1 388
1 461 min.
Recenzje książek
aragorn136 (23303 pkt)
1525 dni temu
2020-09-30 19:43:14
Gdybym był 15-letnim nerdem, to bym dał ocenę 10/10 i basta! „Zmorojewo” czytane przez przez ucznia gimnazjum (sorry, podstawówki) jest po prostu zaje… Emocje, przygoda, pierwsza miłość, ratowanie świata, niezapomniane wakacje, przeobrażenie się w dzielnego wybrańca – powiernika. Cóż chcieć więcej. Ale kiedy jest się doświadczonym czytelnikiem, który zwraca uwagę na szczegóły, a swoje szkolne „piekiełko” przeżył dawno, to wtedy nie ma wyjścia. Te kilka punktów należy odjąć. Mocna 4 – taka ocena szkolna będzie idealna.
Jeżeli ktoś (starszy mol książkowy), spodziewa się, że „Zmorojewo” to grzeczna baśń, gdzie nie ma mowy o krwi, łamaniu kości czy pożeraniu… samego siebie (dosłownie), to złapie się z głowę. Wycieczka rowerowa przez las do innego wymiaru, na jaką zaprasza Żulczyk, nie jest przechadzką do piernikowej chatki Baby Jagi. Choć takowa tu się pojawia i jest bardzo nasza, polska, swojska, słowiańska, ale i bardzo… sympatyczna. Nie ma złych zamiarów jak jej koleżanka z książki o „Jasiu i Małgosi”. Nikogo do pieca nie wrzuci, potrawki z dziecka nie ugotuje. Gorsze rzeczy będą udziałem przerażającego Strzępowatego, Gangreny i innych poczwar Leszego – władcy Ciemności.
Swoją powieść Jakub Żulczyk wydał w 2011 roku. Ale do moich rąk dotarło wznowienie z 2019. Nie ma na tej okładce postaci ze świata Mroku i Jasności. To dobrze. Wtedy wyobraźnia podziała lepiej. Jest za to leśna, zabarwiona na czerwono rzeczywistość i sylwetka chłopca na rowerze, którego próbują dorwać w swoje szpony złe istoty. Następnie zagląda się na pierwszą stronę i kolejno ponumerowane rozdziały. I wsiąka się w tę fabułę. Akceptuje w pełni i podziwia – zarówno pomysł, jak i lekki styl pisarza. „Trochę straszna, trochę śmieszna, trochę romantyczna, książka dla każdego” – tak reklamowane jest „Zmorojewo”. To prawda. A najlepiej prezentuje się tutaj przymiotnik – straszna.
Poznajcie więc Tytusa Grójeckiego. Ma 15 lat. Mieszka w Szczytnie i jest jeszcze przed wyborem szkoły średniej. Jednak daleko mu do typowego rówieśnika. Sporty ruchowe? Nie. Podrywanie koleżanek? Też niezbyt. Interesują go gry komputerowe, a jeszcze bardziej nadprzyrodzone zjawiska. Co tu dużo mówić. Jest chudym nerdem w okularach. Ma tylko dwóch kumpli, którzy starają się akceptować owe zainteresowania. Lubi spędzać z nimi czas, ale nie aż tak, jak z Kingiem. No wiecie, tym pisarzem od horrorów. Grójecki poznał już wszystkie jego książki. I ewentualnie tym może się pochwalić jakiejś dziewczynie, jeżeli odważy się zaprosić ją do kina, a one nie ucieknie z krzykiem…
Zbliżają się wakacje. Jedynak Tytus, oczko w głowie młodych rodziców, nie uda się do Meksyku. Mama i tata wolą jechać sami, a syna „dostarczyć” do pełnej energii babci i posępnego dziadka. Lato na wsi? Nudaaa… Nie był tam od dawna. Oby tylko mieli dostęp do WiFi. Tylko wtedy będzie mógł oglądać program o duchach i kosmitach, prowadzony przez Adolfa Błyska (szybko rozpoznacie, na kim wzorował się pisarz, tworząc tę postać). Początkowo faktycznie Głuszyce wydają się mu „zabitą dechami dziurą“. Do czasu, aż stanie się mazursko-warmińskim Harry Potterem walczącym ze leśnymi sługusami naszego Lorda Voldemorta. Do momentu aż spotka pewną siebie Ankę, która także spędza tu wakacje. I namówi ją na wyprawę do pobliskiej Kolonii Głuszyce i starego domu Wirdały. Wyprawy, która zmieni jego życie na zawsze…
Tytus Grójecki szybko przekona się, że „Ludzie są prości. Patrzą na to, co ogromne, co zawęża im pole widzenia. Nawet im do głowy nie przyjdzie, że to, co wielkie, ma jedynie przysłonić coś o wiele potężniejszego”. W legendzie jest bowiem więcej niż ziarnko prawdy. Zło, które czai się i czeka na odpowiednią chwilę, aby zburzyć ład i ludzką cywilizację, to nie żadne tam dementorzy. To nie „Wakacje z duchami” (choć da się wywąchać klimat lat 70.). To coś znacznie straszniejszego – nie wiem, jak Wy, ale ja kilka razy poczułem się głodny i chciałem posmakować kawałka skóry z łokcia… Żulczyk nie bierze jeńców. Krwawe opisy czasem szokują. To niej jest książka dla bardzo młodych ludzi. Jeno dla starszej młodzieży! Ludzie giną, mrok wylewa się z każdej dziury, a miasto widmo raczej nie będzie dobrym miejscem na nocleg. Jaki będzie wynik wojny dobra z agentami ciemności, którzy pragną zdobyć Trzy Klucze do całkowitego zniewolenia śmiertelnych?
Przerażające opowieści snute przy ognisku – pamiętacie zapewne takie, bywając na harcerskim obozie. Czytając „Zmorojewo” można też poczuć podobny dreszczyk emocji. Przez połowę z niemal 500 stron, byłem oblepiony gęstą mgłą. A to dobrze świadczy o pisarzu. Oczami wyobraźni widziałem wymyślone miasto. Jego barwni mieszkańcy, ze Strąkiem na czele, byli na wyciągnięcie ręki. Lecz ja ledwo mogłem poruszyć dłonią. Zdrętwiałem. Żulczyk sprawnie czerpie z głębokiej misy, gdzie zanurzona jest: słowiańska mitologia, film fantasy w stylu „Niekończącej się opowieści”, polski „Przyjaciel wesołego diabła” (tylko straszniejszy) czy „Za niebieskimi drzwiami” Szczygielskiego. Książka może i trochę schematyczna, jednak na swój sposób oryginalna. Dziwna. Niepokojąca. Intrygująca. Równie ciekawa, choć lepsza warsztatowo niż wcześniej zrecenzowany przeze mnie debiut Krzysztofa Niedziałkowskiego – „Mateusz i kamienny krąg”, z którym „Zmorojewo” łączy młodziutki bohater i jego podróż do nieznanego świata. Jej problemem jest jednak naciągany, choć uroczy, wątek romantyczny (no nie wiem, czy zbuntowana, paląca fajki nastolatka tak łatwo zadurzyłaby się w nerdzie). Przemiana głównego bohatera też nie jest do końca wiarygodna, a fabularne tempo kuleje. Ale to przecież powieść z elementami dark fantasy w sam raz na wakacyjne, a nawet te jesienne dni. Najważniejsza jest przygoda!
Ocena: 7/10
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - "Zmorojewo" – Nerd na granicy światów…
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.383