3 190
5 282 min.
Ludzie kina
admin (47565 pkt)
392 dni temu
2023-10-27 14:15:21
(Altao.pl) „Kiedy uświadomiłem sobie, że mam zagrać van Gogha, przestraszyłem się” – powiedziałeś kiedyś w jednym z wywiadów. Skąd więc ten strach?
RG: „Twój Vincent” powstawał dokładnie tak samo, jak „Chłopi”. Najpierw aktorzy wszystko zagrali, potem malarze przenieśli klatki filmowe w malarski świat. Miałem zatem rolę do zagrania, a właściwie rólsko, bo mówimy o najbardziej rozpoznawanym artyście na świecie, powszechnie uznawanym za geniusza. To ogromna odpowiedzialność, więc musiałbym być kabotynem, żeby się tego nie wystraszyć. Na szczęście mi do tego daleko.
Różnica w odbiorze obydwu filmów – „Twojego Vincenta” i „Chłopów” – polega tylko i wyłącznie na zastosowanej technice malarskiej. W pierwszym przypadku siłą rzeczy malarstwo miało jak najwierniej odwzorować obrazy van Gogha, a on stosował grube pociągnięcia pędzlem na grubych warstwach farby, stąd efekt końcowy był dość migotliwy i mniej płynny. Przy „Chłopach” malarstwo jest młodopolskie z ducha, często bardzo realistyczne, co powoduje większą filmowość w finalnym obrazie.
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
(Altao.pl) Ale nareszcie jest rok 2023 i możemy Ciebie oglądać w pierwszoplanowej, bardziej „empatycznej” kreacji. Mimo że wspomniani wyżej „Chłopi” to obraz z pogranicza animacji, to i tak ponownie musiałeś przecież zagrać, jak w prawdziwym dziele aktorskim. Jak Ci się udało otrzymać tę rolę? Czy pomogła w tym wcześniejsza współpraca z DK i Hugh Welchmanami?
RG: Na pewno pomogła, ale nie była decydująca. Przez cały okres kręcenia, postprodukcji i promocji „Twojego Vincenta” zaprzyjaźniliśmy się z DK i Hugh. Na początku 2019 roku Dorota zadzwoniła do mnie z pytaniem, czy nie pomógłbym im przy nakręceniu trailera koncepcyjnego do nowego filmu. Odpowiedziałem: „jasne, że tak, ale co to będzie”? Na co Dorota: „Chłopi”. „Chłooopii???” Należę do tej grupy, która nie miała dobrych wspomnień, co do tej książki…
Ale na roli Antka oczywiście mi bardzo zależało. Dorota od razu mnie ostrzegła: „mówię to na głos – to, że grasz Antka w tym trailerze, nie znaczy, że zagrasz go w filmie”. Pół roku później otworzyła castingi, na które zaprosiła również i mnie. Miałem kilku kontrkandydatów, ale ostatecznie Dorota zadzwoniła i powiedziała „wygrałeś go”! Mam więc prywatną satysfakcję, że nie odbyło się to zupełnie po znajomości, że udowodniłem swoją przydatność do tej roli.
(Altao.pl) Czy uważasz, że nowatorska animacja malarska to przyszłość w świecie kinowym, a może to tylko jednorazowa, choć wyjątkowa „magia ekranu”?
RG: Jedna z recenzji, po światowej premierze filmu na festiwalu w Toronto, zawierała taką sugestię – że być może to jest przyszłość kina lub jedna ze ścieżek, którym może ono podążać. To jest oczywiście bardzo budujące, ale pytanie kto jeszcze się na to porwie? Ja znam dokładnie cały proces i wiem, z czym oni musieli się mierzyć przy produkowaniu tego filmu. Po „Twoim Vincencie”, którego realizacja od pomysłu do finalnego efektu trwała 10 lat, pion producencko-reżyserski myślał, że tym razem będzie łatwiej. Było rzeczywiście szybciej, bo praca nad „Chłopami” pochłonęła 5 lat ich życia, ale na pewno nie było łatwiej. Mierzyli się z dużo większą skalą filmu i z ogromnymi przeciwnościami po drodze. Od pandemii, przez utratę dofinansowania, po wojnę na Ukrainie. Hugh powiedział mi kiedyś, że „Twój Vincent był pierwszą na świecie pełnometrażową animacją malarską, a Chłopi będą ostatnią”. A jak będzie, to czas pokaże.
(Altao.pl) A jak odniesiesz się do słów znanego krytyka, który zarzucił twórcom, że za wiele kadrów w „Chłopach” odpowiedzialna jest Sztuczna Inteligencja, a nie ludzcy malarze oraz stwierdził, że film jest cepelią?
RG: Najchętniej odpowiedziałbym milczeniem na słowa osoby, która nawet raczkiem nie potrafi wycofać się ze swoich oskarżeń. Ale w imieniu tej setki malarzy, którzy spędzili nad tworzeniem filmu trzy lata, wobec ich ciężkiej, mozolnej pracy, nie chcę milczeć. Jak wspomniałem, znam cały proces bardzo dobrze. Sztuczna Inteligencja była testowana przy filmie, nikt tego nie ukrywa. Testy trwały pół roku, ale ostatecznie okazało się, że AI nie zdało egzaminu na animatora. Wytłumaczył mi to bardzo obrazowo Piotr Dominiak – reżyser animacji. Otóż AI potrafi bardzo dobrze wykreować nowy, pojedynczy obraz, ale ma ogromny problem z animacją następujących po sobie klatek. Pociągnięcia pędzla są źle odwzorowane, na każdej klatce odbywają się one w innych kierunkach. Do tego AI „myśli” pikselami, co powoduje przyrastanie tychże i wygląda to tak, jak byśmy obserwowali pod mikroskopem rozwój bakterii. Finalny efekt jest taki, że pociągnięcie pędzla wykonane przez AI wyglądało jak stara, zimna frytka. Taka animacja nie była w żaden sposób użyteczna.
Dla przyspieszenia procesu został wykorzystany inbetweening, który jest stosowany w animacji poklatkowej od niemal stu lat i był zapoczątkowany przez Walta Disneya. Ale nawet malarze cyfrowi, którzy nad nim pracowali, korzystali z namalowanych ręcznie klatek sąsiadujących – przesuwając cyfrowo warstwy farby i uzupełniając ewentualne niewielkie braki.
Nikomu nie odmawiam prawa do krytyki, dlatego do słów o „cepelii” się nie odniosę. Rozumiem też, że finalny efekt wizualny może kogoś nie zadowalać, może się to zwyczajnie nie podobać. Natomiast trwanie w uporze przy niesłusznych zarzutach świadczy tylko o tym, kto je stawia.
(Altao.pl) Na szczęście większość recenzentów i widzów jest zachwycona, o czym świadczy też fakt, że produkcję tę wybrano do walki o Oscara w kategorii najlepszy film międzynarodowy. Jak Ty zareagowałeś na tę wiadomość?
RG: Oczywiście, że się bardzo ucieszyłem. Bycie polskim kandydatem otwiera przed filmem dodatkowe ścieżki promocyjne, a to bez względu na dalsze rozstrzygnięcia oznacza, że zwyczajnie więcej osób zobaczy nasz film. Ale szanse mierzę na chłodno, wolę być pozytywnie zaskoczony.
(Altao.pl) A jak przygotowywałeś się do roli Antka Boryny? Czy ponownie przeczytałeś całą powieść Reymonta? Oraz przypomniałeś sobie Ignacego Gogolowskiego z wcześniejszej wersji z lat 70., szukając z nim jakichś cech wspólnych?
RG: Nie ponownie, przeczytałem ją po raz pierwszy w całości. W liceum korzystałem najprawdopodobniej z jakichś bryków lub czytałem fragmenty – generalnie nie zapamiętałem dobrze tej lektury. Niektórzy tę książkę uwielbiają już na etapie szkolnym, ale dla mnie to było zdecydowanie za wcześnie, żeby ją docenić. Te siedmiostronicowe opisy rozwijających się pąków na drzewie dobiły niejednego. Ale kiedy sięgnąłem po tę powieść przed realizacją filmu, to stwierdziłem, że 20 lat wcześniej byłem po prostu niedojrzałym ignorantem i tyle. Moim zdaniem trzeba trochę przeżyć, doświadczyć, żeby docenić te niuanse, które w opisie swoich bohaterów zawarł Reymont, żeby zrozumieć zawiłość ich relacji.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - Wywiad: Robert Gulaczyk – chłop jak malowany!
Więcej artykułów od autora admin
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.177