Co nie zmienia faktu, że i tak szczerze można uwierzyć w tą historię. W życiu Eltona tą największą gwiazdą nie były jednak ani seks, ani kokaina, ani alkohol, a niepowtarzalna muzyka. Ona zawsze była prawdziwą miłością Reggiego i jest sercem także w filmie. Wszystkie piosenki, które się tu pojawiają mają swoje uzasadnienie, a w porównaniu do „Bohemian Rhapsody” odtwórca głównej roli, Taron Egerton sam je zaśpiewał i wyszło mu to naprawdę świetnie! To na pewno musiało być spore wyzwanie, ale młody Walijczyk poradził sobie bez problemu. Czy to „Rocket Man”, czy „Crocodile Rock”, czy „Your Song”, czy szczególnie końcowy „I’m still standing” to klasa sama w sobie! Ten młody aktor, którego mieliśmy szansę poznać przy okazji serii „Kingsman”, od zawsze skrywał w sobie wielki talent. Potrzeba było tylko reżysera, który dałby szansę mu się rozwinąć. I tym okazał się Dexter Fletcher. W „Rocketmanie” Egerton jak wodzirej oddaje tu swoje show, a wszyscy widzowie są jego publicznością. Doskonale śpiewa, tańczy, bawi do łez i gra na emocjach widza. Takiego showmana jak jego nie znajdziecie nigdzie. Jest niezwykle przekonujący w swojej roli – potrafi zobrazować charakter Eltona Johna, ale nie jest jego kopią jeden do jednego. Jest niczym wielka bomba, która wybucha na naszych oczach i poraża swoją światłością. Rami Malek otrzymał Oscara za kreację Freddiego Mercury’ego, wokalisty zespołu Queen. Ale dla mnie Egerton bije go na głowę talentem wokalnym, urokiem osobistym i ukazanymi emocjami. Jeżeli zatem Akademia go choćby nie nominuje, to będziemy mieli do czynienia z dużym nieporozumieniem!

 

Elton John to legenda. Legenda, która już na trwałe zapisze się w historii, dzięki muzyce i jako człowiek, który zdołał przezwyciężyć swoje słabości. I nawet jeśli nie każdy go lubi, to i tak nie będzie w stanie go zapomnieć. Niedawno oficjalnie ogłosił, że w 2020 roku zakończy swoją karierę muzyczną trasą koncertową. I myślę, że tegoroczny „Rocketman” jest naprawdę udanym zwieńczeniem jego historii. Pewnie, nie jest to film idealny, bo często bywa zbyt standardowy, idzie na skróty, a wątek orientacji seksualnej nie został w pełni wiarygodnie przedstawiony i zamiast dawać nadzieję podobnym ludziom, tylko mocniej utwierdzi ich we wniosku że są „inni”. A przecież to nieprawda, bo historia ta miała swój happy-end. Elton John poznał bowiem w 1993 roku Davida Furnisha, z którym do dnia dzisiejszego jest w związku małżeńskim.

 

Kadr z filmu "Rocketman" (źródło: materiały prasowe)

 

Mimo pewnych niedociągnięć, to i tak wielkie show z rewelacyjnymi piosenkami, prowadzącym w postaci bezbłędnego Tarona Egertona i szczerą historią, w którą można uwierzyć. Wniosek jest zatem prosty: jeżeli nie byliście w kinie na „Rocketmanie”, to koniecznie idźcie go zobaczyć, bo jest to biografia lepsza od „Bohemian Rhapsody” niemal pod każdym względem – od historii aż po aktorstwo, gdyż poza Egertonem na wyróżnienie zasługuje także Jamie Bell, czy Bryce Dallas-Howard w nieco milszej wersji Hilly ze „Służących”. Na potrzeby filmu powstał w końcu także wspólny utwór Eltona Johna i Tarona Egertona pt.„Love me again”. Już w pierwszej zwrotce tej piosenki padają następujące słowa: „If that don’t fill the boy and build the man. A heart has many secrets so I am told. Through the years, a theory can grow cold. I’m be the king it’s gotten clear. The voice inside my head is the one I hear”. Stanowią one kwintesencję tego, kim jest Elton John. To chłopiec, który przerodził się w mężczyznę. Samotny wędrowiec, który poprzez muzykę wyrażał swoje emocje. Odlotowy showman, który porywał całe tłumy. I prawdziwa gwiazda, która zalśniła wśród nas!

 

Ocena: 7,5/10

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

*Autor recenzji publikuje swoje teksty także na blogu: filmaniak928693912.wordpress.com oraz jako Optimus_999 na Filmweb.pl

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję