2 583
2 786 min.
Ludzie kina
pj (15391 pkt)
1196 dni temu
2021-08-13 16:55:05
Wstawiony, ubrany w tani sweter, z niemodną fryzurą, ale jednak brylant. Wykreował postać Janochy, notariusza, I tak się spodobał, że otrzymał nominację do nagrody Orzeł. Ktoś stwierdził, że to najbardziej wiarygodnie zagrany pijany człowiek i kombinator w historii polskiego kina. Komiczny. Śliski. Swojski. Nie wyglądający na uczciwego. Bardzo dobra rola, dzięki której nie dość, że zaczął stałą współpracę ze Smarzowskim, to jeszcze miał zniżki u prawdziwych notariuszy… Mała ciekawostka: Smarzowski wzorował się na zabawach weselnych filmowanych przez Mirosława Jakubika, a więc brata ekranowego Janochy. Może dlatego wyszły tak realistycznie.
Kadr z filmu "Wesele" (materiały prasowe)
Jeszcze lepszy był w filmie pt. „Dom zły” (2009). I znowu pił z Marianem Dziędzielem. Był przemoczonym i zmęczonym zootechnikiem – Edwardem Środoniem, którego oskarżono o morderstwo właściciela zapuszczonej chałupy gdzieś w Bieszczadach. Jak napisano w recenzjach: „przejmująco oddał emocje osoby, która szamocze się z bezsilności i wściekłości, kiedy odkrywa, że wrabia się go w zbrodnię, której nie popełniła”. Zgadzam się! Kolejna produkcja, czyli „Drogówka” nie była niestety chwalona w równym stopniu, lecz rola Jakubika jak najbardziej. Sierżant Petrycki w jego wykonaniu to może i erotoman, ale jednocześnie dobry kumpel! Nigdy nie wymarzę z pamięci pewnej ostrej sceny w samochodzie…
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
O całej owocnej pracy Arka Jakubika z Wojtkiem Smarzowskim mógłbym stworzyć osobny, długi tekst. Kontrowersyjne „Kler” i „Wołyń”, „Pod Mocnym Aniołem” według Pilcha, krótkometrażówka pt. „Ksiądz”, zbliżające się „Wesele 2”. Jedynie w „Róży” nie dane było widzom go podziwiać – a szkoda. Niektórzy narzekają, że Smarzowski jest jak Vega i zatrudnia ciągle te same twarze, w tym Arkadiusza, lecz mi to nie przeszkadza. Wszak po pierwsze nie wyobrażam sobie, żeby ktoś z takim samym skutkiem wcielił się w te wszystkie postacie wymyślone przez Smarzowskiego jak on, a po drugie – przecież poza grywaniem u tego reżysera, Jakubik pojawia się też w obrazach innych uzdolnionych twórców – Macieja Pieprzycy, Piotra Domalewskiego, Łukasz Palkowskiego itd. I ważne, że do każdej roli przygotowuje się kompleksowo, zmienia się fizycznie. Na plan „Wołynia” przyjechał wyraźnie odchudzony, do „Króla” (także produkcji Canal+, najlepszego serialu roku i zdobywcy Orła) przytył aż 12 kg. W roli niejednoznacznego Kuma Kaplicy – weterana walk o niepodległość Polski i zagorzałego socjalisty i wpływowego gangstera był trochę przerysowany, ale w ogólnym rozrachunku zachwycał – sprawiał, że „dobro i zło kumowe” mieszały się ze sobą. Porównajcie kadr z „Króla” z tym z „13 posterunku”. Aktor zmienił się nie do poznania na przestrzeni ponad 20 lat i już dawno zerwał z wizerunkiem ciapowatego gliniarza. Co równie mocno, jeżeli nie najmocniej podkreślił w psychologicznym thrillerze o sprawie Wampira z Zagłębia, czyli „Jestem mordercą”. Niby był typowym domniemanym, seryjnym psychopatycznym zabójcą, a siedząc w areszcie zjednywał sympatię widzów – prosił o kiełbasę, chciał oglądać mecz. Żaden tam wyrafinowany i przebiegły socjopata, tylko „swój chłop”.
Kadr z serialu "Król" (materiały prasowe)
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
À propos filmów Smarzola, to Jakubik uważa, że są one do bólu uczciwe, uderzają bezpośrednio w splot słoneczny, nie pozostawiają nikogo obojętnym. Cieszy się, że może w nich grać. I dlatego nigdy nie odmawia Wojtkowi. Oby tak było cały czas. W tym miejscu warto jeszcze wspomnieć, że Arek Jakubik spełnia się nie tylko jako mistrz drugiego planu, ale także człowiek znajdujący się po drugiej stronie kamery. W 2010 roku pokazał swój pierwszy film pt. „Prosta historia o miłości” (Złote Lwy – Konkurs Kina Niezależnego), a sześc lat później wyreżyserował dobrze przyjętą „Prostą historię o morderstwie”, trzymającą w napięciu, pełną zaskakujących zwrotów akcji gorzką opowieść o policyjnej rodzinie i tajemniczej zbrodni w tle z przekonującymi rolami Andrzeja Chyry i Filipa Pławiaka.
Dr Misio daje czadu
Skoro to kategoria Ludzie Kina, to pewno uważacie, że powinienem już kończyć ten artykuł. Mowy nie ma. Nie pozwala mi na to zarówno jego tytuł, jak i pytanie zadane kilka akapitów wyżej. Z zagranicznych, sławnych aktorów chyba tylko Jared Leto i Johnny Depp pokazali, jak kochają swoją drugą pasję, czyli muzykę. Arka Jakubika można śmiało postawić obok tych dwóch panów. Też jest facetem w średnim wieku i też umie... trzymać mikrofon. Co ja wypisuję. Potrafi zaryczeć jak rasowy punkowiec. Koncertuje w całym kraju ze swoją, założoną w 2008 roku, kapelą Dr Misio. Chwytliwa nazwa zespołu plus magnetyzm i głos Arkadiusza praz przekaz tekstowy spowodowały, że każda z płyt dostawała wysokie noty w branżowych portalach zajmujących się szeroko pojętym rockiem. Nie kojarzę innego lubianego aktora z polskiego podwórka, który działałby tak sprawnie na dwóch polach kulturalnych.
Arek Jakubik jako wokalista Dr Misio (fot. Ralf Lotys/wikimedia.org)
Jakubik już w szkole średniej powołał do życia własną grupę rockową. Jeździł na festiwal w Jarocinie. Śpiewał na studiach. W Warszawie zaprzyjaźnił się z Pawłem Derentowiczem, gościem, który miał własne studio nagrań. Bywał na najbardziej rockandrollowych imprezach w mieście. Na jednej z nich chwycił za mikrofon. Nie fałszował. Dawał radę. I tak narodził się pomysł założenia punkowego zespołu Dr Misio. Niektóre osoby pukały się jednak w głowę, twierdząc, że chce on po prostu zaimponować kumplom. Tymczasem udowodnił, że jest rockendrolowcem z prawdziwego zdarzenia, mającym spory temperament, chwalonym przez wielu krytyków i słuchaczy. Przecież zawsze marzył, żeby wydzierać się w zespole rockowym. No i zodiakalny, uparty Koziorożec postawił na swoim. Zaczął śpiewać o tym, co mu leży na resztkach wątroby i łączyć surowe punkowe gitarowe granie z poetyckimi melorecytacjami. A wspierali go członkowie Dr Misia: Paweł Derentowicz, Mario Matysek, Radek Kupis i Jan Prościński.
Panowie dopiero pod koniec marca 2013 roku wydali debiutancki album pt. „Młodzi” (jego produkcją muzyczną zajął się Olaf Deriglasoff). Promowali go kilka miesięcy wcześniej, w styczniu, teledyskiem do tytułowego singla, wyreżyserowanego przez... Wojciecha Smarzowskiego. Mimo hejtu, jaki pojawił się ze strony oburzonych katolików na wpadający w ucho i celnie punktujący ciemną stronę polskiego duchowieństwa utwór (i jego teledysk) pt. „Pismo” (ktoś groził w komentarzach pod clipem, że utnie wokaliście głowę), grupa dostała Nagrodę dziennikarzy w trakcie Sopot TOPtrendy Festiwal. Mało tego, rok później Jakubik z kumplami dali czadu na dwudziestej edycji Przystanku Woodstock w Kostrzynie nad Odrą. I dość szybko pochwalili się gotowym, następnym krążkiem – „Pogo”. Ich niedawna, czwarta płyta, wydana w październiku 2020 roku, o nazwie „Strach XXI wieku” porusza tematykę, którą większość chce przemilczeć. Chodzi o lęki i psychozy polskiego społeczeństwa oraz przedstawicieli władzy. Warto też nadmienić, że Jakubik zaprezentował solowy album – „Szatan na Kabatach” pojawił się w sklepach w 2018 roku. Co ciekawe, tutaj zerwał ze stylistyką Dr. Misia, idąc w kierunku brzmień elektronicznych. Z ironią śpiewał o zachowaniach ludzkich i absurdach szarej codzienności.
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
„Punk to dla mnie stan ducha. Będę się starał hodować go w sobie do końca życia” – wyjawił kiedyś ten słynny artysta i autor słuchowisk radiowych. I dobrze. Bo nie dość, że sam dzięki takiej muzyce czuje się wolnym i nabuzowanym adrenaliną, to jeszcze zaraża tym wszystkim zgromadzoną publiczność!
Nie powinno dziwić, że także życie prywatne układa mu się bez przeszkód. Od wielu lat jest żonaty z jedną kobietą, którą kocha tak samo silnie jak aktorstwo i rock 'n' roll. Ta wybranka serca to poznana w 1992 roku aktorka Agnieszka Matysiak. Para, mimo wybuchowego charakteru, jest przykładem na to, jak należy walczyć o swoją miłość. Mają dwóch synów – Jakuba i Jana. Jeden z nich (starszy Kuba) odziedziczył po rodzicach miłość do kina i zdał do Łódzkiej Szkoły Filmowej, na kierunek scenopisarstwo. Czy także, jak jego ojciec, namiesza kiedyś w filmowym świecie?
Arkadiusz Jakubik obecnie – aktor, muzyk, frontman, lektor, reżyser… Arkadiusz Jakubik dawniej – pracownik w zakładzie pogrzebowym oraz facet od wyrabiania bloczków betonowych. Chwała, że jednak udało mu się zabłysnąć z zawodzie aktora. Że z roku na rok szlifował swój talent, a nie pomniki na mokro. Czekamy na kolejne role!
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - Arkadiusz Jakubik – od sapera Rysia do doktora Misia
Więcej artykułów od autora pj
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
2.608