772
818 min.
Recenzje filmów
aragorn136 (22929 pkt)
516 dni temu
2023-05-16 19:32:33
Chciałoby się, aby Gunn nie odchodził od MCU. Aby jeszcze tam pozostał. Ale reżyser ten żegna się ze swoimi bohaterami i niedługo poleci wraz z nowym „Supermanem” ratować świat DC. Oj nadaje się do tego zadania, co zresztą pokazał niedawno „Legionem samobójców” (ten poprzedni może nie był padaką, ale wiecie – poza dobrze wykreowanymi postaciami, nie pociągał prawie niczym). „Strażnicy Galaktyki: Volume 3” to film, który spokojnie może konkurować z historią oddziału straceńców. Ale jednak ma coś, co jest rzadkością w komiksowej rozrywce – osobistą stawkę tak potężną, że aż nogi robią się jak z waty.
Kadr z filmu "Strażnicy Galaktyki: Volume 3" (materiały prasowe)
Już wcześniejsi „Strażnicy” trochę wyróżniali się na tle reszty projektów Marvela. Był w nich specyficzny luz, pozytywny vibe, nieskrępowana wyobraźnia, szaleństwo i postacie, które z miejsca się polubiło. Oczywiście, fabularnej głębi brakowało, lecz kto jej oczekiwał. Nie o to tam chodziło. Ważne, że rodzinno-przyjacielskie relacje były przekonujące i zacieśniały się z każdą minutą. Fajne filmy – tylko tyle, albo aż tyle. Trzeci epizod też da się określić takim epitetem, lecz scenariusz i reżyserska ręka sprawiają, że należy dopisać słowo: bardzo, dodając na koniec wykrzyknik. Szczególnie, jeśli widzieliście pierwszą i drugą część, będąc wiernymi fanami. Gdy do tego jesteście osobami wrażliwymi, to ten film stanie się dla Was nie jakąś tam przygodą w kosmosie, a ściskającym serce doświadczeniem.
Zacząłem niczym kogut piejący z zachwytu. Co nie oznacza, że „Guardians of the Galaxy 3” to produkcja bez skazy. Kosztująca 250 baniek, w 90 procentach wygląda nieziemsko, ale gdzieś tam w trzecim akcie wkrada się do niej chaos i nadmiar wrażeń. Co więcej, niejaki, złoty Adam Warlock, choć ekstra zagrany przez przypakowanego Willa Poultera (tego Eustachego z Narnii), nie otrzymał możliwości pokazania pełni drzemiącego w nim potencjału. I te retrospekcje, mimo że będące clou programu, pojawiają się nagle, ot tak, często w połączeniu z rozpoczęciem się danej piosenki. Tyle marudzenia – grunt, że całość jest zamkniętą, czytelną historią, opowiedzianą do A do Z, z początkiem, rozwinięciem i finałem. Gdzie maleńkie szwy są poprzykrywane są filmowymi trikami – slow motion, ruchem kamery itd.
Kadr z filmu "Strażnicy Galaktyki: Volume 3" (materiały prasowe)
Zaiste, w Knowhere można poczuć się jak w domu. Tu przecież mieszkają nie tylko nasi ulubieni bohaterowie ze Star-Lordem na czele, ale także inni odmieńcy i uchodźcy. To miejsce przyjazne, bezpieczne, przytulne, naprawione po ostatnich galaktycznych zawirowaniach, pozwalające wreszcie odpocząć, odetchnąć i zająć się przyziemnymi czynnościami – wyprowadzeniem radzieckiego, inteligentnego psiaka na spacer i leczeniem kaca. I wszystko byłoby cacy, gdyby nie odwiedziny chłopaczka w pelerynie. Gościu miły nie jest. Rozwala ściany i każdą przeszkodę, jaką napotka na swej drodze. Ale najgorsze, że pragnie porwać Rocketa. Skoro życie kumpla jest zagrożone, to czas działać. Przechodzący w tej części duchową przemianę Peter Quill (Chris Pratt – kandydat idealny) musi zatem odłożyć na bok cierpienie spowodowane stratą ukochanej Gamory, która teraz jest wkurzoną Gamorą, a następnie zebrać drużynę i dać przykład (widzom, postaciom drugoplanowym itp.), czym jest przyjaźń przez wielkie P. A więc ruszamy!
Wydaje się, że będziemy mieli do czynienia z kinem akcji i atrakcji, jak to bywa w MCU, jednak burzliwa przeszłość Rocketa spowoduje, że zajrzymy w rejony prawdziwej tragedii. Poznamy losy szopa pracza, gdy ten jako mały zwierzaczek trafił w ręce Wielkiego Ewolucjonisty – niby naukowca pracującego nad stworzeniem doskonałej cywilizacji, nieskazitelnego społeczeństwa, ale mającego w głowie myśli ohydne. Wszak to kosmiczny doktor Mengele. Wcielający się w niego czarnoskóry Chukwudi Iwuji („John Wick 2”, „Peacemaker”) wykonuje swoją robotę w taki sposób, że już w pierwszej scenie nie pozostaje nic innego, jak nienawidzić tego złola. To antagonista, który nie jest niejednoznaczny jak Thanos i Gorr, lecz bez wątpienia pozostaje najciekawszym, obok tych wymienionych. Okropny megaloman. Co go takim uczyniło? Nic. On po prostu od setek lat jest zaślepiony chorą ideą.
Kadr z filmu "Strażnicy Galaktyki: Volume 3" (materiały prasowe)
Kadr z filmu "Strażnicy Galaktyki: Volume 3" (materiały prasowe)
Gunn umiejętnie balansuje na granicy mroku i absurdu. Jednak to właśnie dzięki ciężkiemu dramatowi celnie odnoszącemu się do naszej rzeczywistości, film przeskakuje poprzeczkę wyżej niż inne konie ze stajni MARVELA. Kto nie uroni choćby małej łzy, ten chyba człek nieludzki. „Strażnicy Galaktyki: Vol. 3”, choć wiekowo określone znakiem PG-13 i inspirowane komediami spod znaku „Galaxy Quest”, nie są raczej skierowane do bardzo młodego kinomana. To nie kolejna baja Disneya, a produkcja, w której należy spodziewać się dosłownej śmierci. Powaga i smutek są przerywane humorystycznymi tekstami Draxa (olbrzym jest tu kimś więcej aniżeli silnym głupkiem) i Mantis, ale temu filmowi i tak daleko do świątecznej krótkometrażówki ze Strażnikami Galaktyki. Tajne laboratorium „wiszące” w próżni jest lepiącym się, niepokojącym, dziwnym obiektem zbudowanym z żywych tkanek. Kosmici przypominają skrzyżowanie istot z TROMY (tam zaczynał James Gunn) z tymi od Cronenberga. Zamknięte w klatkach zwierzątka cierpią mimo tlącej się nadziej na lepsze jutro. Brr…
Finałowa odsłona trylogii to dzieło kontrastów i eksperyment na widzach oczekujących sympatycznej, wybuchowej, ponad dwugodzinnej smakowitej papki. Ale nie z Gunnem takie numery. Można go posądzić o nepotyzm. W filmie występuje przecież jego brat i żona (w kogo się wcielają, zgadujcie w komentarzach). Jednak absolutnie nie da się Gunna oskarżyć o brak reżyserskiej wizji i daru polegającego na przykuwaniu widza do ekranu i wykrzesaniu z niego tyle emocji, że zaangażowany w wydarzenia drży ze strachu o bohaterów, chcąc tulić szopa z zamiłowaniem do wielkich spluw oraz inne włochate stworzenia. Momentami subtelność znika, a „łopata” i uderza bezpośrednio w głowę, a klisza „owija się wokół szyi”, jednak summa summarum nie ginie samo przesłanie.
Kadr z filmu "Strażnicy Galaktyki: Volume 3" (materiały prasowe)
Kadr z filmu "Strażnicy Galaktyki: Volume 3" (materiały prasowe)
To smutny, choć na szczęście podtrzymujący na duchu, film. Dobrze domykający wątki postaci, także tych dalszoplanowych. W którym zwycięża miłość twórcy do tej dysfunkcyjnej rodziny – nawet wiecznie naburmuszonej, krzyczącej Nebuli. Wizualnie i muzycznie to klasa kosmiczna. Cieszę się, że Bradley Cooper własnym głosem i gestami ożywił Rocketa Racoona, jakby nie był on jedynie komputerowym dzieckiem grafików. Uśmiecham się, obserwując w pewnej roli, mającą polskie korzenie Elizabeth Debicki czy epizodycznego Sylwestra Stallone’a. A przede wszystkim łapie się za klatkę piersiową. Bo serce mocno bije – w niej, w filmie, w bohaterach. Dziękuje James! PETA też lubi To!
Ocena: 8/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Strażnicy Galaktyki: Volume 3" – Tu serducho mocno bije!
Więcej artykułów od autora aragorn136
"Joker: Folie à deux" – A oni tańczą, tacy szaleni, tacy smutni... - Recenzje filmów
11 nominacji do Oscara, Złoty Lew na Festiwalu w Wenecji, ponad miliard dolarów zarobku na całym świecie (mimo kategorii R). Zaiste „Joker” z 2019 roku był prawdziwym fenomenem. A skoro tak, to może czas na dalsze losy Arthura Flecka? Reżyser Todd Phillips jednak ciągle powtarzał: „to zamknięta historia, bez szans na kontynuację”. Ale jest rok 2024, a do kin wchodzi „Joker: Folie à deux”. Wielu krytyków i widzów krzyczy/pisze głośno: „to najbardziej niepotrzebny sequel”. Czy faktycznie zasługuje na takie miano? Czy następna „terapia”, jakiej poddaje nas Phillips kompletnie nie działa? Jako autor niniejszej recenzji jestem rozdarty. Widzę jednocześnie mrok i światło w tym długim tunelu.
"Pył" – Czas na wielki oddech? - Recenzje książek
Hugh Howey. To człowiek, przez którego: dusiłem się; martwiłem; miałem nadzieję, po czym ją traciłem i ciekaw nieznanego, odczuwałem dreszcze… Dzięki Ci Hugh! Oby więcej było takich ludzi, jak Ty. Takich pisarzy rzecz jasna. Twórców, którzy potrafią wykreować namacalny, wrogi, zniszczony świat. A w nim wyrazistych bohaterów, z którymi na tyle się zżywamy, że pragniemy trzymać kciuki za powodzenie ich misji do samego końca. Howey to zrobił w swojej trylogii „Silos”. I choć z środkowym tomem nie zaprzyjaźniłem się aż tak bardzo (odsyłam do jego recenzji), to finał pt. „Pył” jest tym, czego prawie oczekiwałem. Załóżcie więc maskę przeciwgazową, a najlepiej szczelny kombinezon, bo czeka Was trzymający w napięciu kawał dojrzałej literatury dystopijnej, choć nie tej wielkości, siły i mroku, co „Droga” Cormaca McCarthy'ego.
"Złamane Serce w Toskanii" – Twórz, żyj, kochaj! - Recenzje książek
Gdy mężczyzna pisze melodramat dla młodych polskich dziewczyn, to wydaje się jakby porywał się z motyką na słońce. Niby to nic trudnego – zakochana para; miłość, która pokona wszystko; piękne słowa, chwile uniesień i tęsknoty. Paradoksalnie jednak w takim gatunku literackim powstaje tak wiele dzieł, że mogą one utonąć w lodowatej wodzie jak Leonardo DiCaprio w „Titanicu”. Mim to R. K. Jaworowski z pomocą wydawnictwa Ridero zapragnął „wyrzeźbić” opowieść o pewnej utalentowanej dziewczynie, która w malowniczej stolicy Toskanii ma szansę spełnić marzenia i odzyskać nadzieję na lepsze jutro. Czy autor podarował książkę, po którą warto sięgnąć, jeśli ma się romantyczną duszę? Mimo literackich niedociągnięć, nie będziesz się nudziła droga czytelniczko (chłopaku - raczej tak).
"Obcy: Romulus" – Nowe i stare! - Recenzje filmów
Ambiwalencja to jednoczesne występowanie pozytywnego jak i negatywnego nastawienia do danego obiektu. Tak rzecze Wikipedia. Dlaczego zacząłem od definicji akurat tego słowa? Bo przez cały, dwugodzinny, seans „Obcego: Romulusa” przybrałem tę postawę. Czułem się, jakbym siedział na wielkiej wadze, gdzie szala przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę. Jakby za chwilę miał „wyskoczyć” z mojej fanowskiej piersi potwór, a dwa momenty później następowało już tylko odliczanie do końca – nerwowe i niecierpliwe spoglądanie na zegarek w tych ciemnościach. „Ksenomorf powstał z kolan” – z ulgą głosili pierwsi widzowie (w tym niektórzy krytycy). Ja stwierdzam, że się potyka, choć obślizgły jest i przestraszyć potrafi, a nawet wypali dziurę w głowie.
"Those About to Die" – Powstań albo zgiń! - Seriale
W Rzymie 79 roku n.e. nie można było ufać nikomu. Krew była wszystkim. Wie o tym jeden z głównych bohaterów serialu „Those About to Die”, a wraz z kolejnymi odcinkami dowie się o tym również polski widz, który „uruchomi platformę” Prime Video. Adaptacja powieści Daniel P. Mannixa wydaje się być idealnym wstępem przed wielkimi igrzyskami, czyli premierą „Gladiatora II”. Ale czy na pewno jest to kandydat na serial 2024 roku, gdzie jeden do jednego oddano realizm epoki, nie pozwalając oderwać się od ekranu? Krytycy są na nie. A ja? Mimo że mam do czynienia z czymś, co stoi, a raczej chwieje się na glinianych nogach pomiędzy „Rzymem” i „Spartacusem”, nie doskakując do żadnego z nich, daję kciuk w górę.
Polecamy podobne artykuły
Strażnicy Galaktyki Vol. 2 – Space Operetka - Recenzje filmów
Wyobraźmy sobie, że „Strażnicy Galaktyki” to nie filmy, ale cyrkowe sztuczki. Część pierwszą widzę jako próbę skoku przez płonące salto: większość widzów była pod takim wrażeniem tego, że James Gunn doszczętnie nie spłonął, że mało kto zwracał uwagę na ślady osmalenia. „Vol. 2” przypomina bardziej spacer po linie – nadal jest ryzykownie, choć z innych powodów, a spektakularne wygibasy (czy inaczej; akcja, przygody, humor i nostalgia) skutecznie odwracają uwagę od niebezpiecznych chwil utraty równowagi.
"Strażnicy Galaktyki" – Szop pracz i spółka - Recenzje filmów
Źle się dzieje w odległej galaktyce. Ambitny tyran Ronan Oskarżyciel ma szczwany plan. Pragnie zniewolić okoliczne planety i rządzić lat tysiące, jeśli nie dłużej. Do pełni szczęścia brakuje mu tylko małego okrągłego artefaktu – globu. Czy ktoś jest w stanie go powstrzymać? Tak panie i panowie, włochaci i ogoleni, mali i duzi, przedstawiciele obcych cywilizacji, możecie spać spokojnie. „Strażnicy Galaktyki” czuwają i są żądni zemsty, szczególnie pewien z pozoru milusi futrzak – Rocket.
"Legion Samobójców: The Suicide Squad" – Brygada R. Rekin idzie na żer! - Recenzje filmów
W 2016 roku pewien komiksowy film „popełnił samobójstwo” na oczach wielu widzów i krytyków. Przyniósł zyski, ale narzekano na CGI, zbyt mroczną (nocną) atmosferę, nieudanie rozpisane postacie i Jokera w wykonaniu Jareda Leto. Jedynie Harley Quinn – ukochana wspomnianego w poprzednim zdaniu złola jakoś ratowała „honor”, powodując, że „Legion samobójców” był dziełem, który – przynajmniej ja – oglądałem bez bólu tyłka. Średnim, ze swoimi minusami, ale jakościowo wcale nie gorszym od „Ligi Sprawiedliwości”. Okazało się, że to nie reżyser David Ayer „dał ciała”, tylko producent, który sam wiedział, jaki powinien być ten obraz. Po kilku latach w stajni DC i Warner Bros zebrały się jednak mądre głowy i postanowiły: wchodzimy znowu do tej samej rzeki, ale wpuśćmy tam również „piranie”…
Komiks na dużym ekranie - Artykuły o filmach
Popularność filmowych ekranizacji komiksów wzrasta. Ten artykuł będzie poświęcony sławnym papierowym herosom oraz ich twórcom. Złożymy im należny hołd.
POPCorn Podcast: W Marvelu Siła, czyli komiksowy rok 2021! - Artykuły o filmach
„Marvel Forever!” – tak zapewne krzyczą ludzie, którzy tłumnie ruszają do kin, aby obejrzeć nowe przygody Kapitana Ameryki i jego kumpli. A inni? Ci dziwią się, że moda na adaptację komiksów nadal trwa w najlepsze, czego dowodem są następne dzieła spod szyldu MCU, a konkretniej tytuły należące do tzw. czwartej fazy. W roku 2021 w tym świecie działo się wyjątkowo dużo. Pojawił się solowy film o Czarnej Wdowie, okraszony wschodnią kulturą „Shang-Chi”, kameralni i widowiskowi jednocześnie „Eternalsi”, i wreszcie pełen nostalgii meta film, czyli „Spider-Man: Bez drogi do domu”. Do tego zagranicznych widzów Disney Plus, a także polskich, którzy omijali „przeszkodę” w postaci braku dostępu do owej platformy (na szczęście latem 2022 się to zmieni, bo wrota do krainy Disneya zostaną otwarte) czekały spotkania z serialami, chociażby z „WandąVision” w formie sitcomu, szalonym „Lokim” albo Piotrem Adamczykiem pytającym: „rozumiesz to?” i chwalącym się z występu w „Hawkeye”. Nic więc dziwnego, że w tym odcinku POPCorn Podcast było o czym dyskutować! Nie były to jednak okrzyki psychofanów, a rzeczowa i przyjemna rozmowa trzech panów: Wojtka z „Nie tylko popkultura” oraz Pawła z „Movie Brain” i Pontona z „Ponton Movie”, których recenzje możecie przeczytać także na łamach portalu Altao.pl. Koniecznie posłuchajcie!
Teraz czytane artykuły
"Strażnicy Galaktyki: Volume 3" – Tu serducho mocno bije! - Recenzje filmów
Pewność, że po ostatnim „Ant-Manie” piąta faza MCU ma jeszcze rację bytu zmalała do jednego atomu. Aż tu wchodzi James Gunn cały na różowo, niebiesko, żółto, szaro, udowadniając, że kolejne filmy na podstawie komiksów nie muszą być powodem do wstydu. Jego trzecia część „Strażników Galaktyki” jest bowiem nie tylko jedną z najbarwniejszych odsłon z całej serii Marvela, ale też jednym z najbardziej intensywnych filmowych doznań ostatnich lat. Bo czy ktoś z Was wyobrażał sobie, że w kolejnej opowieści o drużynie złożonej m.in. z gadającego szopa, uroczej kosmitki z czułkami i drzewa będzie miejsce na wachlarz emocji: od płaczu po śmiech przez złość i radość? Co za zaskoczenie!
"Moja Mamo, Mój Tato" Dziękuje Wam śpiewająco! - Muzyczne Style
„Moja Mamo, Mój tato” to najnowszy singiel Oli Równiak, który ukazuje nie tylko jej wrażliwość jako artystki, ale także głębokie emocje związane z relacjami rodzinnymi. Utwór łączy melancholijną melodię z poruszającym tekstem, który przywołuje wspomnienia i uczucia związane z najważniejszymi osobami w naszym życiu.
Michael Bay – Człowiek Eksplozja - Ludzie kina
Jeśli nazwisko tego pana pojawi się na plakacie danego filmu, to możemy być pewni w stu procentach, że na kinowym ekranie będzie głośno, szybko, wybuchowo, a fabuła zejdzie na plan dalszy. Bo Michał Zatoka (pozwoliłem sobie na dosłowne tłumaczenie) to nastolatek w ciele dojrzałego mężczyzny, dla którego liczy się głównie dobra, nie zawsze sensowna, filmowa zabawa.
Drzewo Ludojad! Wytwór wyobraźni czy prawdziwy wróg? - Niewiarygodne, niewyjaśnione
Zapewne wszyscy z Was słyszeli lub czytali o muchołówce, która nęci potencjalne ofiary (owady) kolorem i słodkim nektarem, by następnie trawić je przez kilka dni. Są nawet takie rośliny, które potrafią zjeść… mysz lub ptaka. A co powiecie na drzewa wysysające wszystkie soki z… ludzi, tak że pozostanie z nich tylko szkielet? Podobno takie właśnie rosły w dżunglach południowej Afryki i Ameryki, a zwane były „sidłami diabła”.
Homoseksualizm u… wikingów - Erotyka, towarzyskie
Homoseksualizm to we współczesnym świecie temat budzący ogromne kontrowersje, ale jak na ironię problemu z nim nie mieli starożytni ani ludy niechrześcijańskie. Czy zastanawialiście się kiedyś, jak osoby homoseksualne postrzegali maskulinistyczni wikingowie – kultura dzielnych wojaków z mroźnej Północy, którzy na kilkaset lat przed Kolumbem dotarli do Ameryki?
Nowości
"Joker: Folie à deux" – A oni tańczą, tacy szaleni, tacy smutni... - Recenzje filmów
11 nominacji do Oscara, Złoty Lew na Festiwalu w Wenecji, ponad miliard dolarów zarobku na całym świecie (mimo kategorii R). Zaiste „Joker” z 2019 roku był prawdziwym fenomenem. A skoro tak, to może czas na dalsze losy Arthura Flecka? Reżyser Todd Phillips jednak ciągle powtarzał: „to zamknięta historia, bez szans na kontynuację”. Ale jest rok 2024, a do kin wchodzi „Joker: Folie à deux”. Wielu krytyków i widzów krzyczy/pisze głośno: „to najbardziej niepotrzebny sequel”. Czy faktycznie zasługuje na takie miano? Czy następna „terapia”, jakiej poddaje nas Phillips kompletnie nie działa? Jako autor niniejszej recenzji jestem rozdarty. Widzę jednocześnie mrok i światło w tym długim tunelu.
"Moja Mamo, Mój Tato" Dziękuje Wam śpiewająco! - Muzyczne Style
„Moja Mamo, Mój tato” to najnowszy singiel Oli Równiak, który ukazuje nie tylko jej wrażliwość jako artystki, ale także głębokie emocje związane z relacjami rodzinnymi. Utwór łączy melancholijną melodię z poruszającym tekstem, który przywołuje wspomnienia i uczucia związane z najważniejszymi osobami w naszym życiu.
Nike 2024 – laureatką 93-letnia poetka Urszula Kozioł! - Kultura
W niedzielę 6 października przyznano Nike. To Nagroda Literacka za najlepszą książkę poprzedniego roku. Nagroda, która „narodziła się” w 1997 roku, inspirując się brytyjskim Bookerem. Tym razem ze statuetki cieszyła się Urszula Kozioł. Po kilku nominacjach w dawniejszych latach, wreszcie mogła „przytulić” Nike. Otrzymała ją za tom poezji pt. „Raptularz”. Jakie porusza w niej tematy? Kto jeszcze znalazł się w gronie finalistów? O tym w niniejszym tekście.
"Pył" – Czas na wielki oddech? - Recenzje książek
Hugh Howey. To człowiek, przez którego: dusiłem się; martwiłem; miałem nadzieję, po czym ją traciłem i ciekaw nieznanego, odczuwałem dreszcze… Dzięki Ci Hugh! Oby więcej było takich ludzi, jak Ty. Takich pisarzy rzecz jasna. Twórców, którzy potrafią wykreować namacalny, wrogi, zniszczony świat. A w nim wyrazistych bohaterów, z którymi na tyle się zżywamy, że pragniemy trzymać kciuki za powodzenie ich misji do samego końca. Howey to zrobił w swojej trylogii „Silos”. I choć z środkowym tomem nie zaprzyjaźniłem się aż tak bardzo (odsyłam do jego recenzji), to finał pt. „Pył” jest tym, czego prawie oczekiwałem. Załóżcie więc maskę przeciwgazową, a najlepiej szczelny kombinezon, bo czeka Was trzymający w napięciu kawał dojrzałej literatury dystopijnej, choć nie tej wielkości, siły i mroku, co „Droga” Cormaca McCarthy'ego.
PIAH: "Dlaczego rano już nie podobasz mi się?!" - Muzyczne Style
Przed Wami najnowszy, a zarazem ostatni singiel zapowiadający pierwszy album zespołu PIAH, o tym samym tytule, czyli „Nie podobasz mi się”. To najbardziej rock&roll’owy kawałek tego przebojowego zespołu, który swoją premierę miała pod koniec września 2024 roku. Jak zwykle nie mogło zabraknąć melodii, która pozostaje w głowach słuchaczy nie tylko na chwilę, ale i na całe dni.
Altao.pl patronem medialnym I Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego "Budujemy mosty – SŁOWEM"! - Kultura
Pragniemy poinformować naszych czytelników o czymś ważnym. Objęliśmy patronatem medialnym organizowany przez Fundację Katarzyny Jaroszewskiej „Już jestem…” I Ogólnopolski Konkursu Recytatorski. Jego nazwa: „Budujemy mosty – SŁOWEM” nie jest przypadkowa. Ma na on bowiem na celu nadać znaczeniu kulturze słowa i zwiększyć świadomości uczestników pod kątem istotnego znaczenia poezji jako narzędzia do wyrażania pozytywnych emocji. Finalistów poznamy 27 listopada 2024 roku.
Artykuły z tej samej kategorii
"Joker: Folie à deux" – A oni tańczą, tacy szaleni, tacy smutni... - Recenzje filmów
11 nominacji do Oscara, Złoty Lew na Festiwalu w Wenecji, ponad miliard dolarów zarobku na całym świecie (mimo kategorii R). Zaiste „Joker” z 2019 roku był prawdziwym fenomenem. A skoro tak, to może czas na dalsze losy Arthura Flecka? Reżyser Todd Phillips jednak ciągle powtarzał: „to zamknięta historia, bez szans na kontynuację”. Ale jest rok 2024, a do kin wchodzi „Joker: Folie à deux”. Wielu krytyków i widzów krzyczy/pisze głośno: „to najbardziej niepotrzebny sequel”. Czy faktycznie zasługuje na takie miano? Czy następna „terapia”, jakiej poddaje nas Phillips kompletnie nie działa? Jako autor niniejszej recenzji jestem rozdarty. Widzę jednocześnie mrok i światło w tym długim tunelu.
"Diuna: Część druga" – Woda życia, religia zniszczenia - Recenzje filmów
„Mając władzę nad przyprawą, masz władzę na wszystkimi” – zniekształcony, brzmiący złowieszczo głos oznajmia takową prawdę na tle czarnego tła, a mi już po całym ciele „przebiegają mrówki”. Jestem wręcz obezwładniony, zahipnotyzowany. A przecież to nawet nie pierwsza scena. Później jest jeszcze lepiej/gorzej. Jakie tam później, tak jest przez 80% seansu, niemal do napisów końcowych. Oni (czyt. krytycy mający zaszczyt uczestniczyć w pokazie prasowym) nie kłamali. „Diuna: Część druga” to film monumentalny (kto napisze fatalny, ten niechaj zostanie strawiony przez czerwia). Atakujący wszystkie zmysły. Piękny. Na poziomie audiowizualnym rzecz jasna, bo z warstwą scenariuszową bywa różnie… Są jednak aktorzy, którzy windują tę opowieść do granic kosmosu.
"Chłopi" – Wsi anielska, wsi diabelska - Recenzje filmów
„Cepelia, w której maczała swoje paluchy Sztuczna Inteligencja, malując każdą scenę w męczące oczy barwy”. Mniej więcej to sądzi o nowej adaptacji „Chłopów” Władysław Reymonta pewien znany krytyk filmowy. Powinien on uderzyć się w pierś i obejrzeć tę animację raz jeszcze. Tak, to ludowe rękodzieło, ale o dużej wartości artystycznej – choć bliskie książkowym opisom, to jednak na swój sposób uwspółcześnione, pozbawione kurzu osiadłego na dawnej księdze. Gdy kilka lat temu ponad 100 malarzy zabrało się do skrupulatnej pracy z pędzlem w dłoniach, to jeszcze nikt nie wiedział, że AI aż tak rozwinie się w roku 2023. Można zapytać po co? Czyż nie lepiej, aby powstał „zwykły” film fabularny bez tej otoczki? Nie, bo taki już nakręcono, a owa forma tylko dodała magii i innej, niepokojącej namacalności.
"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów
Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...
Pierwsze lody... czyli jak to jest z "Polityką"? - Recenzje filmów
Chyba mało ludzi nie widziało jeszcze najnowszego tworu Patryka Vegi pt. „Polityka”. A wśród tych, którzy widzieli, opinie są raczej w miarę podobne. Bo mówią, że to gniot, że totalna porażka, że stracony czas no i czego innego się w sumie po Vedze można spodziewać?
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.738