O nasChronologiaArtykułyWspółautorzyPocztaZałóż bloga
 -

"Suburbicon" – Mroczna strona Pleasantville... - Recenzje filmów

Niemalże ubóstwiam ugładzoną i przesłodzoną stylistykę amerykańskich lat 50. Wówczas bowiem krajem Wujka Sama rządziły takie zjawiska jak konformizm, sztuczna grzeczność czy wszędobylska cenzura. Okres zwieńczony seksualno-polityczną rewolucją, która eksplodowała z gigantyczną siłą w następnym dziesięcioleciu, parodiowany był już wielokrotnie w niezliczonych wytworach kultury popularnej. Aczkolwiek eksploatacja wdzięcznego materiału źródłowego dała w końcu o sobie znać.

Wstęp
Treść artykułu
Galeria zdjęć
Opinie
Polecane artykuły
kulak4 (899 pkt)Strona WWW Autora
Ilość odwiedzin:
2 322
Czas czytania:
2 486 min.
Kategoria:
Recenzje filmów
Autor:
kulak4 (899 pkt)
Dodano:
2358 dni temu

Data dodania:
2017-11-12 11:16:18

Dlatego z utęsknieniem od dawna wyczekuję pozycji na miarę wizjonerskiego obrazu „Pleasantville” z 1998 r. Obrazu głęboko zakorzenionego w pełnej absurdów epoce, patrzącego jednak nań krzywym okiem. Po pierwszych minutach seansu z produkcją „Suburbicon” poczułem się jak za starych, dobrych kinomańskich lat, kiedy to zetknięcie z nieznanym wywoływało w widzu uczucie przyjemnego otumanienia. Gdyby dzieło Pana Clooney'a utrzymało poziom z idyllicznego prologu, pewnikiem ogłosiłbym recenzowaną pozycję godnym następcą „Pleasantville”. Niestety, w dalszej części seansu opisywany film rozłazi się w szwach niczym stary, znoszony bucior na deszczu...

 

Przedstawiamy Państwu Suburbicon, przepiękne miasteczko pełne uśmiechniętych, bezkonfliktowych mieszkańców. Zechciejcie poznać uroczą rodzinkę Lodge'ów, która stanowi jeden z filarów naszej cudownej miejscówki. Pan Gardner (Matt Damon) to niezawodny ojciec i stateczna głowa rodziny. Dzięki ciężkiej, siermiężnej pracy mężczyzna jest w stanie zapewnić dach nad głową małżonce (Julian Moore), jej siostrze bliźniaczce (Julian Moore) oraz Nicky'emu (Noah Jupe), ukochanemu synkowi. Pan Gardner pięć razy w tygodniu udaje się biura, by zarobić na chleb dla licznej familii. Okrutny los sprawia, że rutyna dnia codziennego zostaje nagle przerwana w dwojaki sposób. Pewnego słonecznego dnia do Suburbiconu wprowadza się podejrzane, czarnoskóre małżeństwo z dzieckiem. Jakby tego nieszczęścia było mało, Państwo Lodge'owie zostają napadnięci w czterech ścianach własnego domu. W wyniku brutalnego zajścia śmierć ponosi matka Nicky'ego. Z pozoru prosta sprawa kryminalna ma jednak drugie dno, rozwiązanie całej zagadki zaskoczy zaś niejednego przedstawiciela lokalnej społeczności...

 

Miałem to niezwykłe szczęście, że na przedpremierowy seans „Suburbiconu” wyświetlanego podczas warszawskiej imprezy „Filmweb Offline” udałem się w błogiej niewiedzy, nie przeczytawszy choćby skrawka informacji odnośnie wspomnianego tytułu. Prolog produkcji to stylizowany na pocztówki z lat 50. zbiór widokówek ukazujących idealnie życie toczące się wśród wspólnoty tytułowej mieściny. Nieodłączny narrator zza kadru podkreślający sielankę życia w Suburbiconie tworzy specyficzny klimat hermetycznie zamkniętej ludności. Pozbawiona większych wrażeń egzystencja w tymże miejscu przypomina zaklęty w czasie park atrakcji, którego mottem przewodnim jest półwiecze poprzedniego stulecia.

 

Konwencja filmu zahacza o parodię słynnej jednostki osadniczej Levittown, mającej w założeniach stanowić ziszczenie amerykańskiego snu. Scenografia jak żyw przywodzi na myśl wyjęte z żurnala miasteczko, w którym rządki bielutkich, jednakowych domków z ogródkiem upiększają wąskie uliczki zakręcające pod kątem prostym. Co więcej, pastelowe barwy bijące od damskich ubiorów do spółki z majestatycznymi krążownikami szos przemierzającymi drogi Suburbiconu tworzą niepokojąco utopijną atmosferę. Ten aspekt filmu udał się Clooney'owi wyśmienicie, szkoda tylko, że nienachalna zabawa formą szybko ustępuje miejsca niezbyt wyszukanemu głównemu wątkowi kryminalnemu.

 

Doskonale zdaję sobie sprawę, że prolog produkcji miał za zadanie stworzyć kontrast między powierzchowną doskonałością mieszkańców i głęboko skrywanymi przez nich sekretami. Niestety, ciekawie zapowiadające się śledztwo wyegzekwowane zostało stosunkowo ciężką ręką, serwując widzowi raczej niewiele niespodzianek. Z jaśniejszych punktów narracji zdecydowanie warto wymienić wszelkie słowne konfrontacje agenta ubezpieczeniowego ze świeżo pomniejszoną rodzinką Lodge'ów. Metaforyczne zarzucanie haczyka na ofiary wplecione mimochodem w konwersację czy wykrywanie nieścisłości w niewinnych wypowiedziach interlokutora budują wystarczające napięcie, by przykuć widza do ekranu. Gorzej, że poza tym motywem fabuła jest poprowadzona w mocno nieśpiesznym tempie, pod koniec oferując toporną mieszankę humoru, makabreski oraz ironii.

 

Równie dziwacznie wypada drugi wątek obejmujący prześladowania na tle rasowym. Jak się można łatwo domyślić, czarnoskóra rodzina nie wzbudza sympatii mieszkańców Suburbiconu, lekko rzecz ujmując. Zwykła niechęć stopniowo przeradza się w eskalację agresji skierowaną wobec Bogu ducha winnym Afroamerykanom. Historia pechowej rodziny została jednak potraktowana po łebkach, stanowiąc li tylko tło dla dramatu rozgrywającego się u Lodge'ów. Owszem, takie zabiegi jak ukazanie bezczelnej dyskryminacji w osiedlowym sklepie oddziałują na wrażliwość odbiorcy, ale jest ich w filmie stanowczo za mało. Głównie przez to tragedia rodziny Mayersów sprowadza się ledwie do jednej roli, tj. odwrócenia uwagi od zajść toczących się przecznicę dalej...

 

Nawet bez patrzenia na listę płac idzie bez wysiłku wyczuć, iż w stworzeniu skryptu do obrazu maczali palce niezrównani bracia Coen. Synkretyzm gatunkowy, zwłaszcza w formie groteskowej komedii, to specjalność znanego rodzeństwa. Aczkolwiek wydaję mi się, że w przypadku „Suburbiconu” obaj Panowie przeszarżowali z mroczną wymową swojego dzieła. Jak już nadmieniłem, dychotomia między słodkim obrazem lat 50. a paskudną naturą człowieka nie do końca się klei. Być może to jednak wyłącznie wina głównej osi fabularnej, która nie jest tak zaskakująca, jak sobie to wykoncypowali twórcy? Innymi słowy, twist na którym opiera się historia jest sygnalizowany zbyt wyraźnie, by stanowił on jakikolwiek szok dla kinomana.

 

Z doborowej obsady najciekawiej wypada Oscar Isaac wcielający się w nieustępliwego śledczego mającego za zadanie wykryć ewentualną machlojkę. Pod krawatem i z wąsem aktor prezentuje się jak typowy dżentelmen z lat 50., łącząc szykowną elegancję z zadziornym charakterem łowcy. W dodatku dociekliwe i niewygodne pytania stawiane przez jego bohatera Lodge'om to, wypisz, wymaluj, standardowy element każdego szanującego się kryminału. Zapewniam, warto zobaczyć czy dojdzie do konfrontacji Rogera z wijącymi się jak piskorze protagonistami. Intrygującym pomysłem było również obsadzenie Julianne Moore w podwójnej roli bliźniaczek. Matt Damon natomiast otrzymał szansę na wykreowanie pełnokrwistej postaci ojca, który tylko pozornie jest ucieleśnieniem wszelkich cnót typowych dla głowy rodziny w latach 50.

 

Radosna zabawa konwencją z otwarcia produkcji rozbudziła we mnie nadzieję na dzieło przełomowe, które namieszałoby w moim osobistym rankingu filmów. Z tym większą przykrością muszę stwierdzić, że projekt Pana Clooney'a może i oparty był na szczytnych założeniach, tym niemniej efekt końcowy rozczarowuje. Jeśli zechcę obejrzeć humorystyczne odzwierciedlenie lat 50. ukazanych z przekąsem, bez namysłu wybiorę sentymentalny obraz Gary'ego Rossa. Jeśli zaś najdzie mnie ochota na odrobinę przemocy w rzekomo perfekcyjnej dekadzie z zasmażką „zombie movie”, sięgnę po mało znanego „Fido”. „Suburbicon”, mimo frapującego pomysłu, odpada daleko w przedbiegach peletonu, zostając w tyle za nadmienionymi tytułami. Potencjał był ogromny, ale twórcy wypalili z dużego kalibru zaledwie serią kapiszonów. Cóż, pozostaje mi czekać dalej na godnego następcę nostalgicznego „Pleasantville”.

 

W telegraficznym skrócie: za czerpanie garściami z sentymentu do lat 50. „Suburbicon” z miejsca ma u mnie szacunek; genialny wstęp ukazujący pogodne życie w wyidealizowanym miasteczku udanie gra na nostalgicznej nucie widza; dobrze dobrane kadry oraz ujęcia nie pomagają w utrzymaniu tempa narracji; fabularnie bez większych zaskoczeń; świetny motyw drążenia sprawy przez wścibskiego agenta jest motorem napędowym paru komicznych sytuacji; ogólnie nie przepadam za łączeniem kilku gatunków w całość, a taki właśnie myk zastosowali bracia Coen wraz z Clooney'em; mogło, i powinno być, zdecydowanie lepiej.

 

Ocena: 6/10

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

 

*Autor recenzji publikuje również pod tym samym nickiem na portalu Filmweb.pl 

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję

Galeria zdjęć - "Suburbicon" – Mroczna strona Pleasantville...

Temat / Nick / URL:

Treść komentarza:

Więcej artykułów od autora kulak4

"Disaster Artist" – Zróbmy sobie film - Recenzje filmów

Wiele złego powiedziano już o niesławnym obrazie „The Room” z 2003 r., który to po latach obrósł niespotykanym wręcz kultem. Dziwaczny, na wpół amatorski twór zdecydowanie miał niewiele cech świadczących na jego korzyść. Bzdurny scenariusz, tragiczne dialogi i drętwe aktorstwo sprawiły, iż mało kto był w stanie brać ów film na poważnie. Jak się jednak okazało, wszelkie słabości produkcji zostały obrócone przez jej fanów w niezaprzeczalne zalety.

"Jumanji: Przygoda w dżungli" – Do tanga trzeba czworga - Recenzje filmów

Pierwsze „Jumanji” z 1995 r. to sympatyczna, familijna produkcja, której niezaprzeczalną zaletą jest udział nieodżałowanego Robina Williamsa. Dzieło Johnstona stanowi ciekawy miks lekkiego kina przygodowego z elementami komedii doprawionej dobrymi efektami specjalnymi. Pomimo iż wizualnie niektóre filmowe atrakcje nieco nadgryzł ząb czasu, przebój kasowy sprzed ponad dwóch dekad ogląda się z niekłamaną przyjemnością po dziś dzień.

"Volta" – Lekcja historii wg Machulskiego - Recenzje filmów

Nie na darmo Juliusza Machulskiego zwykło się kiedyś nazywać „najbardziej hollywoodzkim polskim reżyserem”. Za czasów PRL-u bowiem wspomniany twórca był niezwykłym wizjonerem dziesiątej muzy, który nie bał się eksperymentować z kinem zarówno pod względem treści jak i formy.

"Barry Seal: Król przemytu" – Wszystkie (nie)właściwe posunięcia - Recenzje filmów

Kino biograficzne wyjątkowo dobrze sprawdza się w przypadku barwnych postaci, których życiowe dokonania balansują na granicy prawa, tudzież całkowicie ją przekraczają. Prawdziwe historie o brawurowych przemytnikach czy zdolnych fałszerzach pozwalają widzowi ujrzeć drugą stronę „amerykańskiego snu”, tę mroczniejszą i nierzadko kończącą się długą odsiadką w czterech ścianach zakładu penitencjarnego. Biografia niejakiego Barry'ego Seala to niemalże gotowy materiał na film.

 -

Odwiedzin: 5290

Autor: kulak4Recenzje filmów

Komentarze: 1

"Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara" – Ahoj przygodo… po raz piąty! - Recenzje filmów

Święcący swego czasu triumfy gatunek piracki nie miał szczęścia w latach 90. Już dekadę wcześniej Romanowi Polańskiemu czkawką odbiła się porażka jego wysokobudżetowych „Piratów”, wiele lat później ten rodzaj kina został ostatecznie pogrzebany przez klęskę „Wyspy piratów”. Fani morskich perypetii musieli czekać szmat czasu na resuscytację gatunku, cierpliwość jednak popłaciła.

Teraz czytane artykuły

"Suburbicon" – Mroczna strona Pleasantville... - Recenzje filmów

Niemalże ubóstwiam ugładzoną i przesłodzoną stylistykę amerykańskich lat 50. Wówczas bowiem krajem Wujka Sama rządziły takie zjawiska jak konformizm, sztuczna grzeczność czy wszędobylska cenzura. Okres zwieńczony seksualno-polityczną rewolucją, która eksplodowała z gigantyczną siłą w następnym dziesięcioleciu, parodiowany był już wielokrotnie w niezliczonych wytworach kultury popularnej. Aczkolwiek eksploatacja wdzięcznego materiału źródłowego dała w końcu o sobie znać.

 -

Odwiedzin: 2425

Autor: adminCzłowiek

Lucyna i Marek Rajczykowscy – w służbie potrzebującym - Człowiek

Lucyna i Marek Rajczykowscy to małżeństwo lekarzy, którzy swoją postawą i założonymi celami nie tylko leczą, ale dają ludziom nadzieję i prawdziwe ukojenie w bólu. Jako jedni z pierwszych na Śląsku założyli hospicjum. Takich lekarzy, jak oni w Polsce, a nawet Europie jest niewielu.

"Chce się żyć" – Nie poddaj się, bierz życie jakim jest - Recenzje filmów

Nie przypadkowo przytoczyłem tekst refrenu znanej piosenki zespołu Myslovitz (nomen omen użytej z zwiastunie). Bowiem film „Chce się żyć” jak żadna inna polska produkcja goszcząca na ekranach kin, bardzo gra na emocjach i wpaja mocno w naszą głowę hasło: „nigdy się nie poddawaj”!

"Creed: Narodziny legendy" – Spadkobierca legendy boksu! - Recenzje filmów

„Creed” jest jednoznacznym zaprzeczeniem tezy, że sequel, remake lub spin-off nigdy w życiu nie dorówna pierwowzorowi. Nowy film Ryana Cooglera – początkującego, ale bardzo dobrze rokującego reżysera – uderza mocniej niż którykolwiek z ciosów legendarnego Apollo Creeda… Zaraz, co ja mówię? Produkcja po prostu zwala z nóg niczym najpotężniejszych lewy sierpowy „włoskiego ogiera” – Rocky’ego Balboy. Nie wierzycie?

"Clint. Życie i Legenda" – Rysa na pomniku, czyli tajemnice rewolwerowca Hollywood - Recenzje książek

„On nawet sobie nie uświadamia, ile jest w nim z Brudnego Harry’ego. To dziwna postać. Woziłby broń w schowku na rękawiczki, ale wciśnie hamulec, żeby nie przejechać wiewiórki, która wyskoczy na szosę. Bardzo interesujący człowiek, który zachowuje się jak 50-letni, rozwydrzony bachor”. Tak o Clincie Eastwoodzie wypowiedział się podpułkownik Peck, który pomagał jako konsultant przez realizacji „Wzgórza rozdartych serc”. I na tym w sumie można skończyć recenzję książki autorstwa Patricka McGilligana, bo w kilku zdaniach ów wojskowy zawarł charakterystykę sławnego reżysera i aktora. Ale ja nie potrafię, muszę się z Wami podzielić swoimi przemyśleniami, a także odnieść się do słów wstępu. Czy Clint uchodzący za nieskazitelnego, prywatnie faktycznie „strzelał do ludzi ślepakami”, często jednak raniąc? Biografia pt. „Clint. Życie i Legenda” sporo w tej kwestii wyjaśnia.

Nowości

 -

Odwiedzin: 63

Autor: pjKultura

"Blef doskonały", tak "doskonały", że w kieszeni ma Wielkiego Węża! - Kultura

Jeden kolega opowiedział niedawno świetny dowcip. Brzmiał on następująco: „Do baru wchodzi Niemiec, Rusek i Covid, a tam Węgrzyn”. Kto nie widział żadnego filmu twórcy/twórców/braci o takim nazwisku, to nie załapie sensu, ale reszta zakuma. Bo o ile jeszcze pierwsze dzieło – „Proceder”, opowiadające o życiu i śmierci znanego rapera, było niezłe, tak już kolejne obrazy stały niebezpiecznie blisko CV Patryka Vegi. „Blef doskonały” jest najgorszy. Niestety. Pierwotnie miał pojawić się w kinach w 2021 roku. Od tamtego czasu Węgrzynowie próbowali chyba naprawić dźwięk i montaż. Nie udało się… Ale nie samo udźwiękowienie sprawiło, że film ten otrzymał Wielkiego Węża, czyli antynagrodę dla najsłabszej produkcji. Przecież miał konkurencję w postaci Mariusza Pujszo i Pana Samochodzika!

Gdy Groniec, Mozil i Rynkiewicz łączą siły z Szymonem Siwierskim, to jest "Do góry nogami"! - Zespoły i Artyści

Szymon Siwierski przedstawia singiel „Do góry nogami”, zwiastujący jego drugi album studyjny zatytułowany „pictures”. W premierowym nagraniu poznańskiego pianisty i kompozytora pojawiają się wyjątkowi muzyczni goście: laureaci nagrody Fryderyk 2024, Katarzyna Groniec i Czesław Mozil, a także ceniony trębacz jazzowy, Patryk Rynkiewicz. Taka zacna grupa powoduje, że piosenka jest jak piękny, spokojny, ale pełen skrajnych emocji, sen. Otula wokalem i dźwiękami. A tekst zachęca do refleksji.

 -

Odwiedzin: 140

Autor: marmir83Erotyka, towarzyskie

Komentarze: 2

Krótka historia związków... - Erotyka, towarzyskie

Ostatnio wytknięto mi, że moje wpisy są poniekąd stronnicze i monotematyczne, więc dziś o czymś zupełnie innym. Związki, bo one są dziś na tapecie, są rzeczą niezwykle trudną nie tylko do utrzymania, ale i do opisania. Dlaczego on i ona mają te same cele, jednak im się nie udaje?

 -

Odwiedzin: 74

Autor: aragorn136Seriale

Komentarze: 1

"Szōgun" – Toranaga sama, co skrywasz w swoich oczach? - Seriale

Bezlistna gałąź na wietrze. Niezbadane ścieżki przede mną. Ostrze śmierci tak blisko. Takimi oto słowami, a raczej haiku można by określić „przygodę”, jaką jest seans nowej adaptacji „Szoguna” Jamesa Clavella. Bo to serial „otulający” barwami i zapachami kwitnącej wiśni, a jednocześnie przerażający dla zachodniego widza ze względu na brutalne obyczaje i rytuały. Gdzie bardziej od widowiskowości liczy się to, co siedzi w głowach lordów. Japonia przełomu XVI i XVII wieku chyba nigdy nie była tak ukazana na małym ekranie, choć przecież jeden „Szogun” już do nas zawitał dekady temu. Ale czy nowsza wersja faktycznie wygrywa, będąc dziełem wybitnym na każdym poziomie?

Camera Action: Młodzieżowa grupa inspiruje Włocławek - Ludzie kina

W Liceum im. Ziemi Kujawskiej we Włocławku działa grupa projektowa o nazwie "Camera Action", która choć nie tworzy własnych filmów, to z pasją i zaangażowaniem edukuje społeczność na temat kinematografii. Ich głównym celem jest nie tylko rozpowszechnianie wiedzy o świecie filmu, ale także inspiracja innych do zgłębienia tej fascynującej dziedziny.

 -

Odwiedzin: 206

Autor: pjIntrygujące

Synteza, czyli Internetowe Radio prowadzone przez… AI! - Intrygujące

Uwaga! Uwaga! Drodzy czytelnicy, a raczej słuchacze. Właśnie wystartowało w Polsce nowe radio. Rozgłośnia ta jest jednak nietypowa. Nie chodzi o transmisję na żywo – taka opcja to żadna rewelacja. Radio Synteza różni się natomiast puszczanymi kawałkami oraz komentatorami/prezenterami. Całość to bowiem wytwór Sztucznej Inteligencji! Ciekawy eksperyment, ale i pewna obawa, że przyszłość dla prawdziwych piosenek, lektorów, spikerów nie brzmi za wesoło.

Artykuły z tej samej kategorii

 -

Odwiedzin: 1014

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 2

"Diuna: Część druga" – Woda życia, religia zniszczenia - Recenzje filmów

„Mając władzę nad przyprawą, masz władzę na wszystkimi” – zniekształcony, brzmiący złowieszczo głos oznajmia takową prawdę na tle czarnego tła, a mi już po całym ciele „przebiegają mrówki”. Jestem wręcz obezwładniony, zahipnotyzowany. A przecież to nawet nie pierwsza scena. Później jest jeszcze lepiej/gorzej. Jakie tam później, tak jest przez 80% seansu, niemal do napisów końcowych. Oni (czyt. krytycy mający zaszczyt uczestniczyć w pokazie prasowym) nie kłamali. „Diuna: Część druga” to film monumentalny (kto napisze fatalny, ten niechaj zostanie strawiony przez czerwia). Atakujący wszystkie zmysły. Piękny. Na poziomie audiowizualnym rzecz jasna, bo z warstwą scenariuszową bywa różnie… Są jednak aktorzy, którzy windują tę opowieść do granic kosmosu.

 -

Odwiedzin: 422

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 2

"Kos" – Gdzie generał, co chłopa szanował? O tu! - Recenzje filmów

„Pierwszy krok do zrzucenia niewoli to odważyć się być wolnym, pierwszy krok do zwycięstwa – poznać się na własnej sile” – przekonywał głośno Tadeusz Kościuszko. Pewni twórcy wzięli sobie drugą część tego cytatu mocno do serca. Jako pierwsi zdecydowali się zrealizować w Polsce film o wielkim bohaterze narodowym bez grama martyrologii, za to z wyraźnymi inspiracjami kinem Quentina Tarantino. Czy aby owa sztuka ich nie przerosła? Jaki jest „Kos”?

 -

Odwiedzin: 524

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 3

"Godzilla Minus One" – Uciekać czy się pokłonić? - Recenzje filmów

Mówili: idź do kina na „Napoleona”. Nie posłuchałem. Zamiast cesarza Francji, wybrałem króla potworów. W niedalekiej przyszłości nadejdzie jeszcze sposobność, aby w dłuższej, 4-godzinnej wersji zmierzyć się z wielkością i kontrowersyjnością Bonapartego, i ostatecznie ocenić jakość filmu i aktorski popis (?) J. Phoenixa. Tymczasem na arenę wchodzi On – Godzilla. W 37 obrazie z ze słynnej japońskiej serii wygląda tak przerażająco i jednocześnie dostojnie, że nic tylko bić brawa albo strzelać z największych dział (cel: zabicie bestii lub oddanie hołdu). „Godzilla Minus One” to bowiem produkcja za skromne 15 mln dolarów, która zawstydza hollywoodzkie blockbustery o tej samej legendzie i ikonie japońskiej kultury. Widowisko kameralne, gdzie ważniejszy jest czynnik ludzki i metafora powojennych traum.

 -

Odwiedzin: 769

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 1

"Chłopi" – Wsi anielska, wsi diabelska - Recenzje filmów

„Cepelia, w której maczała swoje paluchy Sztuczna Inteligencja, malując każdą scenę w męczące oczy barwy”. Mniej więcej to sądzi o nowej adaptacji „Chłopów” Władysław Reymonta pewien znany krytyk filmowy. Powinien on uderzyć się w pierś i obejrzeć tę animację raz jeszcze. Tak, to ludowe rękodzieło, ale o dużej wartości artystycznej – choć bliskie książkowym opisom, to jednak na swój sposób uwspółcześnione, pozbawione kurzu osiadłego na dawnej księdze. Gdy kilka lat temu ponad 100 malarzy zabrało się do skrupulatnej pracy z pędzlem w dłoniach, to jeszcze nikt nie wiedział, że AI aż tak rozwinie się w roku 2023. Można zapytać po co? Czyż nie lepiej, aby powstał „zwykły” film fabularny bez tej otoczki? Nie, bo taki już nakręcono, a owa forma tylko dodała magii i innej, niepokojącej namacalności.

"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów

Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...

Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.

© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.620

Akceptuję pliki cookies
W ramach naszego portalu stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym momencie zmiany ustawień dotyczących cookies. Jednocześnie informujemy, iż warunkiem koniecznym do prawidłowej pracy portalu Altao.pl jest włączenie obsługi plików cookies.

Rozumiem i akceptuję