725
914 min.
Recenzje filmów
aragorn136 (23237 pkt)
297 dni temu
2024-01-29 13:54:55
Dziwy jakieś na tym Filmwebie. Film w reżyserii Pawła Maślony, nagrodzony Złotymi Lwami na Festiwali w Gdyni, otrzymuje również wyróżnienie od redakcji rzeczonego portalu. Znak jakości. Tak nawet powiedziały „kości”. A jednak jeden z recenzentów płynie pod prąd, „będąc blisko depresji” i dając 4/10. Nisko? Schodźmy głębiej, bo oto pewna kinomanka, mająca na koncie około 10 tysięcy ocenionych produkcji, komentuje, że „obejrzała farsę, a nie film” (3/10). Z kolei znajomy, z którym niegdyś zaliczaliśmy kinowe seanse, zachwycając się chociażby „Grawitacją” w 3D, wydaje najsurowszy surowy werdykt: 1/10! (oczywiście bez stosownego uzasadnienia). Chciałoby się zakrzyknąć – potwarz! Lecz spokojnie, „Kos” to nie dzieło dla każdego. Zrozumiałe zatem jest, że niektóre waćpanny i waszmościowie nosami kręcą, bo ich oczekiwania mijają się z tym, co prezentuje im scenariusz debiutanta – Michała A. Zielińskiego.
Kadr z filmu "Kos" (materiały prasowe/fot. Łukasz Bąk)
A ten kosi dialogami ostrymi jak brzytwa. Słowami, które raz brzmią w ustach wybitnych aktorów bardzo osiemnastowiecznie, aby za chwilę zaskoczyć iście współczesnym, nieco wybijającym z minionej epoki, acz humorystycznym, pomagającym odetchnąć, zaśpiewem (czarnoskóry kompan Tadeusza mieszkał chyba wcześniej na Brooklynie i rapował na dzielni). Zieliński nie dość, że epizodycznego szlachcica nazywa… Zielińskim, to jeszcze pozwala sobie na wariacją na temat losów słynnego generała, uciekając od czystych faktów z książek historycznych. Aprobuje to równie młody reżyser, który potrafi w sposób kreatywny naśladować światowej sławy twórców (wcześniej Almodóvara), dodając nieco własnej autorskiej wizji. Tym razem nie dostaniecie jednak ataku paniki, ale szybsze krążenie krwi w scenach budujących napięcie jest możliwe.
Paweł Maślona to fan Tarantino oraz Smarzowskiego, mimo że wstęp jeszcze na to nie wskazuje. Jeśli więc ktoś zwiastuna „nie odpalił”, plakatu nie spostrzegł, a nawet żadnej opinii „nie zakosztował”, to zostanie postawiony pod ścianą. Patrz, jakie mamy niespodzianki! Kule świstają, szabelki idąc w tańce? Też. Ale przede wszystkim oni w dyskurs uderzają. Bo „Kos” dzieje się przed insurekcją. I choć jest miejsce na szerokie kadry, to koniec końców rządzi kameralność. Co nie oznacza, że energii brak. Tej jest pod dostatkiem. Finezji w blokowaniu aktorów w kadrze i narracyjnych woltach także. I choć początkowa scena wydaje się być niemal żywcem wyjęta z „Ogniem i mieczem”, to ostatnia już jasno podsumowuje – „Kos” to „Anty-Potop”.
Kadr z filmu "Kos" (materiały prasowe/fot. Łukasz Bąk)
Oparty na dialogach, powinien zaczynać się hasłem: „Quentin Smarzowski przedstawia”. W nim bowiem kroczą ramię w ramię, a następnie siadają: „Bękarty wojny”, „Django” i „Nienawistna ósemka”, a gdzieś w rogu stodoły czai się okrutny duch niczym z „Wołynia”. Bo ta Polska prawie cała to nie ukochana córa mateczki Rosji. To „Dom zły”, w którym zjednoczyć się trudno, a otrzymać baty łatwo – też od rodziny. Rozumie to sam Tadeusz Kościuszko przybywający do Rzeczypospolitej jako bohater narodowy Stanów Zjednoczonych. Za oceanem przybijał piątkę z prezydentem, w ojczyźnie jest poszukiwany przez niejakiego rotmistrza Dunina. Tam zaprzyjaźnił się z czarnoskórym, byłym niewolnikiem. Tu musi najpierw wytrzaskać po mordzie jednego szlachcica, a później przekonywać resztę panów, że bez ich chłopów o udanym powstaniu nie ma mowy. A jego kompan – Domingo przy okazji odkryje, że niewolnictwo i pańszczyzna to synonimy.
Jednak w „Kosie” – co jednych zadowoli, a innych odrzuci – to nie Kościuszko wysuwa się na pierwszy plan, a chłop, co go zwą Ignacem. Chudy chłopak o przestraszonym, acz pewnym siebie licu Bartosza Bieleni równolegle to Tadeusza wykonuje własny plan. Jako bękart Duchnowskiego pragnie ziemi i herbu, na co nie zgadza się prawowity syn – Stanisław (demoniczny, szalony Piotr Pacek). Wydaje się, że drogi Ignaca Sikory i Tadeusza Kościuszki wreszcie się przetną…
Kadr z filmu "Kos" (materiały prasowe/fot. Łukasz Bąk)
„Kos” to taki film, który sprawia, że jestem jednocześnie spełniony i odczuwam niedosyt. Tak właśnie zatytułowałbym dwa rozdziały w swej księdze pochwał i zażaleń. Lecz więcej zapisanych kartek będzie w części pochwalnej. Wszak wszyscy aktorzy dają występ na miarę najwyższych odznaczeń. Jacek Braciak nie ma zadartego nosa jak „Kos” i nie jest w takim wieku, bo ten w roku 1794 miał około 30 lat, ale to nie przeszkadza. Dlaczego? Gdyż szybko można się z nim „zbratać”. Gra na wyciszonych nutach, lecz czasem wybuchnie i swoją charyzmą porwie do działania. Dostrzec można w nim rozpierający patriotyzm. Na drugim biegunie znakomity Robert Więckiewicz, który „bawi się” rolą, konstruując niby typowego, aczkolwiek po bliższym poznaniu, ciekawego i nieprzewidywalnego antagonistę – Iwana Dunina (polskiego Hansa Landę). Zaiste drugi akt filmu, kiedy to Jacek i Robert badają się wzrokiem przy nikłym blasku świec, przykuwa do ekranu i nie pozwala się oderwać. Widz znajduje się wtedy w szczękach międzynarodowego i klasowego ucisku/uścisku, obgryzając paznokcie (skojarzenia słuszne, choć to nie ta skala kinowych emocji, co w dziełach Tarantino). Zimno? No to dorzucić trza do pieca, o co zadba Agnieszka Grochowska (Pułkownikowa Maria Giżyńska), wspomniany Bartosz Bielenia i Jason Mitchell, który – powtórzę – ze sporym luzem podchodzi do swej kreacji, jakby nie wyszedł z planu „Straight Outta Compton”. I jeszcze Ci na dalszym planie – choć na ekranie krótko, zostają w głowie na długo (Simlat jako stereotypowy, najgorszy szlachcic Wąsowski!).
Jest w „Kosie” nieco jednostronnie w sensie ukazania tamtych czasów. „Amerykańscy plantatorzy są dokładnie jak polscy panowie” – tłumaczy Kościuszko przyjacielowi. W filmie stricte historycznym takie stwierdzenie mogłyby oczywiście budzić sprzeciw, prowokować do dyskusji. Lecz ten film raczej przynależy do innego gatunku. Jest kinem atrakcji spod znaku płaszcza i szpady z „pachnącą”, brutalną przyprawą à la Tarantino – niedosoloną, acz wystarczająco gorzką. Wycinkiem z barwnego życia Kościuszki, bez wątków miłosnych, za to ze specjalnie wybraną konwencją. Z muzyką Mikołaja Trzaski pasującą do takowego klimatu; ze zdjęciami Piotra Sobocińskiego Juniora które zarówno w dzień, jak i w nocy (kłania się „Barry Lyndon”), przenoszą do końca XVIII wieku. Realizm waszmościowie! A zatem i kostiumy jeszcze pomięte, uszyte jak trzeba; wnętrza odpowiednio przygotowane – ponad 20 mln złotych nie poszło na marne. Wszelkie wady scenariuszowe (np. postać Pocztylionki wpisana na siłę) wybaczone, gdy tempo takie, że na zegarek nikt nie spogląda, mając mętlik w oczach w finałowych scenach walk – wina kamery z ręki.
Kadr z filmu "Kos" (materiały prasowe/fot. Łukasz Bąk)
„Od nas samych zależy poprawa rządu. Od obyczajów naszych”, zwykł mawiać Kościuszko, co chłopa szanował i na siodle szarżował. Podobnie jest z tym filmem. Od nas samych – widzów zależy, czy kupimy na niego bilety albo wypożyczymy na VOD, wpływając na rozwój polskiego kina gatunkowego. Już „Filip” pokazał, że da się inaczej, odważnie, magnetycznie, snuć opowieść osadzoną w historycznej epoce. „Kos” kontynuuje ten trend. Fabularnie chciałoby się więcej, bo potencjał był na coś bardziej epickiego... Ale nie ma w Polsce budżetów umożliwiających hollywoodzki rozmach. Poproszę jednak o sequel lub prequel w ramach większej koprodukcji międzynarodowej, bo kto jak kto, ale Kościuszko to człek wyprzedzający swoją epokę, i zasługuje na rozbudowaną, skupioną głównie na nim filmową opowieść.
Ocena: 7,5/10, ale z tatą na seansie byłem, a po wszystkim wina się napiłem. Serce i rozum więc podpowiada – daj 8, bo to nie wypada!
No to 8/10
PS W „Kosie” występuje dwóch aktorów z serialu „1670”. Nie sposób, się nie uśmiechnąć na ich widok, mimo że mają małe, dramatyczne „rólki”.
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Kos" – Gdzie generał, co chłopa szanował? O tu!
Filmowy33
297 dni temu
Fajna recenzja, ale mi się aż tak bardzo film nie podobał. Chciałem, aby w punkcie centralnym był cały czas Kos, aby było bardziej kreatywnie.
Dodaj opinię do tego komentarza
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.577