O nasChronologiaArtykułyWspółautorzyPocztaZałóż bloga
 -

"Point Break – Na fali" – Dożylny zastrzyk adrenaliny - Recenzje filmów

Z perspektywy czasu można zaryzykować stwierdzenie, iż film „Na fali” z 1991 r. stał się pozycją kultową, przynajmniej w pewnych kręgach. Niektóre motywy z ww. produkcji są parodiowane po dziś dzień (patrz: „Hot Fuzz - Ostre psy”), większość kinomanów zaś ciepło wspomina solidne kino sensacyjne spod ręki Kathryn Bigelow. Kogoś jednak w Fabryce Marzeń poniosła iście ułańska fantazja, bowiem stwierdzono, iż obraz z Keanu Reevesem i Patrickiem Swayzem to idealny materiał na remake.

Wstęp
Treść artykułu
Galeria zdjęć
Opinie
Polecane artykuły
kulak4 (899 pkt)Strona WWW Autora
Ilość odwiedzin:
3 917
Czas czytania:
4 432 min.
Kategoria:
Recenzje filmów
Autor:
kulak4 (899 pkt)
Dodano:
3119 dni temu

Data dodania:
2016-01-12 10:51:23

Owszem, pomysł połączenia surfingu z intrygą kryminalną i podwójną tożsamością agenta był swego czasu ciekawy, tym niemniej nawet podczas premiery filmu nie stanowił żadnego przełomu. W dobie mody na wszelakie wznowienia i rebooty, realizacja „Point Break – na fali” nie wyłamuje się z panującego obecnie trendu. Co jednak wypycha film Ericsona Core'a przed szereg to zredukowanie użycia komputerowych efektów do niezbędnego minimum. O ile całościowo recenzowany remake ma sporo przywar, tak wspomniana wyżej inicjatywa jest zdecydowanie godna pochwały. 

 

Johnny Utah (Luke Bracey) to wszechstronny atleta, który specjalizuje się we wszelkich odmianach sportów ekstremalnych. Gdy jednak dochodzi do nieszczęśliwego wypadku w karierze chłopaka, Utah decyduje się skierować swe życie na inne tory. Po wielu latach przygotowań Johnny'emu udaje się dostać do FBI. W międzyczasie komórka organizacji stara się rozpracować grasującą po świecie szajkę zbirów. Kryminaliści dowodzeni przez Bodhiego (Edgar Ramirez) dokonują bezczelnych i spektakularnych napadów rabunkowych w różnych zakątkach globu. Utah jako jedyny dostrzega pewną prawidłowość w działaniu bandytów, czym z kolei przekonuje do siebie instruktora Halla (Delroy Lindo). Dzięki protekcji szefa i współpracy z Pappasem (Ray Winstone) młodzian otrzymuje szansę na wejście w szeregi Bodhiego i złapanie przestępcy na gorącym uczynku. Jak się jednak okaże, utrzymanie podwójnej tożsamości będzie niczym balansowanie na granicy życia i śmierci... 

 

Film „Point Break – na fali” jest luźnym remakiem i rozwinięciem pomysłów z pierwowzoru. Osobiście pamiętam dzieło pani Bigelow jak przez mgłę, celem „wyrównania szans” postanowiłem zaś wstrzymać się z odświeżeniem przeboju z lat 90. z korzyścią dla nowej wersji. Jak można się było spodziewać, tytuł z 2015 r. przebija oryginał pod względem efektowności i dynamiki; co jednak film zyskał w warstwie wizualnej, to również i stracił w kwestii fabularnej. 

 

Jeszcze przed premierą twórcy obiecywali akcję gnającą na złamanie karku i pod tym względem osoby odpowiedzialne za produkcję spisały się na srebrny medal, dotrzymując danego słowa. Oryginalny motyw surfingu rozbudowano do ośmiu zapierających dech w piersiach wyzwań, z których każde ma przybliżać danego śmiałka do samego serca natury. Na złaknionego emocji widza czekają takie atrakcje jak początkowa przejażdżka motocrossami po gigantycznym wąwozie, śmiganie na desce przy wielopiętrowej fali czy snowboarding w odmianie budzącej spore wątpliwości względem zdrowego rozsądku uczestników wymienionych prób. Przy każdym z wyczynów kamera wariuje, w kontrolowany sposób, nie mniej niż sami sportowcy. Ericson Core szaleje z obiektywem, prezentując nie tylko mrożące krew w żyłach akrobacje, ale i przepiękne krajobrazy przyrody. Oko soczewki stara się jak najlepiej oddać widoki towarzyszące atletom porywającym się na starcie z Matką Naturą, jednocześnie powodując wyrzut adrenaliny do żył u kinomana. 

 

Jak się okazuje, nie samymi sportami ekstremalnymi człowiek jednak żyje. Banda Bodhiego odwdzięcza się naturze za swe dary poprzez dokonywanie zuchwałych napadów i rozdawanie pieniędzy najbiedniejszym. Prędzej czy później dochodzi do konfrontacji między żądnymi emocji atletami oraz mundurowymi, które to spotkanie także nacechowane jest dynamiką. Miejskie wymiany ognia z pociskami przecinającymi kadłuby radiowozów oraz sprawnie zrealizowane pościgi to miłe atrakcje, będące udaną odmianą od pejzażowych widoków. 


Wizualnie „Point Break” circa 2015 trzyma wysoki poziom, film sprawuje się jednak gorzej, jeśli chodzi o fabułę i jej dramaturgię (główny twist wkracza w historię z gracją słonia w składzie porcelany). Oczywistym jest, iż w jakiś sposób należało scalić ze sobą motywy rabunkowe z wątkiem sportowym, tym niemniej cała filozoficzna otoczka towarzysząca zmaganiom Utah i Bodhiego nie wypada zbytnio autentycznie. Kwestie mające przekonać widza o słuszności działań grupy brzmią raczej sztucznie i pompatycznie; ot, brakuje im wiarygodności. Być może w pewnym sensie winę za ów stan rzeczy ponoszą także i aktorzy, chociaż trzeba przyznać, iż obsada produkcji w ogólnym rozrachunku nie jest zła. Zarówno Luke Bracey, jak i Edgar Ramirez pasują do postaci pod względem czysto fizycznym, mimo wszystko obaj panowie bledną przy swoich odpowiednikach z lat 90. O ile do gry aktorskiej Keanu Reevesa można było mieć pewne zastrzeżenia, tak charyzma Patricka Swayze wypełniała ekran całym swoim jestestwem. W przypadku odświeżonej wersji owej charyzmy nieco zabrakło, w związku z powyższym zdania wypowiadane przez protagonistów brzmią zbyt pusto. Na szczęście trzon obsady wzmacnia jak zwykle solidny Ray Winstone (ten akcent i głos...) oraz Delroy Lindo. 

 

Przyznam szczerze, iż ciężko mi ugryźć recenzowaną pozycję i ocenić film jednoznacznie. Z jednej strony nadal uważam, iż świat obyłby się bez wiecznego remake'owania starych zasłużonych tytułów, z drugiej zaś nowy „Point Break” w odszczepieniu od protoplasty sprawdza się nie najgorzej. Na pewno tytaniczną pracę na planie wykonał reżyser i operator Ericson Core, który starał się wycisnąć z budżetu każdego centa. Dzięki wysokim umiejętnościom doświadczonego filmowca, kaskaderskie wyczyny Bodhiego i spółki wgniatają w fotel z niespotykaną siłą. Nawet takie szczegóły jak chłodnawy, niebieskawy filtr nałożony w scenach rozgrywających się w siedzibie agencji świadczą na korzyść Core'a, ograniczenie roli CGI w filmie to z kolei odważny krok w dzisiejszych czasach. 

 

Koniec końców, „Point Break – na fali” nie powinien rozczarować oddanych fanów sportów wyczynowych i kina sensacyjnego w najczystszej postaci, wierni wielbiciele obrazu Kathryn Bigelow mogą jednak odpuścić sobie seans z opisywanym tytułem. Pokaz przedpremierowy filmu był sygnowany hasłem przewodnim maratonu „Runmageddon”, co zresztą najlepiej oddaje charakter produkcji. Ładunek emocji, podanych w nieskomplikowanej formie i skondensowanych w kinematograficznej pigułce, zapewnia prostą rozrywkę z raczej mizernym przesłaniem. Tak czy inaczej, wyprawa do kina na remake „Na fali” ma prawo okazać się całkiem rześkim pomysłem na nudny, zimowy wieczór. 

W telegraficznym skrócie: minimum CGI, maksimum adrenaliny; szkoda, że zapomniano jedynie o wiarygodnej fabule i odpowiednio budowanej dramaturgii; główni aktorzy nie wypadają źle, ale są niczym cienie sławnych poprzedników; dobra muzyka i świetna praca kamery oferują ładny spektakl bez natrętnych komputerowych fajerwerków.

 

Ocena: 6/10

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

 

Autor recenzji publikuje również pod tym samym nickiem na portalu Filmweb.pl 

 

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję

Galeria zdjęć - "Point Break – Na fali" – Dożylny zastrzyk adrenaliny

Temat / Nick / URL:

Treść komentarza:

0 (0)

Kinomaniak
3118 dni temu

Film raczej zbiera bardzo negatywne opinie, ale jak wynika z powyższej recenzji, może nie jest aż tak słaby i warto obejrzeć
Dodaj opinię do tego komentarza

Więcej artykułów od autora kulak4

"Disaster Artist" – Zróbmy sobie film - Recenzje filmów

Wiele złego powiedziano już o niesławnym obrazie „The Room” z 2003 r., który to po latach obrósł niespotykanym wręcz kultem. Dziwaczny, na wpół amatorski twór zdecydowanie miał niewiele cech świadczących na jego korzyść. Bzdurny scenariusz, tragiczne dialogi i drętwe aktorstwo sprawiły, iż mało kto był w stanie brać ów film na poważnie. Jak się jednak okazało, wszelkie słabości produkcji zostały obrócone przez jej fanów w niezaprzeczalne zalety.

"Jumanji: Przygoda w dżungli" – Do tanga trzeba czworga - Recenzje filmów

Pierwsze „Jumanji” z 1995 r. to sympatyczna, familijna produkcja, której niezaprzeczalną zaletą jest udział nieodżałowanego Robina Williamsa. Dzieło Johnstona stanowi ciekawy miks lekkiego kina przygodowego z elementami komedii doprawionej dobrymi efektami specjalnymi. Pomimo iż wizualnie niektóre filmowe atrakcje nieco nadgryzł ząb czasu, przebój kasowy sprzed ponad dwóch dekad ogląda się z niekłamaną przyjemnością po dziś dzień.

"Volta" – Lekcja historii wg Machulskiego - Recenzje filmów

Nie na darmo Juliusza Machulskiego zwykło się kiedyś nazywać „najbardziej hollywoodzkim polskim reżyserem”. Za czasów PRL-u bowiem wspomniany twórca był niezwykłym wizjonerem dziesiątej muzy, który nie bał się eksperymentować z kinem zarówno pod względem treści jak i formy.

"Barry Seal: Król przemytu" – Wszystkie (nie)właściwe posunięcia - Recenzje filmów

Kino biograficzne wyjątkowo dobrze sprawdza się w przypadku barwnych postaci, których życiowe dokonania balansują na granicy prawa, tudzież całkowicie ją przekraczają. Prawdziwe historie o brawurowych przemytnikach czy zdolnych fałszerzach pozwalają widzowi ujrzeć drugą stronę „amerykańskiego snu”, tę mroczniejszą i nierzadko kończącą się długą odsiadką w czterech ścianach zakładu penitencjarnego. Biografia niejakiego Barry'ego Seala to niemalże gotowy materiał na film.

"Suburbicon" – Mroczna strona Pleasantville... - Recenzje filmów

Niemalże ubóstwiam ugładzoną i przesłodzoną stylistykę amerykańskich lat 50. Wówczas bowiem krajem Wujka Sama rządziły takie zjawiska jak konformizm, sztuczna grzeczność czy wszędobylska cenzura. Okres zwieńczony seksualno-polityczną rewolucją, która eksplodowała z gigantyczną siłą w następnym dziesięcioleciu, parodiowany był już wielokrotnie w niezliczonych wytworach kultury popularnej. Aczkolwiek eksploatacja wdzięcznego materiału źródłowego dała w końcu o sobie znać.

Teraz czytane artykuły

 -

Odwiedzin: 3917

Autor: kulak4Recenzje filmów

Komentarze: 1

"Point Break – Na fali" – Dożylny zastrzyk adrenaliny - Recenzje filmów

Z perspektywy czasu można zaryzykować stwierdzenie, iż film „Na fali” z 1991 r. stał się pozycją kultową, przynajmniej w pewnych kręgach. Niektóre motywy z ww. produkcji są parodiowane po dziś dzień (patrz: „Hot Fuzz - Ostre psy”), większość kinomanów zaś ciepło wspomina solidne kino sensacyjne spod ręki Kathryn Bigelow. Kogoś jednak w Fabryce Marzeń poniosła iście ułańska fantazja, bowiem stwierdzono, iż obraz z Keanu Reevesem i Patrickiem Swayzem to idealny materiał na remake.

"Zmiana" – Koniec jest początkiem - Recenzje książek

Na początku trzeba wyraźnie zaznaczyć. Poniższa recenzja została napisana z myślą o pewnej grupie osób. Mowa o czytelnikach mających lekturę pierwszego tomu serii „Silos” za sobą. Oczywiście Hugh Howey tak wymyślił kolejną część, by nie zagubił się w niej „świeżak”, jednak mimo zupełnie oddzielnej historii, połączenia są wyraźne. A zatem lepiej doświadczyć „Zmiany” jako człowiek, który jadł już chleb z tego dystopijnego pieca. Czy ta powieść jest równie intrygująca i wciągająca jak poprzednia? Niestety nie, choć są w niej tematy fascynujące i jednocześnie przerażające.

 -

Odwiedzin: 4271

Autor: piterwm90Recenzje gier

Komentarze: 1

"Dead Island Riptide" – Wakacje z zombie - Recenzje gier

"Dead Island: Riptide" to survival horror ukazany z perspektywy pierwszej osoby. Za jego powstanie odpowiedzialne jest wrocławskie studio Techland, które ma również na swoim koncie poprzednią odsłonę gry "Dead Island", a także serię "Call of Juarez".

"Wszystko będzie Ok"! Przekonują w najnowszym singlu BIG CYC i Jelonek - Zespoły i Artyści

„Ktoś codziennie straszy nas. A Ty się z tego śmiej. Wszystko będzie dobrze i będzie Ok!”. Gdy takie słowa śpiewa w refrenie Jacek Jędrzejak, a na skrzypkach przygrywa mu Jelonek, to wiedz jedno: Big Cyc rośnie, będąc lekiem na ten trudny czas informacyjnego chaosu. Zatem warto mieć nadzieję i wierzyć, jak głosi tytuł nowego singla: „Wszystko będzie Ok”.

Atrakcje lunaparku, czy boimy się karuzeli? - Wolny czas, przygoda

Czy boimy się karuzeli? Sprawdzimy, co obecnie oferują lunaparki. Jakie atrakcje wywołują strach, lęk a jakie podniecają śmiałków.

Nowości

"Piosenki dla dzieci. Część 1" – Jak Ciocia Aga śpiewem przytula - Recenzje płyt

Do rodziców: pamiętacie, gdy Majka Jeżowska zachęcała Was do wspólnej zabawy swoimi piosenkami? Zapewne tak! Do dzieci: chcecie poczuć się jak Wasi kilkuletni wówczas rodzice? Wreszcie na rynku muzycznym pojawił się debiutancki album, który w pełni na to pozwala. Łączy pokolenia. O wartościach ważnych opowiada i do tańca zaprasza. Ma taki zwykły tytuł, ale jednocześnie roztacza tak niezwykłą aurę. W czym zasługa autorki tekstów i wokalistki – Agnieszki Sadowskiej. Jako Ciocia Aga jest godną następczynią wspomnianej Majki Jeżowskiej. Jej „Piosenki dla dzieci” to płyta melodyjna, która sprawia, że zawsze świeci słońce.

7 Horizons – baw się na całego w rytmach Arkadiusza Balcerczaka! - Muzyczne Style

7 Horizons to projekt muzyczny rozwijany przez polskiego DJ-a i producenta muzyki elektronicznej Arkadiusza Balcerczaka. Eksperymentuje on muzycznie z różnymi nurtami gatunku deep house, melodic house. Jego utwory cechują się pozytywnym vibe, tanecznym klimatem, ale zahacza tez o bardziej spokojne melodie.

Michał Sieńkowski zaprasza na wakacyjną imprezę do rana! - Muzyczne Style

Kojarzony dotąd z indie-popowymi dźwiękami Michał Sieńkowski przedstawia pierwszy w autorskim repertuarze utwór, który może porwać do tańca niejednego słuchacza. Mający swoją premierę singiel zatytułowany „Nieskończony”, jest doskonałą propozycją do playlist, odtwarzanych podczas letnich imprez na plaży i w klubach.

 -

Odwiedzin: 226

Autor: adminKultura

Pierwsza edycja British Film Festival w Kinie Muza w Poznaniu! - Kultura

13 listopada 2024 roku w poznańskim Kinie Muza zadebiutuje pierwsza edycja British Film Festival – pierwszego w Polsce i jednego z niewielu w Europie festiwalu filmowego poświęconego w całości kinematografii brytyjskiej. Znamy już szczegóły programu, które zostały wyjawione na konferencji prasowej. Na te kilka dni organizatorzy zapraszają na ciekawe retrospektywy filmowe, jednak z nich to przegląd filmów mistrza suspensu, legendarnego Alfreda Hitchcocka w 125. rocznicę jego urodzin. Do tego specjalny pokaz „Rydwanów ognia”! I pewne niespodzianki związane z nietypowym seansem kinowym! Jakie konkretnie? O tym w artykule!

 -

Odwiedzin: 211

Autor: adminArtykuły o filmach

Komentarze: 1

Pierwszy zwiastun "Gladiatora II" z polskimi napisami! Hit czy kit? - Artykuły o filmach

Do serwisu YouTube niczym rydwan na arenę wjechał pierwszy trailer drugiego "Gladiatora". Czy klimat klasyki z roku 2000 został zachowany? Czy Paul Mescal (do tej pory same niszowe produkcje) jako Lucjusz (siostrzeniec Kommodusa) i następca Russella Crowe'a pokaże siłę aktorstwa, będąc magnetycznym bohaterem, za którym będą podążać inni? Zwiastun nie odpowiada w pełni na te pytania, choć scenografia i kostiumy "rządzą" w tym pogrążonym w chaosie Imperium Rzymskim! Niestety jest coś, co psuje widowiskowe sceny. Jasne, że Denzel Washington to czarnoskóry aktor wcielający się tutaj w byłego gladiatora, który zdobył bogactwo, ale czy to oznacza, żeby wciskać w montaż rapowy kawałek? Tak brakuje dobrego motywu Hansa Zimmera (tu go zastępuję Harry Gregson-Williams). Niechaj 86-letni Ridley Scott pamięta - „To, co uczyni, odbije się echem w wieczności”. Niechaj więc podaruje nam co najmniej solidne kino historyczne, mimo że na pokładzie ma Davida Scarpę, scenarzystę byle jakiego "Napoleona". Premiera "Gladiatora II" w połowie listopada 2024 roku! Co by nie powiedzieć, to Joseph Quinn (Eddie ze "Stranger Things") jako imperator wygląda tak, że lepiej się modlić, by nie pokazał kciuka w dół. Taki rzymski Joker... A Wy co przeczuwacie? Będzie hit czy kit?

"Maluje emocje na różowo w pierwszym singlu". Kto? Roztańczona VEROA! - Zespoły i Artyści

VEROA, czyli Weronika Fedor to nie tylko wokalistka, ale też multiinstrumentalistka. Gra na skrzypcach, fortepianie i ukulele. Co więcej, sama pisze teksty i muzykę prosto z nastrojowych inspiracji. W swojej twórczości cechuje się dużą różnorodnością stylistyczną oraz pomysłowością. Właśnie zadebiutowała energiczną piosenką „Róż”.

Artykuły z tej samej kategorii

"Furiosa: Saga Mad Max" – Dziewczyna na pustynnej drodze zemsty - Recenzje filmów

„Pamiętasz mnie?”. Pytała tytułowa Furiosa już w zwiastunie. Pyta i w samym filmie. Ależ oczywiście, że Cię pamiętam. Gdy miałaś twarz dojrzalszej Charlize Theron. Kiedy z pomocą szalonego, małomównego Maxa realizowałaś swój plan w takim stylu, że szczęka opadała i piasek się do niej wsypywał. Okazało się jednak, że wcześniej też obrałaś podobny cel – jako dziecko porwana, skazana na tułaczkę z dziwnymi typami na jeszcze dziwniejszym pojazdach, myślałaś tylko o jednym – zemście! A więc prequel. A zatem spin-off z Anyą Taylor-Joy. Opowieść rozpisana na kilkanaście lat. Czy to się mogło udać? Czy o prawie 10 lat starszy George Miller powtórnie stworzył arcydzieło kina akcji w klimacie postapo?

 -

Odwiedzin: 1322

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 2

"Diuna: Część druga" – Woda życia, religia zniszczenia - Recenzje filmów

„Mając władzę nad przyprawą, masz władzę na wszystkimi” – zniekształcony, brzmiący złowieszczo głos oznajmia takową prawdę na tle czarnego tła, a mi już po całym ciele „przebiegają mrówki”. Jestem wręcz obezwładniony, zahipnotyzowany. A przecież to nawet nie pierwsza scena. Później jest jeszcze lepiej/gorzej. Jakie tam później, tak jest przez 80% seansu, niemal do napisów końcowych. Oni (czyt. krytycy mający zaszczyt uczestniczyć w pokazie prasowym) nie kłamali. „Diuna: Część druga” to film monumentalny (kto napisze fatalny, ten niechaj zostanie strawiony przez czerwia). Atakujący wszystkie zmysły. Piękny. Na poziomie audiowizualnym rzecz jasna, bo z warstwą scenariuszową bywa różnie… Są jednak aktorzy, którzy windują tę opowieść do granic kosmosu.

 -

Odwiedzin: 557

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 2

"Kos" – Gdzie generał, co chłopa szanował? O tu! - Recenzje filmów

„Pierwszy krok do zrzucenia niewoli to odważyć się być wolnym, pierwszy krok do zwycięstwa – poznać się na własnej sile” – przekonywał głośno Tadeusz Kościuszko. Pewni twórcy wzięli sobie drugą część tego cytatu mocno do serca. Jako pierwsi zdecydowali się zrealizować w Polsce film o wielkim bohaterze narodowym bez grama martyrologii, za to z wyraźnymi inspiracjami kinem Quentina Tarantino. Czy aby owa sztuka ich nie przerosła? Jaki jest „Kos”?

 -

Odwiedzin: 883

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 1

"Chłopi" – Wsi anielska, wsi diabelska - Recenzje filmów

„Cepelia, w której maczała swoje paluchy Sztuczna Inteligencja, malując każdą scenę w męczące oczy barwy”. Mniej więcej to sądzi o nowej adaptacji „Chłopów” Władysław Reymonta pewien znany krytyk filmowy. Powinien on uderzyć się w pierś i obejrzeć tę animację raz jeszcze. Tak, to ludowe rękodzieło, ale o dużej wartości artystycznej – choć bliskie książkowym opisom, to jednak na swój sposób uwspółcześnione, pozbawione kurzu osiadłego na dawnej księdze. Gdy kilka lat temu ponad 100 malarzy zabrało się do skrupulatnej pracy z pędzlem w dłoniach, to jeszcze nikt nie wiedział, że AI aż tak rozwinie się w roku 2023. Można zapytać po co? Czyż nie lepiej, aby powstał „zwykły” film fabularny bez tej otoczki? Nie, bo taki już nakręcono, a owa forma tylko dodała magii i innej, niepokojącej namacalności.

"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów

Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...

Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.

© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.590

Akceptuję pliki cookies
W ramach naszego portalu stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym momencie zmiany ustawień dotyczących cookies. Jednocześnie informujemy, iż warunkiem koniecznym do prawidłowej pracy portalu Altao.pl jest włączenie obsługi plików cookies.

Rozumiem i akceptuję