Dzień Polskiej Żywności – nasze swojskie jedzonko, czyli miód w gębie! - Degustacja

Na portalu Altao.pl w dziale Świat Potraw w kategorii Degustacja pojawił się kiedyś tekst o Festiwalu Smaków Food Trucków. To taki amerykański zwyczaj przeszczepiony na polskie podwórko. Dzięki niemu można poznawać smaki z różnych stron świata. Większość moich znajomych uważa jednak, że – owszem – warto odkrywać nowe dania z każdego kontynentu, ale i tak pierogi ulepione przez ich mamy i babcie albo usmażone schabowe i placki ziemniaczane są najlepsze w całej galaktyce. Nic nie może się nimi równać. Miód w gębie! To co, że dużo kalorii. Że tuczące.

 

Schabowy, ziemniaki, pomidory (źródło: wikimedia.org)

 

Pierogi (źródło: pixabay.com)

 

Polska żywność jest jedyna w swoim rodzaju. Nie dziwi zatem prawdziwa informacja na temat tego, jak pozytywnie jest ona postrzegana przez mieszkańców innych państw. Jest kilka przymiotników, którymi łatwo ją opisać: naturalna, wysokojakościowa i małoprzetworzona. Tyle wystarczy, aby docenić jej walory smakowe. Widząc zresztą na straganach piękne, dojrzałe, soczyste, świeże owoce czy różne warzywa, trudno wyobrazić sobie, aby te importowane z zachodu stanowiły dużą dla nich konkurencję. Warto też nadmienić, że w ostatnich latach znacznie wzrosła produkcja polskiej żywności. Jej wartość, zgodnie z danymi z 2018, wynosiła aż 250 mld zł rocznie (!). Z kolei aż 40 % produktów trafiło do krajów Unii Europejskiej. Mowa tutaj chociażby o drobiu i jabłkach (w tym jesteśmy liderem), a także mięsie wieprzowym i wołowym oraz burakach cukrowych i rzepaku.

 

Rodzime pokarmy to skarb, na który „polują” zwykli konsumenci i właściciele restauracji. A skoro tak, to konieczne było stworzenie nietypowego Dnia Polskiej Żywności. Cel? Przypomnienie, jak bogata jest oferta rolników; zachęcanie do kupowania i promocji pożywienia (zachwyceni są nim również klienci w Azji) oraz delektowanie się plonami polskiej ziemi bez ograniczeń. Podniebienie, żołądek i mózg muszą być przecież ciągle zadowolone, a w 25 sierpnia najbardziej. Trzeba dodać, że inicjatorami święta, o którym opowiadam Wam w niniejszym artykule, są organizatorzy Ogólnopolskiego Programu Promocyjnego „Doceń polskie”. Według nich pandemia koronawirusa miała jedną... zaletą. Jaką, zapytacie? Otóż sprawiła, że zwiększył się patriotyzm konsumencki (tożsamość społeczna w zakresie lokalnego pożywienia), a ludzie częściej powracali do tego, co lubili, swojskich smaków, które pamiętali z dzieciństwa. Zaczęła się też kształtować mocniejsza więź ze środowiskiem naturalnym i przyrodą, co z kolei przełożyło się na wspieranie polskiej gospodarki.

 

Chleb i kiełbasa (źródło: pxhere.com)

 

Tradycyjne dania i ekologiczne wyroby szczególnie cieszą się zainteresowaniem w trakcie festynów odbywających się w skansenach. Właśnie w takich miejscach częstują nimi wszystkich zwiedzających lokalni wytwórcy. Wystarczy spojrzeć na długie kolejki, gdzie nie brakuje też zagranicznych turystów (czego sam byłem świadkiem), by zrozumieć, jak kuszący jest zapach i apetyczny wygląd prezentowanych dań. Co prawda, jedna kromka swojskiego chleba ze smalcem kosztuje tam kilka złotych, ale lepiej przeznaczyć pieniądze na taki rarytas niż kupić piwo w puszce w markecie… Brzuch piwny to mało ciekawy widok. Skoro już przytyć, to zdecydowanie dzięki polskim wędlinom, choć ja bardziej polecam zajadać się warzywami.

 

Oczywiście, warto przynajmniej raz w roku spróbować również egzotycznych potraw (niekoniecznie smażonych robaków), tym bardziej że są one obecnie dostępne na wyciągnięcie ręki. Lecz rodzime dania nadal pozostają najsmaczniejszym kulinarnym i zdrowym specjałem – chyba zgodzicie się z moim twierdzeniem.

 

Smacznego!

 

Więcej o tym święcie przeczytacie na stronie: docenpolskie.pl

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję