O nasChronologiaArtykułyWspółautorzyPocztaZałóż bloga
 -

"Volta" – Lekcja historii wg Machulskiego - Recenzje filmów

Nie na darmo Juliusza Machulskiego zwykło się kiedyś nazywać „najbardziej hollywoodzkim polskim reżyserem”. Za czasów PRL-u bowiem wspomniany twórca był niezwykłym wizjonerem dziesiątej muzy, który nie bał się eksperymentować z kinem zarówno pod względem treści jak i formy.

Wstęp
Treść artykułu
Galeria zdjęć
Opinie
Polecane artykuły
kulak4 (899 pkt)Strona WWW Autora
Ilość odwiedzin:
2 756
Czas czytania:
3 229 min.
Kategoria:
Recenzje filmów
Autor:
kulak4 (899 pkt)
Dodano:
2478 dni temu

Data dodania:
2017-07-17 13:01:55

Po dziś dzień szokiem dla wielu osób jest film „Kingsajz” wciąż imponujący rozmachem, pomysłem i realizacją. Dość napisać, iż opowieść o Szuflandii bezwstydnie mogła stawać w szranki z ówczesnymi hitami z Fabryki Snów. Jeszcze większym zaskoczeniem natomiast są dziwne wahania formy mistrza, który po wypuszczeniu takich przebojów jak oba „Vabanki” czy „Seksmisja” potrafił nakręcić dziwny paszkwil typu „Girl Guide” (z góry przepraszam fanów ww. tytułu). Niestety, po niezwykle udanym „Vincim”, Machulski wyraźnie stracił reżyserki pazur. Najnowsze dzieło płodnego twórcy pt. „Volta” już na starcie obarczone zatem zostało ciężkim brzemieniem. Film ma najwyraźniej stanowić rehabilitację Machulskiego za ostatnie słabsze lata. Zdradzę na wstępie, że obraz spełnia swą rolę... choć niedosyt po seansie zdecydowanie u widza pozostaje.

 

Bruno Volta (Andrzej Zieliński) to odnoszący sukcesy spin doktor. Łebski mężczyzna ma również dryg do rozwiązywania łamigłówek i wyłapywania wszelkiego rodzaju fałszerstw. Obecnie fachowiec ma na głowie sporo obowiązków ze względu na prowadzenie kampanii niejakiego Kazimierza Dolnego (Jacek Braciak), kandydata na urząd prezydenta RP. Uwadze Volty nie umknął jednak fakt, iż jego luba przypadkowo zaprzyjaźniła się z tajemniczą Wiki (Olga Bołądź). Nowo poznana koleżanka o szemranej przeszłości odkrywa w ścianie swojego mieszkania drogocenny przedmiot – wysadzaną klejnotami koronę. Mistrz wizerunku wraz ze swoim zaufanym ochroniarzem Dychą (Michał Żurawski) postanawiają położyć łapska na skarbie. Jedynym problemem będzie wykiwanie Wiki. W dodatku, jak się szybko okaże, „trafił swój na swego”, gdyż cwana kobieta „tanio skóry nie sprzeda”...

 

Można by zaryzykować stwierdzenie, iż Machulskiemu najlepiej wychodzi zabawne kino rabunkowe, z kolei jego piętą achillesową są niskobudżetowe komedyjki mające w zamierzeniu parodiować amerykańskie przeboje. Szybki rzut oka na dotychczasową filmografię twórcy zdaje się potwierdzać ową tezę, chociaż oczywiście wszystko i tak sprowadza się do gustu kinomana. Tak czy inaczej, wraz z „Voltą” reżyser powraca do znanej i lubianej konwencji „heist movie”, pełnej twistów, komicznych wstawek i barwnych postaci. Widać, iż Pan Machulski od początku celował w powtórzenie sukcesu „Vinciego”, stosując w swoim najświeższym dziele podobne schematy i stawiając na rozmach produkcji. O ile niektóre pomysły zwyczajnie nie wypaliły, tak recenzowany tytuł i tak jest lepszy, niżby na to wskazywały liczne krytyczne głosy.

 

Być może niedawny seans ze słabującym „Girl Guide” mnie zmiękczył, być może przemawia przeze mnie sentyment do Pana Machulskiego, być może w końcu „Volta” to po prostu stosunkowo udany film... Wiem tylko, iż szedłem na opisywany tytuł z negatywnym nastawieniem, ale summa summarum opuściłem salę kinową całkiem zadowolony. Sam trzon fabuły oparty na mieszaniu w polskich dziejach z miejsca dał reżyserowi szansę na ukazanie w retrospekcjach wydarzeń rozgrywających się na przestrzeni paru epok. Miło cofnąć się do zamierzchłej przeszłości i poobserwować jaką drogę przebył artefakt gorączkowo poszukiwany przez tytułowego Voltę. Co prawda sekwencje z kart dawnej historii są mocno kameralne i dosyć umowne, tym niemniej jest to jakiś zalążek rozmachu typowego niegdyś dla reżysera. Wprawna ręka mistrza przebija się również i w ciekawych ujęciach, czy to ukazujących piękną panoramę Lublina, czy oddających dynamikę początkowego pościgu przez dworzec kolejowy. Jak widać wieloletnie doświadczenie za kamerą nie poszło na marne, gdyż od strony czysto technicznej nie ma się za bardzo do czego przyczepić.

 

Jak już zostało nadmienione wcześniej, scenariusz pióra Pana Machulskiego to mieszanka sprawdzonych motywów z mniej sztandarowymi wstawkami. Całe zamieszanie z koroną, choć nieco zagmatwane, stanowi ciekawe podwaliny pod fabułę. Na szczęście sam scenarzysta zdawał sobie sprawę z zawiłości historii, stąd zapewne rzeczowe poukładanie linii czasowej kolejnych zdarzeń wystosowane przez ekranową panią profesor. Niestety, poza wielopłaszczyznową intrygą film oferuje także sporo poczucia humoru żywcem wyjętego z nowszych obrazów Olafa Lubaszenki (patrz: „Złoty środek”). Owszem, ironiczne przytyki krytykujące polityczny światek składają się na trafny komentarz współczesnych czasów, aczkolwiek więcej niż okazjonalne rzucanie mięsem można było sobie darować. Ot, o ile przeklinanie pasuje do „Chłopaków nie płaczą” czy „Poranku kojota”, tak nachalne wrzucanie „podwórkowej łaciny” do kwestii bohaterów w „Volcie” cuchnie sztucznością miast dodawać realizmu postaciom.

 

Wielokondygnacyjny przekręt na modłę wcześniejszych „Vabanków” mimo mniejszych bądź większych twistów, nieszczególnie zaskakuje. Najwidoczniej jednak to nie w przewrotnym zakończeniu miała tkwić największa siła produkcji, jeno w samym przebiegu akcji. Sympatycznie ogląda się kolejne perypetie protagonistów, którzy dwoją się i troją, by przechytrzyć przeciwnika. Stopniowe składanie do przysłowiowej kupy elementów zawiłej układanki wciąga na tyle, by kinoman przymknął oko na pewne dłużyzny. Co prawda łopatologiczne wyjaśnienie każdego poszczególnego etapu przekrętu mogłoby zostać zinterpretowane jako urąganie inteligencji widza, aczkolwiek doskonale rozumiem, iż Machulski zwyczajnie chciał w ten sposób zasklepić ewentualne luki fabularne. Generalnie wolę prostotę i klarowność „Vinciego”, ale jak się nie ma, co się lubi...

 

„Volta” na pewno dużo zyskuje dzięki dobrym kreacjom. Urocza i charyzmatyczna Olga Bołądź czaruje kinomanów szelmowskim uśmiechem, z kolei jej ekranowy rywal Andrzej Zieliński wypada niezwykle naturalnie w każdej, choćby najbardziej absurdalnej, scenie. Ciekawy występ zalicza też i fajtłapowaty ochroniarz Dycha, którego brawurowo odegrał polski Liev Schreiber (niezwykłe podobieństwo), czyli Michał Żurawski. W postać tępego jak but polityka wcielił się zaś niezawodny Jacek Braciak. Jego bohater stanowi główne źródło komizmu „Volty”, przeinaczając powiedzenia, używając górnolotnych i nieadekwatnych do sytuacji sformułowań oraz prezentując nietypowe pomysły na kandydaturę. Vis comica Pana Braciaka sprawdza się w filmie Machulskiego bez zarzutu. Wisienkę na torcie stanowi zaś udział Cezarego Pazury, który zapada w pamięć przede wszystkim małym epizodzikiem Złotoustego. Złowieszczo-komiczny image aktora, z kocimi oczami, „grillem” na zębach, pobrużdżoną facjatą i złotymi ozdobami bijącymi kiczem na kilometr, udowadnia, iż Pan Pazura nadal ma zdrowy dystans do siebie.

 

Muzyka towarzysząca filmowi to koronkowa robota. Główny motyw przewijający się przez cały seans przypomina hollywoodzkie hity z gatunku kina rabunkowego, w dodatku jest on wystarczająco charakterystyczny, by stanowić wizytówkę „Volty”. Listę płac natomiast ubarwia utwór w wykonaniu Sarsy nawiązujący do treści filmu, zupełnie niczym w szalonych latach 80 i 90.

 

Podsumowując, daleki jestem od mieszania „Volty” z błotem. Przy ocenie produkcji należy wziąć pod uwagę, iż mistrz polskiego kina ma już swoje lata, w dodatku dwa jego ostatnie dzieła nie cieszyły się sympatią widzów, lekko rzecz ujmując. Recenzowany tytuł to połowiczny triumf reżysera, który włożył całe swoje serce w realizację nowej pozycji. O ile oddanie hołdu „Vabankom” w postaci kryminalnej intrygi zdecydowanie cieszy, tak skomplikowanie historii oraz niektóre chybione gagi już niekoniecznie. Paradoksalnie znacznie ciekawszym szwindlem jest teleturniejowa machlojka, którą Bruno skrupulatnie rozkłada na czynniki pierwsze. Właśnie w takich momentach czuć w filmie ducha starego, dobrego Machulskiego. Mimo wszystko polecam obejrzeć „Voltę” na dużym ekranie, choćby z racji szacunku dla reżysera. Być może jego najnowsze dzieło to nie kompletne odkupienie win za „Ambassadę”, ale czuć, iż twórca częściowo odnalazł dawno zagubiony azymut. Kto wie, może kolejny film otrze się w końcu o geniusz, który kiedyś wyniósł „polskiego Spielberga” na wyżyny rodzimej kinematografii?

 

W telegraficznym skrócie: nie jest to poziom „Vinciego”, o innych przebojach Machulskiego nawet nie wspominając; „Volta” stanowi jednak niezaprzeczalną poprawę w odniesieniu do nieszczęsnej „Ambassady”; od strony technicznej wszystko „gro i bucy” – sprawna reżyseria i muzyka mogą się podobać; główna intryga stanowi wariację na temat lekcji historii, aczkolwiek jej klarowność pozostawia sporo do życzenia; humor różnych lotów, z obowiązkowymi przekleństwami; kolektyw ciekawych i dobrze odegranych postaci da się lubić; mogło być znacznie gorzej.

 

Ocena: 6/10

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

 

Autor recenzji publikuje również pod tym samym nickiem na portalu Filmweb.pl 

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję

Galeria zdjęć - "Volta" – Lekcja historii wg Machulskiego

Temat / Nick / URL:

Treść komentarza:

Więcej artykułów od autora kulak4

"Disaster Artist" – Zróbmy sobie film - Recenzje filmów

Wiele złego powiedziano już o niesławnym obrazie „The Room” z 2003 r., który to po latach obrósł niespotykanym wręcz kultem. Dziwaczny, na wpół amatorski twór zdecydowanie miał niewiele cech świadczących na jego korzyść. Bzdurny scenariusz, tragiczne dialogi i drętwe aktorstwo sprawiły, iż mało kto był w stanie brać ów film na poważnie. Jak się jednak okazało, wszelkie słabości produkcji zostały obrócone przez jej fanów w niezaprzeczalne zalety.

"Jumanji: Przygoda w dżungli" – Do tanga trzeba czworga - Recenzje filmów

Pierwsze „Jumanji” z 1995 r. to sympatyczna, familijna produkcja, której niezaprzeczalną zaletą jest udział nieodżałowanego Robina Williamsa. Dzieło Johnstona stanowi ciekawy miks lekkiego kina przygodowego z elementami komedii doprawionej dobrymi efektami specjalnymi. Pomimo iż wizualnie niektóre filmowe atrakcje nieco nadgryzł ząb czasu, przebój kasowy sprzed ponad dwóch dekad ogląda się z niekłamaną przyjemnością po dziś dzień.

"Barry Seal: Król przemytu" – Wszystkie (nie)właściwe posunięcia - Recenzje filmów

Kino biograficzne wyjątkowo dobrze sprawdza się w przypadku barwnych postaci, których życiowe dokonania balansują na granicy prawa, tudzież całkowicie ją przekraczają. Prawdziwe historie o brawurowych przemytnikach czy zdolnych fałszerzach pozwalają widzowi ujrzeć drugą stronę „amerykańskiego snu”, tę mroczniejszą i nierzadko kończącą się długą odsiadką w czterech ścianach zakładu penitencjarnego. Biografia niejakiego Barry'ego Seala to niemalże gotowy materiał na film.

"Suburbicon" – Mroczna strona Pleasantville... - Recenzje filmów

Niemalże ubóstwiam ugładzoną i przesłodzoną stylistykę amerykańskich lat 50. Wówczas bowiem krajem Wujka Sama rządziły takie zjawiska jak konformizm, sztuczna grzeczność czy wszędobylska cenzura. Okres zwieńczony seksualno-polityczną rewolucją, która eksplodowała z gigantyczną siłą w następnym dziesięcioleciu, parodiowany był już wielokrotnie w niezliczonych wytworach kultury popularnej. Aczkolwiek eksploatacja wdzięcznego materiału źródłowego dała w końcu o sobie znać.

 -

Odwiedzin: 5293

Autor: kulak4Recenzje filmów

Komentarze: 1

"Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara" – Ahoj przygodo… po raz piąty! - Recenzje filmów

Święcący swego czasu triumfy gatunek piracki nie miał szczęścia w latach 90. Już dekadę wcześniej Romanowi Polańskiemu czkawką odbiła się porażka jego wysokobudżetowych „Piratów”, wiele lat później ten rodzaj kina został ostatecznie pogrzebany przez klęskę „Wyspy piratów”. Fani morskich perypetii musieli czekać szmat czasu na resuscytację gatunku, cierpliwość jednak popłaciła.

Teraz czytane artykuły

 -

Odwiedzin: 89

Autor: aragorn136Seriale

Komentarze: 1

"Szōgun" – Toranaga sama, co skrywasz w swoich oczach? - Seriale

Bezlistna gałąź na wietrze. Niezbadane ścieżki przede mną. Ostrze śmierci tak blisko. Takimi oto słowami, a raczej haiku można by określić „przygodę”, jaką jest seans nowej adaptacji „Szoguna” Jamesa Clavella. Bo to serial „otulający” barwami i zapachami kwitnącej wiśni, a jednocześnie przerażający dla zachodniego widza ze względu na brutalne obyczaje i rytuały. Gdzie bardziej od widowiskowości liczy się to, co siedzi w głowach lordów. Japonia przełomu XVI i XVII wieku chyba nigdy nie była tak ukazana na małym ekranie, choć przecież jeden „Szogun” już do nas zawitał dekady temu. Ale czy nowsza wersja faktycznie wygrywa, będąc dziełem wybitnym na każdym poziomie?

"Volta" – Lekcja historii wg Machulskiego - Recenzje filmów

Nie na darmo Juliusza Machulskiego zwykło się kiedyś nazywać „najbardziej hollywoodzkim polskim reżyserem”. Za czasów PRL-u bowiem wspomniany twórca był niezwykłym wizjonerem dziesiątej muzy, który nie bał się eksperymentować z kinem zarówno pod względem treści jak i formy.

 -

Odwiedzin: 10691

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 1

"Hotel Transylwania 2" – Troskliwy dziadzio Dracula - Recenzje filmów

Czego można się spodziewać, oglądając kolejną część animowanego „Hotelu Transylwania”? Dokładnie tego samego, co wcześniej: tony zwariowanego humoru, znanych i świetnie zdubbingowanych postaci z horrorów ukazanych w krzywym zwierciadle oraz nauki, o tym, jak ważne są w naszym życiu więzi rodzinne i akceptacja wszelkich „odstępstw od normy”.

Łza wampira, czyli o samotności łowcy - Artykuły o filmach

Uliczka oświetlana chłodną poświatą księżyca, chwiejnie migoczące światła latarń, poza zasięgiem których chyłkiem przemyka postać w pelerynie. Omdlewająca w uścisku ofiara, biała szyja, błysk kłów i przytłaczająca cisza, mącona jedynie przez zachłanne chłeptanie… Kalka wielokrotnie powielana, gotycki sztafaż wielokrotnie używany i wykorzystywany w dziesiątkach lepszych i gorszych produkcji oraz postać budząca skrajne emocje.

 -

Odwiedzin: 5167

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 1

"Kingsman: Tajne służby" – Mam parasol i nie zawaham się go użyć - Recenzje filmów

Trzeba przyznać, że odwagi reżyserowi filmu „Kingsman: Tajne służby” nie brakuje. Brytyjczyk Matthew Vaughn powtórnie pokazuje środkowy palec pruderyjnej Ameryce, tym samym przekonując, że poprawność polityczną ma w głębokim poważaniu. I dobrze. Dzięki niemu na ekranie ironia miesza się z pastiszem, jest naprawdę krwawo, wręcz groteskowo (latające, odcięte kończyny to norma).

Nowości

 -

Odwiedzin: 80

Autor: pjKultura

"Blef doskonały", tak "doskonały", że w kieszeni ma Wielkiego Węża! - Kultura

Jeden kolega opowiedział niedawno świetny dowcip. Brzmiał on następująco: „Do baru wchodzi Niemiec, Rusek i Covid, a tam Węgrzyn”. Kto nie widział żadnego filmu twórcy/twórców/braci o takim nazwisku, to nie załapie sensu, ale reszta zakuma. Bo o ile jeszcze pierwsze dzieło – „Proceder”, opowiadające o życiu i śmierci znanego rapera, było niezłe, tak już kolejne obrazy stały niebezpiecznie blisko CV Patryka Vegi. „Blef doskonały” jest najgorszy. Niestety. Pierwotnie miał pojawić się w kinach w 2021 roku. Od tamtego czasu Węgrzynowie próbowali chyba naprawić dźwięk i montaż. Nie udało się… Ale nie samo udźwiękowienie sprawiło, że film ten otrzymał Wielkiego Węża, czyli antynagrodę dla najsłabszej produkcji. Przecież miał konkurencję w postaci Mariusza Pujszo i Pana Samochodzika!

Gdy Groniec, Mozil i Rynkiewicz łączą siły z Szymonem Siwierskim, to jest "Do góry nogami"! - Zespoły i Artyści

Szymon Siwierski przedstawia singiel „Do góry nogami”, zwiastujący jego drugi album studyjny zatytułowany „pictures”. W premierowym nagraniu poznańskiego pianisty i kompozytora pojawiają się wyjątkowi muzyczni goście: laureaci nagrody Fryderyk 2024, Katarzyna Groniec i Czesław Mozil, a także ceniony trębacz jazzowy, Patryk Rynkiewicz. Taka zacna grupa powoduje, że piosenka jest jak piękny, spokojny, ale pełen skrajnych emocji, sen. Otula wokalem i dźwiękami. A tekst zachęca do refleksji.

 -

Odwiedzin: 158

Autor: marmir83Erotyka, towarzyskie

Komentarze: 2

Krótka historia związków... - Erotyka, towarzyskie

Ostatnio wytknięto mi, że moje wpisy są poniekąd stronnicze i monotematyczne, więc dziś o czymś zupełnie innym. Związki, bo one są dziś na tapecie, są rzeczą niezwykle trudną nie tylko do utrzymania, ale i do opisania. Dlaczego on i ona mają te same cele, jednak im się nie udaje?

 -

Odwiedzin: 89

Autor: aragorn136Seriale

Komentarze: 1

"Szōgun" – Toranaga sama, co skrywasz w swoich oczach? - Seriale

Bezlistna gałąź na wietrze. Niezbadane ścieżki przede mną. Ostrze śmierci tak blisko. Takimi oto słowami, a raczej haiku można by określić „przygodę”, jaką jest seans nowej adaptacji „Szoguna” Jamesa Clavella. Bo to serial „otulający” barwami i zapachami kwitnącej wiśni, a jednocześnie przerażający dla zachodniego widza ze względu na brutalne obyczaje i rytuały. Gdzie bardziej od widowiskowości liczy się to, co siedzi w głowach lordów. Japonia przełomu XVI i XVII wieku chyba nigdy nie była tak ukazana na małym ekranie, choć przecież jeden „Szogun” już do nas zawitał dekady temu. Ale czy nowsza wersja faktycznie wygrywa, będąc dziełem wybitnym na każdym poziomie?

Camera Action: Młodzieżowa grupa inspiruje Włocławek - Ludzie kina

W Liceum im. Ziemi Kujawskiej we Włocławku działa grupa projektowa o nazwie "Camera Action", która choć nie tworzy własnych filmów, to z pasją i zaangażowaniem edukuje społeczność na temat kinematografii. Ich głównym celem jest nie tylko rozpowszechnianie wiedzy o świecie filmu, ale także inspiracja innych do zgłębienia tej fascynującej dziedziny.

 -

Odwiedzin: 209

Autor: pjIntrygujące

Synteza, czyli Internetowe Radio prowadzone przez… AI! - Intrygujące

Uwaga! Uwaga! Drodzy czytelnicy, a raczej słuchacze. Właśnie wystartowało w Polsce nowe radio. Rozgłośnia ta jest jednak nietypowa. Nie chodzi o transmisję na żywo – taka opcja to żadna rewelacja. Radio Synteza różni się natomiast puszczanymi kawałkami oraz komentatorami/prezenterami. Całość to bowiem wytwór Sztucznej Inteligencji! Ciekawy eksperyment, ale i pewna obawa, że przyszłość dla prawdziwych piosenek, lektorów, spikerów nie brzmi za wesoło.

Artykuły z tej samej kategorii

 -

Odwiedzin: 1020

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 2

"Diuna: Część druga" – Woda życia, religia zniszczenia - Recenzje filmów

„Mając władzę nad przyprawą, masz władzę na wszystkimi” – zniekształcony, brzmiący złowieszczo głos oznajmia takową prawdę na tle czarnego tła, a mi już po całym ciele „przebiegają mrówki”. Jestem wręcz obezwładniony, zahipnotyzowany. A przecież to nawet nie pierwsza scena. Później jest jeszcze lepiej/gorzej. Jakie tam później, tak jest przez 80% seansu, niemal do napisów końcowych. Oni (czyt. krytycy mający zaszczyt uczestniczyć w pokazie prasowym) nie kłamali. „Diuna: Część druga” to film monumentalny (kto napisze fatalny, ten niechaj zostanie strawiony przez czerwia). Atakujący wszystkie zmysły. Piękny. Na poziomie audiowizualnym rzecz jasna, bo z warstwą scenariuszową bywa różnie… Są jednak aktorzy, którzy windują tę opowieść do granic kosmosu.

 -

Odwiedzin: 422

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 2

"Kos" – Gdzie generał, co chłopa szanował? O tu! - Recenzje filmów

„Pierwszy krok do zrzucenia niewoli to odważyć się być wolnym, pierwszy krok do zwycięstwa – poznać się na własnej sile” – przekonywał głośno Tadeusz Kościuszko. Pewni twórcy wzięli sobie drugą część tego cytatu mocno do serca. Jako pierwsi zdecydowali się zrealizować w Polsce film o wielkim bohaterze narodowym bez grama martyrologii, za to z wyraźnymi inspiracjami kinem Quentina Tarantino. Czy aby owa sztuka ich nie przerosła? Jaki jest „Kos”?

 -

Odwiedzin: 527

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 3

"Godzilla Minus One" – Uciekać czy się pokłonić? - Recenzje filmów

Mówili: idź do kina na „Napoleona”. Nie posłuchałem. Zamiast cesarza Francji, wybrałem króla potworów. W niedalekiej przyszłości nadejdzie jeszcze sposobność, aby w dłuższej, 4-godzinnej wersji zmierzyć się z wielkością i kontrowersyjnością Bonapartego, i ostatecznie ocenić jakość filmu i aktorski popis (?) J. Phoenixa. Tymczasem na arenę wchodzi On – Godzilla. W 37 obrazie z ze słynnej japońskiej serii wygląda tak przerażająco i jednocześnie dostojnie, że nic tylko bić brawa albo strzelać z największych dział (cel: zabicie bestii lub oddanie hołdu). „Godzilla Minus One” to bowiem produkcja za skromne 15 mln dolarów, która zawstydza hollywoodzkie blockbustery o tej samej legendzie i ikonie japońskiej kultury. Widowisko kameralne, gdzie ważniejszy jest czynnik ludzki i metafora powojennych traum.

 -

Odwiedzin: 771

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 1

"Chłopi" – Wsi anielska, wsi diabelska - Recenzje filmów

„Cepelia, w której maczała swoje paluchy Sztuczna Inteligencja, malując każdą scenę w męczące oczy barwy”. Mniej więcej to sądzi o nowej adaptacji „Chłopów” Władysław Reymonta pewien znany krytyk filmowy. Powinien on uderzyć się w pierś i obejrzeć tę animację raz jeszcze. Tak, to ludowe rękodzieło, ale o dużej wartości artystycznej – choć bliskie książkowym opisom, to jednak na swój sposób uwspółcześnione, pozbawione kurzu osiadłego na dawnej księdze. Gdy kilka lat temu ponad 100 malarzy zabrało się do skrupulatnej pracy z pędzlem w dłoniach, to jeszcze nikt nie wiedział, że AI aż tak rozwinie się w roku 2023. Można zapytać po co? Czyż nie lepiej, aby powstał „zwykły” film fabularny bez tej otoczki? Nie, bo taki już nakręcono, a owa forma tylko dodała magii i innej, niepokojącej namacalności.

"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów

Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...

Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.

© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.599

Akceptuję pliki cookies
W ramach naszego portalu stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym momencie zmiany ustawień dotyczących cookies. Jednocześnie informujemy, iż warunkiem koniecznym do prawidłowej pracy portalu Altao.pl jest włączenie obsługi plików cookies.

Rozumiem i akceptuję