O nasChronologiaArtykułyWspółautorzyPocztaZałóż bloga
 -

"Nienachalna z urody" – Bądź jak Czubaszek, miej dystans! - Recenzje książek

Żałuję, że wcześniej nie przeczytałem żadnej z książek pani Marii Czubaszek. Jeszcze bardziej żałuję, że nigdy jej nie poznałem. O ile jednak dorobek literacki uda mi się nadrobić, to o spotkaniu z autorką niestety muszę zapomnieć. Znana, choć przez nie wszystkich lubiana, pisarka zmarła bowiem 12 maja 2016 roku w wieku 76 lat. Nie doczekała premiery swojej ostatniej książki pt. „Nienachalna z urody”, o której postaram się Wam w niniejszej recenzji jak najtrafniej opowiedzieć.

Wstęp
Treść artykułu
Galeria zdjęć
Opinie
Polecane artykuły
aragorn136 (21252 pkt)Strona WWW Autora
Ilość odwiedzin:
2 815
Czas czytania:
3 238 min.
Autor:
aragorn136 (21252 pkt)
Dodano:
2754 dni temu

Data dodania:
2016-10-13 14:00:27

Maria Czubaszek (z domu Bacz) była utalentowaną felietonistką, satyryczką i scenarzystką. Młodym Polakom kojarzyła się głównie jako komentatorka sceny politycznej w programie Szkło Kontaktowe oraz występom w „Spadkobiercach” – improwizowanym serialu, gdzie brawurowo i naturalnie wcielała się w matkę postaci granej przez jej przyjaciela Artura Andrusa. Starsi zapamiętali ją jako autorkę piosenek, w tym „Kochać można byle jak” i wielu innych, które wykonywali m.in. Ewa Bem, Krystyna Prońko czy VOX. Ale chyba najbardziej dała się poznać, tworząc słuchowiska dla radiowej Trójki, czyli kultowe dziś: „Dym z papierosa”, „Serwus jestem nerwus” i „Małgorzaty jego życia”. To tam właśnie brylowali m.in. Irena Kwiatkowska, Bohdan Łazuka i Wojciech Pokora. Warto jeszcze odnotować, że co jakiś czas wiązała się ze światem filmu i telewizji, pisząc dialogi i scenariusze. To między innymi spod jej ręki wyszły skrypty do takich seriali, jak „Na wspólnej” czy „BrzydUla”. I to właśnie Maria sprawiła, że śmialiśmy się z tekstów w komedii „Filip z konopi” czy głosu Babci w hiszpańskiej animacji „Rysiek Lwie Serce”.

 

A jakie było życie prywatne i poglądy Czubaszek? O tym m.in. jest jej ostatnia publikacja – „Nienachalna z urody”. I choć już wcześniej ta uhonorowana Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” autorka spłodziła kilka pozycji książkowych (bo dzieci nie spłodziła; sama się przyznała, że dokonała dwóch aborcji), dzięki którym czytelnik mógł się bliżej przyjrzeć jej życiu i twórczości („Boks na ptaku” czy „Każdy szczyt ma swój Czubaszek”), odkryć to, co było ukryte, przeczytać to, o czym inni obawialiby się mówić głośno i szczerze, czy po prostu delektować się znakomitym, abstrakcyjnym humorem zbliżonym stylowi Monty Pythona („Na wyspach Hula-Gula”).  

 

Już sama okładka wiele mówi o pisarce i o treści zawartej dalej. Wydana przez Prószyński i S-ka książka nie jest typową, ułożoną chronologicznie autobiografią. To coś innego. Coś pokrzepiającego. Wprawiającego w optymistyczny (mimo że Czubaszek uważała siebie za pesymistkę) nastrój. „Nienachalna z urody” potrafi przekonać czytelników, że życie wcale nie jest aż takie złe, że poczucie humoru i dystans do siebie i otaczającego świata może to życie ułatwić.

 

Dystans – to właśnie słowo klucz ostatniej książki Czubaszek. Pisarka do końca pozostawała sobą, i to powodowało, że z jednej strony była szanowana, a drugiej (tej prawej) często mieszana z błotem czy wręcz nazywana… morderczynią swoich nienarodzonych dzieci. Ale nawet do ludzi jej nieprzychylnych potrafiła odnosić się, choć ironicznie i uszczypliwie, to jednak z pewną dozą szacunku i zrozumienia. Jeśli kogoś krytykowała, to zawsze robiła to z klasą i sobie znanym wdziękiem. O kobietach mawiała: „… bo my kobiety, niestety, częściej niż mężczyźni tracimy kontakt z rozumem. Jesteśmy strasznie emocjonalne”. Z kolei o facetach, że: „Mężczyzna jest, jaki jest i nie ma co przy nim majstrować”.

 

Nienachalna z urody – tak siebie nazywała. Nigdy nie twierdziła, że jest ładna (przytaknęła zresztą jednemu widzowi, że wygląda niczym purchawka). „Już jako dziecko wkurzało mnie stwierdzenie, że wszystkie kobiety są piękne. Gorszego kłamstwa nie słyszałam! Bo jeśli rzeczywiście wszystkie kobiety są piękne, to po niektórych po prostu tego zupełnie nie widać” – śmiałe stwierdzenie, do bólu szczere. Często powtarzała, że jest tak stara, że pamięta czasy Mieszka I. Paliła od siedemnastego roku życia, ale nigdy nie miała zamiaru tego nałogu rzucić, bo przecież i tak każdy kiedyś umrze. A fajki były dla niej jak paliwo dla samolotu. Dzięki nim nabierała energii, dzięki nim miała pisarską wenę (bo ogólnie to pisać nie lubiła i nie uważała, że ma talent). W książce złożonej z rozdziałów i podrozdziałów nie tylko pierwszy raz opowiada o sobie tak dużo, ale także jest w tym niezwykle szczera. Można dowiedzieć się o wielu intrygujących momentach z jej życia, o przyjaźni z Arturem Andrusem i o innych ludziach, z którymi pracowała. W „Nienachalnej z urody” nie zabrakło też przerywników w formie pozowanych czarno-białych fotografii czy krótkich (czasem odręcznie napisanych) humorystycznych dialogów i abstrakcyjnych opowieści. Dzięki nimi jeszcze lepiej da się zrozumieć, jakim człowiekiem była Maria Czubaszek.

 

Tu zakańcza pewne wątki rozpoczęte we wcześniejszych publikacjach. Odczuwa się, że to jej pamiętnik (choć nigdy nie pragnęła tworzyć pamiętnika), jak swego rodzaju pożegnanie, uporządkowanie spraw. Z wielu cytatów, które padły z ust „purchawki” (mam nadzieję, że pani Maria patrząc na mnie gdzieś z „tytoniowej chmurki”, wybaczy, że też ją tak nazwałem) wynika, że ogólnie życie człowieka nie ma większego sensu (no, chyba że jest się naprawdę utalentowanym i zrobiło się coś, z czego będzie się pamiętanym po wieki). Bo jak mawiał jej ukochany reżyser Woody Allen: „Świat zmierza do katastrofy, a życie jest jak nogi. Niezależnie od tego, czy krótkie, czy długie, zawsze są do dupy”. To z jednej strony pesymistyczne, przygnębiające słowa, lecz nasiąknięte czarnym humorem, który pomaga przejść przez ziemską egzystencję i odejść godnie. Wystarczy nie rozpamiętywać przeszłości, a wziąć przykład z credo autorki: „Dwa dni w życiu są dla mnie kompletnie nieważne: wczoraj i jutro. Nie wspominam i nie planuję”.

 

Z książki czytelnik uzyska odpowiedzi na niełatwe pytania. Dlaczego Maria pozostała Czubaszkiem (mimo że z pierwszym mężem łączyło ją tylko nazwisko)? Czemu nigdy nie pogodziła się z siostrą? Jak wyglądał jej związek z Wojciechem Karolakiem? Co sądzi na temat „dobrej zmiany” proponowanej przez PIS? Skąd u niej była aż taka miłość do zwierząt (szczególnie piesków)? No i najważniejsze: Dlaczego nigdy nie pojechała na Galapagos? „Nienachalna z urody” to pozycja obowiązkowa dla pań i panów, także tych, których poglądy całkiem różnią się od tzw. lewaków. Bo przecież książka ta jest tak naprawdę lustrem, gdzie każdy ujrzy swoje odbicie – wady i zalety, wzloty i upadki.

 

Maria Czubaszek była jedyna w swoim rodzaju. Indywidualnością, kobietą, która nie bała się mówić głośno, to co myśli. Szkoda, że we współczesnym światku (czyt. naszym kraju) ze świecą szukać takich ludzi, jak ona. Na jej pogrzebie Artur Andrus wygłosił pożegnanie autorstwa Jonasza Kofty: „Śmierć się ludziom przytrafia potocznie... Umiemy uśmiechem ją zbyć... Teraz po prostu odpoczniesz... Tylko nam będzie trudniej żyć...” Trudniej niestety. Tak jakby obecna polska rzeczywistość utraciła jaskrawy kolor, który rozjaśniał szarości za oknem.

 

Ocen: 8/10

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję

Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:




Galeria zdjęć - "Nienachalna z urody" – Bądź jak Czubaszek, miej dystans!

Temat / Nick / URL:

Treść komentarza:

Więcej artykułów od autora aragorn136

 -

Odwiedzin: 84

Autor: aragorn136Seriale

Komentarze: 1

"Szōgun" – Toranaga sama, co skrywasz w swoich oczach? - Seriale

Bezlistna gałąź na wietrze. Niezbadane ścieżki przede mną. Ostrze śmierci tak blisko. Takimi oto słowami, a raczej haiku można by określić „przygodę”, jaką jest seans nowej adaptacji „Szoguna” Jamesa Clavella. Bo to serial „otulający” barwami i zapachami kwitnącej wiśni, a jednocześnie przerażający dla zachodniego widza ze względu na brutalne obyczaje i rytuały. Gdzie bardziej od widowiskowości liczy się to, co siedzi w głowach lordów. Japonia przełomu XVI i XVII wieku chyba nigdy nie była tak ukazana na małym ekranie, choć przecież jeden „Szogun” już do nas zawitał dekady temu. Ale czy nowsza wersja faktycznie wygrywa, będąc dziełem wybitnym na każdym poziomie?

 -

Odwiedzin: 196

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 1

"Civil War" – Dziewczynka z aparatem - Recenzje filmów

Długo zastanawiałem się nad tym, jak zatytułować recenzję najnowszego i podobno ostatniego filmu Alexa Garlanda (choć nie wierzę, że całkiem zrezygnuje z pisania scenariuszy). Tutaj pasują dziesiątki krótszych i dłuższych określeń, haseł, ostrzeżeń… No bo wiecie – „Civil War” to zarówno kino wojenne, przedstawiciel kina drogi, jak i opowieść inicjacyjna oraz niepokojąca dystopia. A zatem: „Apokalipsa teraz, zdjęcia na wieki”, „Wyprawa do jądra ciemności”, „Dziennikarze w ogniu”, „STOP WAR”… Ale ja podczas seansu czułem, że główną bohaterką jest młodziutka Jessie Cullen, a nie dojrzała Lee Smith. To za nią podążamy, to jej kibicujemy, to o nią się martwimy. „Dziewczynka z aparatem” wydaje się w tym kontekście idealne. Jednak czy sam film jest idealny?

Ukradłaś "Dziennik Śmierci", witaj w moim koszmarze! - Recenzje książek

Z polecenia koleżanki przeczytałem thriller autorstwa Chrisa Cartera (nie tego od „X Files”). Zachwalała, że ów pisarz ma pióro na tyle sprawne i klimat potrafi wykreować taki, że ciary na plecach murowane. Faktycznie – „Dziennik Śmierci” nie tylko samym tytułem budzi ciekawość i strach. To książka, którą wertuje się szybko, a w głowie zostaje masa szczegółów. Czy jednak jest to dzieło tej klasy, co „Milczenie owiec” Thomasa Harrisa?

"Problem trzech ciał" – Twarde Saj, miękkie faj, średnie wow - Seriale

Co to jest? Krótkie, ale długie. Zbite, choć rozciągliwe. Obce i prawdziwe. Fascynujące, lecz usypiające. Odpowiedź kryje się w jednym tytule. To „Problem trzech ciał”. Tak można podsumować ów serial na podstawie powieściowego bestselleru, cyklu „Wspomnienia o przeszłości Ziemi”. I w tym miejscu można by już przestać pisać, ale produkcja jest na tyle ciekawa, mimo stosu wad, że warto kontynuować tenże wykład…

"Silos" – Pogrzebani, ale żywi. Bez słońca, ale ze światłem w sercu - Recenzje książek

„Gdy Holston wspinał się ku swojej śmierci, dzieci bawiły się w najlepsze”. Wystarczy to pierwsze zdanie, aby uderzył w czytelnika potężny kontrast. Bo w „Silosie”, jak to w powieści dystopijnej, utrzymanej w klimacie postapo, nowa rzeczywistość ponura jest, choć ludzie starają się wieść „normalne” życie. Pod warunkiem, że będą przestrzegać ustalonych setki lat wcześniej nakazów i zakazów. W innym przypadku zostaną wysłani na zewnątrz, pod karą „czyszczenia”. Taki porządek rzeczy jednak nie może trwać wiecznie… Bunt wisi w powietrzu jak gęste toksyny, a kłamstwo musi wyjść z mroku. Czy jednak projektant tej przyszłości – Hugh Howey, potrafi na tyle przykuć naszą uwagę, abyśmy zechcieli odkrywać prawdy ukryte w zakamarkach podziemi?

Teraz czytane artykuły

"Nienachalna z urody" – Bądź jak Czubaszek, miej dystans! - Recenzje książek

Żałuję, że wcześniej nie przeczytałem żadnej z książek pani Marii Czubaszek. Jeszcze bardziej żałuję, że nigdy jej nie poznałem. O ile jednak dorobek literacki uda mi się nadrobić, to o spotkaniu z autorką niestety muszę zapomnieć. Znana, choć przez nie wszystkich lubiana, pisarka zmarła bowiem 12 maja 2016 roku w wieku 76 lat. Nie doczekała premiery swojej ostatniej książki pt. „Nienachalna z urody”, o której postaram się Wam w niniejszej recenzji jak najtrafniej opowiedzieć.

 -

Odwiedzin: 959

Autor: adminLudzie kina

Komentarze: 1

O tym, jak Michał A. Zieliński "Kosa" napisał! Ciekawy wywiad z debiutantem-scenarzystą - Ludzie kina

Kiedy rotmistrz Dunin zaczyna wytykać wady Polaków, szydząc z kolejności słów w powiedzeniu „Bóg, Honor, Ojczyzna”, atmosfera robi się gorąca jak w ostatnim kręgu piekła. Gdy natomiast były niewolnik Domingo zostaje sam na sam z chłopem Ignacem, powaga miesza się z „czarnym” humorem. Bo taki jest „Kos”. Film niebanalny, przełomowy, gatunkowy. Z dialogami ostrymi jak szabla i soczystymi jak dojrzałe, polskie jabłko. Stworzony na papierze przez Michała utalentowanego, co o Kościuszce dowiedział się wszystkiego. Jak to możliwe – zastanawiają się chłopi i waszmościowie? Michał A. Zieliński Wam o tym opowie!

ID Records prezentuje kwietniowe uczucia w niecodziennych popowych brzmieniach! - Muzyczne Style

Wytwórnia Id Records widzi, słyszy, czuwa, odkrywa. Mimo zimnego początku wiosny, ogrzewa ludzkie serca. Jak? Wydaje kolejne single młodych, bardzo zdolnych artystów, dla których muzyka to coś więcej niż zwykła pasja. W marcu poznaliście kilkoro takich wykonawców i ich autorskie, wpadające w ucho piosenki. Kwiecień to natomiast miesiąc, kiedy premierowo ukazują się „Anima” oraz „Amok”. Intrygujące i sugestywne tytuły na literę A od dwóch uczuciowych wokalistek – Kamili Krawczyk i Pepi.

 -

Odwiedzin: 4755

Autor: adminMuzyczne Style

Komentarze: 1

Dzięki Ci Wódeczko za ten "piękny" świat – Hymn Alkoholika - Muzyczne Style

15 kwietnia przypada Światowy Dzień Trzeźwości (o którym przeczytacie osobny artykuł). W związku z nim prezentujemy teledysk do piosenki pt. „Hymn Alkoholika”. To nastrojowa ballada rockowa – opowieść o 30 dniach z życia uzależnionego od mocnych trunków faceta, który wspomina swoją przeszłość. Utwór powstał w 2014 roku i pochodzi z dwunastego albumu nieco zapomnianego, mało znanego wśród młodych ludzi, liczącego już prawie 30 lat zespołu Hetman. Video clip w reżyserii Zbyszka Bieniaka obejrzało do tej pory ponad 700 tys internautów. Nic dziwnego. Jest sugestywny i działa na wyobraźnię, dość skutecznie przestrzegając przed piciem. Duża w tym zasługa także słów Jurka Filasa, wpadającego w ucho refrenu, skomponowanego przez założyciela zespołu – Jarosława Hertmanowskiego, no i wokalisty Roberta Tyca, który swoim zachrypniętym głosiskiem potrafi oddać uczucia towarzyszące alkoholikowi.

 -

Odwiedzin: 274

Autor: aragorn136Recenzje płyt

Komentarze: 1

Vito Bambino i jego "Pracownia" – Boli boli mnie… dusza, ale w rytm tej muzy się ruszam - Recenzje płyt

Za chwilę minie rok od premiery „Pracowni”, czyli drugiego longplaya od Vita Bambino. Ten fakt plus ostatni wpis artysty po tym, jak pobił rekord nominacji na 30. Fryderykach, a nie otrzymał żadnej z ośmiu statuetek, stał się motorem napędowym do napisania tej recenzji. Co jednak zaskakujące, motywacją było też moje… pierwsze spotkanie z twórczością pana Bambino (szczególnie z jego występem w trakcie Gali Muzyki Rozrywkowej i Jazzu). I już, bez owijania w bawełnę, mogę rzec: „Pracownia” jest jedną z najlepszych płyt, jakie słyszałem w przeciągu ostatniej dekady.

Nowości

 -

Odwiedzin: 73

Autor: pjKultura

"Blef doskonały", tak "doskonały", że w kieszeni ma Wielkiego Węża! - Kultura

Jeden kolega opowiedział niedawno świetny dowcip. Brzmiał on następująco: „Do baru wchodzi Niemiec, Rusek i Covid, a tam Węgrzyn”. Kto nie widział żadnego filmu twórcy/twórców/braci o takim nazwisku, to nie załapie sensu, ale reszta zakuma. Bo o ile jeszcze pierwsze dzieło – „Proceder”, opowiadające o życiu i śmierci znanego rapera, było niezłe, tak już kolejne obrazy stały niebezpiecznie blisko CV Patryka Vegi. „Blef doskonały” jest najgorszy. Niestety. Pierwotnie miał pojawić się w kinach w 2021 roku. Od tamtego czasu Węgrzynowie próbowali chyba naprawić dźwięk i montaż. Nie udało się… Ale nie samo udźwiękowienie sprawiło, że film ten otrzymał Wielkiego Węża, czyli antynagrodę dla najsłabszej produkcji. Przecież miał konkurencję w postaci Mariusza Pujszo i Pana Samochodzika!

Gdy Groniec, Mozil i Rynkiewicz łączą siły z Szymonem Siwierskim, to jest "Do góry nogami"! - Zespoły i Artyści

Szymon Siwierski przedstawia singiel „Do góry nogami”, zwiastujący jego drugi album studyjny zatytułowany „pictures”. W premierowym nagraniu poznańskiego pianisty i kompozytora pojawiają się wyjątkowi muzyczni goście: laureaci nagrody Fryderyk 2024, Katarzyna Groniec i Czesław Mozil, a także ceniony trębacz jazzowy, Patryk Rynkiewicz. Taka zacna grupa powoduje, że piosenka jest jak piękny, spokojny, ale pełen skrajnych emocji, sen. Otula wokalem i dźwiękami. A tekst zachęca do refleksji.

 -

Odwiedzin: 150

Autor: marmir83Erotyka, towarzyskie

Komentarze: 2

Krótka historia związków... - Erotyka, towarzyskie

Ostatnio wytknięto mi, że moje wpisy są poniekąd stronnicze i monotematyczne, więc dziś o czymś zupełnie innym. Związki, bo one są dziś na tapecie, są rzeczą niezwykle trudną nie tylko do utrzymania, ale i do opisania. Dlaczego on i ona mają te same cele, jednak im się nie udaje?

 -

Odwiedzin: 84

Autor: aragorn136Seriale

Komentarze: 1

"Szōgun" – Toranaga sama, co skrywasz w swoich oczach? - Seriale

Bezlistna gałąź na wietrze. Niezbadane ścieżki przede mną. Ostrze śmierci tak blisko. Takimi oto słowami, a raczej haiku można by określić „przygodę”, jaką jest seans nowej adaptacji „Szoguna” Jamesa Clavella. Bo to serial „otulający” barwami i zapachami kwitnącej wiśni, a jednocześnie przerażający dla zachodniego widza ze względu na brutalne obyczaje i rytuały. Gdzie bardziej od widowiskowości liczy się to, co siedzi w głowach lordów. Japonia przełomu XVI i XVII wieku chyba nigdy nie była tak ukazana na małym ekranie, choć przecież jeden „Szogun” już do nas zawitał dekady temu. Ale czy nowsza wersja faktycznie wygrywa, będąc dziełem wybitnym na każdym poziomie?

Camera Action: Młodzieżowa grupa inspiruje Włocławek - Ludzie kina

W Liceum im. Ziemi Kujawskiej we Włocławku działa grupa projektowa o nazwie "Camera Action", która choć nie tworzy własnych filmów, to z pasją i zaangażowaniem edukuje społeczność na temat kinematografii. Ich głównym celem jest nie tylko rozpowszechnianie wiedzy o świecie filmu, ale także inspiracja innych do zgłębienia tej fascynującej dziedziny.

 -

Odwiedzin: 208

Autor: pjIntrygujące

Synteza, czyli Internetowe Radio prowadzone przez… AI! - Intrygujące

Uwaga! Uwaga! Drodzy czytelnicy, a raczej słuchacze. Właśnie wystartowało w Polsce nowe radio. Rozgłośnia ta jest jednak nietypowa. Nie chodzi o transmisję na żywo – taka opcja to żadna rewelacja. Radio Synteza różni się natomiast puszczanymi kawałkami oraz komentatorami/prezenterami. Całość to bowiem wytwór Sztucznej Inteligencji! Ciekawy eksperyment, ale i pewna obawa, że przyszłość dla prawdziwych piosenek, lektorów, spikerów nie brzmi za wesoło.

Artykuły z tej samej kategorii

 -

Odwiedzin: 657

Autor: aragorn136Recenzje książek

Komentarze: 3

"Droga Królów" – Niech Cię Burza Sanderson! - Recenzje książek

W pierwszym tygodniu od premiery znalazła się na 7. miejscu listy bestsellerów The New York Times. Zdobyła nagrodę Davida Gemmella Legend Award dla najlepszej powieści fantasy. Każdy fan gatunku musi ją znać i przeczytać od deski do deski – jak pewna Polka, która to uczyniła w dwa dni (!). Po takich rekomendacjach oraz informacjach decyzja o pójściu „Drogą Królów” jest oczywista. I co z tego, że na rynku wydawniczym jest wiele nowości – lepiej zmierzyć się z dawniejszą, 1000-stronicową, wychwalaną powieścią Brandona Sandersona. I niestety… Oj ciężka to była lektura… Ani ona wybitna, ani wciągającą swoją intrygą. Rzekłem to na wstępie Ja – Przemek „Aragorn” Jankowski, który w różnych królestwach już bywał.

 -

Odwiedzin: 829

Autor: aragorn136Recenzje książek

Komentarze: 3

"Rebecca Thompson. Król Upiorów" – Młodzi wybrańcy kontra potężne zło! - Recenzje książek

Kiedy ujrzałem to oblicze siedzącej na tronie potężnej, ponurej, przesiąkniętej nikczemnością postaci, to nie było innego wyjścia jak… brać nogi za pas. Nie. Nie tym razem. Czas się z nią zmierzyć, a dokładniej z debiutancką, młodzieżową opowieścią urban fantasy wymyśloną przez R. K. Jaworowskiego – inżyniera informatyka. Tym bardziej, że to zupełna nowość na rynku wydawniczym, stworzona w gatunku „Filmowy styl książkowy” („Movie Book”), w której swoje „palce” maczała... Sztuczna Inteligencja.

"Kroniki Conectora: Geneza" – O Wielki Demonie! - Recenzje książek

Jego prawdziwe imię i nazwisko oraz data urodzenia? Ściśle tajne. Ważne, że jest znany wśród niektórych jako Conector – nieustraszony podróżnik z Linii 49, który od niemal 400 lat odkrywa tajemnice wszechświata. Przybiera formę astralną, stając się bezpośrednim świadkiem wydarzeń w północno-zachodniej gałęzi swojego multiwersum. Ale wreszcie musi nieco odpocząć. Otwiera zatem dziennik, aby spisać wszystkie momenty większe niż życie, większe niż potęga gór… A ja to czytam i otwieram szeroko oczy! To żadna kosmiczna nuda, mimo że taki tytuł ma pierwszy rozdział. Jednak, aby przyswoić owe wizje, należy zawiesić niewiarę wysoko. Tylko wtedy przebrnie się przez prehistoryczne, gorące afrykańskie stepy; zimne pustkowia Antarktydy oraz przez inne metafizyczne miejsca, opisane w „Kronikach Conectora”.

"Deman" – Polski superbohater w kolorach szarości - Recenzje książek

Co ten Artur Urbanowicz ze mną zrobił! Łapanie się za głowę; rzucanie cichych, a czasem głośnych przekleństw; drętwienie rąk; mrówki chodzące po plecach; pot spływający po szyi – między innymi to przytrafiło mi się podczas czytania powieści pt. „Deman”. Już sam tytuł mrozi krew w żyłach, a co dopiero skąpana w czerwieni twarda okładka. Autor skrzyżował horror pełną gębą z fantastyczną, obszytą psychologicznym aspektem, historią superhero. Dokonał tego w polskich realiach, główną akcję osadził we współczesnej Warszawie. Z trzech ostatnich literackich kolubryn, ta pozycja jest jego najlepszą. A dlaczego, o tym dowiecie się, wchodząc głęboko w niniejszą recenzję. Ostrzegam! Jej lektura będzie prawie jak podpisanie paktu z demonem…

 -

Odwiedzin: 4871

Autor: aragorn136Recenzje książek

Komentarze: 2

"Ciemno, prawie noc" – Złe Kotojady wychodzą z nory! - Recenzje książek

„Był czarny czarny las. W tym czarnym czarnym lesie był czarny czarny dom. W tym czarnym czarnym domu był czarny czarny pokój, a w tym czarnym czarnym pokoju był czarny czarny stół, a na tym czarnym czarnym stole była czarna czarna trumna, a w tej czarnej czarnej trumnie był biały biały… trup!” – cytują na YouTubie aktorzy wcielający się w poszczególnych bohaterów w adaptacji „Ciemno, prawie noc”, jednej z najgłośniejszych polskich powieści ostatnich lat. A ja mam dreszcze, kiedy ich słucham. Tak bardzo, że zostaje przekonany, ale nie do obejrzenia filmu, a do lektury książki.

Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.

© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.550

Akceptuję pliki cookies
W ramach naszego portalu stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym momencie zmiany ustawień dotyczących cookies. Jednocześnie informujemy, iż warunkiem koniecznym do prawidłowej pracy portalu Altao.pl jest włączenie obsługi plików cookies.

Rozumiem i akceptuję