To co Gunna jednak wyróżnia, to umiejętność świetnego wyczucia skali mikro, którą poznaliśmy już przy okazji obejrzenia obu części „Strażników Galaktyki” (które uważam za jedne z najlepszych filmów ze strony Marvel Studios). Mowa tu o zaplataniu i przerzucaniu więzi pomiędzy głównymi postaciami w historii, która sama w sobie okazuje się być ostatecznie fasadą dla poczynań naszej drużyny. Dlatego właśnie o wiele lepiej patrzyło się na „The Suicide Squad” pod tym kątem –mimo, że cała opowieść wyglądała na taką samą, przeciągniętą i krzykliwą pretensję do bycia szalonym kinem komiksowym, jak poprzedniczka.
Kadr z serialu "Peacemaker" (materiały prasowe/HBO Max)
No i w tym momencie, ubrany cały na biało pstrokato, wchodzi Chris Smith, a.k.a. Peacemaker, grany przez Johna Cene. Po akcji w Corto Maltese, rozpoczyna swój ostatni dzień na obserwacji w klinice, w swych rodzinnych stronach. Już przy okazji rozmowy z lekarką, podczas której Chris nalega na podkręcenie kontrastu w prześwietleniu jego klatki piersiowej, by uwidocznić zarys jego mięśni lub przekomarzanki o zaufaniu z nowo poznanym sprzątaczem Jamilem (która dotyka kwestii wspólnego palenia zioła) ustawiany jest przed widzem spodziewany ton serialu, dociśnięty tym bardziej przez wspomnienie ciekawej plotki na temat Aquamana, która z czasem znajdzie swoją konkluzję.
Peacemaker w „Legionie Samobójców” był jednowymiarową częścią większej układanki – z jedną sceną pokazującą, iż ta góra mięśni skrywa wszak w sobie coś więcej niż moglibyśmy się spodziewać – natomiast tutaj twórcy dostali czas na dookreślenie samej postaci, a to tworzy zupełnie nowy kontekst w zapoznawaniu się z nią. Wspomniane wcześniej, gęsto rzucane bezczelne/chamskie/suche żarty trafiają lepiej do widza, ponieważ są organiczną częścią poszczególnych elementów charakterystyki naszego (anty)bohatera. Sytuacje, w których przyjdzie mu się znaleźć wraz ze swym ukochanym przyjacielem (No.1) orzełkiem Eaglym i starym kumplem (No.2) Vigilante (Freddie Stroma) nie są w żadnym wypadku scenkami wrzuconymi "na sztukę", a każda z nich kryje za sobą pewną prawdę o tychże zuchach.
Kadr z serialu "Peacemaker" (materiały prasowe/HBO Max)
Komiksowe danie nie rozrzedza się nawet wówczas, gdy do fabularnego kociołka Gunn zacznie błyskawicznie wrzucać coraz to nowe postaci. Czteroosobowa grupa, zesłana przez quasi-rządową Agencję Amandy Waller (Viola Davis) do polowego projektu „Motyl”, może się z początku wydawać dość nijaka i boleśnie stereotypowa, bo oto do czynienia mamy ze sztywnym i beznamiętnym dowódcą grupy Murnem (Chukwudi Iwuji), piękną i ozięble formalną agentką Harcourt (Jennifer Holland), fajtłapowatym i marudzącym agentem Economos (Steve Agee) oraz niedoświadczoną prymuską Adebayo (Danielle Brooks). Każda z tych person wniesie swój wkład w historię, będziemy mogli wedle własnego sumienia osądzać ich wypowiedzi lub decyzje, a nasz główny bohater z biegiem czasu wkomponuje się w owe grono na swój (wyjątkowy oczywiście) sposób.
W wyjątkowy sposób potraktowano tutaj również pojęcie ojcowskiej figury, ponieważ pierwszy raz w szeroko rozumianym kinie superbohaterskim (chociaż mogę się mylić) tak bardzo bezpardonowo przedstawiono członka rodziny samego protagonisty, jako złego do szpiku kości antagonistę. Oczywiście poznaliśmy takie zgryzoty jak między Milesem Moralesem a Prowlerem („Spider-Man Uniwersum”), ale mimo wszystko i tak widzieliśmy przy okazji śledzenia tamtych wydarzeń wiele światła bijącego od czarnego charakteru. W serialu „Peacemaker” ojciec Chrisa Smitha (Robert Patrick) jest od początku do końca przedstawiany jako ktoś zły z definicji, bez żadnej nadziei na choćby iluzoryczne zwrócenie twarzy w stronę ścieżki dobra – coś w stylu Imperatora Palpatine. Jako Biały Smok przewodzi gangowi suprematystów i jak łatwo można się domyślić nie był na przestrzeni dekad najlepszym przykładem dla swojego syna. Jednak nawet taka postać spełnia bardzo ważną rolę (również za sprawą kunsztu aktorskiego) w samej historii, ponieważ dowiadujemy się kto jest autorem najgłębszych mentalnych blizn w psychice głównego bohatera i jak wiele kosztuje go zerwanie więzów krwi, krępujących jego poczciwą duszę.
Kadr z serialu "Peacemaker" (materiały prasowe/HBO Max)
Jest taka scena w serialu (okraszona bardzo piękną piosenką w tle), która momentalnie utwierdziła mnie w przekonaniu, że James Gunn rozumie Peacemakera i za wszelką cenę chce sprawić, by widzowie też go zrozumieli, a dodatkowo poznamy się tutaj na zaskakująco dużych możliwościach dramatycznych Johna Ceny. Nie wiem czy to ostateczna porażka, czy też ostateczne zwycięstwo kinematografii, że widz może w pełni się utożsamić lub nawet osiągnąć pewien stopień przywiązania do czwartoligowego bohatera komiksowego z polerowanym sedesem na głowie. Myślę, że powinniśmy uznać to za znak czasów i chyba nie ma w tym nic złego jeśli do takich zadań zabierają się odpowiedni ludzie – w odpowiedni sposób.
Kadr z serialu "Peacemaker" (materiały prasowe/HBO Max)
Żeby nie było za różowo – „Peacemaker” to nie jest tytuł, który trafi do każdego. Całe show jest prezentowane w oderwanej od rzeczywistości, przypowieściowej formie. Sama nazwa miasteczka Evergreen jest tu wymowna, ale poza tym na każdym kroku widać w jak bardzo niedookreślonych realiach obracają się wszystkie postaci. Przez to nie możemy, jako widzowie, przeżywać w należyty sposób stawki fabularnej, ponieważ z tyłu naszych głów cały czas tkwić będzie przeświadczenie, że mamy do czynienia z osobliwą krwawą bajką. Widać także, że budżet na tę produkcję jest zaledwie skrawkiem budżetu wielkich kinowych hitów od DC, po zdjęciach robionych przeważnie w trzech lokacjach i dość oszczędnych (może poza finałową) scenach walk. Jednakże, tak jak wspominałem wcześniej, perfekcyjnie rozegrana skala mikro rekompensuje te pomniejsze problemy serialu, a fanom komiksów i kina superbohaterskiego (zarówno tym niedzielnym, jak i tym na pełen etat) trafiła się gratka.
Ocena: 7,5/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Autor recenzji publikuje też na portalu Filmweb.pl pod nickiem _GsHock_
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Peacemaker" – "It’s the franchise, boy, I'm shining now"
Więcej artykułów od autora GieHa
"Returnal" - Promień księżycowego światła w otwartym oku pustki - Recenzje gier
Temat roguelike’ów w branży gamingowej to ciekawa rzecz. Ten dość surowo skodyfikowany gatunek w trakcie trwania swojej kilkudziesięcioletniej historii otrzymał sporo odgałęzień, dzięki czemu dziś bawić się możemy klasycznym sandboxem o pixelartowym wyglądzie jak „Noita” lub w brawurowy sposób przebijać się przez niemniej brawurowo zaprojektowane lochy z „Hadesem”. Dobrych pozycji jest zaprawdę cała masa i nawet ja, nie będąc jakimś wielkim zapaleńcem „rogalikowym”, przy kilku tytułach miło spędziłem czas. Ach, gdyby tylko ktoś do tego zbioru umiejętnie dopisał horror psychologiczny i science-fiction…
"Terminator Zero" – Struny wydają metaliczne dźwięki - Seriale
Nie ma co owijać w bawełnę, franczyza „terminatorska” znajduje się obecnie w bardzo dziwnym miejscu. Oczywiście każdy fan serii poważnie traktuje obecność jedynie dwóch pierwszych filmowych części na popkulturowym poletku (może dorzuciłby jeszcze ciekawą propozycję gamingową od studia Teyon), wszak nie można przejść do porządku dziennego bez napomknięcia o kolejnych, mniej lub bardziej udanych, sequelach/prequelach/rebootach, które stopniowo wygaszały czerwony błysk soczewki z metalowej czaszki o szczerym uśmiechu. Po katastrofalnym „Dark Fate” można było zacząć domniemywać (osobiście nie miałbym nic przeciwko), iż ikoniczny, post apokaliptyczny świat wojny ludzi z maszynami już na zawsze zawierać się będzie we wspomnianych produkcjach Camerona.
"Stasis: Bone Totem" – Skok na głęboką wodę - Recenzje gier
"Stasis" był pierwszym tytułem, który opisywałem na łamach Altao, a zetknięcie się z nim pozwoliło mi zapoznać się z rzemiosłem jego twórców, którzy akurat na ten czas stawiali swoje pierwsze (nieco chwiejne) kroki na game developerskim poletku. Pomijając powyższy sentymentalizm, to na przykładzie "Stasis'a" mógłbym praktycznie z marszu wyliczyć wartości wyróżniające studio "The Brotherhood" w branży.
"Dead Space Remake" – Dynamika Rozświetlającej Mrok Gwiazdy - Recenzje gier
Wydana jesienią 2008 roku gra „Dead Space” zrobiła dla horroru science-fiction w gamingu dokładnie tyle samo co „Ósmy Pasażer Nostromo” dla tegoż gatunku w kinematografii. Tak właściwie, to po latach przemyśleń, obserwacji i znajdywania punktów odniesienia, mogę z czystym sercem zestawiać ten tytuł z każdym wiekopomnym dziełem fantastyki naukowej, bez względu na przypisane mu medium.
"The Callisto Protocol" – Mechanika Martwego Ciała Niebieskiego - Recenzje gier
Pan Glen Schofield przeszedł już do historii gamingu jako twórca niesamowitego "Dead Space'a", morfując (badumtss!) przy okazji już na zawsze gatunek sci-fi survival horroru w grach i sadzając na tegoż szczycie małomównego inżyniera z plazmowym przecinakiem w dłoni. Piszę o tym dlatego, aby podkreślić jak olbrzymie oczekiwania miałem wobec najnowszego dzieła wspomnianego twórcy, liderującemu obecnie niedawno powstałemu Striking Distance Studios.
Polecamy podobne artykuły
"Legion Samobójców: The Suicide Squad" – Brygada R. Rekin idzie na żer! - Recenzje filmów
W 2016 roku pewien komiksowy film „popełnił samobójstwo” na oczach wielu widzów i krytyków. Przyniósł zyski, ale narzekano na CGI, zbyt mroczną (nocną) atmosferę, nieudanie rozpisane postacie i Jokera w wykonaniu Jareda Leto. Jedynie Harley Quinn – ukochana wspomnianego w poprzednim zdaniu złola jakoś ratowała „honor”, powodując, że „Legion samobójców” był dziełem, który – przynajmniej ja – oglądałem bez bólu tyłka. Średnim, ze swoimi minusami, ale jakościowo wcale nie gorszym od „Ligi Sprawiedliwości”. Okazało się, że to nie reżyser David Ayer „dał ciała”, tylko producent, który sam wiedział, jaki powinien być ten obraz. Po kilku latach w stajni DC i Warner Bros zebrały się jednak mądre głowy i postanowiły: wchodzimy znowu do tej samej rzeki, ale wpuśćmy tam również „piranie”…
"Legion samobójców" – Oddział zamknięty - Recenzje filmów
„Oh, I'm not gonna kill you... I'm just gonna hurt you really, really bad.” Takie słowa wypowiada ikoniczny złoczyńca w wykonaniu Jareda Leto do jednej z filmowych postaci i wcale się nie zdziwię, gdy po premierze „Legionu samobójców” na fotelu przeznaczonym dla pacjentów psychopatycznego Księcia Zbrodni zasiądzie sam David Ayer, a w kolejce za nim ustawią się włodarze WB. Dlaczego?
Teraz czytane artykuły
"Peacemaker" – "It’s the franchise, boy, I'm shining now" - Seriale
Być może mój głos znajduje się w mniejszości, wszak uważam, że zdecydowanie bardziej faworyzowany przez krytyków ubiegłoroczny „The Suicide Squad” Jamesa Gunna cierpiał na zasadniczo ten sam problem co „Legion Samobójców” zaproponowany niegdyś przez Davida Ayera, czyli formalną nielogiczność. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku mamy finalnie do czynienia z nadprzyrodzonym zagrożeniem o gigantycznej skali, więc jakim cudem lekiem na takie kabały ma być świruska z kijem baseballowym, gość z zestawem linek wspinaczkowych czy człowiek o wyglądzie łasicy – zamiast, no nie wiem, boga z odległej planety strzelającego laserami z oczu i rozwijającego w powietrzu prędkość czterech machów albo multimiliardera z technologią wyprzedzającą o dekady wszelki znany militarny know-how i tłukącego do nieprzytomności przestępców w pancerzu ze spiczastymi uszami?
Ekscytująca współpraca Karoliny Szczurowskiej i Mai Krav, czyli odświeżone "Kwiatki"! - Muzyczne Style
Światło dzienne ujrzał singiel „Kwiatki” w nowej odsłonie, będący efektem współpracy Karoliny Szczurowskiej oraz Mai Krav. Jak się Wam podoba taka wersja? "Pachnie" lepiej?
Dzień Babci i Dziadka, czyli szczególny czas bliskości, szacunku i miłości - Tradycje
Są takie dwa piękne dni w roku, o których nie tyle warto, co trzeba pamiętać. Mowa o 21 i 22 stycznia. Wtedy swoje święto obchodzą polskie babcie i dziadkowie, którzy są równie ważni, jak rodzice. Wychowują nas od najmłodszych lat oraz przekazują niezbędną wiedzę, rozpieszczają i czytają bajki, przytulają i kochają bezgraniczną miłością. Oddajmy im więc należny hołd, za to, że zawsze są i byli w pobliżu.
Czym są fale grawitacyjne? - Kosmos
Niedawno naukowy świat obiegła informacja, że po raz pierwszy udało się zaobserwować tzw. fale grawitacyjne. Albert Einstein miał więc rację. Teraz jego teoria ma już namacalne dowody i przekonany będzie największy sceptyk. Czym są te fale? Skąd się biorą? Zapraszam do przeczytania artykułu na ten temat.
"Światło w mroku" – drugi film braci Znajmieckich - Artykuły o filmach
„Światło w mroku” to kolejny krótkometrażowy film braci Znajmieckich. Dawid i młodszy Dominik sami napisali scenariusz, wyreżyserowali i zmontowali ten obraz. Mało tego, ponownie sami wystąpili w rolach głównych. Oglądajcie! Tym razem jest to thriller. A co Ty, widzu, zrobiłbyś, przyłapując rabusia na gorącym uczynku?
Nowości
Dęblin wita włochate pająki i inne strasznie piękne istoty... - Fotorelacje
Co może się dziać przez kilka dni w domu kultury w jednym z wielu miast w Polsce? Spotkanie autorskie z poetą, ktoś odpowie. Pokaz wartościowego filmu, doda ktoś inny. To, co jednak odbywało się między 3 a 8 września w Dęblinie, nie zaliczało się ani do jednego, ani drugiego. Było to bowiem fascynujące wydarzenie związane z dość przerażającą fauną. Właśnie do tego miejsca, w ramach Wystawy Zwierząt Egzotycznych organizowanej przez pasjonatów tworzących stronę Aranya, zawitały bezkręgowce, a dokładniej: pająki, skorpiony, skolopendry, a nawet ślimaki. Trzymać ślimaka to chyba nic strasznego, ale jak to jest głaskać pająka albo pozwolić skorpionowi na odpoczynek na własnej dłoni? Przekonała się o tym zaprzyjaźniona z naszym portalem, odważna mieszkanka pobliskich Ryk. Jej zdjęcia z tej „pajęczej imprezy” mrożą krew w żyłach, ale jednocześnie „udomowiają” te mające złą sławę zwierzęta.
Aspen Grove – jego muzyka jest jak szum lasu… - Zespoły i Artyści
Chcemy Wam przedstawić artystę, którego prawdopodobnie jeszcze nie znacie. To Daniel (Aspen Grove) prawie dokładnie rok temu, kiedy przyjechał do Krakowa. Dotarł do nas z Krymu bardzo okrężną i pełną wybojów drogą… Ale dzięki tworzeniu autorskiej muzyki nie załamał się. Koi delikatnością. Czaruje klimatem. Przyciąga intymnością… Jak Sufjan Stevens i inni.
"Returnal" - Promień księżycowego światła w otwartym oku pustki - Recenzje gier
Temat roguelike’ów w branży gamingowej to ciekawa rzecz. Ten dość surowo skodyfikowany gatunek w trakcie trwania swojej kilkudziesięcioletniej historii otrzymał sporo odgałęzień, dzięki czemu dziś bawić się możemy klasycznym sandboxem o pixelartowym wyglądzie jak „Noita” lub w brawurowy sposób przebijać się przez niemniej brawurowo zaprojektowane lochy z „Hadesem”. Dobrych pozycji jest zaprawdę cała masa i nawet ja, nie będąc jakimś wielkim zapaleńcem „rogalikowym”, przy kilku tytułach miło spędziłem czas. Ach, gdyby tylko ktoś do tego zbioru umiejętnie dopisał horror psychologiczny i science-fiction…
Ciocia Aga – cały świat już o niej gada. Bo jej "Muzyka ma moc", otula jak koc - Muzyczne Style
Ciocia Aga, która od wielu miesięcy zdobywa polski rynek piosenki dziecięcej nie zwalnia tempa. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o tej artystce, z zaciekawieniem zacząłem przyglądać się temu, co robi. Tak naprawdę każdy utwór z jej repertuaru wyznaczył pewną estetykę, która od razu nakreśliła jej miejsce w szeregu. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Piosenka dziecięca to bardzo cienka granica pomiędzy pewnego rodzaju przaśnością, a dobrą piosenką, której nie powstydziłby się niejeden artysta. No, ale gdy zgłębiłem się w ten wyjątkowy projekt i usłyszałem jakie osoby stoją za sukcesem Cioci Agi, utwierdziłem się w prawdzie, że jesteśmy świadkami narodzin czegoś naprawdę ciekawego.
"Terminator Zero" – Struny wydają metaliczne dźwięki - Seriale
Nie ma co owijać w bawełnę, franczyza „terminatorska” znajduje się obecnie w bardzo dziwnym miejscu. Oczywiście każdy fan serii poważnie traktuje obecność jedynie dwóch pierwszych filmowych części na popkulturowym poletku (może dorzuciłby jeszcze ciekawą propozycję gamingową od studia Teyon), wszak nie można przejść do porządku dziennego bez napomknięcia o kolejnych, mniej lub bardziej udanych, sequelach/prequelach/rebootach, które stopniowo wygaszały czerwony błysk soczewki z metalowej czaszki o szczerym uśmiechu. Po katastrofalnym „Dark Fate” można było zacząć domniemywać (osobiście nie miałbym nic przeciwko), iż ikoniczny, post apokaliptyczny świat wojny ludzi z maszynami już na zawsze zawierać się będzie we wspomnianych produkcjach Camerona.
"Obok Siebie" – Paweł Lisek w balladzie o miłości na zakończenie wakacji - Muzyczne Style
26 sierpnia odbyła się premiera kolejnego singla Pawła Liska pt. „Obok Siebie”. Piosenka jest idealnym wspomnieniem wakacyjnej miłości (i nie tylko) i świetnie wpisuje się na zakończenie lata. Autorami tego projektu są po raz kolejny Bartosz Hoppe i Piotr Klimek. A owa miłość to taka, którą chcemy poczuć i zobaczyć. Tekst nie jest ukierunkowany tylko na relacje damsko-męska. Mogą być one również partnerskie, braterskie czy rodzicielskie. Każdy słuchacz ma dużą przestrzeń na swoją interpretację. Bo to ballada, która rozbudzi wiele emocji w każdym z Nas.
Artykuły z tej samej kategorii
"1670" – To jest mój chłop, mój serial i mój rok! - Seriale
Takiego serialu jeszcze nie było! W Polsce rzecz jasna. No bo wiecie – mieszanka to iście wybuchowa. Kostiumowe danie główne z satyrycznym mięchem, szczyptą ostrej przyprawy i żyd… żytem. A w tym kotle chłopów szlachcice gotują i tą chochlą w lewo i prawo, pod nosem wąsy poprawiając i się szczerze uśmiechając. Bo „1670” to czas, gdy Rzeczpospolita była terytorialną potęgą, a panowie na włościach musieli bardzo ciężko nie pracować, by godnie żyć.
"Peaky Blinders: Sezon 5" – Tommy Shelby: żywioł silniejszy niż faszyzm - Seriale
Według zapewnień Stevena Knighta, twórcy serialu pt. „Peaky Blinders”, opowieści o pewnej – faktycznie żyjącej i działającej w latach 20. XX wieku, rodzinie z Birmingham; jego piąty, mający niedawno premierę, sezon ma być tym najlepszym. I czy tak jest? Nie. Ale jako kibic gangsterskiej drużyny Thomasa Shelby’ego, jestem na tyle usatysfakcjonowany tym, co dostałem, że postawię go na równi z pierwszym, drugim i czwartym.
Dexter Morgan – seryjny morderca, którego podziwiamy! - Seriale
Przeczytaliście tytuł i zastanawiacie się zapewne jak to możliwe, by kibicować komuś, kto z zimną krwią zabija innych? Wystarczy zrozumieć i poznać fenomen amerykańskiego serialu, który obiegł cały świat. Oryginalność, ciekawy scenariusz, nagłe zwroty akcji i On – Dexter!
"The Frankenstein Chronicles" - "Czerwonogardły gil, zamknięty. W klatce, wściekłością niebios sięga" - Seriale
Serial „The Frankenstein Chronicles”, który zbierał dobre recenzje od czasu pojawienia się na antenie brytyjskiej telewizji (ITV Encore) w 2015 roku, dał się poznać kilka miesięcy temu szerszej publiczności za sprawą (jakżeby inaczej) dystrybucji poprzez platformę Netflix. Czy odświeżona i reklamowana twarzą Seana Beana historia o rzuceniu wyzwania Bogu, mając za oręż nieugiętą wiarę w naukę, jest rzeczywiście tak dobra jak na Wyspach się uważa?
"Terminator Zero" – Struny wydają metaliczne dźwięki - Seriale
Nie ma co owijać w bawełnę, franczyza „terminatorska” znajduje się obecnie w bardzo dziwnym miejscu. Oczywiście każdy fan serii poważnie traktuje obecność jedynie dwóch pierwszych filmowych części na popkulturowym poletku (może dorzuciłby jeszcze ciekawą propozycję gamingową od studia Teyon), wszak nie można przejść do porządku dziennego bez napomknięcia o kolejnych, mniej lub bardziej udanych, sequelach/prequelach/rebootach, które stopniowo wygaszały czerwony błysk soczewki z metalowej czaszki o szczerym uśmiechu. Po katastrofalnym „Dark Fate” można było zacząć domniemywać (osobiście nie miałbym nic przeciwko), iż ikoniczny, post apokaliptyczny świat wojny ludzi z maszynami już na zawsze zawierać się będzie we wspomnianych produkcjach Camerona.
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.890