Arnie, Sylwek i spółka

 

Lata 80-te i początek 90-tych należał też do innych mięśniaków. Bardziej niż umiejętność walki wręcz, cenili szybkostrzelne spluwy. Choć jest tu jeden wyjątek, a nazywa się Chuck Norris. Ten pół krwi Indianin kopał jak mało kto. Po ukończeniu edukacji wstąpił do wojska i na trzy lata został wysłany do Korei. Tam zetknął się ze wschodnimi sztukami walki i rozpoczął szkolenie w judo i karate. Chuck okazał się niezwykle pojętnym uczniem i w bardzo szybkim czasie stał się posiadaczem czarnego pasa. Po powrocie do Stanów porzucił wojsko i otworzył sieć szkół, w której uczył wschodnich sztuk walk. W 1968 r. po raz pierwszy zdobył tytuł mistrza karate wagi średniej i dzierżył go nieprzerwanie przez siedem kolejnych lat. Za namową Steve"a McQueena, jednego ze swoich uczniów, Norris zdecydował się na rozpoczęcie kariery filmowej.  Zaczął głośno i z przytupem - u boku samego Bruce"a Lee w "Drodze smoka". Ciekawe, że jako jedyny z aktorów stał się obiektem licznych dowcipów. Być może zadecydowały o tym nie filmy, w których zagrał, ale sposób w jaki to robił. W każdej roli ta sama mina: "Samotny Wilk McQuade" , "Zaginiony w akcji", serial "Strażnik Teksasu" i ostatnio reklamy pewnego banku - to produkcje, które wyniosły go na szczyt. Niejeden złoczyńca mógł od niego usłyszeć: "Wróć, to zarobisz tyle prawych, że poprosisz o lewego".

 

Teraz kilka słów o następnym herosie kina akcji. Sylvester Stallone miał w młodości poważny paraliż twarzy - stąd taki, a nie inny wygląd. Moja koleżanka twierdzi, że jest obleśny, ale inna była w nim zakochana. O jego aktorstwie można się wypowiadać różnie. Zdarzyły się kreacje godne wielu nagród, m.in.: "Rocky", za którego dostał nominację do Oscara. Jednak jest rekordzistą w czymś innym. Zdobył największą liczbę Złotych Malin - nagród dla najgorszego aktora. Mimo to stał się bożyszczem i idolem dla widzów na całym świecie.  Zagrał w kilku kultowych obrazach: "Rambo", "Na krawędzi", "Człowiek-Demolka". Próbował swych sił w repertuarze komediowym, ale nie  do końca się sprawdził ("Stój bo mamuśka strzela", "Oscar"). Zapamiętajcie co powiedział w jednym filmie: "Ja się nie układam z psycholami . Ja ich likwiduję" ("Cobra").

 

Na koniec On. Wybaczcie, że dopiero teraz opiszę tego potężnego Austriaka. Arnold Schwarzenegger - gwiazdor, polityk, gubernator, kulturysta, człowiek, który swoimi rolami zmienił oblicze fabryki snów. W swoim sporym dorobku stworzył niezapomniane postacie: Terminatora, Conana, żołnierza w "Predatorze" i "Commando", tajnego agenta w "Pamięci absolutnej",  rosyjskiego milicjanta w "Czerwonej gorączce" itp. Lepiej niż Stallone, wypadł w komediach ("Bliźniacy", "Gliniarz w przedszkolu") i dostał Złotego Globa za film pt. "Niedosyt" z 1976 roku. Nie był to jednak film akcji, a dramat, którego akcja działa się środowisku kulturystów.  Dwa teksty Arniego: " I"ll be back" i "Hasta la vista Baby" na stałe weszły do kanonu najsłynniejszych cytatów w historii kina. Swojemu przeciwnikowi potrafi wymamrotać: "Pamiętasz jak powiedziałem, że zabije cię na końcu? Kłamałem!" ("Commando").

 

Herosi filmów akcji to temat rzeka i trudno go wyczerpać. Przepraszam, że nie udało się tu wszystkich przedstawić. Warto też pamiętać o takich aktorach jak:

 

1. Bruce Willis

"Szklana pułapka", "Ostatni skaut"

słynny tekst: "Yippee-ki-yay, mother...cker!"

 

2. Clint Eastwood

seria "Brudny Hurry"

słynny tekst: "Czasem spotykasz na swej drodze człowieka, którego nie należy wkurwiać. To ja."

 

4. Wesley Snipes

"Pasażer 57", Człowiek-demolka"

 

5. Mel Gibson

"Zabójcza broń", Mad Max"

 

Na koniec mała refleksja: większość tu wymienionych do bardzo utalentowanych  artystów nie należy. Mimo to stali się  idolami, gdyż my zwykli, szarzy ludzie kochamy bohaterów kopiących tyłki szumowinom.

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję