4 337
5 512 min.
Seriale
aragorn136 (23237 pkt)
1137 dni temu
2021-10-11 19:38:12
Aby znaleźć odpowiedź, trzeba wygodnie usiąść przed telewizorem lub laptopem, zalogować się na popularną platformę streamingową i wcisnąć play. Powiada się, że dobry serial poznaje się już po pilotowym odcinku. Jeżeli ten „kupi” abonenta, to znak, że warto odpalić kolejne epizody. W przypadku, „Squid Game” zjawisko binge-watchingu sprawdza się doskonale. Drugi, trzeci… dziewiąty. Nie da rady się zatrzymać. I nieważne, że po drodze czekają na widza pewne niedostatki w warstwie scenariuszowej logiki i nieraz należy przymknąć oko na rozwiązania fabularne. Mniejsza z tym, że niektóre kwestie pozostaną bez wyjaśnienia, a finał wydaje się być nieco sztampowy. Autorskie dzieło Dong-hyuk Hwanga i tak zaskakuje, tym bardziej, że to żadna, jak mogłoby się wydawać z racji na pastelową kolorystykę i głównego, naiwnego, ciapowatego bohatera, komedia, a trzymający w napięciu thriller wymieszany z dusznym dramatem.
Kadr z serialu "Squid Game" (materiały prasowe/Netflix)
Przy owym koreańskim, wyprodukowanym przez Netlixa, serialu, taki np. amerykański, uwielbiany „Stranger Things” jest bardzo dziecinny. Zaraz! Przecież to w tym drugim jest pełno mroku, stworów z innego wymiaru i dreszczy na ciele. Obejrzyjcie historię, którą wymyślił Hwang. Zmienicie zdanie. Szybko zauważycie np. podobieństwa do filmowej serii pt. „Piła”. Bo jak się okazuje, tytułowe gry zamieniają się w krwawe pułapki. Co tu dużo pisać – już na sygnał/słowo „czerwone” sporo uczestników odpada w sensie dosłownym i ostatecznym. Wyglądający niczym „agenci Playstation”, landrynkowi strażnicy nie znają litości, a ja siedzę na krawędzi fotela, obgryzając paznokcie. Mózg na ścianie, kula w nodze. Nie pękam, nie odwracam wzroku. Tak, jak wszyscy zawodnicy, również jestem skuszony nagrodą (milion w popularnym teleturnieju to przy niej kropla w morzu), choć zdaje sobie sprawę, że stawka jest zbyt wysoka. Że to, co pokazuje mi reżyser, nie powinno bawić i intrygować, bo nic wspólnego z moralnością nie ma. A jednak płacę za takie brutalne igrzyska, czując się jak Cezar w starożytnym Rzymie, który obserwując walczących gladiatorów, podnosi kciuk w dół lub w górę.
„Squid Game” oparty jest na prostym przepisie. Oto kilkuset spłukanych przegrywów ma szansę odbić się od dna. Uciekinierka z Korei Północnej; okradający szefa, członek gangu; biedny Pakistańczyk, na którego w domu czeka żona i małe dziecko; ścigany za defraudację inteligent czy wreszcie pechowy, mieszkający z matką rozwodnik Gi-hun Seong (Jung-Jae Lee). Tego ostatniego śledzimy już w początkowych scenach, zanim przyjmuje zaproszenie od tajemniczego człowieka – bilet w jedną stronę. Seong to jednak dość irytująca postać – wrzód na tkance narodu, pasożyt, wieczny lekkoduch, hazardzista. Ale jednocześnie ojciec kochający córeczkę i człowiek o gołębim sercu, dlatego mu kibicujemy. Reszta, tych najważniejszych bohaterów nie ma tak rozwiniętego back story. Ich charakter jest narysowany jedną kredką, ale mimo to za nich także trzyma się kciuki (nawet za kryminalistę). Zresztą serial wygrywa na poziomie relacji między nimi. A najmocniej targa bebechami w momencie, kiedy muszą oni podjąć niełatwe, przyprawiające o gęsią skórkę, decyzje. Wtedy zastanawiam się, co ja bym zrobił, będąc w takiej sytuacji. Czy byłbym egoistą? Czy zgodziłbym się zagrać we wszystkie gry, wiedząc o tym, co grozi za przegraną? Ogromna szklana kula wypchana banknotami może być bramą do lepszej, wymarzonej rzeczywistości, ale może też spełnić funkcję grobu. Ciekawe refleksje i pytania kłębią się w głowie po obejrzeniu 50- minutowych odcinków (tylko jeden trwa 30). Ale to nie one głównie decydują o fenomenie „Squid Game” (pierwszy człon tytułu jest nieprzypadkowy), a kontrast, który wybrzmiewa w tej całej, szalonej, odważnej produkcji.
Kadr z serialu "Squid Game" (materiały prasowe/Netflix)
Chodzi o to, jak Dong-hyuk Hwang łączy przymiotniki: infantylny z dramatycznym, cukierkowy z krwawym, czerwony z zielonym. I choć ktoś powie, że były już zbliżone pod względem takiej kreatywności w budowaniu filmowego świata historie; a na Netflixie pojawił się wcześniej inny serial, w którym niebezpieczne gry napędzały fabułę, czyli japoński „Alice in Borderland”; to trudno nie zgodzić się z wieloma głosami, że ten koreański hit jest bardzo oryginalny. Dzięki niemu wspominałem dawne dziecięce zabawy, które sprawiały kupę radochy. Jednak szybko budziłem się z tego uczucia tęsknoty. Stres i dziwny dyskomfort brały górę nad nostalgią.
Kadr z serialu "Squid Game" (materiały prasowe/Netflix)
Podobno w brytyjskich szkołach uczniowie naśladują gry z serialu, wymierzając przegranym surową karę. Z kolei tysiące innych dzieciaków już zamawia przez internet kostiumy i maski z kółkiem, trójkątem oraz kwadratem. Oby tylko „Squid Game” z rozrywkowej produkcji, w której nie brakuje też krytyki ekonomicznej przepaści w Korei Południowej, nie zamienił się w „broń masowej zagłady” trzeźwych umysłów oraz sumień.
Ocena: 7,5/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Squid Game" – Czerwone, zielone, brutalne, szalone!
Filmowy33
1137 dni temu
Dzieci nie powinny tego oglądać. Jakieś blokady należy założyć. Coś. Serial ok. Ale nie rozumiem jego sukcesu.
Dodaj opinię do tego komentarza
Aragorn136
1135 dni temu
Netflix podał właśnie, że "Squid Game" w ciągu pierwszych 28 dni na platformie był oglądany na 111 mln kont. Pobił więc rekord należący do "Bridgertonów" aż o 29 mln!
Dodaj opinię do tego komentarza
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.485