3 036
3 417 min.
Recenzje książek
aragorn136 (23237 pkt)
1475 dni temu
2020-11-07 16:16:57
Z rozkazu Imperatora Szaddama IV na Arrakis zwaną inaczej Diuną przybywają Atrydzi. Tym samym wyrywają oni planetę jako lenno z rąk poprzedników – przebiegłych Harkonnenów, którzy – jak można się łatwo przekonać – nie pogodzą się z utratą tak wielkiego źródła dochodu. Diuna to bowiem jedyny we wszechświecie obszar występowania melanżu – substancji przedłużającej życie, umożliwiającej odbywanie podróży kosmicznych oraz przewidywanie przyszłości. Wkrótce daje o sobie znać intryga na galaktyczną skalę. Leto Atryda coś podejrzewa. Jeszcze bardziej czujna jest jego konkubina – członkini zakonu Bene Gesserit – Lady Jessica (przedstawiona jak prawdziwa dama i silna kobieta). A ich syn Paul, na co wskazywały znaki i test przeprowadzony przez „matkę przełożoną” Gaius Helen Mohiam, ma stać się Kwisatz Haderachem, a więc „tym, który może być w wielu miejscach naraz”. Supermentant znający moc Głosu, żywy komputer o zdolnościach przewidywania przyszłości (takie spotykano u nawigatorów) – zwał, jak zwał. W wielu historiach od wybrańca zależy bowiem ostateczny wynik zwycięstwa w walce między dobrem a złem. Czy przyszły Muad’Dib faktycznie będzie „siecią w morzu czasu, ruchomą membraną, przed którą nie umknie żadna ewentualność”. Czy 15-letni chłopak przeobrazi się w wojownika i przywódcę? Czy zazna smaku miłości, która ukoi ból? Pytań jest znacznie więcej.
Okładka (źródło: iskry.com.pl); Tło (kadr z filmu „Diuna”, materiały prasowe)
Nie zaskoczyło mnie po otwarciu okładki, że Herbert umieścił mapę z najważniejszymi miejscami Arrakis. Zdziwił natomiast całkowity brak spisu treści. Mało tego, nie ma tu typowego podziału na odpowiednio zatytułowane rozdziały. Taki zabiega sprawia, że powieść czyta się jednym ciągiem, bez przerwy na oddech. Jedynymi punktami, które stanowią granicę pomiędzy poszczególnymi częściami, są fragmenty pióra księżniczki Irulan (gdzie jeszcze mniejszą czcionką opisane są pewne wydarzenia dotyczące samego Paula Atrydy). Płynie się z falą, ale co jakiś odcinek natrafia się na przeszkody w kształcie topornych, ciężkich i archaicznych dialogów, które za moment przeradzają się w lekką formę („Gurney, chłopie!”) albo stereotypowych, galaktycznych i czarnych niczym smoła schwarzcharakterów. Nie twierdzę, że nie wzbudzają grozy, ale po co muszą też śmieszyć? (a może to wina Lyncha i jego kiczowatych pomysłów na przedstawienie barona Vladimira Harkonnena czy jego bratanków: Feyd-Rautha i Glossou Rabbana, który i samego Herberta mało interesuje). Bo już np. reszta postaci jest zobrazowana bardzo dobrze. Miałem tylko problem z pewną malutką dziewczynką (czy słusznie? hmm). Na szczęście Fremen Stilgar oraz bard-wojownik Gurney Halleck i ich relacje z Paulem to samo literackie dobro. Wyraziści są też stojący po przeciwnych stronach mentanci: Thufir Hawat i Piter DeVries (ej, panie Lynch, dlaczego przykleiłeś im te gęste, sztuczne brwi?) oraz lekarz Yueh (bohater tragiczny niczym w sztuce Szekspira). Jednak moją ulubioną postacią jest Liet-Kynes, czyli imperialny paleontolog, który w filmowej adaptacji ledwie mignął na ekranie. On najlepiej rozumie potęgę Diuny i problemy jej mieszkańców. Niejednoznaczny, zagadkowy. Wróg czy jednak przyjaciel? Denis Villeneuve z Kynesa zrobił czarnoskórą kobietą. Mam obawy, ale czas pokaże, że może nie jest to zły pomysł. Ważne, aby nie była pozbawiona silnego charakteru.
Żyjemy obecnie w czasach, gdzie tlen jest na wagę złota. W „Diunie” takim skarbem jest woda, a nawet ludzki pot. Jak głoszą wspólnie Fremeni: „Ciało człowieka jest jego własnością, a jego woda należy do plemienia, zaś tajemnica życia to nie problem do rozwiązania, lecz rzeczywistość do przeżycia”. Na tej dziwnej, jedynej w swoim rodzaju i niebezpiecznej planecie, opanowany Paul Atryda nieraz będzie musiał więc zmówić litanię, która podniesie go na duchu: „Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, obrócę oko swej jaźni na jego drogę...”. Jako czytelnik, który bardzo mu kibicował, także wypowiadałem w myślach te wzniosłe słowa.
Paradoksalnie, książka staje się najciekawsza, kiedy się… kończy. W trakcie lektury są niby pewne elementy jak nawiązania do ziemskich wierzeń itp., które sugerują, że świat przedstawiony to nie „Gwiezdne wojny”. Ale dopiero na kartach dodatków czytelnikowi przybliżone jest całe bogactwo i rys historyczny obejmujący tysiące lat: od religii przechodzącej metamorfozę po ekologię (ciekawe losy ojca Kynesa). W pełnym docenieniu powieści pomaga też zawarta na ostatniej stronie terminologia Imperium.
Pod pewnymi aspektami „Diuna” to arcydzieło literatury science fiction. Jednak moja nota to tylko: 8/10. Wolę „Solaris”. Przepraszam.
PS Kiedy obejrzało się wcześniej film lub zwiastun nowej ekranizacji, własna wyobraźnia nie może być już w pełni wykorzystana - wygląd bohaterów będzie taki, jak wygląd aktorów.
Fan "Diuny" - Matt Skuta zmontował w jeden materiał trzy zwiastuny adaptacji (film z 1984, miniserial z 2000 – wierny książce, ale ze słabymi efektami oraz oczekiwane widowisko z 2021):
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Jak myślicie, czy najnowsza filmowa wersja będzie najbliższa książkowemu pierwowzorowi, mimo że Paul znowu będzie o kilka lat starszym bohaterem niż w powieści?
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Diuna" – Na pustynnej planecie, gdzie strach zabija duszę
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.676