Niejaki Jean Piórkowski – to on gra na harmonijce m.in. w „Gunsmoke over Bieszczady”. Intro płyty jest klimatyczne (czyżby nawiązanie w tytule do miasteczka z kultowego serialu, miasteczka, które zamienia się w swojskie Bieszczady?). Już trzymamy w dłoni talię kart pokera, już pijemy szklaneczkę whisky, aby za moment wiąż udział w pojedynku. A przecież wokalista jeszcze nie zaczął śpiewać. Zrobi to, kiedy nadjedzie „Pociąg Zwany Odkupieniem”. Wsłuchując się w anglojęzyczne słowa (tak, to jeden z dwóch kawałków nagranych w tym języku), a przede wszystkim patrząc na teledysk, można wywnioskować, że to pięciominutowa opowieść o modlącym się rewolwerowcu, który podsumowuje swoje życie. Czy zasłużył na wybaczenie? Czy trafi do nieba? Nie wiem. Wiem za to, że w tej balladzie ładnie przenikają się instrumenty, a Kamil Bieńczak wczuwa się w rolę wokalisty i (anty)bohatera. W jego głosie wybrzmiewa cały ból złych uczynków, ale i nadziei na odpuszczenie grzechów. Co podkreśla gitara basowa Wojtka Wrony i perkusja Roberta Ziobry.
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Kolejny utwór na krążku to jednocześnie singiel promujący autorskie wydawnictwo. Już mogliście się z nim zapoznać, kiedy pojawiło się info, że Altao objęło to dzieło ze stajni Bieńczaka patronatem medialnym (nie pierwszy to raz). Tu załącza się gitara akustyczna i elektryczna. Tempo w zwrotkach przyśpiesza, ale w refrenie zwalnia. Nic dziwnego. Wszak teraz trwa bandycka pieśń, droga długa, widać kres, rodzisz się sam, umierasz też. To chyba jeszcze bardziej nostalgiczna rozprawa. O mogiłach przodków. O długiej wędrówce i zabraniu wielu dusz. I choć można oczami i uszami wyobraźni przenieść się na amerykański Dziki Zachód, to jednak autor „oddaje cześć” legendarnym bieszczadzkim włóczęgom, zakapiorom i buntownikom. Mimo że śpiewanie po angielsku wychodzi mu nieco śmielej i wyraźniej (dykcja), to operując rodzimym językiem też potrafi osiągnąć to, co zamierzał. Niby nuci tak miękko, przyjemnie, lecz wieje tu jednak zimny, górski wiatr. Czuć surowość świata, tu podkarpackiej rzeczywistości, tego pogranicza. To zdecydowanie najlepsza piosenka na płycie, która spodobałyby się niezależnym, niepokornym, żyjącym zgodnie z rytmem natury, bohaterom dokumentalnego serialu „Drwale i inne opowieści Bieszczadu”. Polski southern rock miesza się tutaj z gatunkiem americana. Ciekawa jest taka stylistyka, która jednak w następnym utworze…
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
...przeistacza się w coś lżejszego i bardziej w atmosferze typowego country. Kamil śpiewa o prawdziwym wydarzeniu z roku 1906. Wówczas do Rzeszowa zawitał ze swoim show nie byle kto, bo Buffalo Bill. Ale jak to? „Buffalo Bill w Rzeszowie był”? Ano był! Wcześniej polował na bizony i wyruszał na zwiady jako William Frederick Cody. Lecz wreszcie obrał przydomek, pod którym zdobył sławę, będąc ikoniczną postacią. Z widowiskiem cyrkowym „Wild West Show” (stworzonym w 1883) objeżdżał nie tylko USA, ale też Europę. Aż w 2 sierpnia 1906 przybył do kilku polskich miast, w tym do Rzeszowa na Podkarpacie, do ówczesnej Galicji. Występ odbył się na błoniach. Podobno obejrzało go 12 tysięcy widzów. Oczywiście Billowi towarzyszyły setki aktorów i koni. Z owej wpadającej w ucho piosenki możemy jednak dowiedzieć się czegoś innego – jak to Buffalo w karczmie pod ratuszem siadł i zamówił pierogi, pytając „what is that!”. Tam też zostawił swój ślad, choć minęło wiele lat. Każde słowo wyśpiewane jest z odpowiednim akcentem, co sprawia, że pragnie się zainteresować historią Buffalo Billa.
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Konie pędzą, wokół pył. I tak dotarliśmy do mety. „Outlaw Song” to poważniejszy w tonie utwór. Zamykający EP-kę. W którym wokalista, kompozytor, tekściarz, „kowboj”, „rewolwerowiec” Kamil B. wciela się w osamotnionego, czujnego banitę. Jest ścigany. Ucieka. Jego dom to wieczna droga, a jedyny przyjaciel to wierny rumak (nikomu innego nie ufa). Akceptuje swój los. Takiego dokonał wyboru. Jak długo będzie jeszcze wolny, zanim trafi na stryczek? Przeznaczenie jest blisko…

Okładka płyty (fot. PJ)
Podsumowując drodzy czytelnicy – polecam Wam tę oto płytę. Czy jest absolutnie oryginalna, żeby nie powiedzieć genialna?! No nie. Ale z pewnością, nagrana w Dirty Sound Records, będzie spoczywała w kieszeni Waszego sprzętu audio dość długo, umilając jesienne wieczory. I zarazem zachęcając do jakiejś refleksji. Podobnie jak oglądane na telewizorach klasyczne westerny, gdzie liczyło się prawo szybkich, bezwzględnych i martwych. Zamiast jednak strzelać (odpalać krążek) najpierw i pytać (czytać recenzję) później, zróbcie na odwrót.
Nie będziecie zawiedzeni. Tym bardziej, że muzyka country, a szczególnie dark country, to w Polsce wciąż gatunek niszowy. Coś, co mogą odkrywać głównie ludzie uczestniczący w wyjątkowej wrześniowej nocy w Classic Rock Club w Krakowie. Bo popularny Piknik w Mrągowie to raczej impreza, na której rządzi folk. Cieszę się więc, że Kamil Bieńczak dołącza do zespołu The Old Man Coyote, poruszając się w takiej estetyce. Może nie zdobędzie serc miliona słuchaczy i nie zorganizuje widowiska jak Buffalo Bil, ale jeśli przyciągnie pod scenę (klubową albo plenerową) nawet sto/tysiąc ludzi, to będzie dumny. Czego mu życzę! Aha, szkoda, że na płycie zabrakło covera „Hurt” od Nine Inch Nails, spopularyzowanego przez Johnn’ego Casha, ale wiecie, prawa autorskie...

Okładka płyty (fot. PJ)
PS Zdradzę, że oprócz fizycznego krążka, w środku opakowania znajdziecie też… mały plakat i krótki, zabawny (aby nie było aż tak ponuro i melancholijnie) komiks! Zobaczycie również, komu dziękuje autor. Mimo wydania „The Good, The Bad, The Bieszczady” pod własnym imieniem i nazwiskiem, nie pracował zupełnie solo. W jego nowy projekt byli zaangażowani wspomniani w powyższym tekście i niewspomniani, odpowiadający za różne warstwy, osadnicy i Indianie: „Lipus” (człowiek od klimatycznej okładki), Cynar (mastering i znaki dymne), Przywara (wspomagający bandycką solówką), Wrona i Ziobro (hodowca bizonów i ten, co rozwiązuje spory rewolwerem).
Ocena: 7,5/10
Płytę możecie zamówić, pisząc bezpośrednio do Kamila:
https://www.facebook.com/kamilwestern
https://www.facebook.com/kamil.bienczak
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję

