagrał psychiatrę). Tam Dębska także mierzyła się z niełatwym tematem – opowiadała o narkomanii. W „Moich córkach krowach” bierze się za bary z ciężką chorobą i relacjami w rodzinie. I robi to wiarygodnie (pisząc scenariusz, opierała się na własnych doświadczeniach).
Oczywiście, jak to bywa często z polskimi produkcjami, nie zabrakło głosów krytyki. Niektórzy uważają, że film niepotrzebnie ośmiesza chorobę i nakręcony jest, jak serial TVN – spowity zbyt jaskrawym filtrem, przypominający formalnie typowy telewizyjny tasiemiec. O ile z tym drugim zarzutem można dyskutować i po części przyznać rację, o tyle pierwszy po skończonym seansie nie ma racji bytu. „Moje córki krowy” to inteligentny komediodramat, który o trudnych, traumatycznych przeżyciach opowiada w sposób subtelny, z dystansem i co najważniejsze – ukazuje wszystko bardzo realistycznie, bez cienia fałszywej nuty, za to z odpowiednią ilością lekkiego humoru. Tak, jakby reżyserka utkała pajęczynę z cienkich niteczek w kształcie uśmiechniętych emotikonek.
Głównymi bohaterkami są tu dwie siostry. Marta (świetna, grająca swobodnie Agata Kulesza) to ponad czterdziestoletnia gwiazda popularnych seriali. Z pozoru silna, dominująca kobieta, która nieraz i odważnie mówi to, co myśli. Trochę cyniczka, ironistka. Twardo stąpa po ziemi, ale nie potrafi ułożyć sobie życia. Mieszka ze studiującą córką, na brak pieniędzy nie narzeka, ale jej serce nadal jest samotne. Ale jak ma poznać faceta, skoro nosi spodnie (co w jednej ze scen zarzuca jej ojciec). Z kolei młodsza Kasia (równie przekonywająca, znana z m.in. serialu „Londyńczycy” Gabriela Muskała) jest dość nadpobudliwą, niestabilną emocjonalnie matką nastoletniego syna i żoną bezrobotnego obiboka (wyborny Marcin Dorociński, który jako dalszoplanowy comic relief pozwala na chwilę rozluźnienia w gęstej atmosferze konfliktów i smutku). Różniące się charakterami siostry rozmawiają ze sobą rzadko, a gdy już do tego dochodzi, to kończy się na kłótni i wyzwiskach. Czy śmiertelna choroba matki zbliży je do siebie?
Od pierwszej sceny po następne widz jest świadkiem tragikomicznych sytuacji. Sala szpitalna, korytarz, mieszkanie, wnętrze auta. W niemal każdym momencie filmu obserwujemy śmiejących się przez łzy bohaterów. Wcielający się w postać ojca tytułowych bohaterek, znakomity Marian Dziędziel jest łącznikiem filmowego rodzinnego świata z naszym prawdziwym. I on szczególnie, umiejętnie pokazuje, jak te dwa światy się wzajemnie przenikają, jak bardzo są podobne. Jego zachowanie, odzywki, reakcja na przykre informacje – nie ma w tym żadnego udawania, najmniejszego oszustwa. Wszystkie dialogi w ustach Dziędziela, ale i też Muskały, Kuleszy oraz Dorocińskiego brzmią naturalnie, nie szeleszczą papierem. Jest zabawnie i wzruszająco zarazem.
„Moje córki krowy” to film, który na etapie produkcji i później, po zmontowaniu zwiastuna, raczej nie dawał nadziei na coś dobrego. Nawet tytuł wydawał się jakoś udziwniony. Były obawy, że powstał kolejny autorski obraz, ale taki w którym twórca będzie popisywał się swoim ego, eksperymentował, ale koniec końców ugrzęźnie w pretensjonalności, a kicz i wygórowane ambicje pociągną fabułę na dno. Na całe szczęście Kinga Dębska nie poszła śladem reżysera Macieja Migasa i jego „Żyć nie umierać” czy Małgorzaty Szumowskiej w „Sponsoringu”. Szczątkowo, acz konsekwentnie zarysowała charaktery postaci. Pokazała po prostu życie. Jego cienie i blaski. Relacje, konflikty i problemy polskiej rodziny. I otrzymała za to słusznie Nagrodę Dziennikarzy na Festiwalu w Gdyni.
Mimo potknięć w warstwie formalnej i zbyt krótkiego metrażu film zdecydowanie broni się emocjami i grą aktorską. Przypomina, aby cieszyć się chwilą, mimo że los często bywa surowy. Marta i Kasia powoli będą musiały godzić się z codziennością, ale będą też miały szansę na pogodzenie się między sobą. Trauma potrafi zjednoczyć, uczynić człowieka dojrzalszym i nawet po utracie bliskiej osoby – tak potężnym ciosie – można pokonać psychiczny ból i starać się cieszyć tą bliższą oraz dalszą przyszłością.
Ocena: 7/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Moje córki krowy" – Śmiech przez łzy
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.199