3 788
4 036 min.
Recenzje filmów
bartoszkeprowski (3368 pkt)
2407 dni temu
2018-04-22 12:18:31
Warto wspomnieć też o High Five. Zebrana przez Stevena Spielberga ekipa nastolatków z pewnością zasługuje na uwagę, mimo iż tonie w morzu efektów specjalnych, a co za tym idzie, spektakularnie widowiskowych sekwencjach akcji. Trzeba przyznać, że scenarzyści naprawdę się postarali. Dzięki ich rzetelnej pracy otrzymaliśmy bohaterów z krwi i kości, którzy, o dziwo, są równie interesujący w wirtualnej rzeczywistości, jak i w realu. Co więcej, awatary poszczególnych członków doskonale ich opisują, być może nie widać tego na pierwszy rzut oka, ale jeśli spojrzeć na nich nieco głębiej, to można dostrzec, iż growi bohaterowie są ucieleśnieniem cech swoich posiadaczy. Tyczy się to charakteru, a nawet w pewnych względach aparycji. Trzeba przyznać, że sprytnym zagraniem twórców było przedstawienie widzom jedynie głównego bohatera opowieści – Wade’a Owena Wattsa aka Parzivala (dobry w tej roli Tye Sheridan) – w obu wersjach, który pełni też w odpowiednich momentach funkcję narratora opowieści. Pozostałych członków High Five widzowie poznają początkowo tylko z wirtualnej rzeczywistości. Zagadkę dotyczącą ich prawdziwej tożsamości scenarzyści ujawniają dopiero w drugiej połowie produkcji, uzyskując tym samym murowany efekt zaskoczenia. Genialna sprawa, twórcy bowiem zmuszają nas do ruszenia wyobraźnią i samodzielnego wykreowania wizerunku towarzyszy Wade’a. Wracając jednak do protagonistów widowiska… są oni charyzmatyczni oraz zwyczajnie interesujący. Łatwo się z nimi zżyć, ponieważ kierują nimi znane nam uczucia i emocje. Temu też z uwagą śledzimy ich losy i kibicujemy w drodze po zwycięstwo nad ekipą szóstek dowodzoną przez korporację IOI.
Kadr z filmu "Player One" (źródło: materiały prasowe)
Przesłanie filmu może i jest banalne, lecz ubrane w odpowiednie słowa oraz otoczkę nabiera głębszego znaczenia. Widzimy, jak ludzie powolutku zatracają się w wirtualnej rzeczywistości. Zamiast pracować na dom i realizować swoje marzenia w świecie realnym, wolą przepuszczać kasę na nowe ulepszenia postaci lub uzbrojenia w grze. Ten obraz społeczeństwa można dostrzec już teraz, to wcale nie taka daleka i odrealniona przyszłość, jak mogłoby się wydawać. Przestępstwa, związki, praca – wszystko dzieje się w sieci. Tak w zasadzie może odnieść wrażenie, że ludzie są niewolnikami Oasis, jak wspomina sam James Donovan Halliday (świetny Mark Rylance), stworzył on grę, a nie drugi świat. Jego celem była zabawa, tymczasem wymknęła się ona spod kontroli i przeobraziła się w alternatywną rzeczywistość. Twórcy filmu na przykładzie głównego bohatera i podziwianego przez niego geniusza chcą nam powiedzieć, że życie realne, nieważne jak podłe by było, zawsze będzie lepsze niż wirtualna iluzja. Wspinanie się na Mount Everest z Batmanem nie zastąpi Ci prawdziwego przyjaciela i wspólnie spędzonego z nim czasu. Wirtualny seks i pieszczoty nigdy nie oddadzą emocji towarzyszących tym doświadczeniom w realu. Także w grze nie poczujesz smaku jedzenia… To bardzo interesująca refleksja. Warto też dodać, że popkultura według twórców ma stanowić dla nas formę aktywnej rozrywki. Kolejną okazję do nawiązywania prawdziwych relacji i spędzania wolnego czasu, nie zaś zastępować kontakty z ludźmi lub być formą ucieczki od społeczeństwa. To też ważne odnotowania!
Jednakże sądzę, że „Player One” nie jest odpowiednim filmem dla każdego. Co z tego, iż traktuje o dobrze znanych nam czasach i jego cechach charakterystycznych. Aby w pełni zrozumieć i docenić widowisko Spielberga trzeba po prostu kochać popkulturę, traktować ją jak swoją pasję, oddychać nią, zwyczajnie żyć. Podobnie jak filmowy geniusz James Donovan Halliday, musicie lubić kinematografię, muzykę, komiksy, literaturę, a najbardziej gry wideo. Tylko wtedy wyciągniecie maksimum przyjemności z seansu i wyjdziecie z kina podekscytowani, zaspokojeni, a także olśnieni tym, co przed chwilą zobaczyliście. Dla mnie „Player On” to arcydzieło naszych czasów, będące również symbolem współczesnej popkultury i w pewnym sensie jej prostą analizą. Oczywiście obraz Spielberga nie jest dla tych, co tylko chcą pokazać, jacy to fajni z nich goście, bo interesują się otaczającym ich światem (czyt. kulturą masową) i bieżącymi trendami w rozrywce – nie tędy droga. Ci kinomani wymęczą się na projekcji straszliwie. Pamiętajcie więc, w Oasis, jak i „Player One” chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę, nie górnolotne przemyślenia czy odkrycie niezbadanych dotąd tajemnic. Owszem film sięga po analizę współczesnej popkultury, widać tutaj pewną refleksję i krytykę, lecz to ciągle jedynie imponujący blockbuster stawiający na przednią rozrywkę.
Ocena: 9,5/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Warto przesłuchać znakomity soundtrack:
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Player One" – Take my hand, let’s play a game!
Więcej artykułów od autora bartoszkeprowski
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.335