
703
776 min.
Recenzje płyt
aragorn136 (24263 pkt)
371 dni temu
2024-03-27 12:36:32
Zanim jednak odkryję przed Wami całe spektrum wrażeń, wywołane słuchaniem owego krążka, najpierw parę słów na temat pewnej inby. Mowa oczywiście o dramie Mateusza Dopieralskiego, mężczyzny już dawno po trzydziestce, który przeszedł intrygującą drogę. Od niemieckiego aktora filmowego i telewizyjnego (urodzonego u nas, ale wychowywanego w tamtym kraju) do producenta muzycznego i współzałożyciela zespołu Bitamina, polskojęzycznego piosenkarza, autora tekstów, kompozytora. Czy jako aktor się spełnił? Nie wiem. Nie widziałem nawet „Sarajewa”, austriacko-czeskiej produkcji telewizyjnej z 2014 roku, w której Vito się pojawił. Lecz w roli solowego wokalisty jak najbardziej. O czym świadczy chociażby dobrze przyjęta, debiutancka płyta „Poczekalnia”.
Okładka albumu "Pracownia" (źródło: youtube/screenshot)
Na pełny odsłuch pierwszy album jeszcze u mnie poczeka, a teraz czas iść do „Pracowni”. To właśnie ten krążek sprawił, że ojczysta branża otworzyła się na Bambino. Ambitny, niezależny, niekomercyjny, niszowy artysta przeistoczył się w muzyka dumnego, kojarzonego i lubianego w szerszych kręgach. Ale – jak powiedział: „dałem się omamić. Dosłownie na moment opuściłem gardę – tylko po to, by dostać plombę prosto w ryj”. Powód? Lech Janerka i jego triumf. Co więcej dodał: „Dla mnie te statuetki stały się meblem. I to takim z antykwariatu. Dlatego pieniądze, które wygenerują w licytacji, chciałbym przekazać do domu opieki ludzi starszych…” (piosenkarz ma już dwa Fryderyki za utwory roku, ale jako solowy artysta). Rozgoryczony brakiem statuetki, wywołał tymi stwierdzeniami burzę w sieci. Z jednej strony da się zrozumieć takową reakcję, z drugiej przecież będzie mieć szansę nieraz, aby pokonać konkurencję. To o co Tobie chodzi buntowniku?
Ukrytą w metaforach i interpretacjach odpowiedź można odszukać na kolejnym krążku. „Pracownia” to złożony z 24 kawałków projekt. Opowieść o przedstawicielu alternatywy, który dojrzewał intensywnie i szybko. O mężczyźnie, który musiał podzielić się ze światem swoimi odczuciami. Tym razem, płynąc w głównym nurcie, ale nadal mając dystans do własnej osoby. Wszak mało kto ma odwagę nazwać siebie: „siwym śmieciem”. Vito Bambino ma zatem wszystko obmyślane – jego płyta to zbiór o relacjach: niełatwych, wymagających czujności.
Kiedy wreszcie usłyszałem „Etnę”, zdziwiłem się. Jak to możliwe, że 35-latek śpiewający niczym zblazowany nastolatek, nie wychodzi z mojego umysłu przez długie godziny? Jak to się dzieje, że ziomek z wokalem manierycznym, jakby potrzebował pomocy logopedy, tak wżera się w moją duszę? Autentyczność w tekstach proszę państwa! Oraz umiejętność komponowania chwytliwych melodii o mieszania gatunków: indie rocka, popu, muzyki alternatywnej i hip-hopu. A w przypadku „Pracowni” jeszcze zaproszenie do współpracy kreatywnych artystów, a także... Macieja Orłosia.
Wystarczy „wskoczyć” na skocznego „Mustanga”, by przekonać się, że dla Bambino dodatkowy styl nie jest obcy. Mowa o muzyce elektronicznej, inspirowanej disco lat 80. W tym pierwszym numerze wyśpiewanym do spółki z sanah, podbijającym stacje radiowe, syntezatory pieszczą ucho aż miło. Ale samo przesłanie miłe i słodkie nie jest – „Mustang” przygnębia historią gorzkich międzyludzkich nieporozumień. Bo wiecie – niewidoczny człowiek to „stara rzecz i niepoprawnie beczkowane wino”.
A dalej „Nudy”. Czyli spanko? Oj nie! Następny utwór, mimo takiego tytułu, nie przynudza. Ma wolniejsze tempo, ale pozwala zaprzyjaźnić się z wokalistą i tekściarzem o silnym, niejednoznacznym charakterze (jego „serce ma długi”, czy lubisz takich ludzi?). I jakoś „Poszło”. Kilka piosenek wystarczyło, bym poczuł jednak pozytywne wibracje. I jest! „Etna”! najbardziej energiczna, szczera, melodyjna, z chórkiem dodającym specyficznego klimatu. Smutna to pieśń, z refrenem, który zapamiętam na zawsze. „Czy ty lubisz chamów, jeśli tak to ja znam paru panów. I weź ty się zastanów, co powiesz w następnym zdaniu”. Prawda, że mądre? „Etna” nieprzypadkowo wzięła nazwę od słynnego wulkanu. Vito niby nie pochwali się głosiskiem rockowym, głośnym jak dzwon, lecz potrafi tak zaśpiewać o związkach i słowach, których możemy żałować, wypowiadając je do ukochanej osoby, że łapię się za głowę! To jest ten moment na krótko przed „erupcją emocjonalną”, nieodwracalny, bolesny...
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Ej, stop! Zanim ocenisz kolejne utwory, może wyjaśnisz, co do jasnej, ciasnej, na tym albumie robi wspomniany Maciej Orłoś? Odpowiadam zatem: Orłoś prowadzi „Teleniekspress”. Są to krótkie przerywniki, branżowo zwane skitami, w których słuchacz dowiaduje się o historii fikcyjnego zespołu Kumulus i poznaje newsy związane tematycznie z niektórymi utworami. Ciekawy zabieg! Pozwalający na chwilę oddechu.
Wracając do reszty piosenek, to one również powodują, że album ma swoją dramaturgię i odpowiedni rytm. Jest „Lekko”, lecz z wyraźnym bitem i basem (zmysłowy numer, gdzie Vito Bambino wraz z raperem Malikiem Montaną fascynują się płcią piękną, aż nogi miękną). W „Maju” za to nie jest zbyt wiosennie. Ta pora roku przez retro stylówę i neurotyczny wokal raczej zwija swoje liście. A dalej Vito marudzi, mając „uśmiech z żelbetonu”. A to na „podcinanie skrzydeł” i ciężką pracę („Widzimisie”), a to na na fakt, że to „Nie Mój Dzień” (choć w soulowy).
Marudzenia jest więcej, ale również sporo jest ironii. Bo przecież przy takim „Cyber PRL” (najlepszym obok „Etny”) nóżka chodzi, kontrolowany bit do głowy wchodzi. Artysta opowiada o tym, jak „kolorowe” było życie w PRL-u. „Jestem Polak dumny, oberwę za wszystkich” – śpiewa Bambino. Sarkastycznie wspomina minioną epokę, celując w aktualną sytuację społeczną.
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Kolejne tracki zaskakują różnorodnością brzmieniową, konwencją i tekstem. „Baba” to silna więź taty z małym synkiem, który przekazuje mu to, czego stety i niestety nauczył go jego ojciec. To jak pamiętnik na żywo, rytmiczna opowieść w rapowym stylu, „nawijka” do ucha dziecka, z instrumentalnym finałem przypominającym kompozycję… Vangelisa (!). Oparte na fortepianie „Memories of Nankatsu” o traceniu fanów, subów i podnoszeniu się z muzycznego upadku też zostaje ze słuchaczem. Ale dopiero cztery następne kawałki robią mi dobrze na sercu. Zaczynając od pełnego głębokich refleksji, bluesowego „Futurismo” (przemijanie niczym kosmiczny pył, więc czerpmy z życia, póki jesteśmy) pięknie wyśpiewanego z Ewą Bem; przez „In&out” (wybór odpowiedniej drogi, aby „z buta do nieba iść”); jakże inne, utrzymane w hawajskich, tanecznych dźwiękach „Luv tu da max” (klaszczemy, walczymy o dziewczynę, jesteśmy sobą, dużo kochamy) do „Ulka i Dawci”, gdzie Vita wspiera Dawid Podsiadło. Tam wspólnie, w sposób melancholijny, z trąbkami w tle, jako „złoci chłopcy”, kierują emocjonalne słowa do mamy/mam.
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Tak, „Pracownia” jest zakończona „Tymi samymi błędy, co starzy”, ale cały album nie dotyka tylko dziedziczenia kiepskich cech po rodzicach. Są inne przemyślenia. To jednak żadne arcydzieło. To czasem sprawiająca wrażenie lekkiej infantylności, ale jednak poważna i niebanalna historia. Angażujące doświadczenie. Dowód na to, że indywidualizm, ekspresja i liryczny duch połączone ze sobą tworzą coś ponadprzeciętnego. Smutnego, lecz dającego nadzieję.
Wiecie, do czego porównam drugi album Vita? Do „imprezy” u koleżanki. Ja samotny, ona samotna. Bujamy się, wzruszamy i uśmiechamy szczerze, wiedząc, że nie jesteśmy idealni, lecz warci poznania i przytulania. Czasem zaklniemy, czasem metaforą się najemy. Ot zwyczajność niezwykła. Wiele zwrotek, wiele pytań. I melodie, który czujemy instynktownie, ponownie i ponownie.
Ocena: 8/10
Album do odsłuchania na Spotify:
https://open.spotify.com/album/3yhpzS3EaSgNkPoTuvb8CR
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - Vito Bambino i jego "Pracownia" – Boli boli mnie… dusza, ale w rytm tej muzy się ruszam
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2025 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.255