Międzynarodowy Festiwal Nowe Horyzonty wraca do korzeni. Jego 22. edycję nie spotka ten sam los, co jubileuszową, gdy szalała pandemia. W 2020 roku formuła była zgoła inna, bo ze zdecydowaną większością produkcji widzowie zapoznawali się online. Po za tym trzeba nadmienić, że wtedy połączono go z American Film Festival, a całe „wydarzenie” miało miejsce głównie w Internecie na początku listopada. Na szczęście koronawirus przystopował swoje „polowania”, a szczepionki pozwoliły jakoś uporać się z „falami”. Co oczywiście nie oznacza, że NH będą tylko stacjonarne w dniach od 21 do 31 lipca. Prawie połowa filmów zostanie także „wrzucona” na oficjalną stronę i będzie tam dostępne do 7 sierpnia. Co prawda taki sposób oglądania nie sprawia tyle frajdy jak przyjazd do Kina Nowe Horyzonty oraz udanie się do reszty wrocławskich lokalizacji (brak spotkań międzyludzkich i dyskusje na żywo o kinie to spora wada), ale jest dobrym rozwiązanie dla kinomanów, którzy z różnych powodów nie mogą dotrzeć setki kilometrów do pięknego Wrocławia.
Niemal 600 – tyle seansów czeka natomiast na widzów w wersji offline. Nie tylko we wspomnianym już Kinie Nowe Horyzonty, lecz również w Dolnośląskim Centrum Filmowym i pod gołym niebem na wrocławskim rynku. Organizatorzy postarali się o to, aby pokazać koneserom kina aż 209 pełnometrażowych obrazów (z czego 156 to polskie premiery) oraz dodatkowo 62 krótkich metraży. Na festiwalu pojawią się prawie pół tysiąca zaproszonych ludzi kina – kobiet i mężczyzn, fachowców, mistrzów, pasjonatów. Mowa m.in. o Agnieszce Holland, Jerzym Skolimowskim i Lorenzo Vigasie.
Hasłem festiwalowym jest „kino przesilenia”, a motywem światło. To ono wyznacza festiwalowy horyzont.
„Podążając tropem białych nocy, zjawiska charakterystycznego dla krajów Skandynawii, w centrum identyfikacji wizualnej umieściliśmy słońce, które – jak nowohoryzontowe kino – ma oświetlać nowe kierunki i rozjaśniać świat, na przekór wkradającej się zewsząd ciemności” – powiedzieli przedstawiciele Stowarzyszenia Nowe Horyzonty. Po takich słowach jeszcze bardziej pragnie się obejrzeć najlepsze, odważne, bezkompromisowe, eksperymentujące z formą, przekraczające utarte schematy, zachęcające do rozmowy, filmy z najsłynniejszych, jakże prestiżowych europejskich festiwali (chociażby Wenecji, Berlinale i Cannes). Do tego dochodzą różne awangardowe perły, artystyczne dzieła, których próżno szukać w telewizji czy w platformach streamingowych.
Początek festiwalu – „IO”!
Okazuje się, że filmem otwarcia ma być „IO” w reżyserii Jerzego Skolimowskiego, a więc produkcja współfinansowana przez miasto Wrocław, która otrzymała Nagrodę Jury w Cannes. Część krytyków uważa, że to intensywne, wciągające doświadczenie, ale są też tacy, którym to dzieło nie przypadło do gustu, gdyż – jak napisali – jest koślawe i dziwne. Zwykłych widzów też podzieli, tym bardziej że w „IO” albo „EO” (oryginalny tytuł) pierwszoplanowym bohaterem jest… osioł. Obserwujemy jego losy, tułaczkę – od polskiego do włoskiego cyrku. Zwierzę trafia w ręce różnych właścicieli. Wśród nich są artystka cyrkowa (wciela się w nią Sandra Drzymalska), kierowca tira (Mateusz Kościukiewicz), a także ksiądz (Lorenzo Zurzolo), a nawet grupa… kiboli. Brzmi oryginalnie, prawda? Skolimowski oraz Ewa Piaskowska, pisząc scenariusz, zainspirowali się filmem Roberta Bressona z 1966 roku pt. „Na los szczęścia, Baltazarze!”.
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Zostawmy jednak osiołka i zobaczmy, co tam jeszcze zapiszczy w festiwalowej trawie. Kolejnymi filmami, z którymi warto będzie się zapoznać, będą m.in.: świetny debiut Agi Woszczyńskiej pt. „Cicha ziemia” (doceniona na MFF w Toronto historia młodej pary, która wynajmuje wakacyjny dom na słonecznej włoskiej wyspie, willę niespełniającą jednak oczekiwań). Wrażliwcy z chęcią natomiast wybiorą się na seans filmu „o granicach bliskości i dziecięcej przyjaźni, który mimo baśniowych krajobrazów brutalnie odmitologizowuje dzieciństwo, odziera je z jakiejkolwiek niewinności” (źródło: Filmweb). Chodzi o „Blisko” w reżyserii Belga Lukasa Dhonta. To sensualny obraz nagrodzony Złotym Niedźwiedziem w Berlinie. Bardzo interesująco zapowiadają się również „Chwilowe ciała: Intymny świat F. Percy’ego Smitha”, czyli esej dokumentalny w reżyserii Stuarta A. Staplesa, frontmana zespołu Tindersticks, który da koncert w pierwszą sobotę festiwalu (Staples spotka się także z publicznością zgromadzoną w kinie).
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Międzynarodowy Konkurs Filmowy Nowe Horyzonty
Oczywiście, jak co roku, najważniejszy będzie Konkurs Nowe Horyzonty – wizytówka festiwalu. 12 tytułów zmierzy się w walce o nagrodę Grand Prix. Będą to produkcje z tak różnych i odległych krajów, jak: Boliwia, Brazylia, Francja, Meksyk, Polska, Rumunia (oczekiwane „Prześwietlenie”), Szwajcaria czy Wielka Brytania. Ostateczny werdykt wyda jury w składzie: Agata Buzek, znany meksykański reżyser Michel Franco (jego „Sundown” zostanie zaprezentowany w jednej z sekcji), rumuński reżyser Radu Jude, izraelski reżyser Nadav Lapid i austriacka reżyserka Sandra Wollner. Należy dodać, że ulubiony film wskażą (za pomocą swoich głosów) widzowie.
Ze światowych festiwali do Wrocławia
Nowe Horyzonty to świetna okazja, aby odkryć dzieła, które miały premiery podczas festiwalu w Cannes czy Berlinale. Należy je szukać w sekcjach mBank Pokazy Galowe oraz Mistrzowie, Mistrzynie. „Triangle of Sadness” (laureat tegorocznego Cannes), a także „Godland” Hlynura Pálmasona, „Podejrzana” Parka Chan-wooka (najlepszego reżysera w Cannes), „Boy from Heaven” Tarika Saleha (najlepszy scenariusz), „Holy Spider” Alego Abbasiego, „Baby Broker” Hirokazu Koreedy (Najlepszy Aktor) oraz m.in. kontrowersyjne, mało komfortowe, „Zbrodnie przyszłości” Davida Cronenberga.
W programie nie zabraknie też opowieści filmowych pokazywanych na wspomnianym już Berlinale. Publiczność będzie zaintrygowana chociażby „Alcarràs” (zaskakujące sporym autentyzmem losy współczesnej rolniczej rodziny) w reżyserii Carla Simóna. Co więcej, zawitają dzieła z Sudance, Rotterdamu czy San Sebestian oraz polskie projekty, które dzięki NH mają szansę przebić się do szerszej publiki. Już ich same, niektóre tytuły budzą ciekawość. „Głupcy” Tomasza Wasilewskiego (o przechodzącym kryzys małżeństwie – 62-letniej Marleny i o dwie dekady młodszego Tomasza), „Iluzja” Marty Minorowicz, „Matecznik” Grzegorza Mołdy, „Wabik” Michała Mądrackiego i Macieja Mądrackiego.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Więcej artykułów od autora pj
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.264