1 972
2 406 min.
Autorzy/pisarze
admin (47565 pkt)
618 dni temu
2023-03-15 13:49:59
Wstał. Oczy zdążyły przyzwyczaić się już do ciemności, a poza tym doskonale znał ten budynek. Widział prawie wszystko, a przynajmniej zarysy rzeczy. Zastanowił się czy gdyby włączył światło, nie zaalarmowało by to któregoś ze strażników, ale kontakt z najbliższym włącznikiem rozwiał jego nadzieje.
- No tak, na tym to musieli przyoszczędzić – powiedział sam do siebie. Teraz pewnie uruchomi mu się mówienie do samego siebie. Często miał tak, że kiedy był sam w domu, albo w zasadzie gdziekolwiek wypowiadał swoje myśli na głos, bardzo często zmieniając liczbę, zaczynał mówić
o sobie w liczbie mnogiej, w losowych miejscach. Taki, nieszkodliwy, zabawny nawyk.
- Także co, samotna noc. Dobra pomyślmy. Jak tu możemy ją spędzić najlepiej. Nie ma co, nie będziemy mieli zbyt wielu rozrywek, szczególnie, kiedy nie ma światła. Chyba najlepiej będzie jak pofatyguję się na pierwsze piętro i kimnę się na kanapie, nie, cholera, kogo ja oszukuję, nie zasnę, ale przynajmniej się położę.
Już po chwili wspinał się po schodach by zrealizować swój błyskotliwy plan. Minutę później leżał już wyciągnięty na twardej kanapie, z małą poduszeczką pod głową. Nie było to najbardziej komfortowe miejsce, na jakim leżał, ale zdarzały się gorsze. Wydawało mu się, że będzie łatwo, ale cholerna wyobraźnia! Było tu za dużo miejsca! Zdecydowanie za dużo pustej przestrzeni, chociaż w dzień zawsze mu się wydawało, że jest to dość niewielki korytarz. Problemem była przestrzeń. Zawsze czuł się bezpieczniej w niewielkim pomieszczeniu, które mógł ogarnąć wzrokiem naraz, a do tego z drzwiami, które można było zamknąć na klucz. Tu nie było mowy o czymś podobnym. Nie dość, że piętro pierwsze było w zasadzie połączone ze schodami, to jeszcze ta winda w samym środku. Szklana tuba, po której jeździła półmetalowa kapsuła. Jakoś go to niepokoiło i co jakiś czas musiał otwierać oczy by upewnić się, ze wszystko znajduje się w dokładnie tej samej pozycji co poprzednio. Głupie, tak, to było kretyńskie, ale jakoś tak musiał. Może było to spowodowane zbyt wielką ilością horrorów jakie obejrzał. Kurdę, w zasadzie nigdy o tym tak nie myślał, ale nigdy nie przerażały go, kiedy oglądał je w swoim pokoju, w domu, w bezpiecznej strefie, którą doskonale znał. To miejsce niby też znał, ale jakoś nie było to to samo. Cóż, pewnie to wszystko zaraz minie i zmęczony będzie mógł spokojnie położyć się spać. Rano będzie mu trochę zimno, będzie głodny, ale szybko stąd wyjdzie i skoczy do Żabki po coś na ząb. Tak, to był dopiero plan. Plan idealny. Ziewnął. Głośno i długo. Po chwili oczy same mu się zamknęły, a Janek zdążył na najbliższy pociąg do krainy Morfeusza.
***
Obudził się, ale bez większego powodu. Nie usłyszał żadnego krzyku, podejrzanego szmeru, dziwnego kapania, nic z rzeczy zapowiadające horror. Po prostu otworzył oczy. Przez chwilę zastanawiał się czemu wszystko wygląda inaczej niż zwykle kiedy wyrywał się z objęć Morfeusza, by po chwili przypomnieć sobie gdzie się położył.
Przetarł twarz dłońmi. Spojrzał za okno. Nadal było ciemno. Szkoda, że nie wiedział nawet, która jest godzina. Może trzeba by było zacząć nosić zegarek? Nigdy nie był potrzebny, przecież był telefon, no ale teraz komórka padła. Szkoda też, że nie miał ładowarki. Do zapamiętania, trzeba zacząć ją nosić.
Poczuł, że musi się przejść tam gdzie król chadza piechotą. Westchnął. Znajdował się na pierwszym piętrze, łazienka była dwa poziomy wyżej. Głośno wypuścił powietrze z ust. Nie bał się byle ciemności, ale jakoś nie miał większej ochoty ruszać się z miejsca, które jako tako zaczęło wydawać mu się bezpieczne, jednak czuł już, że nie da rady przetrzymać całej nocy bez wizyty w toalecie. Kląc pod nosem wstał i leniwie zaczął wdrapywać się po marmurowych schodach
Trzy minuty później udało mu się załatwić swoje potrzeby. Stanął przed lustrem i odkręcił kran. Woda nie poleciała. Zmarszczył czoło. Coś było nie tak. Czemu nie poleciała? Ktoś odciął wodę? Dlaczego? Co się… kran chlupnął, a strumień poleciał. Janek odetchnął z ulgą. Uśmiechnął się. Chyba jednak trochę się bał, chociaż bardzo nie chciał tego przed sobą przyznać. Cholera, niech ta noc się kończy. I nagle stało się coś, co zmroziło mu krew w żyłach.
Usłyszał skrzypnięcie. Jedno. Drugie. Trzecie. Potem znów zapadła cisza. Tak jak poprzednio. Nie było słychać absolutnie nic. Cisza tak świdrująca, że Jankowi zaczęło piszczeć w uszach. Skrzypienie już się nie powtórzyło. Co to do cholery było? Czasem drewno trzeszczy, prawda? Tak, przecież wielokrotnie słyszał to w swoim pokoju, odgłosy dochodzące ze starych paneli na ścianie. Tym razem jednak jego mózg nie potrafił przyswoić tego prostego, racjonalnego wytłumaczenia. Coś było nie tak, a jego mózg wręcz krzyczał. Coś było cholernie nie tak! Nie wydawało mu się, nie tym razem. Przeniósł wzrok na drzwi. Wpatrywał się w nie naprawdę długo. Sam nie wiedział czego oczekiwał, że ktoś je nagle otworzy? Że ktoś w nie uderzy? Nie wiedział. Jego oczy po prostu musiały ich pilnować. Miały obsesję na ich punkcie. Stał tak nieruchomo, starając się oddychać jak najciszej. Nie wiedział ile minęło, ale dla niego mogłoby to być nawet kilka godzin. Czoło pokryło się kroplami zimnego potu, a ciało zaczęło drgać. W końcu jednak udało mu się opanować na tyle by do jego umysłu przedarła się jedna myśl: musiał dowiedzieć się co to było.
W innym przypadku nie zdoła się uspokoić.
Tak, doskonale wiedział, że to kretyński pomysł. Przecież doskonale to znał. Koszmar z ulicy Wiązów, Piątek 13, Halloween, kurwa, właściwie każdy horror! Słyszysz coś podejrzanego i pakujesz się w sam środek akcji! I jeszcze może taki bohater-kretyn myślał, że wyjdzie z tego żywy? No, Janek zawsze tak myślał, a teraz sam postępował dokładnie tak samo. To chyba prawda co mówią, że w sytuacjach kryzysowych logiczne myślenie się wyłącza, a wchodzi instynkt. Ludzie nie są logiczni, o tym wiedział zawsze, ale że sam zrobi dokładnie to z czego zawsze się śmiał… Trudno. Wiedział, że nie wytrzyma jeżeli nie sprawdzi, jeżeli nie przekona się na własne oczy z czym ma do czynienia. Po prostu musiał, czuł taki wewnętrzny imperatyw, który, w tej chwili, był silniejszy niż wszystko inne.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - "Noc na uniwersytecie" – creepypasta Radka Gryczki!
Więcej artykułów od autora admin
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.248