2 501
2 960 min.
Recenzje filmów
kulak4 (899 pkt)
2084 dni temu
2017-07-17 13:01:55
Po dziś dzień szokiem dla wielu osób jest film „Kingsajz” wciąż imponujący rozmachem, pomysłem i realizacją. Dość napisać, iż opowieść o Szuflandii bezwstydnie mogła stawać w szranki z ówczesnymi hitami z Fabryki Snów. Jeszcze większym zaskoczeniem natomiast są dziwne wahania formy mistrza, który po wypuszczeniu takich przebojów jak oba „Vabanki” czy „Seksmisja” potrafił nakręcić dziwny paszkwil typu „Girl Guide” (z góry przepraszam fanów ww. tytułu). Niestety, po niezwykle udanym „Vincim”, Machulski wyraźnie stracił reżyserki pazur. Najnowsze dzieło płodnego twórcy pt. „Volta” już na starcie obarczone zatem zostało ciężkim brzemieniem. Film ma najwyraźniej stanowić rehabilitację Machulskiego za ostatnie słabsze lata. Zdradzę na wstępie, że obraz spełnia swą rolę... choć niedosyt po seansie zdecydowanie u widza pozostaje.
Bruno Volta (Andrzej Zieliński) to odnoszący sukcesy spin doktor. Łebski mężczyzna ma również dryg do rozwiązywania łamigłówek i wyłapywania wszelkiego rodzaju fałszerstw. Obecnie fachowiec ma na głowie sporo obowiązków ze względu na prowadzenie kampanii niejakiego Kazimierza Dolnego (Jacek Braciak), kandydata na urząd prezydenta RP. Uwadze Volty nie umknął jednak fakt, iż jego luba przypadkowo zaprzyjaźniła się z tajemniczą Wiki (Olga Bołądź). Nowo poznana koleżanka o szemranej przeszłości odkrywa w ścianie swojego mieszkania drogocenny przedmiot – wysadzaną klejnotami koronę. Mistrz wizerunku wraz ze swoim zaufanym ochroniarzem Dychą (Michał Żurawski) postanawiają położyć łapska na skarbie. Jedynym problemem będzie wykiwanie Wiki. W dodatku, jak się szybko okaże, „trafił swój na swego”, gdyż cwana kobieta „tanio skóry nie sprzeda”...
Można by zaryzykować stwierdzenie, iż Machulskiemu najlepiej wychodzi zabawne kino rabunkowe, z kolei jego piętą achillesową są niskobudżetowe komedyjki mające w zamierzeniu parodiować amerykańskie przeboje. Szybki rzut oka na dotychczasową filmografię twórcy zdaje się potwierdzać ową tezę, chociaż oczywiście wszystko i tak sprowadza się do gustu kinomana. Tak czy inaczej, wraz z „Voltą” reżyser powraca do znanej i lubianej konwencji „heist movie”, pełnej twistów, komicznych wstawek i barwnych postaci. Widać, iż Pan Machulski od początku celował w powtórzenie sukcesu „Vinciego”, stosując w swoim najświeższym dziele podobne schematy i stawiając na rozmach produkcji. O ile niektóre pomysły zwyczajnie nie wypaliły, tak recenzowany tytuł i tak jest lepszy, niżby na to wskazywały liczne krytyczne głosy.
Być może niedawny seans ze słabującym „Girl Guide” mnie zmiękczył, być może przemawia przeze mnie sentyment do Pana Machulskiego, być może w końcu „Volta” to po prostu stosunkowo udany film... Wiem tylko, iż szedłem na opisywany tytuł z negatywnym nastawieniem, ale summa summarum opuściłem salę kinową całkiem zadowolony. Sam trzon fabuły oparty na mieszaniu w polskich dziejach z miejsca dał reżyserowi szansę na ukazanie w retrospekcjach wydarzeń rozgrywających się na przestrzeni paru epok. Miło cofnąć się do zamierzchłej przeszłości i poobserwować jaką drogę przebył artefakt gorączkowo poszukiwany przez tytułowego Voltę. Co prawda sekwencje z kart dawnej historii są mocno kameralne i dosyć umowne, tym niemniej jest to jakiś zalążek rozmachu typowego niegdyś dla reżysera. Wprawna ręka mistrza przebija się również i w ciekawych ujęciach, czy to ukazujących piękną panoramę Lublina, czy oddających dynamikę początkowego pościgu przez dworzec kolejowy. Jak widać wieloletnie doświadczenie za kamerą nie poszło na marne, gdyż od strony czysto technicznej nie ma się za bardzo do czego przyczepić.
Jak już zostało nadmienione wcześniej, scenariusz pióra Pana Machulskiego to mieszanka sprawdzonych motywów z mniej sztandarowymi wstawkami. Całe zamieszanie z koroną, choć nieco zagmatwane, stanowi ciekawe podwaliny pod fabułę. Na szczęście sam scenarzysta zdawał sobie sprawę z zawiłości historii, stąd zapewne rzeczowe poukładanie linii czasowej kolejnych zdarzeń wystosowane przez ekranową panią profesor. Niestety, poza wielopłaszczyznową intrygą film oferuje także sporo poczucia humoru żywcem wyjętego z nowszych obrazów Olafa Lubaszenki (patrz: „Złoty środek”). Owszem, ironiczne przytyki krytykujące polityczny światek składają się na trafny komentarz współczesnych czasów, aczkolwiek więcej niż okazjonalne rzucanie mięsem można było sobie darować. Ot, o ile przeklinanie pasuje do „Chłopaków nie płaczą” czy „Poranku kojota”, tak nachalne wrzucanie „podwórkowej łaciny” do kwestii bohaterów w „Volcie” cuchnie sztucznością miast dodawać realizmu postaciom.
Wielokondygnacyjny przekręt na modłę wcześniejszych „Vabanków” mimo mniejszych bądź większych twistów, nieszczególnie zaskakuje. Najwidoczniej jednak to nie w przewrotnym zakończeniu miała tkwić największa siła produkcji, jeno w samym przebiegu akcji. Sympatycznie ogląda się kolejne perypetie protagonistów, którzy dwoją się i troją, by przechytrzyć przeciwnika. Stopniowe składanie do przysłowiowej kupy elementów zawiłej układanki wciąga na tyle, by kinoman przymknął oko na pewne dłużyzny. Co prawda łopatologiczne wyjaśnienie każdego poszczególnego etapu przekrętu mogłoby zostać zinterpretowane jako urąganie inteligencji widza, aczkolwiek doskonale rozumiem, iż Machulski zwyczajnie chciał w ten sposób zasklepić ewentualne luki fabularne. Generalnie wolę prostotę i klarowność „Vinciego”, ale jak się nie ma, co się lubi...
„Volta” na pewno dużo zyskuje dzięki dobrym kreacjom. Urocza i charyzmatyczna Olga Bołądź czaruje kinomanów szelmowskim uśmiechem, z kolei jej ekranowy rywal Andrzej Zieliński wypada niezwykle naturalnie w każdej, choćby najbardziej absurdalnej, scenie. Ciekawy występ zalicza też i fajtłapowaty ochroniarz Dycha, którego brawurowo odegrał polski Liev Schreiber (niezwykłe podobieństwo), czyli Michał Żurawski. W postać tępego jak but polityka wcielił się zaś niezawodny Jacek Braciak. Jego bohater stanowi główne źródło komizmu „Volty”, przeinaczając powiedzenia, używając górnolotnych i nieadekwatnych do sytuacji sformułowań oraz prezentując nietypowe pomysły na kandydaturę. Vis comica Pana Braciaka sprawdza się w filmie Machulskiego bez zarzutu. Wisienkę na torcie stanowi zaś udział Cezarego Pazury, który zapada w pamięć przede wszystkim małym epizodzikiem Złotoustego. Złowieszczo-komiczny image aktora, z kocimi oczami, „grillem” na zębach, pobrużdżoną facjatą i złotymi ozdobami bijącymi kiczem na kilometr, udowadnia, iż Pan Pazura nadal ma zdrowy dystans do siebie.
Muzyka towarzysząca filmowi to koronkowa robota. Główny motyw przewijający się przez cały seans przypomina hollywoodzkie hity z gatunku kina rabunkowego, w dodatku jest on wystarczająco charakterystyczny, by stanowić wizytówkę „Volty”. Listę płac natomiast ubarwia utwór w wykonaniu Sarsy nawiązujący do treści filmu, zupełnie niczym w szalonych latach 80 i 90.
Podsumowując, daleki jestem od mieszania „Volty” z błotem. Przy ocenie produkcji należy wziąć pod uwagę, iż mistrz polskiego kina ma już swoje lata, w dodatku dwa jego ostatnie dzieła nie cieszyły się sympatią widzów, lekko rzecz ujmując. Recenzowany tytuł to połowiczny triumf reżysera, który włożył całe swoje serce w realizację nowej pozycji. O ile oddanie hołdu „Vabankom” w postaci kryminalnej intrygi zdecydowanie cieszy, tak skomplikowanie historii oraz niektóre chybione gagi już niekoniecznie. Paradoksalnie znacznie ciekawszym szwindlem jest teleturniejowa machlojka, którą Bruno skrupulatnie rozkłada na czynniki pierwsze. Właśnie w takich momentach czuć w filmie ducha starego, dobrego Machulskiego. Mimo wszystko polecam obejrzeć „Voltę” na dużym ekranie, choćby z racji szacunku dla reżysera. Być może jego najnowsze dzieło to nie kompletne odkupienie win za „Ambassadę”, ale czuć, iż twórca częściowo odnalazł dawno zagubiony azymut. Kto wie, może kolejny film otrze się w końcu o geniusz, który kiedyś wyniósł „polskiego Spielberga” na wyżyny rodzimej kinematografii?
W telegraficznym skrócie: nie jest to poziom „Vinciego”, o innych przebojach Machulskiego nawet nie wspominając; „Volta” stanowi jednak niezaprzeczalną poprawę w odniesieniu do nieszczęsnej „Ambassady”; od strony technicznej wszystko „gro i bucy” – sprawna reżyseria i muzyka mogą się podobać; główna intryga stanowi wariację na temat lekcji historii, aczkolwiek jej klarowność pozostawia sporo do życzenia; humor różnych lotów, z obowiązkowymi przekleństwami; kolektyw ciekawych i dobrze odegranych postaci da się lubić; mogło być znacznie gorzej.
Ocena: 6/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Autor recenzji publikuje również pod tym samym nickiem na portalu Filmweb.pl
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Volta" – Lekcja historii wg Machulskiego
Więcej artykułów od autora kulak4

"Disaster Artist" – Zróbmy sobie film - Recenzje filmów
Wiele złego powiedziano już o niesławnym obrazie „The Room” z 2003 r., który to po latach obrósł niespotykanym wręcz kultem. Dziwaczny, na wpół amatorski twór zdecydowanie miał niewiele cech świadczących na jego korzyść. Bzdurny scenariusz, tragiczne dialogi i drętwe aktorstwo sprawiły, iż mało kto był w stanie brać ów film na poważnie. Jak się jednak okazało, wszelkie słabości produkcji zostały obrócone przez jej fanów w niezaprzeczalne zalety.

"Jumanji: Przygoda w dżungli" – Do tanga trzeba czworga - Recenzje filmów
Pierwsze „Jumanji” z 1995 r. to sympatyczna, familijna produkcja, której niezaprzeczalną zaletą jest udział nieodżałowanego Robina Williamsa. Dzieło Johnstona stanowi ciekawy miks lekkiego kina przygodowego z elementami komedii doprawionej dobrymi efektami specjalnymi. Pomimo iż wizualnie niektóre filmowe atrakcje nieco nadgryzł ząb czasu, przebój kasowy sprzed ponad dwóch dekad ogląda się z niekłamaną przyjemnością po dziś dzień.

"Barry Seal: Król przemytu" – Wszystkie (nie)właściwe posunięcia - Recenzje filmów
Kino biograficzne wyjątkowo dobrze sprawdza się w przypadku barwnych postaci, których życiowe dokonania balansują na granicy prawa, tudzież całkowicie ją przekraczają. Prawdziwe historie o brawurowych przemytnikach czy zdolnych fałszerzach pozwalają widzowi ujrzeć drugą stronę „amerykańskiego snu”, tę mroczniejszą i nierzadko kończącą się długą odsiadką w czterech ścianach zakładu penitencjarnego. Biografia niejakiego Barry'ego Seala to niemalże gotowy materiał na film.

"Suburbicon" – Mroczna strona Pleasantville... - Recenzje filmów
Niemalże ubóstwiam ugładzoną i przesłodzoną stylistykę amerykańskich lat 50. Wówczas bowiem krajem Wujka Sama rządziły takie zjawiska jak konformizm, sztuczna grzeczność czy wszędobylska cenzura. Okres zwieńczony seksualno-polityczną rewolucją, która eksplodowała z gigantyczną siłą w następnym dziesięcioleciu, parodiowany był już wielokrotnie w niezliczonych wytworach kultury popularnej. Aczkolwiek eksploatacja wdzięcznego materiału źródłowego dała w końcu o sobie znać.

"Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara" – Ahoj przygodo… po raz piąty! - Recenzje filmów
Święcący swego czasu triumfy gatunek piracki nie miał szczęścia w latach 90. Już dekadę wcześniej Romanowi Polańskiemu czkawką odbiła się porażka jego wysokobudżetowych „Piratów”, wiele lat później ten rodzaj kina został ostatecznie pogrzebany przez klęskę „Wyspy piratów”. Fani morskich perypetii musieli czekać szmat czasu na resuscytację gatunku, cierpliwość jednak popłaciła.
Teraz czytane artykuły

"Volta" – Lekcja historii wg Machulskiego - Recenzje filmów
Nie na darmo Juliusza Machulskiego zwykło się kiedyś nazywać „najbardziej hollywoodzkim polskim reżyserem”. Za czasów PRL-u bowiem wspomniany twórca był niezwykłym wizjonerem dziesiątej muzy, który nie bał się eksperymentować z kinem zarówno pod względem treści jak i formy.

Przesądy – najciekawsze, najpopularniejsze, najważniejsze - Tradycje
Czy przesądy wpływają na nasze życie? Czy wierzymy w przesądy i czy się spełniają. Na co powinniśmy zwracać uwagę by uchronić się od zła i przyciągnąć dobro?

Wywiad z tarocistą Piotrem Gońciarzem - Niewiarygodne, niewyjaśnione
Piotr Gońciarz pracę i pasję ma dość oryginalną. Już od 15 lat zgłębia tajniki odczytywania kart tarota. Urodził się w 1979 roku, obecnie mieszka w Radomiu. Napisał dwie książki: „Jasnowidzenie dla początkujących” oraz „Jasnowidzenie w interpretacji kart tarota”. Z rozmowy dowiadujemy się m.in. o jego profesji i związanej z nią wiedzą.

"Kiepskie Things", czyli rzeczy, które się nawet fizjologom nie śniły... - Zabawne
Cudze chwalicie, a swojego nie znacie! „Stranger Things” święci triumfy i rozkochuje w sobie miliony widzów, tymczasem jest serial, i to polski, w którym było więcej niewyjaśnionych, niesamowitych zjawisk nadnaturalnych w mordę jeża! To „Świat według Kiepskich”, gdzie otworzyły się wrota do piekieł, gdzie tajemnica toalety na piętrze nie pozwalała zasnąć… No dobra. To serial komediowy z masą mniej lubi bardziej udanych gagów i kultowych dialogów, ale poniższy materiał jest tak zmontowany, aby przypominał zwiastun „Stranger Things”. To świetna parodia science fiction przygotowana przez twórcę randomowych, śmiesznych filmików – Kaka Projects. Jeden z komentujących internautów miał rację – to jest tak epickie, że aż ciary się pojawiają, szczególnie, kiedy zaczęli patrzeć przez okno. Na szczęście, gdy Paździoch weźmie strzelbę do ręki, wszelkie stwory z innego wymiaru pójdą precz!

"Powidoki" polskim kandydatem w wyścigu po Oscara! - Artykuły o filmach
Nie „Wołyń” ani nie „Ostatnia rodzina”, a „Powidoki” Andrzeja Wajdy będą walczyć o oscarową nominację. To osadzona w stalinowskich latach 50. opowieść o charyzmatycznym, niepełnosprawnym malarzu Władysławie Strzemińskim, który pozostaje wierny swoim przekonaniom, nie godząc się z odgórnie narzuconym socrealizmem. Reakcje krytyków na informację, że Komisja Oscarowa wybrała właśnie ten tytuł, są mieszane. To dobre kino, z niezłą rolą Bogusława Lindy, ale mające pewne wady (m.in. stereotypowość). Czy „Powidoki” zdobędą sukces?
Nowości

METAL MINE FESTIVAL powraca. Także polskie zespoły zagwarantują ekstremalne przeżycia! - Festiwale muzyczne
Podobno heavy metal narodził się dokładnie w 1970 roku, w piątek 13 lutego. A zatem sam diabeł maczał w tym palce? Nic z tych rzeczy! Przecież, jak pokazały badania, taki gatunek muzyki nie zamienia ludzi w seryjnych morderców. Przeciwnie. Pomaga rozładować napięcie i ogranicza agresywne zachowania. Zapuszczajcie więc długie włosy, bierzcie w dłonie gitary i ruszajcie na koncerty. Najlepiej na dwudniowy Metal Mine Festival, gdzie występują zarówno polskie, jak i zagraniczne, porządnie grające kapele, i który powraca po trzech latach przerwy!

"Żenada"… Karolina Jop w odważnym singlu o "książętach z bajki"! - Muzyczne Style
Ma za sobą już debiutancki album oraz historię związaną z pobytem w Stanach Zjednoczonych, o której śpiewa w ostatnim singlu „Na Zaś”. Teraz, prężnie rozwijająca się na rynku muzycznym wokalistka Karolina Jop, wraca z nowym, zaskakującym materiałem, w absolutnie nowym stylu. Poznajcie „Żenadę”, czyli zapowiedź kolejnej płyty.

Z odcieni szarości do żywych barw – Kinga Rutkowska i jej "Neonowa noc"! - Zespoły i Artyści
Nazywa się Kinga Rutkowska. Jest wokalistką, która głosem burzy mury szarości. Nic dziwnego. Ukończyła przecież Akademię Muzyczną w Łodzi o specjalności wokalistyka estradowa. Jako wrażliwa artystka, kocha muzykę tak bardzo, że właśnie wydała swój trzeci singiel. Już jego tytuł – „Neonowa noc” zawiera w sobie pewną zapowiedź całej treści, przekazu, a także niezwykłego klimatu. Mający oficjalną premierę dokładnie 29 marca 2023 roku, w samo południe utwór uwodzi emocjami, dając mnóstwo pozytywnej energii.

"John Wick 4" – Zabij ich wszystkich! - Recenzje filmów
Yeeeaah. Mr. Wick powrócił w czwartej odsłonie serii. Jest jak kot. Zawsze spada na cztery łapy, żyć ma sporo, szczęścia jeszcze więcej. Coś pod nosem mruczy. Czai się w cieniu. Ale jako człowiek czuje się zmęczony. Wszak ciągle ktoś na niego poluje. Tutaj np. potężni faceci w kuloodpornych garniakach. Ja po seansie filmu też jestem wyczerpany, jednak na twarzy gości uśmiech. Bo paradoksalnie czuje się naładowany energetycznie, jakbym wypił kilka… naście Red Bulli. Mimo umownej fabuły uplecionej z tony absurdów, jest to pod względem sekwencji akcji i kreatywnej reżyserii połączonej ze zdjęciami niczym z „Blade Runnera 2049”, najlepszy rozdział!

Co za Kanał?! "MegaWhesly", gdzie M. Nożownik opowiada o sprawach różnych! - Ludzie Youtuba
Kosmopolita, który „kupił działkę na Księżycu”. „Radykalny lewak” – jak siebie nazywa, który, siedząc w wannie, pochyla się nad problemami ludzi leworęcznych. Kinda hipis, którego filmik o sensie całowania się wyświetlono ponad 100 tysięcy razy! Chłopak, poeta (tak, wydał swój tomik), interesujący się teoriami spiskowymi, szeroko pojętą popkulturą i kontrowersyjną tematyką. Kiedy się przedstawia, można się lekko przestraszyć. Ale spokojnie, utalentowany w różnych dziedzinach Mateusz Nożownik to sympatyczny, szalenie inteligentny gość, który m.in. nauczy Was, jak grać na gitarze elektrycznej, „poczęstuje ciasteczkami i herbatką” oraz opowie, zarówno o sprawach większych niż życie, jak i przyziemnych, ciekawych problemach i rzeczach. Wystarczy, że zajrzycie na jego kanał o nazwie MegaWhesly. Czym dokładnie jest ten projekt prowadzony na YouTubie? O tym poniżej.

RaV Kozik zaprasza na "Złote plaże" do... klubu! - Muzyczne Style
Wcześniej zaprezentował świetnie przyjęty, chwytający za serce singiel „Wart mniej”. A teraz powraca w zupełnie innej odsłonie! Na letnie dni jeszcze za wcześnie, ale jego kolejny utwór sprawia, że już czuje się ciepełko. RaV Kozik, czyli finalista The Voice przenosi bowiem wszystkich prosto na „Złote plaże”, gdzie króluje afrobeat!
Artykuły z tej samej kategorii

"John Wick 4" – Zabij ich wszystkich! - Recenzje filmów
Yeeeaah. Mr. Wick powrócił w czwartej odsłonie serii. Jest jak kot. Zawsze spada na cztery łapy, żyć ma sporo, szczęścia jeszcze więcej. Coś pod nosem mruczy. Czai się w cieniu. Ale jako człowiek czuje się zmęczony. Wszak ciągle ktoś na niego poluje. Tutaj np. potężni faceci w kuloodpornych garniakach. Ja po seansie filmu też jestem wyczerpany, jednak na twarzy gości uśmiech. Bo paradoksalnie czuje się naładowany energetycznie, jakbym wypił kilka… naście Red Bulli. Mimo umownej fabuły uplecionej z tony absurdów, jest to pod względem sekwencji akcji i kreatywnej reżyserii połączonej ze zdjęciami niczym z „Blade Runnera 2049”, najlepszy rozdział!

"IO" – Barwna Odyseja Pewnego Osiołka - Recenzje filmów
Niektórzy mówili, że banał. Inni twierdzili, że zbyt dziwne, a manieryzmy nie pozwalają wejść w tę historię. Jeszcze ktoś zauważył przeładowanie obrazami i nadmiarem interpretacji przy tak minimalistycznej narracji (niemalże braku dialogów). Cóż. Polskim krytykom filmowym czasem niełatwo dogodzić, ale za to Ci zza oceanu pieją z zachwytu. „IO” (ang. „EO”) otrzymał bowiem aż średnią 85 punktów w serwisie Metacritic. Co więcej, nominowano go do Oscara w kategorii film międzynarodowy. Jak więc jest z tym Osiołkiem? Kochać, pogłaskać i podać dłoń Jerzemu Skolimowskiemu? Przejść obok niego obojętnie? Ja, mimo dostrzegalnych wad, skłaniam się do tej pierwszej czynności.

"Kot w Butach: Ostatnie życzenie" – Emerytura? O nie! - Recenzje filmów
Ponad dekada – tyle czasu minęło od ostatniej misji pewnego Latynosa. Łamacza damskich serc. Doskonałego szermierza. Bohatera wielbionego przez tłumy. Ryzykanta. Banity. Znanego jako… Puszek Okruszek. Wszak to nie człowiek, a kot. Nie jakiś tam mruczek futrem okryty. Bo w butach na miarę szytych, w kapeluszu wytwornym, z językiem do chłeptania mleka i układania refrenów. Kumplował się z zielonym ogrem, szukał gęsi znoszącej złotej jaja z pomocą gadającego… Jaja. Choć starszy, nadal żądny jest szalonych przygód i uwagi fanów. Ale przychodzi wreszcie pora, aby zwinąć interes i uśpić widza kocim narzekaniem…

"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów
Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...

Pierwsze lody... czyli jak to jest z "Polityką"? - Recenzje filmów
Chyba mało ludzi nie widziało jeszcze najnowszego tworu Patryka Vegi pt. „Polityka”. A wśród tych, którzy widzieli, opinie są raczej w miarę podobne. Bo mówią, że to gniot, że totalna porażka, że stracony czas no i czego innego się w sumie po Vedze można spodziewać?
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2023 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.636