2 522
2 795 min.
Seriale
aragorn136 (23237 pkt)
963 dni temu
2022-04-03 15:19:46
UWAGA! RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ LOKOWANIE PRODUKTU (a tak naprawdę ewentualne, istotne dla przebiegu fabuły spoilery)
Słynne intro połączone z równie popularną melodią:
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Teraz już rozumiem, dlaczego amerykańskie „Biuro” znajduje się na szóstej pozycji w TOP seriali na Filmwebie. I nie dziwię się, skąd ten worek nominacji i nagród – w tym Złoty Glob 2006 dla Steve’a Carella oraz Emmy w kategorii najlepszy serial komediowy roku. A jednak mimo wysokich ocen krytyków i moich znajomych, zauważam, że pewien internetowy kolega wystawia notę 2/10. Jaka jest tego przyczyna? Próg wejścia. Okazuje się, że samolubny narcyz Michael Scott już w pilotowym odcinku wygłasza rasistowskie i seksistowskie teksty. Pracownicy się krzywią, niektórzy widzowie także. Szef nie ponosi konsekwencji. Jedzie dalej po bandzie. Początkowe niewinne żarty zamieniają się w coraz bardziej niebezpieczne sytuacje. Ale nie tylko Scott może wyprowadzić z równowagi. Część bohaterów siedzących przy swoich biurkach również irytują – szczególnie Dwight Schrute (właściciel farmy, człowiek uprawiający buraki, strażnik twardych zasad, który ukrywa w zakamarkach firmowego budynku różne rodzaje broni) oraz Angela (księgowa, miłośniczka kotów, antypatyczna, zimna, niedostępna…). Cringe totalny, a przecież to dokument… Wróć! Mockument, któremu blisko do sitcomu. Różnica polega na tym, że nie ma śmiejącej się na żywo lub dogranej później widowni, a akcja nie dzieje się jedynie w samym oddziale Scranton. Kamera (często z ręki) śledzi codzienne obowiązki w trakcie pracy, popołudniowe życie rozrywkowe, a nawet romanse biurowe. Jeżeli więc ktoś odpadnie w pierwszym epizodzie, raczej nie spróbuje jeszcze raz wejść do tej samej głośnej rzeki. Ja, kiedy „zaparkowałem auto” obok Dunder Mifflin, jeszcze nie wiedziałem, że zostanę tak bardzo wciągnięty w „wir emocji, chaosu i szaleństwa”. Tak. Wystarczyło, że otworzyłem drzwi do biura. Spojrzałem na tych ludzi i postanowiłem, że będę im towarzyszył we wszystkim! Przez ponad 200, w większości dwudziestominutowych, epizodów. Przez 9 sezonów, aby odkryć, że „piękno kryje się w zwykłych rzeczach”, aby się na przemian wzruszać i śmiać.
Co jednak ciekawe, kręcone od 2005 do 2013 roku, zrealizowane na podstawie kultowego, brytyjskiego „The Office” Ricky'ego Gervaisa (nie będą tutaj szukał porównań, bo jeszcze nie miałem okazji obejrzeć oryginału), komediowe, stylizowane na dokument, widowisko NBC, większą popularność zdobyło dopiero później, gdy w Internecie rządziły liczne memy ze Scottem i innymi postaciami. Dziś Greg Daniels – twórca tego remaku made in USA, zdawałby sobie sprawę, że nikt nie dałby zielonego światła na założenie filii w Scranton. „Biuro”, w którym obrywa się: czarnym, Hindusom, gejom (Oscar, trzymaj się!), blondynkom, mieszkańcom prowincji. Miejsce, gdzie bywa niebezpiecznie, a w głowie rodzą się dziwne, głupie, szokujące pomysły. Poprawność polityczna mówi STOP! Na szczęście Greg i reszta ekipy zdążyli pokazać to, co zaplanowali. „The Office” bawi kolejne pokolenia widzów, idealnie wykorzystując formułę mockumentu.
Kadr z serialu "Biuro" (materiały prasowe)
Kadr z serialu "Biuro" (materiały prasowe)
Steve Carell jako „najlepszy szef na świecie” gra tak, że jednocześnie chce się go uderzyć i przytulić. Dlatego, kiedy znika po siódmym sezonie, bardzo się za nim tęskni. Carell przyłączył się się do strajku scenarzystów w Hollywood i jako współproducent serialu odmówił wykonywania swoich obowiązków. Podobno zadzwonił na plan i oznajmił wszystkim, że bierze urlop z powodu „powiększonych jaj” (choć borykał się z nadmiernym potem). No miał facet i jaja, i talent, i coś takiego, co pozwoliło mu wyjść z szufladki komika. Wszak udowodnił, że świetnym jest także aktorem dramatycznym (patrz: „Mała Miss”, „Vice”, „Mój piękny syn”). Niestety ani Will Ferrell (Deangelo – Teksańczyk z krwi i kości) ani James Spader (bogaty Robert California), choć zapamiętywalni, nie byli w stanie wejść w buty Michaela. Ale jest tu bohater, który swoją charyzmą i dziwactwami przyćmiewa „najlepszego szefa na świecie”. To oczywiście nie kto inny, jak Dwight Schrute! Rainn Wilson nigdy nie zerwał z łatką tej postaci. Aktor ten miał początkowo wcielać się właśnie w Scotta, ale, gdy przyszedł na casting, uznano, że lepiej sprawdzi się jako sprzedawca papieru. I dobrze! To był strzał w środek tarczy. Wilson rozwala system od środka. Schrute jest nieprzewidywalny. Niepoważnie traktowany przez współpracowników. Noszący koszulę niczym zbroję. Uwielbiam go, bo przechodzi największą przemianę!
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Biuro" – "Dunder Mifflin, mówi Pam"
Mateusz
9 dni temu
Jestem fanem amerykańskiego "The Office", polska wersja też jest niczego sobie. A jak już mowa o "Biurze", to wspomnę przy okazji, że gdyby tak bohaterowie serialu potrzebowali małej zmiany, to myślę, że skorzystaliby z oferty firmy Megam Przeprowadzki. Dołączam link, jakby też ktoś z tu czytających był zainteresowany: https://www.megam-przeprowadzki.pl/przeprowadzki-biur-warszawa/ :)
Dodaj opinię do tego komentarza
Filmowy33
961 dni temu
Michael to nastolatek w ciele faceta w średnim wieku. Ciągle musi być w centrum zainteresowania. Potrzebuje atencji. Naraża się na śmieszność. Nie zna umiaru. Nie wie, jak łatwo może kogoś urazić. Ale ma coś takiego w sobie, że się go jednak lubi. Szok. Z kolei Dwighta w normalnym życiu zamknęliby w psychiatryku... A jednak jego też się lubi:P Wspaniały serial!
Dodaj opinię do tego komentarza
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.346