7 758
8 836 min.
Artykuły o filmach
dbania (81 pkt)
3657 dni temu
2014-11-18 11:05:15
I tym właśnie różnił się od swoich kolegów, odstawał od tych, których kolejne miesiące i lata spędzone na wojnie stopniowo degenerowały. Pomimo trzech lat w dżungli potrafił zachować w sobie człowieka, utrzymać moralną odwagę do nazwania rzeczy po imieniu. Zapłacił za to najwyższą cenę. Na długo pozostaje w pamięci scena, gdy raniony przez Barnes’a i pozostawiony na śmierć w dżungli, ucieka przed ścigającymi go zastępami wrogów bezradnie obserwowany przez kolegów w śmigłowcach, do ostatniej chwili walczący o przeżycie…. Aż wreszcie trafiany kolejnymi kulami upadający z rozwartymi szeroko ramionami. Ramionami wyciągniętymi ku kolegom, ku życiu…
Zginął zdradzony i pokonany przez Barnes’a, stanowiącego doskonały przykład produktu rodem ze szkolenia z „Full Metal Jacket”. Pod względem skuteczności, bezwzględności, kunsztu wojennego – perfekcyjny; ślepo wierzący w swoje posłanie. Chwilami można mieć wrażenie, że utożsamia się z wojną, w pełni akceptując jej najbrutalniejsze formy i godząc się z nimi. Podobnie jak sierżant Meserve będący dla podwładnych współczesnym Czyngis-chanem, żyjącym własnym wyobrażeniem wojny… Jego charakter i charyzma, tak jak u Barnes’a sprawiały, że dla jego żołnierzy nawet wizja porwania i gwałtu zdawała się być rzeczą ekscytującą i fantastyczną. W ich oczach tworzył obraz wojny, która zezwala na wszystko, dopuszcza każde okrucieństwo, każdą niegodziwość. Potrafił łamać charaktery, sprawiać by nawet oporni wtopili się w jego pluton, stali jednością… wszyscy w plutonie… poza Erikssonem. Sytuacja ta dawała mu poczucie siły, świadomość własnego zła i stanowiła powód do dumny. Dał temu wyraz, gdy pełen samouwielbienia, parafrazował Psalm 23:
„Choćbym nawet szedł ciemną doliną zła się nie ulęknę bo jestem najgorszym skurwielem w dolinie”
(„Ofiary wojny”)
"Ofiary wojny" (źródło: youtube.com)
Towarzyszące temu ponure wrażenie potęgował dobiegający z chaty płacz dziewczyny, śmiechy żołnierzy oraz deszcz spływający, niczym łzy, po twarzy Erikssona. Porażonego bezdusznością, przygniecionemu własną bezsilnością. Ale właśnie ta bezsilność stała się zaczynem jego determinacji. Bo źródłem bezsilnością nie była tylko i wyłączne nieudana walka o życie porwanej dziewczyny, próba zmiany biegu wypadków. Bezsilność jego sięgała dalej bo zderzył się z obojętnością i brakiem zrozumienia u kolejnych dowódców. Tak jakby nagle okazało się, że tylko on dostrzegł zło i wynaturzenie tego co się stało, a wszyscy wokół w pełni akceptowali niepisaną zasadę:
„Co się dzieje w polu, zostaje w polu. (…) Każdy to wie.”
(„Ofiary wojny”)
Niemal każdy z nich z czasem pokrywał się duchowy błotem, stopień zezwierzęcenia dotykał niemal każdego… tak jakby wsiadając do transportowców wsiadali na łódź wiozącą ich to tego umownego ”jądra ciemności”. Docierali do tego miejsca, w którym niepostrzeżenie zmieniali się ze zwyczajnych robotników, sklepikarzy, studentów w bezduszne, pogrążające się w znieczulicy istoty. Uosobieniem drogi prowadzącej w najgłębsze otchłanie ich świadomości jest podróż kpt. Willarda z „Czasu Apokalipsy” F.F. Coppoli. Podobnie jak Barnes, podobnie jak Meserve doświadczył on okropieństw, które sprawiły, że wojna stała się dla niego domem. Miejscem, w którym czuł się dobrze, bo znał jej zasady, proste i klarowne. Dawały mu poczucie panowania nad losem swoim i innych. Próba powrotu do domu była skazana na porażkę. Bo dla nich dżungla stała się domem, miejscem z jednej strony przeklętym, a z drugiej upragnionym azylem. Wojna krążyła w ich żyłach, nadając sens ich życiu.
„Sajgon. Codziennie łudzę się, że obudzę się w dżungli. Jak pierwszy raz wróciłem do domu, było jeszcze gorzej. Budziłem się i nie było nic. Z żoną prawie nie rozmawiałem. (…) Będąc tam, wciąż myślałem o powrocie (…) Czułem jak ściany przysuwają się coraz bliżej.”
(„Czas Apokalipsy”)
Normalny świat budził w nich klaustrofobię, paniczny lęk przed takim jak dotychczas życiem. Wracając z wojny wracały już tylko ich ciała. Dusze pozostały na palonych napalmem, oranych nalotami, użyźnianych krwią polach Wietnamu. Więc ich powrót, tak jak powrót Willarda, był iluzoryczny. Tak jak złudny był powrót Michaela z „Łowcy jeleni”, który pomimo powrotu do domu wciąż przeżywał na nowo to ci się wydarzyło i uciekając mówi: „Muszę stąd odejść. Nie wiem, ale… Myślami wciąż jestem daleko.”
Kadr z filmu "Łowca jeleni" (źródło: www.flickr.com/photos/wapster)
Wyruszali więc poszukiwać swojego celu, odnajdować własne „ja” zagubione gdzieś daleko od domu. Bo wiedzieli, tak jak Willard, że dom nie istnieje… Doświadczyli już całej iluzji tego „życia po wojnie”, która ma się skończyć, i tak jak on mogą stwierdzić:
„Kiedyś ta wojna się skończy. Chłopaki (…) tylko czekają, żeby wrócić do domu. Kłopot w tym, że ja już tam byłem. I wiem, że dom nie istnieje”.
(„Czas Apokalipsy”)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Więcej artykułów od autora dbania
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.279