
1 974
2 350 min.
Recenzje filmów
aragorn136 (16615 pkt)
567 dni temu
2021-08-30 16:49:17
Zanim udałem się na seans, postanowiłem nie czytać nic na temat życia polskiego boksera, który jako numer 77 był jednym z pierwszych mężczyzn zamkniętych w nazistowskim obozie zagłady, pracujących przy rozbudowie tego przerażającego miejsca. Właśnie dlatego w niniejszej recenzji nie znajdziecie dokładnej analizy tego, co reżyser i scenarzysta w jednej osobie – Maciej Barczewski, dodał od siebie, a ile dziejących się na ekranie scen jest zgodna z faktami. I choć pierwsze opinie krytyków tuż po pokazach prasowych nie napawały optymizmem – w skali dziesięciopunktowej, przeważały oceny w postaci piątek i szóstek, to i tak wierzyłem, że ten obraz ma więcej zalet niż wad. Że debiutujący Barczewski jednak ściśnie za gardło, nie uciekając tylko do hollywoodzkich zagrywek, z których lubi czerpać inspiracje.
Kiedy wreszcie zgasły światła i pokazano kilka zwiastunów polskich filmów (swoją drogą część z nich zapowiada się na ciekawe kino), wspólnie z innymi widzami – a było ich sporo i to w różnym wieku (obecność starszej pani po osiemdziesiątce nie dziwiła, ośmioletnich na oko dzieciaków już tak – nauka historii to jedno, ale rodzice powinni wstrzymać się z przyprowadzaniem synów i córek na produkcję, zawierającą wyjątkowo brutalne momenty), trafiłem do piekła.
Już początkowe ujęcia, kiedy kamera obejmuje grupę więźniów, a następnie kieruje się na wysokość oczów bohatera, sprawiają, że można poczuć szczere, ukryte emocje kłębiące się w głowie Tadeusza i jego braci w niedoli. W zderzeniu ze wspomnianym „Triumfem ducha”, „Mistrz” przegrywa co prawda, ze względu na ograniczenie budżetowe, w kategorii scenograficznego rozmachu oraz liczby zatrudnionych statystów (choć akurat to można jakoś wytłumaczyć, bo akcja rozpoczyna się w czasie, kiedy do obozu koncentracyjnego nie docierały jeszcze transporty z tysiącami Żydów), lecz wzniesiona w okolicach Piaseczna replika Auschwitz-Birkenau jest tak filmowana przez Witolda Płóciennika (operatora pracującego przy „Ikarze. Legendzie Mietka Kosza”), że nie ma się wrażenia obecności w jakimś innym, przyjaźniejszym miejscu. Płóciennik świetnie dogadywał się z Baczewskim. Nic dziwnego, że potrafili dobrze „zagospodarować” niewielką, udającą obóz sprzed kilkudziesięciu lat, przestrzeń w nowoczesnym obiektywie kamery. Szkoda natomiast, że same pojedynki bokserskie na pośpiesznie przygotowanym ringu, których wygrana ma inny ciężar niż na zewnątrz, nie zachwycają filmową robotą. Poza finałową, naciąganą fabularnie, walką, wcześniejsze zmagania Tadeusza zmontowano mało „atrakcyjnie”. Pokazywane są głównie z dalszej perspektywy, bez ciągłych zbliżeń na zmęczoną, acz pełną wiary w zwycięstwo, twarz tytułowego herosa. Aż chciałoby się, aby siła ciosów ciągle powalała na deski nie tylko przeciwników, ale także twardy charakter widzów, których niełatwo wzruszyć. Wtedy można by było w każdej sekundzie potyczki krzyczeć: „Walcz Teddy i rozniecaj ogień w sercach!”.
Kadr z filmu „Mistrz” (materiały prasowe/Galapagos Films/fot. Robert Pałka)
Na szczęście, pomijając te powyższe kwestie i nie skupiając się na tym, czy faktograficzna strona produkcji działa bez zarzutu, mamy Piotra Głowackiego. Aktora, który jak kameleon zmienił swoje barwy. Od 2014 roku, kiedy brawurowo wcielił się w Mariana Zembali w „Bogach”, nie dając się zepchnąć do kąta przez Tomasza Kota, grywał często, choć nadal były to przede wszystkim role dalszoplanowe. W „Mistrzu” nareszcie wziął do ręki pierwsze „skrzypce”. „Melodia”, jaką widz „słyszy”, przypomina skromny utwór z gatunku muzyku alternatywnej połączony z wyrazistymi nutami opery. Głowacki triumfuje. Rozsadza ekran, mimo że jego bohater to człowiek chowający emocje do wewnątrz. Widać upór i chęć zachowania godności. Teddy nie dostanie za wygrane walki pucharów, ale wie, tak samo jak odkrywający jego umiejętności, kapo Walter (naturalny, zaskakująco wyciszony w tej roli inny Piotr – Witkowski, którego kojarzycie z serialu „Klangor” i filmu „Proceder”), opiera boks na zasadzie szachów. To dla niego sport szlachetny. I nawet w momencie zawahania, zda sobie jednak sprawę, że nie wolno mu się poddać. Metamorfoza fizyczna, jaką przeszedł Piotr Głowacki, imponuje niemal równie mocno jak dokonania Christiana Bale’a. Początkowo zaszczuty, nazywany nieopierzanym kogutem, będący cieniem, zaczyna emanować potężną, wewnętrzną siłą, aż powstaje z popiołów. Wypada wiarygodnie w trakcie robienia szybkich uników, ale jeszcze bardziej przekonuje, gdy ma do odegrania sceny ze świetnym Jankiem Szydłowskim. Z racji tego, że poza jednym skrawkiem, nie mamy tutaj retrospekcji przedstawiających szczegółowo chwile rodzinne, Pietrzykowski jest dość tajemniczym mężczyzną. W „Triumfie ducha”, także doskonały, Willem Dafoe miał łatwiejsze zadanie. Czempiona o imieniu Salamo motywowało do uczestnictwa w kolejnych pojedynkach to, aby pomóc bratu, ojcu i ukochanej kobiecie. Tadeusz – więzień 77. nie ma w Auschwitz bliskich osób. Dopiero, gdy wchodzi w relacje ojciec-syn/mistrz-uczeń z młodym chłopcem, znajdzie w sobie dużo siły do, wydawałoby, i tak skazanej na porażkę, batalii. Stawka jest spora. Chodzi o reanimację duszy pięściami. Rozpalenie gasnącej nadziei dzięki charyzmie i odwadze. Brawo Teddy. Brawo Piotr!
Zresztą cała obsada „Mistrza” nie fałszuje w żadnej minucie. Pamiętam, jak oglądając wspominany już kilka razy amerykański dramat, byłem m.in. pod wrażeniem kreacji Edwarda Żentary. W filmie Barczewskiego również mamy role godne pochwał. Szczególnie można zapamiętać Grzegorza Małeckiego. Rapportführer to jakże inna postać niż ta grana w popularnej telenoweli pt. „M jak miłość”. Zimna, okrutna, a jednak z powodu pewnego wydarzenia, wykazująca drobne oznaki człowieczeństwa. W scenie z Jankiem po całym ciele „przeszły mi mrówki”. Zarówno Małecki, jak i inni Polacy, którzy wcielili się w hitlerowców, wypadają także realistycznie w posługiwaniu się językiem niemieckim. Marcin Bosak z miną wyrachowanego psychopaty czy bijący więźniów szpadlem Marcin Czarnik są bardzo przerażający, choć nie przekraczają granicy przerysowania.
Kadr z filmu „Mistrz” (materiały prasowe/Galapagos Films/fot. Robert Pałka)
Kadr z filmu „Mistrz” (materiały prasowe/Galapagos Films/fot. Robert Pałka)
Jest w „Mistrzu” jedna przebitka, która funkcjonuje na zasadzie kontrastu. Raz widać Pietrzykowskiego oddającego się intensywnemu treningowi jak Rocky Balboa, a raz cierpienie Żydów. Taki pomysł miał wzmocnić wymowę filmu i zbudować pomnik dla bohatera, który zmagał się w zewnętrznymi i wewnętrznymi demonami. Niektórzy widzowie będą jednak narzekać, że to zgrzyta, że hollywoodzkie klisze za bardzo szeleszczą, a patos i kicz zbyt dają o sobie znać (patrz: recenzja Tomasz Raczka). W mojej opinii owa mieszanka: mrocznego kina holokaustowego i dodającej energii opowieści sportowej z podnoszącymi na duchu, bardzo splatającymi się z akcją, kompozycjami Bartosza Chajdeckiego (serial „Czas honoru”) sprawdza się tutaj niemal w stu procentach. Już w „Najlepszym”, będący producentem Maciej Barczewski udowodnił, że możliwe jest nakręcenie polskiego filmu przy korzystaniu z zachodnich wzorców. Realizując „Mistrza”, był dodatkowo reżyserem i scenarzystą. Można więc powiedzieć, że to jego autorska produkcja. Udany debiut, tym bardziej że Barczewski nie ma dużego doświadczenia. To przecież ceniony profesor prawa. Jednak filmowy zmysł, pobyt w USA, a z czasem dyplom Gdyńskiej Szkoły Filmowej pozwoliły mu rozwinąć skrzydła. Gdyby tylko „Mistrza” wydłużył do dwóch godzin, przyglądając się znajomości Tadeusza z rotmistrzem Pileckim i jednocześnie zrezygnował z kilkukrotnego pokazywania podobnej sceny – najgorszego bestialstwa niemieckich oprawców (jeden raz by wystarczył), wtedy ostatecznie obraz nabrałby lepszych kształtów, zbierając sporo wysokich ocen. Ale i tak cieszmy się, że po tylu latach oddano hołd, zmarłemu w 1991 roku, mistrzowi Warszawy w wadzie koguciej, który stał się symbolem nadziei na zwycięstwo!
Ocena: 7/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Aktualizacja 31.08.2021:
Posłuchajcie koniecznie motywu przewodniego, który skomponował Bartosz Chajdecki. Za swoją muzykę do tego filmu otrzymał już nagrodę na 10. Grand Prix Komeda! Przy okazji możecie zobaczyć, jak wyglądał prawdziwy Teddy.
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Mistrz" – Reanimacja duszy za pomocą pięści
Więcej artykułów od autora aragorn136

"The Last of Us" – Siła miłości, czyli jak przetrwać w zagrzybionym świecie! - Seriale
10 lat temu premierę miała gra, która do dzisiaj uważana jest za jedną z najlepszych w całej konsolowej historii. Nie brała jeńców. Rozjeżdżała emocjonalnie jak walec. Ściskała gardło. Przerażała, zachwycając jednocześnie warstwą wizualno-dźwiękową. Stworzona na podstawie przemyślanego, intrygującego scenariusza Neila Druckmanna, zyskała spore uznanie krytyków i zdobyła wór nagród. Kiedy jej fani dowiedzieli się, że HBO bierze się za adaptację, w ich mózgach zaczęły rosnąć grzyby… Czyżby wreszcie udane przeniesienie gry na do filmowej rzeczywistości? A może kolejny zawód? Gromkie brawa, czy obawa? Śpieszę z odpowiedzią. „The Last of Us” to serial z tyloma zaletami, że zasypują one szarą strefę. Warto poświęcić mu dziewięć godzin życia, nawet, jeśli jest się widzem nieznającym pierwowzoru.

"Chleb i sól" – Pianino i kebab, koszula i dres - Recenzje filmów
Raz na jakiś czas pojawiają się na naszym rodzimym, kinowym podwórku debiuty, które należy witać chlebem i solą. Są to filmy autorskie, oryginalne, nawet gatunkowe czy zaskakujące wizualną kreatywnością. Wśród takich produkcji szczególnie wychodzą przed szereg dzieła, w których twórcy poruszają aktualne tematy; portretują małomiasteczkową mentalność oraz pochylają się nad problemami współczesnej, skonfliktowanej młodzieży. Np. „Ostatni komers” z 2020 roku był tego typu opowieścią, ale „Chleb i sól” bliższy jest realizmowi. Oba tytuły godne polecenia. O pierwszym już czytaliście, dzisiaj nadeszła pora, aby przyjrzeć się temu drugiemu, gdzie kojące dźwięki pianina uzdolnionego chłopaka stawiają czoło rasizmowi i ksenofobii w wykonaniu dresiarzy.

"Rzeźnia Wyszków" – Lovciam to miasto, ale siebie najbardziej! - Recenzje książek
Marek Czestkowski buduje swoje uniwersum. Akcja jego kolejnej powieści rozgrywa się bowiem w malowniczym miasteczku położonym niedaleko wsi o nazwie Knurowiec. Nie powinno nikogo zdziwić, jeśli do powiatu wyszkowskiego będziemy jeszcze nieraz zaglądać w przyszłości. Na szczęście w tym wypadku tylko na kartach książek Marka. Dlaczego? Bo, gdyby bohaterowie tych książek, a szczególnie „Rzeźni Wyszków” (jakże mocny tytuł, sugerujący, że będzie się działo!), istnieliby naprawdę, to biada temu miastu i jego mieszkańcom… Drugie dzieło Czestkowskiego to podobna groteska i satyra jak w „Knurowcu”, ale podkręcona do n-tej potęgi i aktualniejsza w swoim wymiarze i przekazie. Czarna komedia, w której, mimo że zwierciadło jest bardziej krzywe, postacie chodzą dumni i wyprostowani.

"W każdym (polskim) domu" – Czuj się jak KRÓL - Recenzje płyt
Jeżeli Błażej Król prosi, by siadać i słuchać, to człowiek jest jak w transie. Minutowe preludium do jego osobistej, wydanej na początku lutego płyty pt. „W każdym (polskim) domu” sprawia, że chce się odłożyć na bok obowiązki i zanurzyć w historii, co smutki osładza, ale i zatruwa piękno codzienności. Opowiadaj zatem Królu drogi. Niech słuchacze zapętlają 13 utworów. Niech oddadzą się zadumie i melancholii, mimo że to Twój – jak wspomniałeś w jednym z wywiadów – najbardziej mainstreamowy, melodyjny projekt.

"Bestiariusz Jeleniogórski Tom I" – Skryci za mgłą - Recenzje książek
Andrzej Sapkowski i Jarosław Grzędowicz stworzyli bodajże najciekawsze uniwersa fantasy w polskiej literaturze. Zarówno krainy w sadze o „Wiedźminie”, jak i świat z „Pana Lodowego Ogrodu” zachwycały bogactwem ras, niezwykłą aurą, kulturowymi odniesieniami i wieloma innymi elementami. W pierwszym tomie „Bestiariusza Jeleniogórskiego” nie ma co prawda rozbudowanych rozdziałów ani aż tak barwnych ludzkich bohaterów, ale jest coś, co powoduje, że serce bije mocniej, po plecach przebiega dreszczyk, a magia zalewa czytelnika niczym wzburzona fala. Wystarczy spojrzeć na okładkę, na której potężna istota o świecących, złotych oczach, zaprasza do Krainy Wiecznych Mgieł, aby już poczuć swego rodzaju niepokojącą fascynację…
Polecamy podobne artykuły

Wrażliwy mężczyzna i zdolny aktor. Oto Piotr Witkowski! - Ludzie kina
Zabłysnął jako raper Chada w filmie „Proceder”. Dziś jest zapracowanym i cenionym aktorem, czego dowodem jest kilka, mających premierę w 2021 roku, produkcji z jego udziałem, m.in.: „Klangor” i „Mistrz”. Co prawda, nie brylował w nich na pierwszym planie, ale jego postacie były na tyle wiarygodne, ciekawe i trudne do jednoznacznej oceny, że pozostały w pamięci na długie godziny. Piotr Witkowski, bo o nim mowa, zgodził się udzielić wywiadu portalowi Altao.pl. Co miał do powiedzenia m.in. o swoich ostatnich rolach? Jaki ma stosunek do mediów społecznościowych? Koniecznie sprawdźcie!

"Ochotnik do Auschwitz" – Rotmistrz Pilecki – bohaterski więzień numer 4859 - Recenzje książek
Noc, z 21 na 22 września roku 1940. Wyładowany po brzegi Polakami pociąg zatrzymuje się na stacji w Oświęcimiu. Ktoś z zewnątrz otwiera drzwi wagonów. Ciężko oddychający (wcześniej przewożono wapno) ludzie wreszcie mogą nacieszyć się powietrzem. Jednak radość nie trwa długo. Mimo powitalnego napisu na głównej bramie: „praca czyni wolnym”, przerażeni, popychani i bici kolbami karabinów, nie mają złudzeń. Przybyli do niemieckiego obozu koncentracyjnego. Przybyli do piekła. A wśród nich Witold Pilecki – według historyków jeden z sześciu najdzielniejszych ludzi europejskiego ruchu oporu, bohater książki „Ochotnik do Auschwitz”.
Teraz czytane artykuły

"Mistrz" – Reanimacja duszy za pomocą pięści - Recenzje filmów
W 1989 roku pojawiła się amerykańska produkcja „Triumf ducha”, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami opowieść o greckim Żydzie, który po wywiezieniu do Auschwitz, wykorzystał swój talent, aby przetrwać. Salamo Arouch był bowiem bokserem. Walcząc ku pokrzepieniu serc współwięźniów, jednocześnie dawał rozrywkę nazistowskim oprawcom. Ponad 30 lat później otrzymujemy podobny, ale polski film. Czy „Mistrz” okazał się dziełem wartym długiego oczekiwania (premierę przesuwano ze względu na pandemię), a „Teddy” Pietrzykowski równie nieugiętym zawodnikiem?

Ten Joker chce, by świat zapłonął – hołd dla arcyłotra w idealnej kreacji Heatha Ledgera! - Ludzie kina
Joker – tego antagonistę nikomu przedstawiać nie trzeba. Ostatnio wszyscy żyją i zapewne żyć będą długo intensywną, perfekcyjną, jednocześnie fascynującą i odpychającą kreacją stworzoną na dużym ekranie przez Joaquina Phoenixa. Sportretowany przez Phoenixa Joker to postać dramatyczna: chora, skrzywdzona, wzbudzającą jednocześnie strach i współczucie. Dla wielu to jednak Heath Ledger i jego nagrodzona pośmiertnym Oscarem wersja Księcia Zbrodni Gotham jest tą najlepszą (choć Jack Nicholson też był świetny). Zobaczcie trzymający za gardło tribute (hołd) dla tego arcyłotra i wcielającego się w niego aktora, jaki przygotował fan David na swoim kanale TheGaroStudios, czyli człowiek specjalizujący się w montowaniu najlepszych scen z różnymi postaciami z seriali i filmów. Ten Joker nie miał pogłębionej genezy i psychologii. On po prostu był chodzącym żywiołem i chciał... podpalić świat, a nieposłusznym przeciwnikom malować na twarzy szeroki uśmiech… pędzlem, tzn. naostrzonym nożem i „szepcząc” do ucha: „Why so serious?”. Mroczny Rycerzu, strzeż się i bądź czujny! Bo rola Ledgera to czyste złoto!

"Batman: Arkham Origins" – Nietoperz w durszlaku - Recenzje gier
Batman - postać kultowa w całej popkulturze. Powstało wiele filmów i gier ze słynnym nietoperzem w roli głównej. Dlatego cieszy tym bardziej odrodzenie tego archetypicznego bohatera zarówno na płaszczyźnie filmowej, jak i growej. RockSteady Studios zapoczątkowało te zmiany pokazując jak powinny wyglądać gry o przygodach Mrocznego Rycerza. Pierwsza i druga odsłona były grami ocierającymi się o ideał. Tym razem zmieniła się ekipa tworząca (WB Montreal Games). Jaki to dało rezultat ?

"Hyperion" – W poszukiwaniu odpowiedzi - Recenzje książek
Fantastyczno-naukową powieść pt. „Hyperion” wypadałoby postawić na półce obok „Solaris” Lema oraz „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?” Philipa K. Dicka. Choć jest od tych wymienionych słabsza (subiektywne zdanie autora recenzji), to warto się w niej zagłębić, gdyż przedstawione są tu zbliżone zagadnienia: tajemnice kosmosu, kwestia natury ludzkiej, dominacja „mądrzejszych” i silniejszych nad słabszymi, relacje maszyna-człowiek, sens życia i odkrywanie tzw. boskiego pierwiastka.

W Hołdzie z Nadzieją – pieśń "Podaj rękę Ukrainie" w Teatrze Ateneum! - Zespoły i Artyści
Nie będziemy dużo pisać na temat tego wykonu, gdyż brak słów, aby w pełni oddać, to, co można poczuć. Pieśń „Podaj ręką Ukrainie” otrzymała nową aranżację. Jednak nie tylko ona sprawiła, że całość brzmi bardziej podniośle niż podczas koncertu „Solidarni z Ukrainą”. Utwór będący hołdem dla sąsiedniego kraju i wyrazem solidarności został bowiem zaśpiewany przez aktorów z Teatru Ateneum oraz zaproszonych przyjaciół: specjalnych gości (wśród nich m.in. Artur Andrus, Artur Barciś, Michał Bajor, Grzegorz Damięcki, Piotr Fronczewski i Magda Umer, stąd tak różnorodne, niesamowite głosy we zwrotkach) i studentów Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina i Warszawskiej Szkoły Filmowej (chór w refrenie). Brzmi to przepięknie i klimatycznie (wychodzi jeszcze dalej poza folkowe nuty), a mimo czarno-białego obrazu, unosi się nad głowami i tli w sercach Nadzieja! Przypomnijmy, że muzykę (wykorzystaną wcześniej w „Białej Wódce”) i słowa do tej pieśni (hymnu Euromajdanu w 2014 roku) stworzył zespół Taraka, a dokładnie jego lider – Karol Kus, Grupa składała się z bardzo utalentowanych artystów, ale jeden z nich – wiolonczelista Dmitrij zginął w trakcie walk z rosjanami. Nie powinna zatem dziwić, że część tekstu nucona jest w języku ukraińskim – chociażby przez Dimę Maklakowa z Kijowskiego Teatru Piosenki i Poezji.
Nowości

Pedro Pascal – zaopiekuj się mną milczący daddy! - Ludzie kina
Tropił Escobara i kosmicznych przestępców, próbował przetrwać w „zombie” świecie, walczył z „Górą” i na Murze Chińskim oraz jako bogaty złol chciał zostać najpotężniejszym człowiekiem na kuli ziemskiej. Ale też opiekował zielonym kosmitą i nastolatką. Któż to taki? To Pedro Pascal – chilijski aktor, którego kariera właśnie eksplodowała jak supernowa. Trochę późno, bo dopiero po czterdziestce. Jednak mówi się, że lepiej późno niż wcale. Dlaczego Pedro jest tak kochany przez miliony fanów? Jak zaczęła się jego filmowa droga?

"Noc na uniwersytecie" – creepypasta Radka Gryczki! - Autorzy/pisarze
Wydaje się, że co jak co, ale Uniwersytet Warszawski to miejsce, w którym na pewno studentom nie grozi żadne niebezpieczeństwo. A jednak… Janek, przyszły magister historii na własnej skórze przekona się, czym są „pełne portki” ze strachu i nogi jak z waty. Przed Wami creepypasta, horror z elementami humorystycznymi autorstwa utalentowanego Radosława Gryczki, chłopaka, który zna niemal każdy zakamarek owej uczelni. W grudniu 2022 jego „Noc nie uniwersytecie” przestraszyła tysiące osób dzięki publikacji na kanale MysteryTv w formie opowiadania audio czytanego głębokim głosem lektora. Ale nareszcie trafia też do Internetu w wersji tekstowej – i to właśnie gościnnie do kategorii Autorzy/pisarze na portalu Altao.pl, za co bardzo Radkowi dziękujemy. To fikcyjna historia, ale jakże realistycznie i sprawnie napisana. Intryguje, pobudza wyobraźnię i przypomina, aby uważać na… (tutaj sami odkryjecie, co mamy na myśli). Nie było recenzji królującego na ekranach kin kolejnego „Krzyku”, w zamian spędzicie przerażającą „Noc na uniwersytecie”!

"The Last of Us" – Siła miłości, czyli jak przetrwać w zagrzybionym świecie! - Seriale
10 lat temu premierę miała gra, która do dzisiaj uważana jest za jedną z najlepszych w całej konsolowej historii. Nie brała jeńców. Rozjeżdżała emocjonalnie jak walec. Ściskała gardło. Przerażała, zachwycając jednocześnie warstwą wizualno-dźwiękową. Stworzona na podstawie przemyślanego, intrygującego scenariusza Neila Druckmanna, zyskała spore uznanie krytyków i zdobyła wór nagród. Kiedy jej fani dowiedzieli się, że HBO bierze się za adaptację, w ich mózgach zaczęły rosnąć grzyby… Czyżby wreszcie udane przeniesienie gry na do filmowej rzeczywistości? A może kolejny zawód? Gromkie brawa, czy obawa? Śpieszę z odpowiedzią. „The Last of Us” to serial z tyloma zaletami, że zasypują one szarą strefę. Warto poświęcić mu dziewięć godzin życia, nawet, jeśli jest się widzem nieznającym pierwowzoru.
Prawie "Wszystko wszędzie naraz", czyli 7 Oscarów dla zwariowanego filmu! - Kultura
Nikt nikogo nie bił po twarzy. Nikt nie zaliczył poważnej wpadki. Było spokojnie. Wzruszająco (przemowa Ke Huy Quana). A Lady Gaga wystąpiła w dżinsach i bez makijażu. 95. Gala Oscarów przechodzi zatem do historii. O dziwo, tym razem nie triumfował film artystyczny, z psychologicznymi niuansami i melodramatycznym scenami. Owszem, owych elementów też można się tam doszukać, ale „Wszystko wszędzie naraz” to przede wszystkim szalona niezależna komedia science fiction, w której matczyną siłę nie jest w stanie powstrzymać żadne multiwersum! Obraz ten na 11 nominacji zgarnął aż 7 statuetek. To spory sukces i otwarta droga dla kolejnych twórców z bogatą wyobraźnią. Niestety nasz osiołek „IO” wrócił do domu bez Oscara, uznając wyższość wojennego „Na zachodzie bez zmian”. A czy Wy jesteście zadowoleni z tegorocznych wyborów Akademii? Czy Brendan Fraser faktycznie był najlepszy?

Grupa Filmowa AFAIR OZ – kamera w ręku, pasja w sercu! - Ludzie kina
Oskar Sawicki, Bracia Znajmieccy – o twórczości i wielkim hobby tych chłopaków już mogliście przeczytać na łamach naszego portalu. 28 lutego 2023 roku to data, kiedy dowiadujecie się o kolejnych Ludziach Kina. Nie mają na swoim koncie wielu produkcji, ale te co już stworzyli, nie można nazwać byle jaką, nudną amatorką. Wszak ich „Jędza” rozkochała w sobie widzów na 17. Festiwalu Filmów Jednominutowych w Gdańsku, a zwiastun dłuższej „Ucieczki od rzeczywistości” przywodził na myśl zabawę konwencją fantasy niemal jak w kultowych „Magnatach i czarodziejach” (ale bardziej na poważnie). O kim mowa? O Grupie Filmowej Afair Oz!

Sebastian Krupa w nowym emocjonalnym utworze! - Zespoły i Artyści
"Zdania Nie Zmienię" to kolejny singiel w dorobku Sebastian Krupy. Piosenka ta jest tak melodyjna i emocjonalna, że warto się z nią zapoznać.
Artykuły z tej samej kategorii

"IO" – Barwna Odyseja Pewnego Osiołka - Recenzje filmów
Niektórzy mówili, że banał. Inni twierdzili, że zbyt dziwne, a manieryzmy nie pozwalają wejść w tę historię. Jeszcze ktoś zauważył przeładowanie obrazami i nadmiarem interpretacji przy tak minimalistycznej narracji (niemalże braku dialogów). Cóż. Polskim krytykom filmowym czasem niełatwo dogodzić, ale za to Ci zza oceanu pieją z zachwytu. „IO” (ang. „EO”) otrzymał bowiem aż średnią 85 punktów w serwisie Metacritic. Co więcej, nominowano go do Oscara w kategorii film międzynarodowy. Jak więc jest z tym Osiołkiem? Kochać, pogłaskać i podać dłoń Jerzemu Skolimowskiemu? Przejść obok niego obojętnie? Ja, mimo dostrzegalnych wad, skłaniam się do tej pierwszej czynności.

"Kot w Butach: Ostatnie życzenie" – Emerytura? O nie! - Recenzje filmów
Ponad dekada – tyle czasu minęło od ostatniej misji pewnego Latynosa. Łamacza damskich serc. Doskonałego szermierza. Bohatera wielbionego przez tłumy. Ryzykanta. Banity. Znanego jako… Puszek Okruszek. Wszak to nie człowiek, a kot. Nie jakiś tam mruczek futrem okryty. Bo w butach na miarę szytych, w kapeluszu wytwornym, z językiem do chłeptania mleka i układania refrenów. Kumplował się z zielonym ogrem, szukał gęsi znoszącej złotej jaja z pomocą gadającego… Jaja. Choć starszy, nadal żądny jest szalonych przygód i uwagi fanów. Ale przychodzi wreszcie pora, aby zwinąć interes i uśpić widza kocim narzekaniem…

"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów
Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...

Pierwsze lody... czyli jak to jest z "Polityką"? - Recenzje filmów
Chyba mało ludzi nie widziało jeszcze najnowszego tworu Patryka Vegi pt. „Polityka”. A wśród tych, którzy widzieli, opinie są raczej w miarę podobne. Bo mówią, że to gniot, że totalna porażka, że stracony czas no i czego innego się w sumie po Vedze można spodziewać?

"Dziedzictwo. Hereditary" – Osaczeni - Recenzje filmów
„Dziedzictwo. Hereditary” to kolejny po „The Witch” oraz „To przychodzi po zmroku” znakomicie oceniany przez krytyków dreszczowiec od wytwórni A24, który stara się wyjść poza schematyczne gatunkowe ramy. Bo to bardziej duszny dramat o rodzinie zmagającej się z żałobą niż typowy straszak. Zrealizowany przez debiutanta przykład artystycznego kina, które z komercją ma niewiele wspólnego.
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2023 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.934