O nasChronologiaArtykułyWspółautorzyPocztaZałóż bloga
 -

"Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" – Ach! Ech… - Seriale

Najdroższy serial w historii niedawno dobiegł końca, a przynajmniej jego pierwsza ośmioodcinkowa seria, a ja czuję się jak te dwie harfootki na głównym kadrze ilustrującym niniejszą recenzję. Niby pragnę zobaczyć, co kryje się tuż za drzewem i wyruszyć w świat pełen niesamowitych przygód, jednak mam pewne obawy, że po drodze utknę w bagnie i wciągną mnie jakoweś rusałki… Wróć, to nie „Wiedźmin”, to tylko, albo aż „Władca Pierścieni”, ale wiecie, o co mi chodzi. Obietnice były wielkie, gotowa produkcja okazała się niestety co najwyżej średnia pod względem scenariusza, acz z przebłyskami wizualnego „geniuszu”.

Wstęp
Treść artykułu
Galeria zdjęć
Opinie
Polecane artykuły
aragorn136 (21172 pkt)Strona WWW Autora
Ilość odwiedzin:
469
Czas czytania:
507 min.
Kategoria:
Seriale
Autor:
aragorn136 (21172 pkt)
Dodano:
493 dni temu

Data dodania:
2022-12-13 17:56:24

„Jak chcesz pokoju, szykuj się do wojny” – głosi słynna łacińska sentencja. Wzięli sobie ją do serca nie tyle twórcy serialu pragnący zawalczyć o serca widzów, co fani literackich dzieł Tolkiena, którzy z pochodniami w dłoniach czekali najpierw na pierwszy zwiastun, a następnie na dwa odcinki wyreżyserowane przez J.A. Bayonę. I szczerze? Jeszcze one nie zwiastowały burzy, choć już podnosiły się okrzyki niezadowolenia. Wszak Bayona dał się wcześniej poznać jako dobry rzemieślnik z bogatą wyobraźnią. O ile sequel „Jurassic World” wyszedł mu kiepsko, tak już w „Siedem minut po północy” czarował widza w każdym wieku. Poradził sobie również tutaj. Nadmuchany balon nie pękł pod naporem patosu. Atmosfera zbliżona do tej z filmów Petera Jacksona niemal wylewała się z małego ekranu. Choć gdzieniegdzie green screen nie został idealnie przykryty przez grafików, to ostatecznie wizualny charakter wygrał z fabularnymi dziurami. Howard Shore podarował piękny, oryginalny motyw towarzyszący czołówce, a jego kolega po fachu – Bear McCreary („Godzilla II”) dopełnił całość magicznymi brzmieniami, z których jeden szczególnie zapadał w pamięć (Moria!). A że nieco przeciągnięte były te epizody – trudno. Działały jako ekspozycja. Wprowadzały zagubionego oglądacza i jednocześnie doświadczonego fana do wykreowanego świata. Powolne tempo nie stanowiło przeszkody. Poznałem bohaterów i ich motywacje. I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że Patrick McKay i John D. Payne kazali Galadrieli wyskoczyć za burtę…

 

Kadr z serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" (materiały prasowe/Amazon)

 

Kadr z serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" (materiały prasowe/Amazon)

 

Czar trochę prysł. Rozpoczęła się nie wędrówka w nieznane, mimo że jakiś dziwny jegomość z gwiazd spadł. Showrunnerzy rozciągnęli pierwszy sezon na jedną, długą ekspozycję. Postacie coś tam kombinowały, podróżowały z miejsca A do B (dość szybko, niemal jak teleportacja w końcowych sezonach „Gry o tron”), a odnosiło się wrażenie, jakby się stało w miejscu. Bo zanim wykuto te „Pierścienie Władzy” za pół miliarda dolarów (plus/minus), trzeba było dotrwać do ósmego odcinka. Naszą, Waszą i Saurona cierpliwość wystawiono na próbę. W tym momencie nadworny elf-poeta z Lindonu, mógłby zamiast pieśni pochwalnej, napisać krótkie epitafium albo fraszkę: „Uważaj na nudę, gdyż boli. Zło powoli powraca powoli. Z nieba leci wielka kasa. Czy Tolkien się w grobie przewraca?”.

 

W filmowej trylogii chwilami raziły hollywoodzkie pomysły, lecz reżyser oddał ducha książek. Wór z nagrodami nie otrzymałaby przecież produkcja z wyraźnie kulejącą fabułą i nijakim nastrojem. We „Władcy Pierścieni: Pierścieniach Władzy” ostała się głównie realizacyjna forma. Ośnieżone szczyty, lasy, podziemne królestwo krasnoludów, kraina elfów, tymczasowa wioska harfootów (przodków hobbitów, a raczej jednego z ich szczepów) czy wreszcie zamieszkały przez ludzi, oślepiający złotym blaskiem Numenor – te wszystkie lokacje są tak zaprojektowane, że cieszą oko. Tylko co z tego, skoro scenariusz nie dowozi, a rozwiązania równoległych, przeplatających się wątków są przewidywalne i niezbyt satysfakcjonujące. Tak, tak, kontynuacja nadciągnie niczym Gandalf o brzasku, lecz nie przykryje ona wcześniejszego pójścia na łatwiznę. To serial, który miał być tworem ponadprzeciętnym. Tymczasem okazał się generyczną opowieścią na prawie równie niskim poziomie co „Willow” (mowa oczywiście o serialu). Ktoś słusznie określił go jako fantasy z poliestru.

 

Kadr z serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" (materiały prasowe/Amazon)

 

Mimo że grupa aktorów, a przynajmniej część z nich, stara się tchnąć w postacie życie, to i tak większość jest grubo ciosanymi figurami z drewna. Poza Durinem, jego żoną Disą (czarnoskórą i bez brody, a jednak wymarzoną krasnoludzicą!), młodziutką harfootką Elanor „Nori” Brandyfoot (zachwyconą nowym wysokim (nie)znajomym) oraz Elrondem rzecz jasna. W tych bohaterach widzę specyficzny błysk w oczach. Wierzę, że ich bardziej interesują losy bliskich i Śródziemia niż showrunnerów zapatrzonych w możliwości technologiczne obecnych procesorów. Najlepiej wypada relacja między elfem a krasnoludem, pełna humoru, ciepła i dystansu. Robert Aramayo (Ned Stark z flashbacków) i Owain Arthur czują swoje postaci. Wiedzą, czym jest dla fanów to fantastyczne uniwersum. Ich słowne potyczki to element nieskończonej, acz nieco szorstkiej przyjaźni. Czy jeden wybaczy drugiemu, że ten nie odzywał się przez 20 lat?

 

Kadr z serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" (materiały prasowe/Amazon)

 

Kadr z serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" (materiały prasowe/Amazon)

 

Ale przecież to nie oni, a Galadriela – późniejsza dostojna królowa Lorien, a teraz generał Armii Północy (według twórców, nie Tolkiena), miała nieść na barkach „Pierścienie Władzy”. Zła informacja – nie niesie. Aktorka Morfydd Clark zaskoczyła przecież niepokojącą rolą w psychologicznym horrorze „Saint Maud”. Jednak tu Walijka nie dała rady pokazać się od podobnej strony, bo nie pozwalał jej na to skrypt. Jest zimną, odpychającą „osobą”, z wiecznie obrażoną, wkurzoną miną. Gdy już przemawia, to czyni to przez zaciśnięte zęby. Character arc bez znamion przemiany. Zero niuansów, szczątkowa mądrość, jeden kierunek, jeden cel – poszukiwanie Saurona.

 

Próżno w serialu szukać sekwencji jak z początkowych minut pilotowego epizodu, a tym bardziej scen na miarę bitew, szarży, walk, pogoni znanych z trylogii. McKay i jego kompan chcą się jednak usprawiedliwić – niewiele korzystali z kart książek Tolkiena, bo nie mieli do nich praw. Sami zatem wymyślili pewne historie, a raczej namieszali w owym fantastycznym kotle. Danie ciężko strawne, choć przypraw mało. Sterylność, napuszone dialogi, dłużyzny mimo skrótów, głupota nie do zaakceptowania nawet w gatunku fantasy. Ciemny elf Arondir, badass przez duże B, który serce pragnie oddać ludzkiej wybrance (ależ oczywiście, mdły wątek romantyczny istnieje), sam nie pokona tychże wad. I ja mu w tym nie pomogę.

 

Tytułem końca – to bardzo nierówna produkcja. Serialowe rozczarowanie roku 2022. Pachnące trochę telenowelową tandetą, z ujęciami przyprawiającymi o szybsze bicie serducha i z decyzjami skazującymi na – może nie wieczne potępienie – ale na banicję na pewno. Rozwleczone, leniwe, angażujące tylko chwilami, sygnalizujące, że najważniejsze dopiero nadejdzie. Co to za podróż, w której narracja idzie w osobnym kierunku, dramaturgia chowa się po krzakach, konflikty pożarł smok, a postacie stoją, dumają i tłumaczą coś po raz enty… „Pierścieni Władzy” są ofiarą klątwy prequela. Chcą jednocześnie stać na własnych nogach (skracając włosy elfom) i nawiązywać do kinowych arcydzieł fantasy. Wydawało się, że showrunnerzy zbudują twierdzę, a to tylko wioska, którą łatwo podpalić. Ot błyskotka Bezosa. Widokówka Amazona. Reklama elfickich kostiumów i pasty do zębów, której używa piękny Iisildur. Zgadywanka, kto jest kim. Ale zaskakuje kontrastem – baśniowość wymieszana jest bowiem z krwią bryzgającą z ran i odciętych kończyn. Tak brutalnie w tym uniwersum jeszcze nie było! Jednak mnie bardziej zadziwił tragizm antagonisty Adara. Jego podwładni – orkowie (wiarygodna charakteryzacja!) to żadne bezmyślne bestie, a inteligentne istoty korumpujące ludzkich prostaczków. Gdyby tak dłużej zostać z nimi i obserwować rzeczywistość z ich punktu widzenia, to okaże się, że nie warto kibicować Galadrieli… Ach! Ech!

 

Kadr z serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" (materiały prasowe/Amazon)

 

Niby czekam, lecz nie czekam.

 

Ocena: 5,5/10

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję

Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:




Galeria zdjęć - "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" – Ach! Ech…

Temat / Nick / URL:

Treść komentarza:

Więcej artykułów od autora aragorn136

 -

Odwiedzin: 144

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 1

"Civil War" – Dziewczynka z aparatem - Recenzje filmów

Długo zastanawiałem się nad tym, jak zatytułować recenzję najnowszego i podobno ostatniego filmu Alexa Garlanda (choć nie wierzę, że całkiem zrezygnuje z pisania scenariuszy). Tutaj pasują dziesiątki krótszych i dłuższych określeń, haseł, ostrzeżeń… No bo wiecie – „Civil War” to zarówno kino wojenne, przedstawiciel kina drogi, jak i opowieść inicjacyjna oraz niepokojąca dystopia. A zatem: „Apokalipsa teraz, zdjęcia na wieki”, „Wyprawa do jądra ciemności”, „Dziennikarze w ogniu”, „STOP WAR”… Ale ja podczas seansu czułem, że główną bohaterką jest młodziutka Jessie Cullen, a nie dojrzała Lee Smith. To za nią podążamy, to jej kibicujemy, to o nią się martwimy. „Dziewczynka z aparatem” wydaje się w tym kontekście idealne. Jednak czy sam film jest idealny?

Ukradłaś "Dziennik Śmierci", witaj w moim koszmarze! - Recenzje książek

Z polecenia koleżanki przeczytałem thriller autorstwa Chrisa Cartera (nie tego od „X Files”). Zachwalała, że ów pisarz ma pióro na tyle sprawne i klimat potrafi wykreować taki, że ciary na plecach murowane. Faktycznie – „Dziennik Śmierci” nie tylko samym tytułem budzi ciekawość i strach. To książka, którą wertuje się szybko, a w głowie zostaje masa szczegółów. Czy jednak jest to dzieło tej klasy, co „Milczenie owiec” Thomasa Harrisa?

"Problem trzech ciał" – Twarde Saj, miękkie faj, średnie wow - Seriale

Co to jest? Krótkie, ale długie. Zbite, choć rozciągliwe. Obce i prawdziwe. Fascynujące, lecz usypiające. Odpowiedź kryje się w jednym tytule. To „Problem trzech ciał”. Tak można podsumować ów serial na podstawie powieściowego bestselleru, cyklu „Wspomnienia o przeszłości Ziemi”. I w tym miejscu można by już przestać pisać, ale produkcja jest na tyle ciekawa, mimo stosu wad, że warto kontynuować tenże wykład…

"Silos" – Pogrzebani, ale żywi. Bez słońca, ale ze światłem w sercu - Recenzje książek

„Gdy Holston wspinał się ku swojej śmierci, dzieci bawiły się w najlepsze”. Wystarczy to pierwsze zdanie, aby uderzył w czytelnika potężny kontrast. Bo w „Silosie”, jak to w powieści dystopijnej, utrzymanej w klimacie postapo, nowa rzeczywistość ponura jest, choć ludzie starają się wieść „normalne” życie. Pod warunkiem, że będą przestrzegać ustalonych setki lat wcześniej nakazów i zakazów. W innym przypadku zostaną wysłani na zewnątrz, pod karą „czyszczenia”. Taki porządek rzeczy jednak nie może trwać wiecznie… Bunt wisi w powietrzu jak gęste toksyny, a kłamstwo musi wyjść z mroku. Czy jednak projektant tej przyszłości – Hugh Howey, potrafi na tyle przykuć naszą uwagę, abyśmy zechcieli odkrywać prawdy ukryte w zakamarkach podziemi?

 -

Odwiedzin: 230

Autor: aragorn136Recenzje płyt

Komentarze: 1

Vito Bambino i jego "Pracownia" – Boli boli mnie… dusza, ale w rytm tej muzy się ruszam - Recenzje płyt

Za chwilę minie rok od premiery „Pracowni”, czyli drugiego longplaya od Vita Bambino. Ten fakt plus ostatni wpis artysty po tym, jak pobił rekord nominacji na 30. Fryderykach, a nie otrzymał żadnej z ośmiu statuetek, stał się motorem napędowym do napisania tej recenzji. Co jednak zaskakujące, motywacją było też moje… pierwsze spotkanie z twórczością pana Bambino (szczególnie z jego występem w trakcie Gali Muzyki Rozrywkowej i Jazzu). I już, bez owijania w bawełnę, mogę rzec: „Pracownia” jest jedną z najlepszych płyt, jakie słyszałem w przeciągu ostatniej dekady.

Polecamy podobne artykuły

 -

Odwiedzin: 649

Autor: aragorn136Seriale

Komentarze: 1

"Willow" – Wyczaruj nastoletniego focha, zabij dziecięcą nostalgię - Seriale

Rzecz to niebywała! Tak bardzo, że aż głowa się kurczy i robi się za mała. Bo jak to pojąć rozumem, że amerykańcy krytycy niemalże pokochali serial pt. „Willow” (patrzcie: oceny na RT i Metacritic), nie idąc za rozwścieczonym tłumem. Że filmu z lat 80. nie lubią, a historię w odcinkach hołubią. Produkcja Disneya, której premiera odbyła się pod koniec listopada 2022, jest przecież czymś, o czym zapomnieć trzeba, mimo że jest kilka zalet, unoszących się z dymem do nieba.

"Carnival Row" – Źle się mają sprawy w tym mieście! - Seriale

Tytuł niniejszej recenzji nie napawa optymizmem. To fakt. Ale powiadam Wam – wystarczy jeden odcinek, abyście dostrzegli, że oto narodził się serial bijący na głowę konkurenta z tej samej stajni, czyli „Rings of Power”. Mało tego, „Carnival Row” od Amazona jest jak księga znaleziona gdzieś na strychu. Zakurzona, oblepiona pajęczyną, lekko naddarta zębem czasu, a jednak po otwarciu kusząca zapachem… zgnilizny i zachęcająca do zagłębienia się w szereg intryg i zagadek, zarówno natury społeczno-politycznej, jak i typowo kryminalnej. W streamingu można oglądać jeszcze lepszy, drugi sezon owej steampunkowej produkcji, która i tak jest słabiej oceniana od takiego chociażby śmieszkowatego, infantylnego, „uwspółcześnionego”, problematycznego „Willowa”.

"Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" – zobacz i oceń przeszło dwuminutowy zwiastun! - Artykuły o filmach

2 września na platformie streamingowej Amazon Prime Video będzie miał premierę najdroższy serial w historii, a konkretniej jego pierwszy sezon. Mowa oczywiście o „Pierścieniach Władzy”. Kosztujące grubo ponad 400 milionów dolarów widowisko fantasy przedstawi nam wydarzenia rozgrywające w Drugiej Erze (tysiące lat przed wędrówką Froda), czyli w czasach wykucia pierścieni, kiedy jeszcze nie było hobbitów w Śródziemiu, tylko swój sielski żywot wiedli smagli harfootowie. 14 lipca zadebiutował pełnoprawny zwiastun (także z polskim lektorem!), a więc materiał dłuższy od wcześniej zapowiedzi. A razem z nim rozpoczął się jeszcze większy hejt. Ludzie narzekają na czarnoskórą obsadę, na brak klimatu, słaby mrok i zbytnią sterylność, cukierkowość, baśniowość, pastelowe barwy. Trochę mają racji, ale za to CGI prezentuje się bardzo dobrze, choć efekty praktyczne w kinowej trylogii wyglądały lepiej. Obejrzymy gotowe dzieło, poczujemy zimno w Górach Mglistych, to wtedy obiektywnie wymienimy zalety i wady. Póki co pozostaje wsłuchać się w muzykę ze zwiastuna, bo ta brzmi iście magicznie i królewsko (wszak odwiedzimy Numenor) i spotkamy młodszą Galadrielę oraz mniej doświadczonego Elronda (w tych rolach kojarzony z „Gry o tron” Robert Aramayo – zagrał tam młodego Neda Starka oraz Morfydd Clark – znana z serialu „Dracula”). Showurnnerami serialu są J.D. Payne i Patrick McKay (niewymienieni w czołówce współscenarzyści „Star Treka: W nieznane”), a jednym z reżyserów Hiszpan – J.A. Bayona („Sierociniec”, „Niemożliwe”). O ile dorobek tego trzeciego pana napawa optymizmem, tak niedoświadczeni Payne i McKay są bardziej zwiastunem burzy niż słońca...

 -

Odwiedzin: 1293

Autor: aragorn136Artykuły o filmach

Komentarze: 2

20-lecie "Drużyny Pierścienia" – rewolucyjne fantasy - Artykuły o filmach

Z czym może kojarzyć się zima oraz grudzień? Jedni odpowiedzą, że ze śniegiem. Jeszcze inni, że z prezentami? Jednak znajdą się także osoby, które stwierdzą, że dla nich owa pora roku to czas, w którym z mgły i mroku wychodzą strachy. W „Grze o tron” padało nawet sformułowanie: „nadchodzi zima”. Skoro już przywołałem tytuł słynnego serialu fantasy, to dodam, z czym mi się kojarzy mroźny miesiąc. Otóż, moi drodzy przyjaciele z seansem pierwszej części „Władcy Pierścieni”. Horror? Nie. Było to przeżycie tak piękne, magiczne i tak intensywne, że zapamiętam je do końca życia. Aż trudno uwierzyć, że od tamtych chwil minęło 20 lat!

"Władca pierścieni: Wojna na Północy" – Wiatr z północy wieje... zmarnowanym potencjałem - Recenzje gier

O trylogii „Władca pierścieni” Petera Jacksona można powiedzieć wiele – wiele dobrego bądź wiele złego. Nie ulega jednak wątpliwości, że na nowo wzbudziła ona zainteresowanie Śródziemiem, sprawiając, że już na stałe znalazło ono swoje miejsce popkulturze. Chociaż produkcja filmów i ich bezpośrednich egranizacji skończyła się dobrych kilka lat temu, uniwersum Tolkiena jest na tyle rozległe i rozmaite, że materiału wystarczy jeszcze na wiele gier.

Teraz czytane artykuły

"Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" – Ach! Ech… - Seriale

Najdroższy serial w historii niedawno dobiegł końca, a przynajmniej jego pierwsza ośmioodcinkowa seria, a ja czuję się jak te dwie harfootki na głównym kadrze ilustrującym niniejszą recenzję. Niby pragnę zobaczyć, co kryje się tuż za drzewem i wyruszyć w świat pełen niesamowitych przygód, jednak mam pewne obawy, że po drodze utknę w bagnie i wciągną mnie jakoweś rusałki… Wróć, to nie „Wiedźmin”, to tylko, albo aż „Władca Pierścieni”, ale wiecie, o co mi chodzi. Obietnice były wielkie, gotowa produkcja okazała się niestety co najwyżej średnia pod względem scenariusza, acz z przebłyskami wizualnego „geniuszu”.

 -

Odwiedzin: 3006

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 2

"1917" – Wędrówka przez Mordor - Recenzje filmów

Gasną światła na sali kinowej. Jeszcze czuję się bezpiecznie. Pierwsze sekundy „1917” nie zapowiadają, z czym faktycznie będę mieć do czynienia. Jest dziwnie spokojnie, choć groza wisi w powietrzu. Mijają kolejne minuty i myślę: tak, to porządnie zrealizowany film. Po nocnych scenach i finałowej sekwencji boję się poruszyć, po twarzy spływa łza, fotel „zamienia się” w niebezpieczną minę, a duży ekran w jedyne w swoim rodzaju kinowe doświadczenie!

Wywiad: Przebojowa Monika Susłyk, jej wszyscy mężczyźni i cała muzyka! - Zespoły i Artyści

Bez niej ten band nie mógłby działać, występować, nagrywać. To Ona. Prezentująca się na okładce debiutanckiej płyty, jako kobieta w czerwieni. Artystka. Skrzypaczka. Kompozytorka. Autorka tekstów. Szlifująca wokal u najlepszych. Monika Susłyk, bo o niej mowa, śpiewa tak, że może łatwo zauroczyć wrażliwego mężczyznę. Żywiołowa, uśmiechnięta, udzieliła wywiadu z taką lekkością i szybkością, jakby grała na skrzypcach. Wywiadu, który nastraja bardzo pozytywnie!

"PS Jestem" – Anielka powraca z drugim singlem! - Zespoły i Artyści

„Słuchając tej pięknej muzyki, nawet deszczowy i ponury dzień staje się piękny, a serce zaczyna na nowo żyć”. Tak jeden ze słuchaczy skomentował kolejny utwór Anielki. Trudno nie zgodzić się z jego słowami. Już pierwszy singiel pt. „Sen” sprawił, że znikały wszelkie nocne koszmary, a zamiast nich pojawiała się nadzieja. W „PS Jestem” młoda artystka ponownie udowadnia, jak wielką ma wrażliwość. Jeżeli w kolejnych piosenkach także będzie zaskakiwać mądrymi tekstami i „pieścić” uszy melomanów swoim głosem, to na pewno otrzymamy wspaniałą, dojrzałą płytę.

 -

Odwiedzin: 6678

Autor: matusiakZespoły i Artyści

Komentarze: 7

Jestem artystką spełnioną. Nie mam poczucia niedosytu. Byłam już na topie, wiem jak to smakuje - Zespoły i Artyści

Od początku, uprawiając zawód piosenkarki i aktorki, zawsze czułam jakieś między nimi rozdarcie... Pozornie wydaje się, że te dziedziny sztuki są bardzo do siebie zbliżone, w końcu stoisz przed publicznością w pełnym świetle, często nawet na tych samych scenicznych deskach(...)

Nowości

"Ellie", czyli różne odcienie miłości w barwnym teledysku stworzonym przez AI! - Muzyczne Style

A gdyby tak wykorzystać sztuczną inteligencję do zrealizowania clipu, który będzie „pachniał” szczerą, intymną relacją zakochanej pary? Takie pytanie zadał sobie zapewne Tadeusz Seibert – finalista 10. edycji programu „The Voice of Poland”. Twierdząca odpowiedź z czasem zamieniła się w gotowy projekt. I pięknie, bo „Ellie” dzięki AI jeszcze bardziej wybrzmiewa jako słodko-gorzka piosenka o skrajnych emocjach towarzyszących związkom, wpadając nie tylko w ucho, ale i w oko.

 -

Odwiedzin: 144

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 1

"Civil War" – Dziewczynka z aparatem - Recenzje filmów

Długo zastanawiałem się nad tym, jak zatytułować recenzję najnowszego i podobno ostatniego filmu Alexa Garlanda (choć nie wierzę, że całkiem zrezygnuje z pisania scenariuszy). Tutaj pasują dziesiątki krótszych i dłuższych określeń, haseł, ostrzeżeń… No bo wiecie – „Civil War” to zarówno kino wojenne, przedstawiciel kina drogi, jak i opowieść inicjacyjna oraz niepokojąca dystopia. A zatem: „Apokalipsa teraz, zdjęcia na wieki”, „Wyprawa do jądra ciemności”, „Dziennikarze w ogniu”, „STOP WAR”… Ale ja podczas seansu czułem, że główną bohaterką jest młodziutka Jessie Cullen, a nie dojrzała Lee Smith. To za nią podążamy, to jej kibicujemy, to o nią się martwimy. „Dziewczynka z aparatem” wydaje się w tym kontekście idealne. Jednak czy sam film jest idealny?

Czterdziestolatek bez brzucha, czyli jak utrzymać formę w średnim wieku - Zdrowie i uroda

Łysienie czy siwienie może powodować kompleksy, ale jest tak naturalne w procesie starzenia, że nie warto się takimi zmianami bardzo przejmować. Gorsze jest tycie i tzw. „piwny brzuch” już po trzydziestce. Jeśli nic z tym nie zrobimy, to po zbliżeniu się do wieku średniego, staniemy się mniej atrakcyjni dla kobiet (tudzież mężczyzn, gdy mowa o innej orientacji). Czy jest jednak szansa, aby zmienić ten stan rzeczy i poprawić wygląd swojego ciała? Oczywiście, ale musimy uzbroić się w cierpliwość, motywację do działania i pozytywne myślenie.

Dokąd zmierza EleeS? Do lasu! Do świata cudów i przemyśleń... - Zespoły i Artyści

W singlu pt. „Idę do lasu” zabiera słuchaczy na przechadzkę na łono natury. Dosłownie i w przenośni promuje powrót do korzeni. Zaprasza do zdystansowania się od rzeczywistości. Zachęca do zwolnienia tempa i zatracenia się na łonie natury, do radosnego zagubienia się wśród konarów drzew. Zaplątana w gąszczu leśnych pajęczyn i metafor EleeS, pokazuje, że z dala od zgiełku miasta można poczuć się jak poza czasem, w odrealnieniu, w cudownej próżni, w której wreszcie jest czas na przemyślenia i podróż w głąb siebie.

Ukradłaś "Dziennik Śmierci", witaj w moim koszmarze! - Recenzje książek

Z polecenia koleżanki przeczytałem thriller autorstwa Chrisa Cartera (nie tego od „X Files”). Zachwalała, że ów pisarz ma pióro na tyle sprawne i klimat potrafi wykreować taki, że ciary na plecach murowane. Faktycznie – „Dziennik Śmierci” nie tylko samym tytułem budzi ciekawość i strach. To książka, którą wertuje się szybko, a w głowie zostaje masa szczegółów. Czy jednak jest to dzieło tej klasy, co „Milczenie owiec” Thomasa Harrisa?

 -

Odwiedzin: 239

Autor: eliartKultura

BEASTAR – Twoja droga do gwiazd! - Kultura

Z przyjemnością ogłaszamy wyjątkowe wydarzenie muzyczne, skierowane do artystów pragnących spróbować swoich sił w show biznesie. Konkurs BEASTAR 2024 to nie tylko platforma dla wokalistek i wokalistów, ale także szansa na zdobycie nieocenionego wsparcia w rozwoju swojej kariery. Zgłoś swój udział i wydaj singla wraz z teledyskiem!

Artykuły z tej samej kategorii

 -

Odwiedzin: 959

Autor: aragorn136Seriale

Komentarze: 1

"1670" – To jest mój chłop, mój serial i mój rok! - Seriale

Takiego serialu jeszcze nie było! W Polsce rzecz jasna. No bo wiecie – mieszanka to iście wybuchowa. Kostiumowe danie główne z satyrycznym mięchem, szczyptą ostrej przyprawy i żyd… żytem. A w tym kotle chłopów szlachcice gotują i tą chochlą w lewo i prawo, pod nosem wąsy poprawiając i się szczerze uśmiechając. Bo „1670” to czas, gdy Rzeczpospolita była terytorialną potęgą, a panowie na włościach musieli bardzo ciężko nie pracować, by godnie żyć.

 -

"Peaky Blinders: Sezon 5" – Tommy Shelby: żywioł silniejszy niż faszyzm - Seriale

Według zapewnień Stevena Knighta, twórcy serialu pt. „Peaky Blinders”, opowieści o pewnej – faktycznie żyjącej i działającej w latach 20. XX wieku, rodzinie z Birmingham; jego piąty, mający niedawno premierę, sezon ma być tym najlepszym. I czy tak jest? Nie. Ale jako kibic gangsterskiej drużyny Thomasa Shelby’ego, jestem na tyle usatysfakcjonowany tym, co dostałem, że postawię go na równi z pierwszym, drugim i czwartym.

 -

Odwiedzin: 8920

Autor: aragorn136Seriale

Komentarze: 1

Dexter Morgan – seryjny morderca, którego podziwiamy! - Seriale

Przeczytaliście tytuł i zastanawiacie się zapewne jak to możliwe, by kibicować komuś, kto z zimną krwią zabija innych? Wystarczy zrozumieć i poznać fenomen amerykańskiego serialu, który obiegł cały świat. Oryginalność, ciekawy scenariusz, nagłe zwroty akcji i On – Dexter!

 -

Odwiedzin: 5421

Autor: GieHaSeriale

Komentarze: 2

"The Frankenstein Chronicles" - "Czerwonogardły gil, zamknięty. W klatce, wściekłością niebios sięga" - Seriale

Serial „The Frankenstein Chronicles”, który zbierał dobre recenzje od czasu pojawienia się na antenie brytyjskiej telewizji (ITV Encore) w 2015 roku, dał się poznać kilka miesięcy temu szerszej publiczności za sprawą (jakżeby inaczej) dystrybucji poprzez platformę Netflix. Czy odświeżona i reklamowana twarzą Seana Beana historia o rzuceniu wyzwania Bogu, mając za oręż nieugiętą wiarę w naukę, jest rzeczywiście tak dobra jak na Wyspach się uważa?

"Problem trzech ciał" – Twarde Saj, miękkie faj, średnie wow - Seriale

Co to jest? Krótkie, ale długie. Zbite, choć rozciągliwe. Obce i prawdziwe. Fascynujące, lecz usypiające. Odpowiedź kryje się w jednym tytule. To „Problem trzech ciał”. Tak można podsumować ów serial na podstawie powieściowego bestselleru, cyklu „Wspomnienia o przeszłości Ziemi”. I w tym miejscu można by już przestać pisać, ale produkcja jest na tyle ciekawa, mimo stosu wad, że warto kontynuować tenże wykład…

Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.

© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.740

Akceptuję pliki cookies
W ramach naszego portalu stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym momencie zmiany ustawień dotyczących cookies. Jednocześnie informujemy, iż warunkiem koniecznym do prawidłowej pracy portalu Altao.pl jest włączenie obsługi plików cookies.

Rozumiem i akceptuję