
2 988
3 374 min.
Recenzje filmów
bartoszkeprowski (3146 pkt)
2641 dni temu
2015-12-28 11:13:39
„Fala” to bardzo skromne kino katastroficzne, można nawet powiedzieć, że to wręcz kameralne widowisko w porównaniu do imponujących, zwykle niezmiernie patetycznych i napakowanych po brzegi efektami specjalnymi obrazów ze sławnej fabryki snów. Produkcja koncentruje się na przedstawieniu losów małej, urokliwej miejscowości turystycznej położonej nad urzekającym fiordem Geiranger, mamiącym wycieczkowiczów swoim niebywałym pięknem, lecz skrywającym również zabójczą tajemnicę, o której wiedzą, a może lepiej powiedzieć: starają się nie zapomnieć, tylko nieliczni. Wraz z biegiem akcji przyglądamy się poczynaniom pewnej zwyczajnej rodziny składającej się z Kristiana i Idun, a także ich dwójki dzieci – przeżywającego okres młodzieńczego buntu Sondre oraz zapatrzoną w rodziców małą Julię. Przez pierwszą połowę produkcji twórcy skupiają się na wytworzeniu pomiędzy kinomanami i wspomnianymi bohaterami nici porozumienia oraz wzbudzeniu wśród widzów sympatii do oglądanych postaci. Poznajemy zatem panujące w rodzinie relacje, marzenia poszczególnych jej członków oraz systemy wartości, czyli nic szczególnego – typowe schematy oraz gatunkowe standardy, jednak tym razem umiejętnie wykorzystane. Scenarzystom bowiem udaje się stworzyć bohaterów z krwi i kości, w czym pomaga im, ku zaskoczeniu wszystkich, zwykła prostota oraz naturalność, a także utalentowani aktorzy (Kristoffer Joner i Ane Dahl Torp). W przeciwieństwie do większości produkcji katastroficznych twórcy nie próbują ubarwić, a co za tym idzie, zainteresować widzów swoimi postaciami poprzez niekiedy strasznie usilne i często zbyteczne umiejscowienie głównych protagonistów w skomplikowanych sytuacjach życiowych i kreowaniu niejednokrotnie napiętych relacji między nimi. Tutaj mamy do czynienia ze zwyczajną, kochającą się rodziną, z którą każdy z nas bez problemu będzie się potrafił w trakcie seansu utożsamić, a w konsekwencji na własnej skórze poczuć szargające bohaterami emocje i uczucia podczas rozgrywającego się dziesięciominutowego koszmaru, a ten, jak nietrudno się domyślić, raz na zawsze odmieni losy mieszkańców wioski Geiranger. W związku z powyższym scenarzyści serwują nam kawał porządnie wykonanego kina familijnego z elementami charakterystycznymi dla komedii.
Druga część filmu to już rasowe kino katastroficzne. Jednakże srogo się rozczarujecie, jeśli myślicie, że w obrazie Roara Uthauga Ziemia będzie trzęsła się w posadach, a fala zaleje pół globu niczym w produkcji Rolanda Emmericha pt. „Pojutrze”. Nic z tych rzeczy, to nie ten rodzaj kina. Norweski twórca w swoim dziele stawia przede wszystkim na napięcie oraz dramaturgię. Przedstawiona przez niego katastrofa dotyczy jedynie małej miejscowości, w której wszyscy mieszkańcy znają się zapewne od dziecka i na co dzień się spotykają. Obserwujemy dramat wąskiej grupy ludzi, którzy niemal od samego początku skazani są na śmierć, a podjęta przez nich nierówna potyczka z nieobliczalną naturą to po prostu przysłowiowa walka z wiatrakami. Dzięki takiemu zabiegowi naprawdę zaczyna nam zależeć na ludziach przebywających w wiosce Geiranger. Nie są to bowiem bohaterowie pozbawieni twarzy (wygenerowane komputerowo awatary), co często jest sporym problemem głośnych blockbusterów, które nie mogą w żaden sposób wzbudzić pożądanych emocji, mimo ukazanej z wielkim rozmachem zagłady pochłaniającej z każdą minutą dziesiątki tysięcy istnień. Szczęśliwie „Fala” nie cierpi również na powszechny w kinie katastroficznym syndrom niezniszczalnych bohaterów. Owszem, głównym postaciom przecież włos z głowy spaść nie może, jednakże swoje przeżycie w dużej mierze zawdzięczają przemyślanemu postępowaniu i dozie przypadkowości połączonej z odrobiną szczęścia. Nie będziecie tutaj świadkami wręcz nieprawdopodobnych scen (paru naciągnięć i drobnych potknięć nie sposób ominąć), więc obserwowane na srebrnym ekranie wydarzenia wydadzą Wam się wiarygodne i przekonujące, a zmagania głównych bohaterów z Matką Naturą znośne i do zaakceptowania – nie są przekłamane ani nie rażą zbytnią sztucznością. Niezaprzeczalną zaletą tej części jest wzrastające napięcie, które zapewni widzom odpowiedni zastrzyk adrenaliny. Od momentu, gdy główny bohater obrazu ustawia stoper na czas 10 minut, tempo dzieła drastycznie wzrasta, a kinomani z zapartym tchem oczekują nadejścia 85-metrowej fali.
W filmie znajdziecie kilka efektownych scen, które związane są z osunięciem się fiordu, co owocuje wznoszącą się falą tsunami, która z niebywałą lekkością pokonuje kolejne metry nieuchronnie zbliżając się do małej miejscowości Geiranger. Trzeba przyznać, że sam jej widok robi zarówno imponujące, jak i przerażające wrażenie. W tych kilku scenach twórcom udaje się ukazać prawdziwą potęgę natury, wobec której człowiek ani jego wiedza i technologia nie jest w stanie się przeciwstawić. Jestem pod ogromnym wrażeniem pracy Norwegów, ponieważ „Fala” pod względem efektów specjalnych może stanąć w szranki z ostatnio wydanymi hollywoodzkimi produkcjami, np. „San Andreas”, i zdecydowanie wygrać starcie. Owszem, widowiskowych scen jest tutaj jak na lekarstwo, lecz małą ilość Skandynawowie rekompensują wysoką jakością i nieskazitelnym montażem. Podsumowując, musicie to zobaczyć w kinach, ponieważ podobne wizualne przeżycia gwarantuje jedynie film „Niemożliwe” w reżyserii Juana Antonio Bayona.
Warto nadmienić, że w produkcji mamy do czynienia ze zderzeniem się dwóch wyraźnie kontrastujących obrazów. Pierwszy to wieś Geiranger przed katastrofą, drugi to rzeczona miejscowość po przejściu wyniszczającej fali. Spokojna i bajeczna okolica w ciągu kilku chwil zmienia się w ponure i przerażające cmentarzysko; zdjęcia to zdecydowany atut produkcji! Mimo że obraz jest ugrzeczniony, to kadry przedstawiające doszczętnie zniszczone Geiranger potrafią wzruszyć i chwycić za serce; kinomani mogą jedynie sobie wyobrazić ból i cierpienie ocalałych z katastrofy ludzi po stracie ich najbliższych. Po prostu trudno przejść obok nich obojętnie, za co należą się duże brawa twórcom, których dzieło faktycznie porusza.
„Fala” w reżyserii Roara Uthauga to śmiałe wyzwanie; rzucona z dużą pewnością siebie rękawiczka przez Europę pod nogi Ameryki i jej fabryki snów. Może filmowi brakuje charakterystycznego dla Hollywood rozmachu, lecz opowiedziana przez scenarzystów historia pełna jest dramaturgii i trzyma w napięciu do samego końca produkcji, a zdolni aktorzy zadbali o wytworzenie emocjonalnej więzi z widzami, co przekłada się na satysfakcjonujący seans. Obraz zaskoczy swoim wykonaniem niejednego kinomana, a poza tym udowodnia, że Europejczycy z dużym powodzeniem potrafią stworzyć stojące na przyzwoitym poziomie kino katastroficzne, przewyższające pod niektórymi względami obrazy zza wielkiej wody.
Ocena: 7/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Autor publikuje też na portalu Filmweb.pl pod nickiem bartez13_17 oraz portalu MoviesRoom.pl
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Fala" – Niewyobrażalna potęga natury!
Więcej artykułów od autora bartoszkeprowski

Piękny Wrocław i niesamowite Skalne Miasto! - Ciekawe miejsca
Wrocław to jedno z najpiękniejszych polskich, jedynych w swoim rodzaju, miast, o czym mogłem się niedawno przekonać, spacerując po jego malowniczych uliczkach. Już dworzec potrafi ująć swoim wykonaniem. Przypomina bowiem z zewnątrz bardziej średniowieczny zabytek niż budynek codziennego użytku. Do tego atrakcyjność Wrocławia potęguje możliwość wybrania się do magicznego Skalnego Miasta położonego niedalekiej polskiej granicy, u naszych czeskich sąsiadów. W sezonie wiosennym i letnim dostaniemy się tam pociągiem Kolei Dolnośląskich. Mam nadzieję, że dzięki moim zdjęciom poczujecie czar wrocławskich krasnali oraz urok niezwykłego Skalnego Miasta!

"Raya i ostatni smok" – Przebaczenie, zaufanie i wiara! - Recenzje filmów
Jestem ogromnym zwolennikiem animacji. Szczególnie Disneya, zarówno tych klasycznych, jak i nowoczesnych. Nie da się ukryć, iż wspomniana wytwórnia potrafi tworzyć piękne animacje z bogatym światem oraz mądrym przesłaniem. Ponadto często zwalają z nóg pod względem audiowizualnym. Mająca premierę na początku lipca „Raya i ostatni smok” to kolejna pozycja na miarę „Krainy Lodu”, „Zaplątanych” czy „Zwierzogrodu”. Ogromnie pomysłowa, stworzono z pasją i zachwycająca pełnokrwistymi bohaterami.

"Luca" – Czy syreny śnią o pasących się rybkach? - Recenzje filmów
Studio Pixar nie przestaje zadziwiać. Ich kolejna animowana propozycja cieszy oko i daje ogrom radości. Mowa tu oczywiście o filmie „Luca”, którego bohaterem jest przesympatyczny chłopak. Nieco naiwny, troszkę bojaźliwy, ale o wielkim sercu i jeszcze większych marzeniach. Dacie się ponieść z falami morskiej opowieści, gdzie syren niczym Arielka wychodzi z wody naprzeciw swojemu losowi? Jeśli odpowiedzieliście twierdząco na zadanie pytanie, to trafiliście we właściwe miejsce.

"Cruella" – Aby być niezastąpionym, zawsze trzeba być odmiennym - Recenzje filmów
Cruella? A któż to taki? Serio, tak dawno oglądałem „101 dalmatyńczyków”, że musiałem sobie najpierw odświeżyć bajkę, aby w pełni zrozumieć, do jakiej postaci nawiązuje opublikowany zwiastun film i skąd zrobił się wokół niego taki przeogromny szum. Szczerze? Sam pomysł nie za bardzo przypadł mi do gustu. O ile w przypadku „Czarownicy” idea ukazania złoczyńcy z zupełnie innej strony zdała egzamin, o tyle byłem przekonany, że „Cruella” okaże się niewypałem. Skąd takie negatywne podejście? Wieloletnie doświadczenie.

"Mitchellowie kontra maszyny" – Virtual vs real life - Recenzje filmów
Macie mnie. Mimo iż jestem ogromnym miłośnikiem wytwórni Disney, to jej najnowsze twory wcale nie są czymś niepowtarzalnym, co zapadałoby w pamięć i do czego chciałoby się wracać. Jeszcze kilka lat temu fabryka snów znana z Myszki Miki i Kaczora Donalda deklasowała konkurencje. Obecnie jest z tym różnie. Oczywiście, animacje te wciąż trzymają bardzo dobry poziom, jednak czegoś im brakuje… może oryginalności i świeżości? Z opowieścią o pewnej rodzince Mitchellów, czyli wspólnym dziecku Columbia Pictures, Sony Pictures Animation oraz Lord Miller („Spider-Man: Uniwersum”) jest inaczej!
Teraz czytane artykuły

"Fala" – Niewyobrażalna potęga natury! - Recenzje filmów
Norweski kandydat do Oscarów w reżyserii Roara Uthauga to zaskakująco sprawnie nakręcone i pełne napięcia oraz dramaturgii kino katastroficzne, które poziomem wykonania w niczym nie ustępuje hollywoodzkim superprodukcjom, a pod względem fabularnym, jak i klimatu bije na głowę każdy ostatnio wydany obraz zza wielkiej wody wliczający się poczet rzeczonego gatunku.

Paszporty Polityki za rok 2021 – Terpińska, Kamiński, Barys! - Kultura
Był rok 1993, kiedy dziennikarz i krytyk filmowy – Zdzisław Pietrasik (nieżyjący już niestety) zainicjował przyznawanie pewnej nagrody kulturalnej. Mowa oczywiście o Paszporcie „Polityki”, czyli poczytnego tygodnika. Jaka idea przyświecała temu pomysłowi? Odpowiadamy – „nieuleganie modom i środowiskowym naciskom, uważne wysupływanie najbardziej wartościowych dokonań, ale i przekonanie, że młoda kultura jest dobrem, które należy wspierać i promować”. Ważne, piękne słowa. Tym bardziej cieszy fakt, że ową nagrodę przyznano 29. raz. Kto został laureatem Paszportów za rok 2021? Sami fantastyczni ludzie!

Robert Stefanowski – rycerstwu oddaje swoje ręce i serce - Historia
Chociaż czasy walecznych rycerzy, szlachetnych książąt i pięknych dam dworu dawno mamy za sobą, to wciąż nie brakuje ludzi, którym minione epoki nadal są bardzo bliskie. W Raciborzu, w niewielkiej pracowni znajdziemy płatnerza – Roberta Stefanowskiego. Spod jego ręki wychodzą repliki zbroi, pożądane przez miłośników historii na całym świecie. O niezwykłych zdolnościach manualnych, miłości do historii i pasji przeczytacie państwo w niniejszym artykule.

"Ant-Man" – Z mrówkami za pan brat - Recenzje filmów
Będę z Wami szczery. Filmy z uniwersum Marvela zaczynają mnie męczyć. Corocznie pojawia się jakiś bohater lub bohaterowie w przyciasnych kostiumach, a to jeszcze nie koniec. W przygotowaniu są bowiem kolejne komiksowe adaptacje, na które czekają chyba najwytrwalsi wielbiciele takiego kina (śpiący na łóżku wymalowanym w inicjały Kapitana Ameryki). Po „Ant-Manie” nie spodziewałem się zbyt wiele, a już na pewno nie tego, że produkcja dostarczy niezłej rozrywki.

"Deadpool" – Wymarzony (anty)bohater - Recenzje filmów
Nie jestem pewien, czy wszyscy kinomani, pomijając psychofanów komiksów oczywiście, dokładnie wiedzieli, czego spodziewać się po tym kolejnym produkcie ze stajni Marvela. Niektórzy mogą pomyśleć, że „Deadpool” to typowy akcyjniak z domieszką fantastyki, ot takie „mdłe kluchy” gotowane przez Kapitana Amerykę, czasem doprawione szczyptą gorzko-słodkiej riposty Iron Mana i podlane sosem z papryką pokrojoną przez Wolverine'a. Tymczasem ten film to tylko, a raczej aż dresiarsko-ironiczna jazda bez trzymanki, gdzie „poprawność polityczną” wszyscy, łącznie z główną postacią, mają głęboko w tylnej części ciała.
Nowości

Inteligentny ChatGPT na wszystko Ci odpowie! Na pewno? - Technologie
Sztuczna inteligencja weszła na nowe tory. W ostatnich miesiącach coraz częściej można bowiem usłyszeć nazwę ChatGPT. Pod tym określeniem ukrywa się „pewien” chatbot czy, jak kto woli, „rozumny, niewidzialny jegomość”. W niniejszym tekście wyjaśnimy, kim dokładnie, a raczej czym jest owo specjalne, uruchomione w listopadzie 2022 roku narzędzie i jakie ma ono możliwości. Co więcej, podzielimy się z Wami wynikami testów, a konkretniej pokażemy, jak na nasze pytania odpowiedział ChatGPT.

Muzyczne marcowe newsy od ID Records! - Muzyczne Style
Jest wiosna! Nie śpimy. Wstajemy i słuchamy dobrej muzy. A taką na pewno proponują młodzi twórcy i artyści współpracujący z wydawnictwem ID Records. Swoje jakże nowoczesne, melodyjne i nostalgiczne single wypuścili: Gabor (ale nie Viki, a Michał), Aveira, debiutantka Natalia Pławiak oraz Tobiasz Pietrzyk. Co więcej, wraz z utworami, w serwisie YouTube pojawiły się kreatywne teledyski, doskonale oddające to, o czym śpiewają wymienieni wokaliści i wokalistki.

"Carnival Row" – Źle się mają sprawy w tym mieście! - Seriale
Tytuł niniejszej recenzji nie napawa optymizmem. To fakt. Ale powiadam Wam – wystarczy jeden odcinek, abyście dostrzegli, że oto narodził się serial bijący na głowę konkurenta z tej samej stajni, czyli „Rings of Power”. Mało tego, „Carnival Row” od Amazona jest jak księga znaleziona gdzieś na strychu. Zakurzona, oblepiona pajęczyną, lekko naddarta zębem czasu, a jednak po otwarciu kusząca zapachem… zgnilizny i zachęcająca do zagłębienia się w szereg intryg i zagadek, zarówno natury społeczno-politycznej, jak i typowo kryminalnej. W streamingu można oglądać jeszcze lepszy, drugi sezon owej steampunkowej produkcji, która i tak jest słabiej oceniana od takiego chociażby śmieszkowatego, infantylnego, „uwspółcześnionego”, problematycznego „Willowa”.

Pedro Pascal – zaopiekuj się mną milczący daddy! - Ludzie kina
Tropił Escobara i kosmicznych przestępców, próbował przetrwać w „zombie” świecie, walczył z „Górą” i na Murze Chińskim oraz jako bogaty złol chciał zostać najpotężniejszym człowiekiem na kuli ziemskiej. Ale też opiekował zielonym kosmitą i nastolatką. Któż to taki? To Pedro Pascal – chilijski aktor, którego kariera właśnie eksplodowała jak supernowa. Trochę późno, bo dopiero po czterdziestce. Jednak mówi się, że lepiej późno niż wcale. Dlaczego Pedro jest tak kochany przez miliony fanów? Jak zaczęła się jego filmowa droga?

"Noc na uniwersytecie" – creepypasta Radka Gryczki! - Autorzy/pisarze
Wydaje się, że co jak co, ale Uniwersytet Warszawski to miejsce, w którym na pewno studentom nie grozi żadne niebezpieczeństwo. A jednak… Janek, przyszły magister historii na własnej skórze przekona się, czym są „pełne portki” ze strachu i nogi jak z waty. Przed Wami creepypasta, horror z elementami humorystycznymi autorstwa utalentowanego Radosława Gryczki, chłopaka, który zna niemal każdy zakamarek owej uczelni. W grudniu 2022 jego „Noc nie uniwersytecie” przestraszyła tysiące osób dzięki publikacji na kanale MysteryTv w formie opowiadania audio czytanego głębokim głosem lektora. Ale nareszcie trafia też do Internetu w wersji tekstowej – i to właśnie gościnnie do kategorii Autorzy/pisarze na portalu Altao.pl, za co bardzo Radkowi dziękujemy. To fikcyjna historia, ale jakże realistycznie i sprawnie napisana. Intryguje, pobudza wyobraźnię i przypomina, aby uważać na… (tutaj sami odkryjecie, co mamy na myśli). Nie było recenzji królującego na ekranach kin kolejnego „Krzyku”, w zamian spędzicie przerażającą „Noc na uniwersytecie”!

"The Last of Us" – Siła miłości, czyli jak przetrwać w zagrzybionym świecie! - Seriale
10 lat temu premierę miała gra, która do dzisiaj uważana jest za jedną z najlepszych w całej konsolowej historii. Nie brała jeńców. Rozjeżdżała emocjonalnie jak walec. Ściskała gardło. Przerażała, zachwycając jednocześnie warstwą wizualno-dźwiękową. Stworzona na podstawie przemyślanego, intrygującego scenariusza Neila Druckmanna, zyskała spore uznanie krytyków i zdobyła wór nagród. Kiedy jej fani dowiedzieli się, że HBO bierze się za adaptację, w ich mózgach zaczęły rosnąć grzyby… Czyżby wreszcie udane przeniesienie gry na do filmowej rzeczywistości? A może kolejny zawód? Gromkie brawa, czy obawa? Śpieszę z odpowiedzią. „The Last of Us” to serial z tyloma zaletami, że zasypują one szarą strefę. Warto poświęcić mu dziewięć godzin życia, nawet, jeśli jest się widzem nieznającym pierwowzoru.
Artykuły z tej samej kategorii

"IO" – Barwna Odyseja Pewnego Osiołka - Recenzje filmów
Niektórzy mówili, że banał. Inni twierdzili, że zbyt dziwne, a manieryzmy nie pozwalają wejść w tę historię. Jeszcze ktoś zauważył przeładowanie obrazami i nadmiarem interpretacji przy tak minimalistycznej narracji (niemalże braku dialogów). Cóż. Polskim krytykom filmowym czasem niełatwo dogodzić, ale za to Ci zza oceanu pieją z zachwytu. „IO” (ang. „EO”) otrzymał bowiem aż średnią 85 punktów w serwisie Metacritic. Co więcej, nominowano go do Oscara w kategorii film międzynarodowy. Jak więc jest z tym Osiołkiem? Kochać, pogłaskać i podać dłoń Jerzemu Skolimowskiemu? Przejść obok niego obojętnie? Ja, mimo dostrzegalnych wad, skłaniam się do tej pierwszej czynności.

"Kot w Butach: Ostatnie życzenie" – Emerytura? O nie! - Recenzje filmów
Ponad dekada – tyle czasu minęło od ostatniej misji pewnego Latynosa. Łamacza damskich serc. Doskonałego szermierza. Bohatera wielbionego przez tłumy. Ryzykanta. Banity. Znanego jako… Puszek Okruszek. Wszak to nie człowiek, a kot. Nie jakiś tam mruczek futrem okryty. Bo w butach na miarę szytych, w kapeluszu wytwornym, z językiem do chłeptania mleka i układania refrenów. Kumplował się z zielonym ogrem, szukał gęsi znoszącej złotej jaja z pomocą gadającego… Jaja. Choć starszy, nadal żądny jest szalonych przygód i uwagi fanów. Ale przychodzi wreszcie pora, aby zwinąć interes i uśpić widza kocim narzekaniem…

"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów
Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...

Pierwsze lody... czyli jak to jest z "Polityką"? - Recenzje filmów
Chyba mało ludzi nie widziało jeszcze najnowszego tworu Patryka Vegi pt. „Polityka”. A wśród tych, którzy widzieli, opinie są raczej w miarę podobne. Bo mówią, że to gniot, że totalna porażka, że stracony czas no i czego innego się w sumie po Vedze można spodziewać?

"Dziedzictwo. Hereditary" – Osaczeni - Recenzje filmów
„Dziedzictwo. Hereditary” to kolejny po „The Witch” oraz „To przychodzi po zmroku” znakomicie oceniany przez krytyków dreszczowiec od wytwórni A24, który stara się wyjść poza schematyczne gatunkowe ramy. Bo to bardziej duszny dramat o rodzinie zmagającej się z żałobą niż typowy straszak. Zrealizowany przez debiutanta przykład artystycznego kina, które z komercją ma niewiele wspólnego.
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2023 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.645