
1 477
1 549 min.
Recenzje książek
aragorn136 (17341 pkt)
1894 dni temu
2018-03-22 19:58:02
Komedia romantyczna Miłoszewskiego – faktycznie brzmi jak oksymoron. Jak niepasujące do siebie spoiwa, puzzle, z których nie da się ułożyć wyraźnej, sensownej całości. Zanim sięgnąłem po lekturę jego najnowszej powieści pt. „Jak zawsze”, kusiło mnie, by zapoznać się z opiniami pierwszych czytelników, prześledzić pierwsze recenzje (książka została wydana w listopadzie 2017 roku). Jednak ostatecznie z tegoż zamiaru zrezygnowałem. Tym bardziej odczuwałem, może nie obawę (wszak autor debiutował książką fantasy dla młodzieży), ale swego rodzaju dyskomfort. Przesiąść się z wagonu zajętego przez psychopatycznych morderców i stróżów prawa do przedziału, w którym aż kipi od humoru, ironii i odważnej wizji naszej ojczyzny… No to nie było łatwe. Ale się opłaciło. I Miłoszewskiemu jako pisarzowi, i mi jako miłośnikowi jego talentu.
„Jak zawsze” to z pozoru, szczególnie na początkowych stronach, typowa opowieść o parze z bolesną traumą, która wielką miłość ma już dawno za sobą, ale która pragnie raz jeszcze przeżyć choćby cząstkę młodzieńczego, pełnego namiętności, uczucia. On – Ludwig. Jest emerytowanym, znanym psychologiem. Ma 83 lata. Ona – Grażyna. Lat 78. Zawód? Dawna urzędniczka, ale tak naprawdę oddana bez reszty kochająca żona. Ludwik budzi się jak co rano, ogląda własne odbicie w lustrze i minę ma nie za wesołą. Może i spełniony zawodowy, ale nie jest już tym przystojniakiem i wysportowanym zapalonym narciarzem sprzed kilkudziesięciu lat. Tu strzyka, tam nie staje. Dokładne, powolne zajmowanie się poranną toaletą, przypomina raczej – jak sam twierdzi – kolejne czynności na liście startowej promu kosmicznego: sikanie, prysznic, mycie zębów sztucznych i prawdziwych (na szczęście takie też ma), płukanie jamy ustnej, zakładanie aparatu słuchowego, przystrzyżenie brody, wąsów i włosów w nosie, przetarcie okularów i… założenie stabilizatorów kolan. Aa… i jeszcze nie zapomnieć o użyciu kremu pod oczy i kroplach. Uff… A Grażyna Grażynką także już nie jest. Gdzie jej do szczupłej, seksownej dziewczyny. Jednak i tak idzie do sklepu z odważną damską bielizną. Może dzięki niej rocznica ich pierwszego zbliżenia z 1963 roku będzie polegać na czymś więcej niż smakowaniu kurczaka z rożna i piciu francuskiego wina. Może Ludwig, widząc ją w nowym, kuszącym i skromnym ubraniu, stanie na wysokości zadania.
Tak! Udało się, jak nigdy (choć opis seksu starszych ludzi dla purytańskich czytelników okaże się nieco… odpychający). Wieczór był wspaniały. Jednak coś się… „popsuło”.
Zadowolone małżeństwo budzi się rano i… doznaje szoku. Ich ciała znów są młode! Wnętrze mieszkania jest całkiem inne (choć dla Ludwika dziwnie znajome), a widok zza okna wcale nie przypomina współczesnego warszawskiego krajobrazu. Mało tego, nie przypomina nawet stolicy, jaką pamiętali 50 lat temu. Zamiast typowych blokowisk, osiedla raczej niezbudowane według „idealnej” myśli architektonicznej ZSRR, zamiast Pałacu Kultury monstrualna wieża w kolorach francuskiej flagi, zamiast komunizmu… I w tym momencie, w tej alternatywnej rzeczywistości, zaczyna się sedno książki, czyli opowieść o parze, która dostaje szansę przeżycia jeszcze raz swojej miłości i opowieść o narodzie, który otrzymuje szansę przeżycia jeszcze raz swojej historii.
Brawa za niesamowity pomysł na fabułę panie Miłoszewski. Za wyobraźnię, za dbałość o szczegóły (topografia miasta układana na nowo), za to, że potrafisz rozśmieszyć do łez i jednocześnie zmusić do poważnej refleksji, że pod płaszczykiem ironicznego komediodramatu o uczuciu dwojga ludzi przekazujesz nam Polakom sporo o nas samych. O naszej mentalności, nieustannych politycznych sporach wywołanych różnymi wizjami ojczyzny i jej stolicy.
Bo „Jak zawsze” to wielowątkowa, sprawnie napisana książka, gdzie zarówno główny miłosny temat, jak i reszta, a więc m.in. próba odnalezienia się w innej rzeczywistości czy wpłynięcia na zastaną teraźniejszość podane są tak, że – mimo objętości (prawie 500 stron) – nie sposób się nudzić. Może i w połowie powieść staje się nieco przewidywalna, a Miłoszewski traci swój ostry pazur, ale finał, choć wielkim twistem nie jest, zaskakuje.
To także oryginalna pozycja w kategorii światy alternatywne lub podróże w czasie. Motywy te wałkowane były już wiele razy, na wszystkie możliwe sposoby, lecz Zygmunt Miłoszewski opowiedział je w świetnym stylu, bez wpadania w schematy. Obok niedawnego, „Człowieka z magicznym pudełkiem” Bodo Koxa, filmu, który również był opowieścią o miłości kobiety i mężczyzny w przedziwnej rzeczywistości, „Jak zawsze” jest dziełem równie świeżym, klimatycznym i odważnym. Oby więcej takich na polskim rynku kinowym i literackim.
A gdybyście Wy czytelnicy (owo zapytanie kieruję głównie do starszych) powieści Miłoszewskiego, podobnie jak bohaterowie, obudzili się w innej Polsce lat 60. XX wieku i dostali od losu możliwość zweryfikowania wszystkich swoich wyborów i zmiany przyszłości? Czy wtedy chcielibyście przeżyć miłość z osobą, z którą byliście długie lata, czy – jak Grażyna – raczej zapragnąć przygody, aby na stare lata nie powiedzieć: „żałuję, że tego nie zrobiła/em”. A może przyszłość jest zbiorem pobożnych życzeń i zazwyczaj chybionych wyobrażeń, więc cokolwiek nie zrobicie, to i tak ostatecznie będzie… jak zawsze.
Ocena: 8/10
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - "Jak zawsze" – Przeżyjmy to raz jeszcze Ludwig
Więcej artykułów od autora aragorn136

Kopniaki na "Dzień Matki", czyli siła matczynej miłości! - Recenzje filmów
Co można zrobić dla mamusi w dniu jej święta? Lista jest długa: wspólny spacer po parku, przygotowanie pysznej kolacji, wyjście do kawiarni, wręczenie bukietu pachnących kwiatów. Nina, bohaterka filmu Mateusza Rakowicza ma syna, ale na takie niespodzianki 26 maja liczyć nie może. Należy jednak usprawiedliwić Maksa. Chłopak nie wie o istnieniu rodzicielki, a ona przez 17 lat nie dała o sobie znaku życia. Nic dziwnego. Nina to Kikimora, dawna agentka NATO, która robiła paskudne rzeczy w paskudnych miejscach na całym świecie. Ale mimo to drogie panie bierzcie z niej przykład, a synowie – odpalcie Netflixa, aby pokazać, że gdy latorośli dzieje się krzywda, nawet „uśpiona” matka nie cofnie się przed niczym, aby ruszyć na ratunek! I choć „Dzień Matki” to średnio udana, sztampowa produkcja, to nie da się jej odmówić pomysłowości. No i ta Agnieszka Grochowska!

"Lincoln Highway" – Bądź jak Ulisses! - Recenzje książek
Ciepłe dni roku 1954 – dwaj bracia postanawiają wyruszyć w długą drogę przez Stany Zjednoczone. Słoneczny majowy tydzień 2023 – pewien czytelnik pragnie śledzić ich losy. Tymi braćmi są 18-letni Emmett Watson i dużo młodszy Billy, bohaterowie „Lincoln Higway”, powieści elegancko skonstruowanej i wciągającej, jak stwierdził jeden z krytyków. A tym molem książkowym jestem Ja – Przemysław Jankowski. Niestety, mimo że to dzieło otrzymało wiele pochwał, czuję się zawiedziony… I jednocześnie zadowolony, bo owa historia o miłości braterskiej, przyjaźni i przygodzie, ma w sobie coś urzekającego i łotrzykowskiego. Ale po kolei…

"Strażnicy Galaktyki: Volume 3" – Tu serducho mocno bije! - Recenzje filmów
Pewność, że po ostatnim „Ant-Manie” piąta faza MCU ma jeszcze rację bytu zmalała do jednego atomu. Aż tu wchodzi James Gunn cały na różowo, niebiesko, żółto, szaro, udowadniając, że kolejne filmy na podstawie komiksów nie muszą być powodem do wstydu. Jego trzecia część „Strażników Galaktyki” jest bowiem nie tylko jedną z najbarwniejszych odsłon z całej serii Marvela, ale też jednym z najbardziej intensywnych filmowych doznań ostatnich lat. Bo czy ktoś z Was wyobrażał sobie, że w kolejnej opowieści o drużynie złożonej m.in. z gadającego szopa, uroczej kosmitki z czułkami i drzewa będzie miejsce na wachlarz emocji: od płaczu po śmiech przez złość i radość? Co za zaskoczenie!

"Antosia w Bezkresie" – Mój nowy "dom" i nowe "życie" - Recenzje książek
Nie ma chyba dziecka, które nie marzyłoby o licznych przygodach, w których jako superbohater będzie ratować świat przed złem. Mała Antosia Rossińska również pragnie pokonać wszechobecną nudę. Mieszkając z rodzicami w leśniczówce o nazwie Brentówka, czasem pobawi się w teatr i chowanego z odwiedzającymi ją kuzynkami, a zimą pojeździ na łyżwach. Poza tym niewiele się tutaj dzieje. Ach, jakiż to pech, prawda? Rok 1939 zmienia jednak wszystko. O takich mrożących krew w żyłach przygodach przyjemnie tylko się czyta w książkach, lecz ośmiolatka zaznaje ich na własnej skórze. Niezwykłe! Dziewczynka schowa płacz do kieszeni i wkrótce zostanie „herosem”, a jej współcześni rówieśnicy spojrzą na nią z podziwem. Przed Wami „Antosia w bezkresie” pióra Marcina Szczygielskiego.

Żerca poszedł na "Żer". Odrodzenie i powrót do pierwotnych korzeni! - Recenzje płyt
Jego muzykę możemy skojarzyć z takimi stylami jak: muzyka eksperymentalna czy ilustracyjna, ale wyraźnie nacechowana plemiennością. Stąd właśnie debiutancki, wydany w 2022 roku, album pod jakże sugestywnym tytułem „Żer” tak bardzo wżera się w umysł, ciało i duszę. Kto jeszcze nie odkrył tych dziewiczych lądów, niechaj zakłada słuchawki i otwiera wyobraźnię. Warto!
Polecamy podobne artykuły

"Kwestia ceny" – Złoto Sachalinu - Recenzje książek
Kiedy przeczytałem „Ziarno prawdy” oraz „Gniew”, już wiedziałem, że Zygmunta Miłoszewskiego będę „miłował” bijącym sercem fana kryminałów. Nie tylko za to, że wykreował klimat tak gęsty, że można go kroić naostrzonym nożem. Ale też dlatego, że prokurator Teodor Szacki to idealny przykład bohatera z krwi i kości, twardziel z trudnym charakterem i gołębim sercem. Czekałem na kolejne tego typu książki Miłoszewskiego, przebierając nogami z niecierpliwości. Tymczasem pisarz zaskoczył czytelników – powieścią obyczajową z elementami fantastyki pt. „Jak zawsze” oraz przygodowymi thrillerami w stylu Dana Browna.

"Gniew" – Kości zostały rzucone… - Recenzje książek
Powieść pt. „Gniew” Zygmunta Miłoszewskiego to ostatnia część słynnej kryminalnej trylogii, pożegnanie z nieprzejednanym, nieco aroganckim, rzucającym na lewo i prawo ciętymi ripostami prokuratorem Szackim. Przypadek, z którym przyjdzie mu się zmierzyć, może być ponad jego siły. Nie dość, że jesienna pogodowa aura nie napawa optymizmem, to stary szkielet znaleziony w bunkrze koło miejskiego szpitala wcale nie jest aż tak stary. Zwykłe „odfajkowanie Niemca”? Nie tym razem panie Teo.

"Ziarno prawdy" – Mgliste zaułki Sandomierza - Recenzje książek
Pod koniec stycznia do kin w całej Polsce trafiła wyczekiwana ekranizacja drugiej części chwalonej kryminalnej trylogii Zygmunta Miłoszewskiego. Wcześniejsze, luźne potraktowanie „Uwikłania” (główna postać kobietą (!)) sprawiło, że widzowie znający literacki pierwowzór byli bardzo niezadowoleni z tego, co ujrzeli na ekranie. Na szczęście za „Ziarno prawdy” zabrał się Borys Lankosz (reżyser „Rewersu”), który, jak wielu stwierdziło, bardziej niż Jacek Bromski oddał atmosferę powieści i niemal wiernie odwzorował jej treść. Ale nie o tym gatunkowym filmie chcę wam opowiedzieć, a o książce. Zatem zapraszam do malowniczego i pozornie spokojnego Sandomierza…
Teraz czytane artykuły

"Jak zawsze" – Przeżyjmy to raz jeszcze Ludwig - Recenzje książek
Słyszysz: Zygmunt Miłoszewski, myślisz: polski mocny kryminał. A co by było, gdyby ów mistrz pióra, znany głównie z kryminalnej serii powieści o prokuratorze Szackim, postanowił zmienić literacki front, i stworzyć coś w zupełnie innym gatunkowym kluczu – komedię romantyczną z domieszką fantastyki i dramatu. Co by było? Sami możecie się przekonać, bo autor niedawno to zrobił. I to w takim stylu, że czapki z głów!
Michał "Nisha" Jankowski – najlepszy esportowiec 2020! - E-sport
To chłopak z pasją i talentem. Ma dopiero 20 lat, a osiągnął już wiele i zarabia sporo, bo nawet około milion dolarów! Ale Michał Jankowski, znany w swojej branży jako „Nisha” nie jest światowej sławy piłkarzem czy tenisistą. Uprawia sport, to prawda. Jednak robi to, siedząc przed ekranem komputera! 22 listopada w trakcie prestiżowej gali Esports Awards 2020 odebrał nagrodę w kategorii: najlepszy esportowiec roku na PC!

Zasilacz uniwersalny lub modelarski zrobiony z komputerowego zasilacza ATX - Elektronika
Czy posiadacie stary komputer z zasilaczem AT lub ATX? Często bywa, że taki komputer jest już nam niepotrzebny. Można jednak wykorzystać część jego elementów, aby zbudować coś przydatnego. Dziś pokażę jak ze starego zasilacza ATX zbudować własny zasilacz, do celów modelarskich lub hobbistycznych, a nawet na potrzeby elektronicznych projektów.

"Tylko nie mów nikomu" – Cierpiący w samotności - Recenzje filmów
Prawie dwa dni biłem się z moimi myślami. Napisać o oczekiwanym filmie dokumentalnym braci Sekielskich czy może jednak nie dzielić się swoją opinią z Wami, przeżywając traumę bohaterów w samotności, a ocenę warstwy artystycznej dzieła pozostawić innym recenzentom. Dokonałem wyboru. Opcja pierwsza przeważyła.

"Tom Clancy’s Splinter Cell: Blacklist" – Cichociemny - Recenzje gier
„Tom Clancy’s Splinter Cell: Blacklist” należy do gatunku skradanek z widokiem trzecio-osobowym (momentami pierwszoosobowym). Za jej stworzenie odpowiedzialne jest francuskie studio Ubisoft, które stworzyło takie wielkie serie jak „Assassin’s Creed”, „Prince of Persia”, czy „Far Cry". Po niezbyt udanych poprzednich odsłonach wielu oczekiwało powrotu serii na właściwe tory. Czy się udało ?
Nowości
Cannes 2023: Złota Palma dla francuskiego filmu "Anatomy Of A Fall"! - Kultura
Gdyby film „Killers of the Flower Moon” Martina Scorsese brał udział w Konkursie Głównym na 76. Międzynarodowym Festiwalu w Cannes, to zapewne zdobyłby Złotą Palmę. Dlaczego? Krytycy byli niemal zgodni, że otrzymali arcydzieło, na które warto było czekać. Zresztą dziewięciominutowa owacja na stojąco mówiła sama za siebie. Jednak festiwalowe zasady są jasne, zatem najwyższy laur trafił na inne ręce – francuskiej reżyserki Justine Triet, która zachwyciła jury i dziennikarzy kryminałem pt. „Anatomia Upadku” tak bardzo, że zapomnieli o nieestetycznym uzębieniu Johnny’ego Deppa.

Gotycki rock w akustycznej odsłonie? To nie żart. To prawdziwe "Sny na jawie" ASGAARDU! - Muzyczne Style
Niedawno pisaliśmy, że metalowy chorzowski band – HEGEROTH wpadł na pomysł wydania kasetowej wersji swojego albumu „Sacra Doctrina”. Ale to nie koniec intrygujących newsów z takich, polskich krain głośnego grania. Równie intrygujące jest to, co postanowił zrobić band ASGAARD istniejący już od lat 90. XX wieku. Otóż panowie wykonujący muzykę z pogranicza black, doom i gothic rock/metalu zaprezentują akustyczną EPkę z wybranymi utworami z ostatniego albumu „What if…” (2022). Wystarczy, że przesłuchacie na YouTubie singiel „Sny na jawie”, to którego powstał teledysk, aby przekonać się, że taka forma muzyczna sprawdza się w stu procentach, powodując bicie serducha!

Karolina Szczurowska zapowiada powrót z hitem napisanym przez twórcę "SOLO". Czy powtórzy sukces Blanki? - Zespoły i Artyści
Karolina Szczurowska to 21-letnia artystka młodego pokolenia, uczestniczka programów "The Voice of Kids" oraz "The Voice of Poland". W 2020 roku wydała swój debiutancki album pt. "Karo". Pod koniec 2022 roku Artystka powróciła, zapowiadając tym samym zmianę wizerunku. W sierpniu wydała singiel pt. "Kwiatki", natomiast w listopadzie tego samego roku wydała utwór pt. "Jest Ok". W 2023 prezentuje z kolei swoim fanom zapowiedź premiery singla z twórcą hitu Blanki "SOLO"! Sprawdźcie, co Karolina miała do powiedzenia m.in. na temat wspomnianego "Jest Ok", błędach popełnianych przez początkujących artystów oraz samodzielnego wydawania utworów.

Kopniaki na "Dzień Matki", czyli siła matczynej miłości! - Recenzje filmów
Co można zrobić dla mamusi w dniu jej święta? Lista jest długa: wspólny spacer po parku, przygotowanie pysznej kolacji, wyjście do kawiarni, wręczenie bukietu pachnących kwiatów. Nina, bohaterka filmu Mateusza Rakowicza ma syna, ale na takie niespodzianki 26 maja liczyć nie może. Należy jednak usprawiedliwić Maksa. Chłopak nie wie o istnieniu rodzicielki, a ona przez 17 lat nie dała o sobie znaku życia. Nic dziwnego. Nina to Kikimora, dawna agentka NATO, która robiła paskudne rzeczy w paskudnych miejscach na całym świecie. Ale mimo to drogie panie bierzcie z niej przykład, a synowie – odpalcie Netflixa, aby pokazać, że gdy latorośli dzieje się krzywda, nawet „uśpiona” matka nie cofnie się przed niczym, aby ruszyć na ratunek! I choć „Dzień Matki” to średnio udana, sztampowa produkcja, to nie da się jej odmówić pomysłowości. No i ta Agnieszka Grochowska!

Sensei Kina Sztuk Walki – Andrzej Tomaszewski i jego herosi! - Ludzie Youtuba
Kiedyś to było! Tak mawiają osoby pamiętające minione czasy. Szczególnym sentymentem darzą lata 90. XX wieku. Nie tylko za inne, lepsze smaki (ech te mielonki w puszkach); muzykę (techniawa „Mortal Kombat” rządzi!), ale przede wszystkim za filmy, nawet te klasy B. Dostępne w wielu wypożyczalniach VHS, z jakością obrazu daleką od dzisiejszego 1080p dawały rozrywkę i bohaterów, dla których zrobienie szpagatu, szybkie przeładowanie broni, kopniak z półobrotu czy rzut one-linerem nie stanowiły żadnego problemu. Ale nie chodzi tylko o Chucka Norrisa, Arnolda Schwarzeneggera, Stevena Seagala oraz Jaean-Claude’a Van Damme’a. Podobnych idoli było znacznie więcej. O wszystkich, także mniej znanych, opowiada na swoim kanale Kino Sztuk Walki Andrzej Tomaszewski – pasjonat filmów, w których trup ściele się gęsto, a kości łamane są w sekundę. Zgromadził już sporą grupę wiernych fanów, zaskakując też talentem… wokalnym. Nie dziwcie się zatem, że stał się naszym celem „wywiadowczym”. Siadaj Andrzej i udzielaj odpowiedzi, zanim przeszkodzi nam Tong Po!

Madlen otwiera swój intymny świat. Jej "Sen"... - Zespoły i Artyści
„Sen” to kolejny utwór z nadchodzącej płyty Madlen. Niezwykle intymny i osobisty. Dlaczego? Bo wokalistka dzieli się w nim swoimi lękami przed utratą najbliższej jej osoby. Mimo iż żyje w cudownym, spełnionym związku, nie udaje jej się uciec przed strachem, że szczęście może być tak kruche… Piękny tekst został napisany przez samą Madlen, a klimatyczną muzykę skomponował Łukasz Flakus.
Artykuły z tej samej kategorii

"Bestiariusz Jeleniogórski Tom I" – Skryci za mgłą - Recenzje książek
Andrzej Sapkowski i Jarosław Grzędowicz stworzyli bodajże najciekawsze uniwersa fantasy w polskiej literaturze. Zarówno krainy w sadze o „Wiedźminie”, jak i świat z „Pana Lodowego Ogrodu” zachwycały bogactwem ras, niezwykłą aurą, kulturowymi odniesieniami i wieloma innymi elementami. W pierwszym tomie „Bestiariusza Jeleniogórskiego” nie ma co prawda rozbudowanych rozdziałów ani aż tak barwnych ludzkich bohaterów, ale jest coś, co powoduje, że serce bije mocniej, po plecach przebiega dreszczyk, a magia zalewa czytelnika niczym wzburzona fala. Wystarczy spojrzeć na okładkę, na której potężna istota o świecących, złotych oczach, zaprasza do Krainy Wiecznych Mgieł, aby już poczuć swego rodzaju niepokojącą fascynację…

"Rzeźnia Wyszków" – Lovciam to miasto, ale siebie najbardziej! - Recenzje książek
Marek Czestkowski buduje swoje uniwersum. Akcja jego kolejnej powieści rozgrywa się bowiem w malowniczym miasteczku położonym niedaleko wsi o nazwie Knurowiec. Nie powinno nikogo zdziwić, jeśli do powiatu wyszkowskiego będziemy jeszcze nieraz zaglądać w przyszłości. Na szczęście w tym wypadku tylko na kartach książek Marka. Dlaczego? Bo, gdyby bohaterowie tych książek, a szczególnie „Rzeźni Wyszków” (jakże mocny tytuł, sugerujący, że będzie się działo!), istnieliby naprawdę, to biada temu miastu i jego mieszkańcom… Drugie dzieło Czestkowskiego to podobna groteska i satyra jak w „Knurowcu”, ale podkręcona do n-tej potęgi i aktualniejsza w swoim wymiarze i przekazie. Czarna komedia, w której, mimo że zwierciadło jest bardziej krzywe, postacie chodzą dumni i wyprostowani.

"Ciemno, prawie noc" – Złe Kotojady wychodzą z nory! - Recenzje książek
„Był czarny czarny las. W tym czarnym czarnym lesie był czarny czarny dom. W tym czarnym czarnym domu był czarny czarny pokój, a w tym czarnym czarnym pokoju był czarny czarny stół, a na tym czarnym czarnym stole była czarna czarna trumna, a w tej czarnej czarnej trumnie był biały biały… trup!” – cytują na YouTubie aktorzy wcielający się w poszczególnych bohaterów w adaptacji „Ciemno, prawie noc”, jednej z najgłośniejszych polskich powieści ostatnich lat. A ja mam dreszcze, kiedy ich słucham. Tak bardzo, że zostaje przekonany, ale nie do obejrzenia filmu, a do lektury książki.

"Deman" – Polski superbohater w kolorach szarości - Recenzje książek
Co ten Artur Urbanowicz ze mną zrobił! Łapanie się za głowę; rzucanie cichych, a czasem głośnych przekleństw; drętwienie rąk; mrówki chodzące po plecach; pot spływający po szyi – między innymi to przytrafiło mi się podczas czytania powieści pt. „Deman”. Już sam tytuł mrozi krew w żyłach, a co dopiero skąpana w czerwieni twarda okładka. Autor skrzyżował horror pełną gębą z fantastyczną, obszytą psychologicznym aspektem, historią superhero. Dokonał tego w polskich realiach, główną akcję osadził we współczesnej Warszawie. Z trzech ostatnich literackich kolubryn, ta pozycja jest jego najlepszą. A dlaczego, o tym dowiecie się, wchodząc głęboko w niniejszą recenzję. Ostrzegam! Jej lektura będzie prawie jak podpisanie paktu z demonem…

"Naziści? Jeńcy niemieccy w Ameryce" – Uwięzieni w "raju" - Recenzje książek
Bardzo wiele zostało napisanych książek dotyczących bezpośrednio mrocznych wydarzeń z okresu II wojny światowej. Jednak jest pewien, dość przemilczany temat, pomijany nawet przez filmowców. Mowa o jeńcach, a konkretniej żołnierzach niemieckich pojmanych przez amerykańskie wojsko i przetrzymywanych na amerykańskiej obcej ziemi.
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2023 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
1.721