3 485
3 927 min.
Recenzje filmów
bartoszkeprowski (3368 pkt)
1745 dni temu
2020-02-11 11:33:35
„Bad Boys for Life” to w dalszym ciągu przezabawna komedia akcji napędzana przez jeden z najbardziej charakterystycznych duetów w historii gatunku buddy cop movie. Mowa tutaj oczywiście o Marcusie Burnecie odgrywanym przez Martina Lawrence’a oraz Mike’u Lowrey’u, w którego wciela się Will Smith. Tym razem jednak scenarzyści napisali odrobinę dojrzalszą i zdecydowanie bardziej dramatyczną historię, podkreślającą niesamowitą, przyjacielską więź pomiędzy wspomnianymi bohaterami.
Kadr z filmu "Bad Boys for life" (źródło: materiały prasowe)
Zatem zrzędliwa część policyjnego zespołu została właśnie dziadkiem. Pamiętacie Reggiego z drugiej części serii? Marcus po spotkaniu ze swoją rodziną i uroczym wnuczkiem uświadamia sobie, że pora poważnie zastanowić się nad emeryturą, a co za tym idzie, pomyśleć o zakończeniu swojej długiej i niebezpiecznej kariery. Rozmyślania partnera zdecydowanie nie przypadają do gustu Mike’owi. Dla Lowrey’a policyjne pościgi i wsadzenie kryminalistów za kratki to jedyne życie, jakie zna oraz tak naprawdę kocha. Nawet przez myśl nie przeszło mu ustatkowanie się. A co dopiero rezygnacja ze służby w obronie prawa! W związku z powyższym uparcie nie chce pogodzić się z myślą, iż obaj z roku na roku są coraz starsi. Aby przekonać Marcusa do swoich racji przypomina mu ich wspólną sentencję – „Niegrzeczni Chłopcy do samego końca”. Dyskusja partnerów skutkuje małym zakładem będącym również wyzwaniem. Niestety w trakcie jego realizacji kuloodporny glina zostaje podziurawiony jak sito i trafia na intensywną terapię. Legenda Mike’a zostaje zrujnowania, a przestępca unika jakichkolwiek konsekwencji.
Zaskakujący początek to duża zaleta filmu. Muszę przyznać, że pościg będący sekwencją otwierającą produkcję, niemal rozbawił mnie do łez. Podobnie jak przekomarzania podstarzałych kumpli w barze. Niemniej kolejna scena wprawiła w niemały szok. Zdecydowanie zmieniła ton oraz wydźwięk oglądanego przeze mnie widowiska. Fabuła zatem to zręczne połączenie naprawdę zabawnej komedii oraz momentami wzruszającego dramatu – duża w tym zasługa szczerej modlitwy Marcusa martwiącego się o zdrowie jego kompana. Niemniej im dalej w las, tym uknuta przez scenarzystów intryga traci na wartości. Szczerze to wołałbym powtórzoną kolejny raz historię o ratowaniu zakładnika, zdjęciu narkotykowego bosa czy dobrej, starej zemście. Niestety, reżyserzy Adil El Arbi i Bilall Fallah postanowili podejść do tematu nieco bardziej ambitnie i powiązali nową sprawę Niegrzecznych Chłopców z przeszłością jednego z nich. Zabieg ten pozwala im bardziej rozbudować tajemniczą do tej pory postać Mike’a. Pokazać go nieco z innego strony, co niewątpliwe doceniam. Przez dwie poprzednie części doskonale poznaliśmy Marcusa, więc czemu nie skupić się teraz na Mike’u, lecz, mimo dobrego założenia, zostało ono zrealizowane... bez polotu. Samo rozwiązanie intrygi jest przez to jak najbardziej zaskakujące, ale przy tym niesamowicie rozczarowujące. Sam Marcus nazywa życie kumpla popieprzoną brazylijską telenowelą i trudno się z nim nie zgodzić. Ale film i tak śledzi się z nieukrywaną przyjemnością i bez zgrzytami zębami. To dalej starzy, dobrzy „Bad Boys”, mimo iż w nieco poważniejszej odsłonie.
Kadr z filmu "Bad Boys for life" (źródło: materiały prasowe)
Ogromnym smaczkiem dla fanów serii będą liczne odniesienia do poprzedniczek. Na przykład wspomniany powyżej Reggie – chłopak córki Marcusa, na którego wzmiankę powinna pojawić się Wam w głowach przezabawna scena związana z zaproszeniem pociechy pyskatego gliny na pierwszą randkę. W produkcji nie zabrakło też innych, znanych i lubianych postaci, a tymi są szef Howard i Theresa Burnett. Twórcy też uszanowali wątki z pierwszej części i powiadomili o zakończeniu relacji Mike’a z siostrą jego partnera – Syd. Może to drobna rzecz, ale cieszy fakt, iż zachowano spójność z fabułą przedstawioną w poprzedniczkach.
Niewątpliwą zaletą obrazu jest jak zawsze niezawodny duet Burnett-Lowrey. Ta dwójka, mimo upływu lat, ciągle ma to coś, co przykuwa uwagę, a ich język nawet odrobinę nie stępił się przez te prawie dwie dekady. Tym razem jednak chłopcy nie działają sami. Pomaga im oddział dobrze wyszkolonych młodziaków, który wyraźnie kontrastuje ze starą gwardią. Po jednej stronie cudeńka techniki, zapał i chęci do działania, po drugiej ponadprzeciętna spostrzegawczość, wieloletnie doświadczenie oraz przeogromna zawziętość. Obie grupy często się ze sobą zderzają, dosłownie iskrzy między nimi, czego wynikiem są przezabawne przekomarzania. Humor jest ostry i naprawdę zabawny. Twórcy często sięgają po autoironię. Zarówno Mike i Marcus mają już swoje lata, nie należą przecież do młodzieniaszków. Fakt ten stanowi nieprzebrane źródło pomysłów na kolejne, komediowe sytuacje i śmieszne dialogi. Trzeba przyznać, że twórcy umiejętnie z niego korzystają i uderzają w najmniej oczekiwanych momentach, wzbudzając u widzów salwy śmiechu. Cieszy też fakt, iż ekipa odpowiedzialna za film miała do niego spory dystans. Dużo tutaj samoświadomości. Twórcy zdawali sobie sprawę z tego, jaki kręcą film i podeszli do tego spokojnie, z umiarem. Dzięki temu humor jest trafny i szczerze zabawny, chociaż czasem może się wydawać, iż niekiedy dość niepoprawny, ale nigdy nie przekracza granic dobrego smaku.
Kadr z filmu "Bad Boys for life" (źródło: materiały prasowe)
Kadr z filmu "Bad Boys for life" (źródło: materiały prasowe)
Po drugiej, niezwykle widowiskowej odsłonie, nie miałem złudzeń, że trójka jej dorówna. I tak też się stało. Mniej tutaj sekwencji akcji i robiących piorunujące wrażenie wybuchów, lecz nie mam powodów do narzekań. Strzelaniny jest wartkie, pościgi świetnie wyreżyserowane, a ostateczna walka z helikopterem w roli głównej zapiera dech w piersiach. Jestem pod ogromnym wrażeniem pracy duetu reżyserów nad omawianym filmem. Arbi i Fallah zdołali uchwycić kwintesencje scen akcji w wykonaniu dotychczasowego twórcy „Bad Boys”, a mowa tu oczywiście o Michaelu Bay’u, który wie, jak odpowiednio ustawić kamerę. Kręcone przez rzeczonego twórcę sceny akcji są zawsze piekielne widowiskowe. W związku z tym miałem wielkie obawy, co do wyboru reżyserów w przypadku trójki. Niemniej okazały się one zupełnie bezpodstawne, bo pod względem realizatorskim sam Michael Bay nie powstydziłby się wpisać omawianej produkcji do swojej filmografii.
„Bad Boys for Life” to powrót sympatycznego policyjnego duetu, który ma w sobie wciąż dość pary, aby bezproblemowo rozbawić widzów i przykuć ich do ekranu na całe dwie godziny. Nie licząc kilku nietrafionych rozwiązań fabularnych, najnowsza przygoda Niegrzecznych Chłopców bawi równie dobrze, jak poprzedniczki prawie 20 lat temu i zapewnia przednią rozrywkę. Poza tym, nie oszukujmy się, ja nie przyszedłem do kina dla oryginalnej fabuły, lecz aby zobaczyć ponownie Willa Smitha w towarzystwie Martina Lawrence’a, kopiących tyłki bandziorom i rzucających błyskotliwymi tekstami trafnie i niezwykle zabawnie opisującymi dziejące się na ekranie wydarzenia. To tak niewiele, a daje ogrom szczęścia.
Ocena: 7/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Na koniec mała podróż w przeszłość do części pierwszej i kultowego utworu jamajskiego zespołu Inner Circle „Bad Boys”:
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
*Autor recenzji publikuje też na portalu MoviesRoom.pl oraz Filmweb.pl pod nickiem bartez13_17
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Bad Boys for life" – We ride together, we die together. Bad boys for life
Więcej artykułów od autora bartoszkeprowski
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.365