O nasChronologiaArtykułyWspółautorzyPocztaZałóż bloga
 -

"Upadek Gondolinu" – Morgoth nie śpi! - Recenzje książek

Dawno temu, lata 90. XX wieku. Pamiętny to był dzień, kiedy zaczął podróżować po Śródziemiu. Wypożyczona z biblioteki saga „Władca Pierścieni” wciągnęła nastoletniego Przemka niczym wir wodny wytworzony przez samego Ulma. Później nadeszły filmy, które jeszcze bardziej sprawiły, że pokochał ten świat. Dziś, choć minęło wiele wiosen, nadal „widzi” unoszącego się ducha Tolkiena. Ale coś sprawiło, że ta miłość została nieco wypaczona – bo oto zapowiedź najdroższego serialu o tytule „Pierścienie Władzy” okazała się dość pastelowa, zbyt… efekciarka, za mało mroczna i odbiegająca od wizji tegoż książkowego uniwersum. Cóż, jak będzie finalnie, czas pokaże, jednak zanim to się stanie, najpierw musiał jakoś „osłodzić” sobie miesiące oczekiwań. Wybór padł na pewną Zaginioną opowieść, „Upadkiem Gondolinu” zwaną. Opowiadaj zatem Przemku, czy to dzieło godne uwagi?

Wstęp
Treść artykułu
Galeria zdjęć
Opinie
Polecane artykuły
aragorn136 (21252 pkt)Strona WWW Autora
Ilość odwiedzin:
1 039
Czas czytania:
1 153 min.
Autor:
aragorn136 (21252 pkt)
Dodano:
792 dni temu

Data dodania:
2022-02-21 15:55:34

I tak i nie. Już na wstępie mogę Wam to zdradzić. Odpowiedź moja niejednoznaczna, bo i owa książka przeredagowana przez Christophera Tolkiena jakby poniżej oczekiwań. Czyta się ją ciężko. Jest jak przeprawa przez gęste zarośla. Należy kroczyć ostrożnie. Mieć oczy wkoło głowy. Jeden fałszywy krok, a czytelnik ugrzęźnie tam na długie miesiące. Z jednej strony to niby dobrze, szczególnie, jak nazywa siebie prawdziwym miłośnikiem fauny, flory i historii Śródziemia. Z drugiej, w przypadku osób, dla których nawet ukończenie przygód „Hobbita” było ponad siły, towarzyszenie głównemu bohaterowi, chociażby przez dzień, będzie męką.

 

Okładka (źródło: www.proszynski.pl)

 

Upadek Gondolinu” ma wspaniałą okładkę w twardej oprawie. Wielka czcionka z imieniem i nazwiskiem autora prekursora i mistrza gatunku fantasy – J.R.R Tolkien przyciąga wzrok. Równie mocną zachętą są piękne, budujące odpowiedni klimat ilustracje Alana Lee. Tak, tego samego artysty, którego prace posłużyły Peterowi Jacksonowi do realizacji widowiskowej, nagradzanej i lubianej trylogii. A jednak coś tu nie pozwala całkiem pochłonąć owej opowieści, liczącej zaledwie 280 stron i siedzieć później z otwartymi z wrażenia ustami. Bo musicie wiedzieć moi mili (dla których Gondolin to dziewiczy ląd), że ta, wydana w 2019 roku przez wydawnictwo Prószyński i S-ka, księga to żadna typowa powieść fantasy. Owszem, jej środek z klasyczną konstrukcją, faktycznie budzi zainteresowanie. Wszak czuć wtedy „pachnące” pióro Tolkiena Ojca. Ale zanim dotrzemy w to miejsce, musimy przeczytać, dłużący się prolog Tolkiena Syna. A gdy wreszcie dowiemy się, jak żyjący w zamierzchłych czasach w północnym Kraju Cieni, Dor-Lominem zwanym, samotnik, myśliwy ze szlachetnego rodu Hurina, zawędrował z elfem o imieniu Voronwë do ukrytego królestwa, przygoda okaże się krótka. Później ważniejsze będą inne sprawy – opisy powstawania i ewolucji owej książki w różnych wersjach (od najwcześniejszego tekstu do ostatecznego). Dowiemy się, że J.R.R. Tolkien pisał ją z przerwami, zaczynając już w trakcie rekonwalescencji po bitwie nad Sommą. I szczerze? Można się w tym pogubić. Nie pomagają spisy imion i nazw ani dodatkowe noty czy drzewa genealogiczne. Nie pomagają też wspomniane ilustracje, jakże baśniowe, mroczne i wpływające na wyobraźnię. Czy zatem trzeba skazać „Upadek Gondolinu” na potępienie? Oj nie!

 

Bo Ja widzę tu wyraźną zaletę. Mianowicie miłość syna do ojca. I choć filolog, i także wykładowca akademicki – Christopher Tolkien nigdy nie dorównał autorowi „Władcy Pierścieni”, to przez wszystkie strony tej książki, podobnie jak w przypadku zredagowanego wcześniej Silmarillionu”, tli się pasja i wielki szacunek dla dorobku Johna Ronalda. Christopher w chwili zajmowania się recenzowaną przeze mnie literacką pozycją, był już panem w sędziwym wieku – tym bardziej należy docenić jego ogromny nakład pracy. Jako strażnik spuścizny mistrza, doprowadził do publikacji książki, która na ten moment czekała ponad 100 lat! Chwała Ci Synu Tolkiena za sprawowanie pieczy nad pozostawionymi rękopisami Twego ojca. Właściwie „Upadek Tolkiena” można określić takim poskładanym z zagubionych notatek oraz notatników, rękopisem – niemalże odnalezionym Świętym Graalem, Białym Krukiem literatury fantasy.

 

Lecz zachwycić się nim w pełni trudno, bo nie da się złapać więzi z Tuorem. Umykają z głowy imiona elfów, mylą się poszczególne nazewnictwa ludów Śródziemia. Starałem się skupić, aby wszystko zapamiętać i ogarnąć. W przeczytanym „Silmarillionie” również musiałem to zrobić, ale tamten zbiór opowieści traktujących o Dawnych Dniach, czyli o Pierwszej Erze Świata, był bardziej emocjonujący. Górnolotne dialogi i podniosły charakter nie przeszkadzały, bo działała magia. Jednak „Silmarillion” to niemalże biblia krasnoludów, elfów i ludzi. W „Upadku Gondolinu” tej magii jakby mniej. Dlatego owa publikacja przeznaczona jest przede wszystkim dla wymagających czytelników, których nie przerażają głębokie analizy porównawcze i bogaty materiał faktograficzny. Na szczęście nie brakuje tutaj scen iście fascynujących. Gdy Ulmo – Władca Wód wyłania się z miotanego sztormem oceanu, a następnie ukazuje się odważnemu, acz przestraszonemu Tuorowi, aby ten udał się z misją do Tajemnego Miejsca (skąd dla obcych nie ma drogi powrotnej), moje serce bije mocno. Bolą mnie nogi, kiedy bohaterowie docierają wreszcie do Miasta Siedmiu Imion, gdzie mogą znaleźć nadzieję wszyscy ci, którzy toczą wojnę z Melkiem. Sam opis Godolinu także zapiera dech w piersi. Jest i nietypowy wątek miłosny, i motyw zdrady. Pojawi się nawet smagły elf (zatem twórcy serialu pt. „Pierścienie Władzy” nie odlatują aż tak bardzo w rejony politycznej poprawności). Dość ciekawie przedstawione jeszcze takie kwestie, jak zdobywanie przez człowieka szacunku Gondolindrimów oraz kultura tych elfów. Dlaczego ukryli swoje królestwo również przed dobrymi istotami?

 

Armia Morgotha (źródło: www.quora.com)

 

Morgoth (Melkor, Melk) nie śpi! Siedzi na potężnym tronie w fortecy Angband, skąd knuje, obmyśla niecne plany i rozsyła odziały orków. To Demon groźniejszy od Saurona, który zbuntował się przeciwko najwyższemu z Valarów – Manwëmu i rozbił latarnie ustawione dla oświetlenia świata. Nienawidzi on Turgona – która Gondolinu i boi się go tak bardzo, że za wszelką cenę pragnie odnaleźć drogę do Kamiennego Miasta. Cel: wybić mieszkańców do nogi; zniszczyć piękne budowle; sprawić, aby nikt nie pamiętał o tym cudownym miejscu. Inni bogowie nie chcą się mieszać, jedynie Ulmo (świetnie zaprezentowany na obrazku) jest troskliwy. Zaiste powiadam Wam – kiedy armia złożona z orków, smoków i Balrogów zaczyna oblegać Gondolin, a Tuor wraz z kompanami rusza do boju, Wy także możecie poczuć się jak wojownicy odpierający niszczycielski atak. Ten punkt kulminacyjny zostaje w pamięci. Nie jest oczywiście tajemnicą, co zresztą sugeruje sam tytuł książki, że z baśniowego królestwa zosta tylko zgliszcza. Kiedy uciekinierzy obserwują z daleka płomienie i „śmierć”, niedostępnego do tej pory, grodu, jest mi autentycznie smutno, a w sercu gości groza (tym bardziej że w naszym realnym świecie, dość blisko, groźba wojny i starcia potęgi z wolnym ludem wisi też w powietrzu).

 

Upadek Gondolinu” to „pierwsza prawdziwa opowieść” rozgrywającą się w Śródziemiu. Nie zachwyca jak „Władca Pierścieni”. Nie daje nadziei. Nie ma lekkiego, przygodowego klimatu. Przytłacza słownictwem. Ale warto, mimo to sprawdzić, co działo się tysiące lat przed pokonaniem Saurona w tym konkretnym miejscu na mapie.

 

Ocena: 6/10

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję

Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:




Galeria zdjęć - "Upadek Gondolinu" – Morgoth nie śpi!

Temat / Nick / URL:

Treść komentarza:

Więcej artykułów od autora aragorn136

 -

Odwiedzin: 176

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 1

"Civil War" – Dziewczynka z aparatem - Recenzje filmów

Długo zastanawiałem się nad tym, jak zatytułować recenzję najnowszego i podobno ostatniego filmu Alexa Garlanda (choć nie wierzę, że całkiem zrezygnuje z pisania scenariuszy). Tutaj pasują dziesiątki krótszych i dłuższych określeń, haseł, ostrzeżeń… No bo wiecie – „Civil War” to zarówno kino wojenne, przedstawiciel kina drogi, jak i opowieść inicjacyjna oraz niepokojąca dystopia. A zatem: „Apokalipsa teraz, zdjęcia na wieki”, „Wyprawa do jądra ciemności”, „Dziennikarze w ogniu”, „STOP WAR”… Ale ja podczas seansu czułem, że główną bohaterką jest młodziutka Jessie Cullen, a nie dojrzała Lee Smith. To za nią podążamy, to jej kibicujemy, to o nią się martwimy. „Dziewczynka z aparatem” wydaje się w tym kontekście idealne. Jednak czy sam film jest idealny?

Ukradłaś "Dziennik Śmierci", witaj w moim koszmarze! - Recenzje książek

Z polecenia koleżanki przeczytałem thriller autorstwa Chrisa Cartera (nie tego od „X Files”). Zachwalała, że ów pisarz ma pióro na tyle sprawne i klimat potrafi wykreować taki, że ciary na plecach murowane. Faktycznie – „Dziennik Śmierci” nie tylko samym tytułem budzi ciekawość i strach. To książka, którą wertuje się szybko, a w głowie zostaje masa szczegółów. Czy jednak jest to dzieło tej klasy, co „Milczenie owiec” Thomasa Harrisa?

"Problem trzech ciał" – Twarde Saj, miękkie faj, średnie wow - Seriale

Co to jest? Krótkie, ale długie. Zbite, choć rozciągliwe. Obce i prawdziwe. Fascynujące, lecz usypiające. Odpowiedź kryje się w jednym tytule. To „Problem trzech ciał”. Tak można podsumować ów serial na podstawie powieściowego bestselleru, cyklu „Wspomnienia o przeszłości Ziemi”. I w tym miejscu można by już przestać pisać, ale produkcja jest na tyle ciekawa, mimo stosu wad, że warto kontynuować tenże wykład…

"Silos" – Pogrzebani, ale żywi. Bez słońca, ale ze światłem w sercu - Recenzje książek

„Gdy Holston wspinał się ku swojej śmierci, dzieci bawiły się w najlepsze”. Wystarczy to pierwsze zdanie, aby uderzył w czytelnika potężny kontrast. Bo w „Silosie”, jak to w powieści dystopijnej, utrzymanej w klimacie postapo, nowa rzeczywistość ponura jest, choć ludzie starają się wieść „normalne” życie. Pod warunkiem, że będą przestrzegać ustalonych setki lat wcześniej nakazów i zakazów. W innym przypadku zostaną wysłani na zewnątrz, pod karą „czyszczenia”. Taki porządek rzeczy jednak nie może trwać wiecznie… Bunt wisi w powietrzu jak gęste toksyny, a kłamstwo musi wyjść z mroku. Czy jednak projektant tej przyszłości – Hugh Howey, potrafi na tyle przykuć naszą uwagę, abyśmy zechcieli odkrywać prawdy ukryte w zakamarkach podziemi?

 -

Odwiedzin: 251

Autor: aragorn136Recenzje płyt

Komentarze: 1

Vito Bambino i jego "Pracownia" – Boli boli mnie… dusza, ale w rytm tej muzy się ruszam - Recenzje płyt

Za chwilę minie rok od premiery „Pracowni”, czyli drugiego longplaya od Vita Bambino. Ten fakt plus ostatni wpis artysty po tym, jak pobił rekord nominacji na 30. Fryderykach, a nie otrzymał żadnej z ośmiu statuetek, stał się motorem napędowym do napisania tej recenzji. Co jednak zaskakujące, motywacją było też moje… pierwsze spotkanie z twórczością pana Bambino (szczególnie z jego występem w trakcie Gali Muzyki Rozrywkowej i Jazzu). I już, bez owijania w bawełnę, mogę rzec: „Pracownia” jest jedną z najlepszych płyt, jakie słyszałem w przeciągu ostatniej dekady.

Polecamy podobne artykuły

 -

Odwiedzin: 12251

Autor: aragorn136Recenzje książek

Komentarze: 1

"Saga Pieśni Lodu i Ognia" mrozi i ogrzewa nasze serca - Recenzje książek

Winter is coming - znamienny i przyprawiający o dreszcze zwrot zna już miliony fanów na całym świecie. Fenomen sagi G.R.R Martina i zrealizowanego na jej podstawie serialu dorównuje "Władcy Pierścieni". Co takiego mają w sobie te książki, że zostały okrzyknięte jednymi z najlepszych powieści fantasy w historii literatury?

 -

Odwiedzin: 1297

Autor: aragorn136Artykuły o filmach

Komentarze: 2

20-lecie "Drużyny Pierścienia" – rewolucyjne fantasy - Artykuły o filmach

Z czym może kojarzyć się zima oraz grudzień? Jedni odpowiedzą, że ze śniegiem. Jeszcze inni, że z prezentami? Jednak znajdą się także osoby, które stwierdzą, że dla nich owa pora roku to czas, w którym z mgły i mroku wychodzą strachy. W „Grze o tron” padało nawet sformułowanie: „nadchodzi zima”. Skoro już przywołałem tytuł słynnego serialu fantasy, to dodam, z czym mi się kojarzy mroźny miesiąc. Otóż, moi drodzy przyjaciele z seansem pierwszej części „Władcy Pierścieni”. Horror? Nie. Było to przeżycie tak piękne, magiczne i tak intensywne, że zapamiętam je do końca życia. Aż trudno uwierzyć, że od tamtych chwil minęło 20 lat!

"Władca pierścieni: Wojna na Północy" – Wiatr z północy wieje... zmarnowanym potencjałem - Recenzje gier

O trylogii „Władca pierścieni” Petera Jacksona można powiedzieć wiele – wiele dobrego bądź wiele złego. Nie ulega jednak wątpliwości, że na nowo wzbudziła ona zainteresowanie Śródziemiem, sprawiając, że już na stałe znalazło ono swoje miejsce popkulturze. Chociaż produkcja filmów i ich bezpośrednich egranizacji skończyła się dobrych kilka lat temu, uniwersum Tolkiena jest na tyle rozległe i rozmaite, że materiału wystarczy jeszcze na wiele gier.

 -

Odwiedzin: 6826

Autor: pjArtykuły o filmach

Komentarze: 1

Królestwa, które nigdy nie upadną! - Artykuły o filmach

Siedząc w wiejskiej tawernie Pod kulawym psem, położonej na rozstaju dróg, sącząc piwo z wielkiego kufla i wsłuchując się w otaczający mnie gwar oraz ożywione dyskusje rolników na temat upraw zbóż, postanowiłem opowiedzieć Wam, moi drodzy maniacy kina, o czymś dużo bardziej interesującym od rosnących na polach kłosów żyta. O gatunku fantasy.

"Wiedźmin. Sezon burz" – Powrót Białego Wilka - Recenzje książek

Początek listopada to czas godny zapamiętania. Niechaj kronikarze zapiszą datę 11.06.2013 w swoich zakurzonych i magicznych księgach. Najsłynniejszy Wiedźmin – Geralt z Rivii powraca, by raz jeszcze zabijać potwory maści wszelkiej i wymierzać sprawiedliwość tam gdzie jej brak.

Teraz czytane artykuły

"Upadek Gondolinu" – Morgoth nie śpi! - Recenzje książek

Dawno temu, lata 90. XX wieku. Pamiętny to był dzień, kiedy zaczął podróżować po Śródziemiu. Wypożyczona z biblioteki saga „Władca Pierścieni” wciągnęła nastoletniego Przemka niczym wir wodny wytworzony przez samego Ulma. Później nadeszły filmy, które jeszcze bardziej sprawiły, że pokochał ten świat. Dziś, choć minęło wiele wiosen, nadal „widzi” unoszącego się ducha Tolkiena. Ale coś sprawiło, że ta miłość została nieco wypaczona – bo oto zapowiedź najdroższego serialu o tytule „Pierścienie Władzy” okazała się dość pastelowa, zbyt… efekciarka, za mało mroczna i odbiegająca od wizji tegoż książkowego uniwersum. Cóż, jak będzie finalnie, czas pokaże, jednak zanim to się stanie, najpierw musiał jakoś „osłodzić” sobie miesiące oczekiwań. Wybór padł na pewną Zaginioną opowieść, „Upadkiem Gondolinu” zwaną. Opowiadaj zatem Przemku, czy to dzieło godne uwagi?

Tajemnica Machu Picchu - Niewiarygodne, niewyjaśnione

Machu Picchu od lipca 2007 roku zalicza się do nowych siedmiu cudów świata. Położone w peruwiańskich Andach miasto Inków, pomimo przeprowadzanych tam badań naukowych, wciąż kryje w sobie mnóstwo niewyjaśnionych tajemnic.

 -

Odwiedzin: 450

Autor: ZosiaPrzepisy

Maślane ciasteczka – dla podniebienia bajeczka! - Przepisy

W kategorii Przepisy miłośnicy słodkości odnaleźli przeróżne wypieki, ale równie sporym zainteresowaniem cieszyły się ciastka. Były to ciastka francuskie z jabłuszkami, popękane czekoladowe czy muffinki. Teraz, do tego pysznego grona dołącza kolejne wspomnienie z dzieciństwa. Mowa o tradycyjnych, kruchych ciasteczkach maślanych z marmoladą albo dżemem, przypominających z wyglądu kwiatki. Wystarczą dwa gryzy, aby zjeść jedno z nich. Szybko więc znikną z talerza, ale smak będzie odczuwalny jeszcze długo!

Zapraszają rodzinnie na "Jesienną Herbatę" w klimacie blues! - Muzyczne Style

„Ktoś napisał tekst, ktoś wziął gitarę i powstały piosenki. Albo odwrotnie…”. Proste, prawda? Ale skuteczne! Bo tak oto narodził się pewien projekt/zespół LavenderSound. Już sama nazwa koi zmysły, a co dopiero muzyka! Połowa września 2023 roku była bardzo gorąca, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby już napić się „Jesiennej Herbaty”. To lekko bluesowa piosenka, w której swoim głosem czaruje i leczy chandrę młoda Zuzanna!

 -

Odwiedzin: 4970

Autor: adminFestiwale muzyczne

Komentarze: 1

Eurowizja Junior 2018: Wygrywa Roksana Węgiel i jej piosenka pt. "Anyone I Want To Be"! - Festiwale muzyczne

25 listopada 2018 roku to ważna data w historii polskiej muzyki. Roksana Węgiel – 13-letnia reprezentantka naszego kraju zwyciężyła wtedy 16. edycję Konkursu Piosenki Eurowizji dla Dzieci w Mińsku! Jej piosenka „Anyone I Want To Be” zaśpiewana po polski i angielsku spodobała się jury i jeszcze bardziej widzom, którzy przyznali jej 215 punktów. Zgodnie z przysłowiem ostatni będą pierwszymi, występująca z 20 numerem startowym Roksana zdeklasowała konkurencję. Utwór wpadł w ucho, a sama prezentacja na scenie przyciągała wzrok. Młoda piosenkarka pojawiła się w białej sukni, nie zabrakło też efektownych szarf i barwnych wizualizacji. Towarzyszyły jej trzy tancerki i dwie chórzystki. Do tej pory najlepszym wynikiem Polski w takim konkursie było 8. miejsce Alicji Regi w 2017 roku. Zobaczymy jak dalej potoczy się kariera Roksany, która ma za sobą również wygraną w pierwszej polskiej edycji „The Voice Kids”.

Nowości

Camera Action: Młodzieżowa grupa inspiruje Włocławek - Ludzie kina

W Liceum im. Ziemi Kujawskiej we Włocławku działa grupa projektowa o nazwie "Camera Action", która choć nie tworzy własnych filmów, to z pasją i zaangażowaniem edukuje społeczność na temat kinematografii. Ich głównym celem jest nie tylko rozpowszechnianie wiedzy o świecie filmu, ale także inspiracja innych do zgłębienia tej fascynującej dziedziny.

 -

Odwiedzin: 180

Autor: pjIntrygujące

Synteza, czyli Internetowe Radio prowadzone przez… AI! - Intrygujące

Uwaga! Uwaga! Drodzy czytelnicy, a raczej słuchacze. Właśnie wystartowało w Polsce nowe radio. Rozgłośnia ta jest jednak nietypowa. Nie chodzi o transmisję na żywo – taka opcja to żadna rewelacja. Radio Synteza różni się natomiast puszczanymi kawałkami oraz komentatorami/prezenterami. Całość to bowiem wytwór Sztucznej Inteligencji! Ciekawy eksperyment, ale i pewna obawa, że przyszłość dla prawdziwych piosenek, lektorów, spikerów nie brzmi za wesoło.

Małgorzata Beczek: "Gdybym tylko wiedziała, jakie to fajne uczucie w końcu się na kogoś porządnie wku*wić" - Muzyczne Style

Do sieci trafił nowy singiel Małgorzaty Beczek, czerwonowłosej wokalistki i songwriterki, która po elektronicznym „Za daleko” idzie w kierunku popowo-gitarowych brzmień. „Karma” jest drugim singlem promującym nowy album artystki, którego premiera zaplanowana jest na drugą połowę 2024 roku. To bardzo osobista piosenka, dzięki której może nareszcie wyrzucić z siebie negatywne emocje!

 -

Odwiedzin: 151

Autor: adminKultura

Patronujemy I Wojewódzkiemu Konkursowi Plastyczno-Multimedialnemu w ramach projektu "HEJTLine"! - Kultura

Z przyjemnością informujemy, że jako patron medialny projektu społecznego „HEJTLine”, wsparliśmy jego fundamentalną część. To I Wojewódzki Konkurs Plastyczno-Multimedialny o nazwie „Cisza Nienawiści Nigdy hejt! Zawsze heart!”. Jakże ważna tematyka w dzisiejszych czasach!

"Ellie", czyli różne odcienie miłości w barwnym teledysku stworzonym przez AI! - Muzyczne Style

A gdyby tak wykorzystać sztuczną inteligencję do zrealizowania clipu, który będzie „pachniał” szczerą, intymną relacją zakochanej pary? Takie pytanie zadał sobie zapewne Tadeusz Seibert – finalista 10. edycji programu „The Voice of Poland”. Twierdząca odpowiedź z czasem zamieniła się w gotowy projekt. I pięknie, bo „Ellie” dzięki AI jeszcze bardziej wybrzmiewa jako słodko-gorzka piosenka o skrajnych emocjach towarzyszących związkom, wpadając nie tylko w ucho, ale i w oko.

 -

Odwiedzin: 176

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 1

"Civil War" – Dziewczynka z aparatem - Recenzje filmów

Długo zastanawiałem się nad tym, jak zatytułować recenzję najnowszego i podobno ostatniego filmu Alexa Garlanda (choć nie wierzę, że całkiem zrezygnuje z pisania scenariuszy). Tutaj pasują dziesiątki krótszych i dłuższych określeń, haseł, ostrzeżeń… No bo wiecie – „Civil War” to zarówno kino wojenne, przedstawiciel kina drogi, jak i opowieść inicjacyjna oraz niepokojąca dystopia. A zatem: „Apokalipsa teraz, zdjęcia na wieki”, „Wyprawa do jądra ciemności”, „Dziennikarze w ogniu”, „STOP WAR”… Ale ja podczas seansu czułem, że główną bohaterką jest młodziutka Jessie Cullen, a nie dojrzała Lee Smith. To za nią podążamy, to jej kibicujemy, to o nią się martwimy. „Dziewczynka z aparatem” wydaje się w tym kontekście idealne. Jednak czy sam film jest idealny?

Artykuły z tej samej kategorii

 -

Odwiedzin: 291

Autor: aragorn136Recenzje książek

Komentarze: 3

"Dziki Kamieńczyk" – To nie jest moje pueblo! - Recenzje książek

Wyobraźcie sobie świat, w którym nie ma przestępstw, podziału na biednych i bogatych. Gdzie nikt nie chodzi smutny i jeździ elektrykami. Nikt nie pije alkoholu i nie uzależnia się od papierosów. Pisarz Marek Czestkowski przedstawia właśnie tego rodzaju „odgrodzone” miejsce w… Polsce. Ale już sam tytuł jego powieści: „Dziki Kamieńczyk” sugeruje, że ta utopijna wioska zachwieje się w posadach, przeobrażając się w strefę dla prawdziwych desperados. Czego świadkiem będzie, zahibernowany przez 100 lat, główny bohater. To znany niegdyś strażnik pogranicza wyznający jedną zasadę: w ściganiu złoli wszystkie chwyty dozwolone. Czytelnik jest jak ten Habanero. Popiera go i zderza się z idyllą, która wcale taka słodka nie jest. Oj nie!

 -

Odwiedzin: 654

Autor: aragorn136Recenzje książek

Komentarze: 3

"Droga Królów" – Niech Cię Burza Sanderson! - Recenzje książek

W pierwszym tygodniu od premiery znalazła się na 7. miejscu listy bestsellerów The New York Times. Zdobyła nagrodę Davida Gemmella Legend Award dla najlepszej powieści fantasy. Każdy fan gatunku musi ją znać i przeczytać od deski do deski – jak pewna Polka, która to uczyniła w dwa dni (!). Po takich rekomendacjach oraz informacjach decyzja o pójściu „Drogą Królów” jest oczywista. I co z tego, że na rynku wydawniczym jest wiele nowości – lepiej zmierzyć się z dawniejszą, 1000-stronicową, wychwalaną powieścią Brandona Sandersona. I niestety… Oj ciężka to była lektura… Ani ona wybitna, ani wciągającą swoją intrygą. Rzekłem to na wstępie Ja – Przemek „Aragorn” Jankowski, który w różnych królestwach już bywał.

 -

Odwiedzin: 823

Autor: aragorn136Recenzje książek

Komentarze: 3

"Rebecca Thompson. Król Upiorów" – Młodzi wybrańcy kontra potężne zło! - Recenzje książek

Kiedy ujrzałem to oblicze siedzącej na tronie potężnej, ponurej, przesiąkniętej nikczemnością postaci, to nie było innego wyjścia jak… brać nogi za pas. Nie. Nie tym razem. Czas się z nią zmierzyć, a dokładniej z debiutancką, młodzieżową opowieścią urban fantasy wymyśloną przez R. K. Jaworowskiego – inżyniera informatyka. Tym bardziej, że to zupełna nowość na rynku wydawniczym, stworzona w gatunku „Filmowy styl książkowy” („Movie Book”), w której swoje „palce” maczała... Sztuczna Inteligencja.

"Kroniki Conectora: Geneza" – O Wielki Demonie! - Recenzje książek

Jego prawdziwe imię i nazwisko oraz data urodzenia? Ściśle tajne. Ważne, że jest znany wśród niektórych jako Conector – nieustraszony podróżnik z Linii 49, który od niemal 400 lat odkrywa tajemnice wszechświata. Przybiera formę astralną, stając się bezpośrednim świadkiem wydarzeń w północno-zachodniej gałęzi swojego multiwersum. Ale wreszcie musi nieco odpocząć. Otwiera zatem dziennik, aby spisać wszystkie momenty większe niż życie, większe niż potęga gór… A ja to czytam i otwieram szeroko oczy! To żadna kosmiczna nuda, mimo że taki tytuł ma pierwszy rozdział. Jednak, aby przyswoić owe wizje, należy zawiesić niewiarę wysoko. Tylko wtedy przebrnie się przez prehistoryczne, gorące afrykańskie stepy; zimne pustkowia Antarktydy oraz przez inne metafizyczne miejsca, opisane w „Kronikach Conectora”.

"Deman" – Polski superbohater w kolorach szarości - Recenzje książek

Co ten Artur Urbanowicz ze mną zrobił! Łapanie się za głowę; rzucanie cichych, a czasem głośnych przekleństw; drętwienie rąk; mrówki chodzące po plecach; pot spływający po szyi – między innymi to przytrafiło mi się podczas czytania powieści pt. „Deman”. Już sam tytuł mrozi krew w żyłach, a co dopiero skąpana w czerwieni twarda okładka. Autor skrzyżował horror pełną gębą z fantastyczną, obszytą psychologicznym aspektem, historią superhero. Dokonał tego w polskich realiach, główną akcję osadził we współczesnej Warszawie. Z trzech ostatnich literackich kolubryn, ta pozycja jest jego najlepszą. A dlaczego, o tym dowiecie się, wchodząc głęboko w niniejszą recenzję. Ostrzegam! Jej lektura będzie prawie jak podpisanie paktu z demonem…

Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.

© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.926

Akceptuję pliki cookies
W ramach naszego portalu stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym momencie zmiany ustawień dotyczących cookies. Jednocześnie informujemy, iż warunkiem koniecznym do prawidłowej pracy portalu Altao.pl jest włączenie obsługi plików cookies.

Rozumiem i akceptuję