"Zaginiona dziewczyna" – "Niezwykła" Amy - Recenzje filmów

Opisanie fabuły w taki sposób, by nie wyłożyć na stół asa ukrytego w rękawie i za wiele nie powiedzieć, jest tu co najmniej trudne. Jakbyśmy kroczyli po kruchym lodzie, gdzie każdy nierozważny krok prowadzi do tragedii. To trafne porównanie, ponieważ przy tej produkcji wystarczy chwila nieuwagi i szacunek dla widza obróci się w gruzy…

 

Zatem skrótowo. Nick Dunne (Ben Affleck) i jego ukochana Amy (Rosamund Pike) są małżeństwem z pięcioletnim stażem. Niedawno przeprowadzili się do stanu Missouri. Wyrocznia delficka potwierdziłaby, że połączyło ich przeznaczenie. On – współwłaściciel baru i nie do końca spełniony pisarz. Ona – popularna autorka książek dla dzieci o „Niezwykłej Amy” (wzorowanej na sobie z czasów szkolnych postaci). Szczęśliwi czekają na ważny dzień – rocznicę ślubu. I nagle „the end”, małżeńska idylla zostaje przerwana! Amy znika, dosłownie rozpływa się w powietrzu. Policja zaczyna prowadzić dochodzenie, rodzina i fani pomagać w poszukiwaniach. Pierwsze wnioski sugerują porwanie, ale wraz z postępem śledztwa, pętla wymiaru sprawiedliwości powoli zaczyna zaciskać się na szyi Nicka… Czyżby zabił wybrankę serca?

 

Fincher wie, jak zbudować posępny klimat, tym bardziej że po pierwsze: posiada na tym polu spore doświadczenie, a po drugie: powtórnie współpracuje z duetem Reznor/Ross (zdobywcy Oscara za „The Social Network”),  których niepokojąca muzyka jeszcze dobitniej podkreśla dziejące się na ekranie sceny. Wspólnie z Flynn, która napisała scenariusz do swojej „Zaginionej dziewczyny”, reżyser umiejętnie myli tropy, kąsa fabularnymi twistami i wciąga w misternie utkaną sieć. Jest niczym pająk. Złapie widza, uwięzi go, wyssie energię i nie tak szybko wypuści (film trwa niemal dwie i pół godziny). Jednak nie wszyscy miłośnicy talentu twórcy „Siedem” będą zachwyceni. Znajdzie się garstka osób zawiedzionych, usilnie argumentując: że za mało mroku, że „filmowa brzytwa” już nie tnie ostro, jak w przypadku wyżej wymienionego tytułu, a i sama opowieść jakby miejscami „siada” i nie trzyma odpowiednio i ciągle w napięciu. Może i mają częściowo rację, ale mimo to „Zaginiona dziewczyna” i tak wyróżnia się tle tegorocznych thrillerów. Sprawdza się i jako dramat przybliżający relacje damsko-męskie w kilkuletnim związku, i jest celną satyrą na amerykańskie napastliwe media.

 

Na koniec, specjalnie zostawiłem kilka zdań o aktorstwie, które niech będzie najtrafniejszym podsumowaniem recenzji. Silna jest we mnie wiara w to, że Rosamund Pike, Brytyjka, dziewczyna Bonda („Śmierć nadejdzie jutro”), znana także, choćby z „Gniewu Tytanów” i „Dumy i uprzedzenia” otrzyma za rolę Amy nominację do nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej. Jest wyrazista: zmysłowa i sprawiająca wrażenie wyniosłej, kwiat i zimny sopel w jednym. Na drugim planie nie da się przeoczyć tajemniczego Neila Patricka Harrisa (słynny Doogie Howser, lekarz medycyny). Zresztą wszyscy są wiarygodni, nawet ci epizodyczni. Ejże, a Affleck? O dziwo, ten uzdolniony reżyser („Gdzie jesteś Amando”, „Operacja Argo”), ale raczej człowiek, który zwykle grywał, jakby połknął kij od szczotki, i którego oficjalnie ogłoszono nowym Batmanem, tym razem zabłysnął. A jeśli Ben potrafi, to znaczy, że nie tyle warto, ile trzeba nam obejrzeć i odszukać razem z nim „Zaginioną dziewczynę”.

 

Ocena: 8/10

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję