276
335 min.
Recenzje książek
aragorn136 (22675 pkt)
72 dni temu
2024-07-04 18:35:42
Zdradzę, że Andy Weir znowu to zrobił. Jego „Projekt Hail Mary” to powieść, która jest jak łódź na raz spokojnym, raz wzburzonym morzu. Płyniemy i płyniemy, senni, cierpiący na chorobę morską, ale spoceni od nadmiaru emocji i naukowych „szaleństw”.
Książka "Projekt Hail Mary" (fot. PJ/archiwum własne)
Książka zaczyna się od mocnego uderzenia. Nie. Nie chodzi o żaden wybuch atomowy. Autor przez początkowo rozdziały, dzięki pierwszoosobowej narracji pozwala na wejście w skórę bohatera. Bohatera to za duże słowo. Przecież Grace to pozornie zwykły facet w niezwykłej rzeczywistości. Wraz z nim poznaje zakamarki statku kosmicznego i powoli trafiam na ślady powracającej pamięci. A kiedy wreszcie pytania: „kim faktycznie jestem i co ja tutaj robię” nie są tajemnicą, łapię się za głowę. I cieszę, że to nie ja jestem na miejscu samotnego astronauty, który wcześniej, na Ziemi, był tylko nauczycielem przyrody.
Z czasem akcja książki leci dwutorowo. Dzięki licznym flashbackom wszystko staje się jasne jak Słońce. No może nie końca, bo Słońce przygasa przez żerujące „na nim” tzw. „astrofagi”, czyli obce mikroby. Aby nie doprowadzić w ciągu kilkudziesięciu lat do nowej epoki lodowcowej i pokonać zagrożenie, mądre umysły wpadły na pomysł projektu Hail Mary. I szczerze? Sceny i rozmowy na Ziemi są bardziej interesujące od tego, co dzieje się na „Drodze Mlecznej”. Szczególnie, że Weir wprowadza silną postać kobiecą, której „dar przekonywania” jest większy niż odległość do Wenus. Szybkie decyzje, rozważania o losie ludzkości, przygotowania do startu. A pośród tego wyjątkowego towarzystwa, wymiany spostrzeżeń i stresu On, czyli szkolny wychowawcach, który wkrótce zamieni się w „galaktycznego MacGyvera” i odkryje nowe znaczenie pięknego słowa przyjaźń.
Andy Weir już w poprzednim „Marsjaninie” udowodnił, że potrafi przekraczać granice wyobraźni, pozostając ciągle na fizycznym podłożu. Wszak to człowiek zaglądający głęboko pod powierzchnię i przytomnie patrzący w gwiazdy. Stąd w jego książkach roi się od szczegółów. Weir o mechanice orbitalnej wie wiele, o fizyce relatywistycznej jeszcze więcej, podobnie jak o historii lotów kosmicznych. Dlatego czy to „Marsjanin”, czy mający kilka lat „Projekt Hail Mary” od Wydawnictwa Akurat to raczej przedstawiciele gatunku science fact niż fiction. A jednak pojawiają się fabularne „astrokłopoty”. Mimo że pisarz od 15 roku życia pracował jako programista, nie umie w stu procentach zaprogramować swoich powieści, aby nic w nich nie szwankowało. Gdy się jest daleko od domu, by ten dom ratować, to mniejsza o jakieś tam nielogiczności w tej straceńczej misji ostatniej szansy. Hmm. No nie wiem. Nie usprawiedliwiajmy wszystkiego „śpiączką”.
Autor stosuje bowiem pewne uproszczenia jak w opowieści komiksowej, by za chwilę zaatakować skomplikowaną potęgą nauki. Pół tysiąca stron to sporo – i niby tu nie króluje nuda, choć gdzieś w połowie książka traci dynamikę, gdy często opisywane są najdrobniejsze czynności naszego astronauty. Trzeba poza tym wysoko zawieszać niewiarę, bo inaczej niektóre wyjaśnienia, zdarzenia i „rzeczy” będą bliższe „Star Trekowi” i „Gwiezdnym Wojnom”, a nie twardej fantastyce. Pisarz konsultował się ze specjalistami z różnych dziedzin, lecz nadal gdzieś w próżni wisi „wielki topór”, który „ucina każdy materiał”. "Ale to nie mogłoby tak funkcjonować realnie. Serio? Co do jasnej ciasnej".
Gdy jednak na część doświadczeń i zasad czytelnik nie będzie zwracał aż takiej uwagi na poziomie stricte naukowym, to pozostanie mu trzymanie kciuków za sukces tej one space mission impossible. A na twarzy zagości wtedy i uśmiech (Weir ma poczucie humoru, „kija kosmicznego” nie połknął), i smutek (łza w oku gwarantowana), i wreszcie coś na kształt dumy, spełnienia, zaskoczenia. To niesamowita przygoda w skali galaktycznej. I nawet, jeżeli dylatacja czasu przeobrazi Was w samotnych staruszków, to i tak będziecie marzyć o podróży statkiem kosmicznym albo wspominać przyjaciela, bez którego łatwo można się poddać i wyjść w przestrzeń bez skafandra.
Ocena: 8/10
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - "Projekt Hail Mary" – One Space Mission Impossible
Więcej artykułów od autora aragorn136
"Złamane Serce w Toskanii" – Twórz, żyj, kochaj! - Recenzje książek
Gdy mężczyzna pisze melodramat dla młodych polskich dziewczyn, to wydaje się jakby porywał się z motyką na słońce. Niby to nic trudnego – zakochana para; miłość, która pokona wszystko; piękne słowa, chwile uniesień i tęsknoty. Paradoksalnie jednak w takim gatunku literackim powstaje tak wiele dzieł, że mogą one utonąć w lodowatej wodzie jak Leonardo DiCaprio w „Titanicu”. Mim to R. K. Jaworowski z pomocą wydawnictwa Ridero zapragnął „wyrzeźbić” opowieść o pewnej utalentowanej dziewczynie, która w malowniczej stolicy Toskanii ma szansę spełnić marzenia i odzyskać nadzieję na lepsze jutro. Czy autor podarował książkę, po którą warto sięgnąć, jeśli ma się romantyczną duszę? Mimo literackich niedociągnięć, nie będziesz się nudziła droga czytelniczko (chłopaku - raczej tak).
"Obcy: Romulus" – Nowe i stare! - Recenzje filmów
Ambiwalencja to jednoczesne występowanie pozytywnego jak i negatywnego nastawienia do danego obiektu. Tak rzecze Wikipedia. Dlaczego zacząłem od definicji akurat tego słowa? Bo przez cały, dwugodzinny, seans „Obcego: Romulusa” przybrałem tę postawę. Czułem się, jakbym siedział na wielkiej wadze, gdzie szala przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę. Jakby za chwilę miał „wyskoczyć” z mojej fanowskiej piersi potwór, a dwa momenty później następowało już tylko odliczanie do końca – nerwowe i niecierpliwe spoglądanie na zegarek w tych ciemnościach. „Ksenomorf powstał z kolan” – z ulgą głosili pierwsi widzowie (w tym niektórzy krytycy). Ja stwierdzam, że się potyka, choć obślizgły jest i przestraszyć potrafi, a nawet wypali dziurę w głowie.
"Those About to Die" – Powstań albo zgiń! - Seriale
W Rzymie 79 roku n.e. nie można było ufać nikomu. Krew była wszystkim. Wie o tym jeden z głównych bohaterów serialu „Those About to Die”, a wraz z kolejnymi odcinkami dowie się o tym również polski widz, który „uruchomi platformę” Prime Video. Adaptacja powieści Daniel P. Mannixa wydaje się być idealnym wstępem przed wielkimi igrzyskami, czyli premierą „Gladiatora II”. Ale czy na pewno jest to kandydat na serial 2024 roku, gdzie jeden do jednego oddano realizm epoki, nie pozwalając oderwać się od ekranu? Krytycy są na nie. A ja? Mimo że mam do czynienia z czymś, co stoi, a raczej chwieje się na glinianych nogach pomiędzy „Rzymem” i „Spartacusem”, nie doskakując do żadnego z nich, daję kciuk w górę.
"Piosenki dla dzieci. Część 1" – Jak Ciocia Aga śpiewem przytula - Recenzje płyt
Do rodziców: pamiętacie, gdy Majka Jeżowska zachęcała Was do wspólnej zabawy swoimi piosenkami? Zapewne tak! Do dzieci: chcecie poczuć się jak Wasi kilkuletni wówczas rodzice? Wreszcie na rynku muzycznym pojawił się debiutancki album, który w pełni na to pozwala. Łączy pokolenia. O wartościach ważnych opowiada i do tańca zaprasza. Ma taki zwykły tytuł, ale jednocześnie roztacza tak niezwykłą aurę. W czym zasługa autorki tekstów i wokalistki – Agnieszki Sadowskiej. Jako Ciocia Aga jest godną następczynią wspomnianej Majki Jeżowskiej. Jej „Piosenki dla dzieci” to płyta melodyjna, która sprawia, że zawsze świeci słońce.
"Ciche miejsce: Dzień pierwszy" – Ta ostatnia pizza w szklanym mieście - Recenzje filmów
Kiedy reżyser o polsko brzmiącym nazwisku „przekazuje” innemu reżyserowi o podobnym nazwisku opiekę nad wymyśloną przez siebie franczyzą, to nic tylko się cieszyć. Mimo że przecież mamy do czynienia nie z komedią, a horrorem o czułych na wszelkie dźwięki, najeźdźcach z kosmosu. Kliszowym. Fakt. Ale jednocześnie jakże kreatywnym na poziomie inscenizacyjnym i trzymającym ciągle za gardło. Czy „Ciche miejsce: Dzień pierwszy” od Michaela Sarnoskiego wstrzykuje w żyły widza równie potężną dawkę adrenaliny, wzbudzając strach przed odzywaniem się i chrupaniem w kinie? A może to bardziej dramat o jednostce wrzuconej w sytuację bez wyjścia, której wnętrze jest ważniejsze od apokalipsy?
Polecamy podobne artykuły
"Marsjanin" – Nie pozwolę ci mnie zabić Czerwona Planeto, nie pozwolę! - Recenzje książek
Tym razem recenzuję dla Was powieść science fiction pt. „Marsjanin”. Sięgnąłem po nią z kilku powodów. Po pierwsze napisana przez debiutanta niemal z miejsca stała się światowym bestsellerem. Po drugie już wkrótce światło dzienne ujrzy jej hollywoodzka ekranizacja i wreszcie po trzecie zawsze pragnąłem polecieć na Marsa, jeśli nie w realnym życiu, to chociaż w wyobraźni. I oto jestem. I czytam. I wiecie co? Śledząc i kibicując głównemu bohaterowi, cofam jednak słowa o marzeniu postawienia stopy na marsjańskiej powierzchni…
Teraz czytane artykuły
"Projekt Hail Mary" – One Space Mission Impossible - Recenzje książek
Ryland Grace to nie skacowany mężczyzna, który otwiera szeroko oczy po całonocnej imprezie z pytaniem: „gdzie ja kurczę jestem?”. Grace budzi się w dziwniejszym miejscu niż wanna w tanim hotelu. Wokół migają jakieś światełka, a w ciele ma liczne rurki. Nic nie pamięta. Jednak, gdy już w głowie „zapali się lampka”, to okaże się, że Mark „Marsjanin” Watney nie był wcale w tak strasznej sytuacji. Ryland też jest samotny, ale w bezkresnym kosmosie… I ma do wykonania ważne zadanie, od którego zależy przetrwanie gatunku ludzkiego. Czy „astrotrudna” misja się powiedzie?
Singiel "Anima Libera", czyli głośny powrót klubowej legendy! - Muzyczne Style
Ej, ludzie! Fani muzyki disco! Max Farenthide i Vamero (duet, którego brzmienia już słyszeliście w hicie „In My Bed”) wydali wspólny numer! „Anima Libera” to energetyczna propozycja z bardzo wyrazistym beatem. Utwór z pewnością ucieszy fanów Maxa! Artysta powraca bowiem na sceny klubowe po... 12 latach nieobecności!
"Matecznik" – opowiadanie inspirowane legendą o Janie i Cecylii - Autorzy/pisarze
"Ten, który kocha, powinien dzielić los tego, kogo kocha" – Michaił Bułhakow. Przed Wami drugie opowiadanie z serii opowieści pt. "Herstorie", inspirowanych historiami kobiet obecnych w naszej kulturze i/lub historii.
"Wilczy kult. Sanktuarium" – W objęciach wilkołaka - Recenzje książek
Wydaje się, że likantropia to temat już tak bardzo przez świat kina i literatury wyeksploatowany, że nie da się nic więcej ciekawego o tym opowiedzieć. Ostatnio wilkołaki walczyły i kochały, choćby w sadze „Zmierzch” Stephenie Meyer czy straszyły w filmowym uniwersum „Underworld”. Mimo to nadal, jak udowadnia nastoletnia Joseline K. Aftanska (właśc. Justyna Aftańska), można je ukazać w intrygujący sposób, w starym i jednocześnie nowym świetle. Na łamach portalu jest wywiad, gdzie znajdziecie więcej informacji o tej młodziutkiej pisarce. Teraz nadszedł czas na recenzję debiutanckiej powieści: „Wilczego Kultu. Sanktuarium”.
UFO nad Bałtykiem - Niewiarygodne, niewyjaśnione
W gąszczu wielu informacji i obserwacji UFO istnieją takie, których racjonalnie wytłumaczyć się nie da. Szczególnie, gdy wiążę się to z jego lądowaniem i bliskim spotkaniu ludzi z kosmitami. Zaskakujące jest, że także w Polsce nie brakuje takich wydarzeń.
Nowości
Dominika Kwiatkowska połączyła siły z Vixenem i Tabbem! Czy „Presja” stanie się hitem roku? - Muzyczne Style
Dominika Kwiatkowska publikuje nowy singiel! Młoda wokalistka nawiązała współpracę z raperem Vixenem oraz producentem muzycznym, Tabbem. Melodyjna, nowoczesna i szczera – taka właśnie jest „Presja”.
Dęblin wita włochate pająki i inne strasznie piękne istoty... - Fotorelacje
Co może się dziać przez kilka dni w domu kultury w jednym z wielu miast w Polsce? Spotkanie autorskie z poetą, ktoś odpowie. Pokaz wartościowego filmu, doda ktoś inny. To, co jednak odbywało się między 3 a 8 września w Dęblinie, nie zaliczało się ani do jednego, ani drugiego. Było to bowiem fascynujące wydarzenie związane z dość przerażającą fauną. Właśnie do tego miejsca, w ramach Wystawy Zwierząt Egzotycznych organizowanej przez pasjonatów tworzących stronę Aranya, zawitały bezkręgowce, a dokładniej: pająki, skorpiony, skolopendry, a nawet ślimaki. Trzymać ślimaka to chyba nic strasznego, ale jak to jest głaskać pająka albo pozwolić skorpionowi na odpoczynek na własnej dłoni? Przekonała się o tym zaprzyjaźniona z naszym portalem, odważna mieszkanka pobliskich Ryk. Jej zdjęcia z tej „pajęczej imprezy” mrożą krew w żyłach, ale jednocześnie „udomowiają” te mające złą sławę zwierzęta.
Aspen Grove – jego muzyka jest jak szum lasu… - Zespoły i Artyści
Chcemy Wam przedstawić artystę, którego prawdopodobnie jeszcze nie znacie. To Daniel (Aspen Grove) prawie dokładnie rok temu, kiedy przyjechał do Krakowa. Dotarł do nas z Krymu bardzo okrężną i pełną wybojów drogą… Ale dzięki tworzeniu autorskiej muzyki nie załamał się. Koi delikatnością. Czaruje klimatem. Przyciąga intymnością… Jak Sufjan Stevens i inni.
"Returnal" - Promień księżycowego światła w otwartym oku pustki - Recenzje gier
Temat roguelike’ów w branży gamingowej to ciekawa rzecz. Ten dość surowo skodyfikowany gatunek w trakcie trwania swojej kilkudziesięcioletniej historii otrzymał sporo odgałęzień, dzięki czemu dziś bawić się możemy klasycznym sandboxem o pixelartowym wyglądzie jak „Noita” lub w brawurowy sposób przebijać się przez niemniej brawurowo zaprojektowane lochy z „Hadesem”. Dobrych pozycji jest zaprawdę cała masa i nawet ja, nie będąc jakimś wielkim zapaleńcem „rogalikowym”, przy kilku tytułach miło spędziłem czas. Ach, gdyby tylko ktoś do tego zbioru umiejętnie dopisał horror psychologiczny i science-fiction…
Ciocia Aga – cały świat już o niej gada. Bo jej "Muzyka ma moc", otula jak koc - Muzyczne Style
Ciocia Aga, która od wielu miesięcy zdobywa polski rynek piosenki dziecięcej nie zwalnia tempa. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o tej artystce, z zaciekawieniem zacząłem przyglądać się temu, co robi. Tak naprawdę każdy utwór z jej repertuaru wyznaczył pewną estetykę, która od razu nakreśliła jej miejsce w szeregu. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Piosenka dziecięca to bardzo cienka granica pomiędzy pewnego rodzaju przaśnością, a dobrą piosenką, której nie powstydziłby się niejeden artysta. No, ale gdy zgłębiłem się w ten wyjątkowy projekt i usłyszałem jakie osoby stoją za sukcesem Cioci Agi, utwierdziłem się w prawdzie, że jesteśmy świadkami narodzin czegoś naprawdę ciekawego.
"Terminator Zero" – Struny wydają metaliczne dźwięki - Seriale
Nie ma co owijać w bawełnę, franczyza „terminatorska” znajduje się obecnie w bardzo dziwnym miejscu. Oczywiście każdy fan serii poważnie traktuje obecność jedynie dwóch pierwszych filmowych części na popkulturowym poletku (może dorzuciłby jeszcze ciekawą propozycję gamingową od studia Teyon), wszak nie można przejść do porządku dziennego bez napomknięcia o kolejnych, mniej lub bardziej udanych, sequelach/prequelach/rebootach, które stopniowo wygaszały czerwony błysk soczewki z metalowej czaszki o szczerym uśmiechu. Po katastrofalnym „Dark Fate” można było zacząć domniemywać (osobiście nie miałbym nic przeciwko), iż ikoniczny, post apokaliptyczny świat wojny ludzi z maszynami już na zawsze zawierać się będzie we wspomnianych produkcjach Camerona.
Artykuły z tej samej kategorii
"Droga Królów" – Niech Cię Burza Sanderson! - Recenzje książek
W pierwszym tygodniu od premiery znalazła się na 7. miejscu listy bestsellerów The New York Times. Zdobyła nagrodę Davida Gemmella Legend Award dla najlepszej powieści fantasy. Każdy fan gatunku musi ją znać i przeczytać od deski do deski – jak pewna Polka, która to uczyniła w dwa dni (!). Po takich rekomendacjach oraz informacjach decyzja o pójściu „Drogą Królów” jest oczywista. I co z tego, że na rynku wydawniczym jest wiele nowości – lepiej zmierzyć się z dawniejszą, 1000-stronicową, wychwalaną powieścią Brandona Sandersona. I niestety… Oj ciężka to była lektura… Ani ona wybitna, ani wciągającą swoją intrygą. Rzekłem to na wstępie Ja – Przemek „Aragorn” Jankowski, który w różnych królestwach już bywał.
"Rebecca Thompson. Król Upiorów" – Młodzi wybrańcy kontra potężne zło! - Recenzje książek
Kiedy ujrzałem to oblicze siedzącej na tronie potężnej, ponurej, przesiąkniętej nikczemnością postaci, to nie było innego wyjścia jak… brać nogi za pas. Nie. Nie tym razem. Czas się z nią zmierzyć, a dokładniej z debiutancką, młodzieżową opowieścią urban fantasy wymyśloną przez R. K. Jaworowskiego – inżyniera informatyka. Tym bardziej, że to zupełna nowość na rynku wydawniczym, stworzona w gatunku „Filmowy styl książkowy” („Movie Book”), w której swoje „palce” maczała... Sztuczna Inteligencja.
"Ciemno, prawie noc" – Złe Kotojady wychodzą z nory! - Recenzje książek
„Był czarny czarny las. W tym czarnym czarnym lesie był czarny czarny dom. W tym czarnym czarnym domu był czarny czarny pokój, a w tym czarnym czarnym pokoju był czarny czarny stół, a na tym czarnym czarnym stole była czarna czarna trumna, a w tej czarnej czarnej trumnie był biały biały… trup!” – cytują na YouTubie aktorzy wcielający się w poszczególnych bohaterów w adaptacji „Ciemno, prawie noc”, jednej z najgłośniejszych polskich powieści ostatnich lat. A ja mam dreszcze, kiedy ich słucham. Tak bardzo, że zostaje przekonany, ale nie do obejrzenia filmu, a do lektury książki.
"Deman" – Polski superbohater w kolorach szarości - Recenzje książek
Co ten Artur Urbanowicz ze mną zrobił! Łapanie się za głowę; rzucanie cichych, a czasem głośnych przekleństw; drętwienie rąk; mrówki chodzące po plecach; pot spływający po szyi – między innymi to przytrafiło mi się podczas czytania powieści pt. „Deman”. Już sam tytuł mrozi krew w żyłach, a co dopiero skąpana w czerwieni twarda okładka. Autor skrzyżował horror pełną gębą z fantastyczną, obszytą psychologicznym aspektem, historią superhero. Dokonał tego w polskich realiach, główną akcję osadził we współczesnej Warszawie. Z trzech ostatnich literackich kolubryn, ta pozycja jest jego najlepszą. A dlaczego, o tym dowiecie się, wchodząc głęboko w niniejszą recenzję. Ostrzegam! Jej lektura będzie prawie jak podpisanie paktu z demonem…
"Naziści? Jeńcy niemieccy w Ameryce" – Uwięzieni w "raju" - Recenzje książek
Bardzo wiele zostało napisanych książek dotyczących bezpośrednio mrocznych wydarzeń z okresu II wojny światowej. Jednak jest pewien, dość przemilczany temat, pomijany nawet przez filmowców. Mowa o jeńcach, a konkretniej żołnierzach niemieckich pojmanych przez amerykańskie wojsko i przetrzymywanych na amerykańskiej obcej ziemi.
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.539