Apokalipsa zombie na serio, czyli jak by to było! - Intrygujące

Na początek szczypta nauki. Rozważając zombie jako istoty, których ciało jest martwe, a mózgi pragną pożywienia innego niż osoby żywej, zombie jako choroba jest najbardziej podobna do wścieklizny. Jednak okres inkubacji wirusa wścieklizny jest na tyle długi, a rozwój nauki na tyle zaawansowany, że wścieklizna nie może (na obecną chwilę) zapoczątkować apokalipsy zombie. Jeśli wirus wścieklizny ewoluowałby powodując, że okres inkubacji wirusa byłby tak krótki, że interwencja lekarska nie byłaby skuteczna, to wtedy „Houston. We have a problem”. Widzielibyśmy ludzi biegających po ulicach i atakujących tych zdrowych.

 

 

A jak według mnie wyglądałaby apokalipsa zombie? Heh… Zacznijmy od początku. Jak zawsze winien byłby człowiek i jego chęć postępu. Naukowcy badają wirusa wścieklizny i coś wymyka się spod kontroli. Wirus wydostaje się poza laboratoryjne mury i mamy klops. A jak zareagowałby człowiek? Nie wpadłby w panikę na myśl, że jego mózg byłby zjedzony (znam ludzi, którzy nie mieliby czego się bać). Za dużo było filmów o zombie, żeby zdrowo myślący człowiek przestraszył się internetowych doniesień o nieznanej chorobie z dziwnymi objawami. A jeśli w nagłówku byłoby jeszcze słowo „zombie” to nikt chyba by w to nie uwierzył. Będą oczywiście zwolennicy, którzy będą siać zamieszanie, ale tylko garstka ludzi będzie brała ich pod uwagę. Rozważając sprawę z perspektywy pandemii koronawirusa, to epidemia zombie również byłaby ukrywana przez kraj, w którym to by się zaczęło (oczywiście the USA). To z resztą jest całkiem logiczne, bo kto by się przyznał do tak poważnego błędu.

 

A jak reagowałby zwykły Kowalski mieszkający w bloku i pracujący za najniższą krajową? Nie uwierzyłby, bo nie ogląda horrorów o zombie. Dla niego to głupota. Nie wierzył w „koronkę”, to w to tym bardziej nie wierzy. Co innego biznesmen. On nie ważne czy wierzy czy nie. Ważne, żeby na tym zarobić. Tak samo jest z youtuberami. Oni zwęszają świetny materiał, który niesamowicie dobrze sprzedaje się.

 

 

Pierwsze tygodnie są spokojne jako, że laboratorium z wyprodukowanym wirusem jest oddalone od dużego miasta. Na skutek kolejnych ludzkich zaniedbań i błędów, wirus zombie dociera do miasta, a później do kolejnych. Zwykły Kowalski nadal w to nie wierzy, a biznesmen zakłada produkcję witamin chroniących przez „zombinizmem”. Wiadomości nie ukazują całej prawdy, a Internet huczy od teorii spiskowych. Nigdzie nie można zaczerpnąć prawdziwych informacji, a te są bardziej niepokojące niż internetowe teorie spiskowe. Wirus zombie szerzy się bardzo szybko, nie ma na niego żadnego leku ani szczepionki. Osoby zarażone wirusem są skrajnie agresywne, atakują nawet najbliższych, ciężko ich zabić, bo nie odczuwają bólu. Po kilku miesiącach, kiedy jest już za późno, prawda wychodzi na jaw bo ktoś ważny zachorował. I niestety tylko ta osoba się liczy. Celebryta zarażony wirusem jest przetrzymywany w tajnym laboratorium. Wycieka nagranie, na którym jasno widać, że on już nie jest sobą. Ludzie w większości wierzą (panika na serio). Najpierw wykupywane są produkty w sklepach, ale napięcie jest na tyle duże, że rozpoczyna się plądrowanie i kradzież wszystkiego, co jest dostępne w sklepach. Całe miasta są opanowane przez osoby zarażone wirusem. Niektórzy ludzie izolują się, a inni grupują tworząc niebezpieczne gangi. Zaczyna się zatem anarchia. Trwało to rok. Później wirus dociera do mniejszych miast i wsi. Uratowani są tylko ci, którzy mieszkają na zupełnym odludziu. Ludzie, których nikt nigdy nie odwiedza, i którzy żyją wyłącznie z tego co im wyrośnie lub zabiją w lesie.

 

 

Wiec jak sami widzicie, nic nie możecie zrobić. Obojętnie czy jesteście zwykłym Kowalskim, czy biznesmenem. Dopóki nie zamieszkacie na odludziu, to będzie po was…

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję