4 333
5 479 min.
Ludzie kina
admin (40489 pkt)
1194 dni temu
2020-12-11 15:32:20
(Altao.pl) Cześć Kacper. Zacznijmy naszą rozmowę od tego, co teraz dzieje się w Twoim filmowym życiu. Jakie to uczucie pracować na planie „Króla” z Michałem Żurawskim, Borysem Szycem czy Arkadiuszem Jakubikiem – lubianymi i doświadczonymi aktorami z najwyższej półki?
Kacper Olszewski: Teraz plan „Króla” wydaje mi się bardzo odległym wydarzeniem, bo zakończył się ponad rok temu. Ale dzięki temu może lepiej ogląda się „Króla”, mając trochę dystansu i nie pamiętając dokładnie wszystkich scen. A z aktorami pracuje się świetnie, chyba każdy z nich zarażał pozytywną energią. Nie ma w tej relacji żadnego nadęcia czy hierarchii – traktowali mnie jak równego partnera. Szczególnie zapadł mi w pamięci Arek Jakubik, który zdawał się z każdym rozmawiać z takim szczerym przejęciem.
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
(Altao.pl) Akcja serialu rozgrywa się w 1937 toku. Wcielasz się w urodzonego w biednej żydowskiej rodzinie Mosze Bernsztajna, który mówi o sobie, że „jest chudym, ubogim synem nikogo”, a następnie zostaje podopiecznym gangstera Jakuba Szapiro. Taka postać to spore wyzwanie dla młodego chłopaka. Jak przygotowywałeś się do tej roli i co sprawiło Tobie największą trudność? Nauka jidysz, a może oddanie emocji, tak, aby były bardzo wiarygodne?
Kacper Olszewski: Na przygotowania do roli składały się przede wszystkim najróżniejsze spotkania: wspólne czytanie scenariusza, rozmowy z reżyserem, spotkania z psychologiem, treningi boksu, lekcje jidysz. Było to dobre pole do obserwowania pracy innych aktorów, co dało mi cenne doświadczenie. Chyba najtrudniejsza była praca nad wydobyciem silnych emocji, takich jak złość. Obawiałem się lekcji boksu, ale treningi okazały się satysfakcjonujące. Zyskałem dużo respektu dla tego sportu.
(Altao.pl) Czy Jan P. Matuszyński od razu wiedział, że to Ty będziesz Bernsztajnem, czy jednak musiałeś pokonać w castingu wielu konkurentów?
Kacper Olszewski: Nie byłem wybrany z góry, zostałem po prostu zaproszony na rozmowę z Piotrem Bartuszkiem i casting, a następnie dość szybko wybrany niedługo przed zdjęciami. Nie wiem jak wielu miałem konkurentów, ale mam wrażenie, że trochę się tej produkcji „przydarzyłem”.
(Altao.pl) Zapewne czytałeś wcześniej powieść Szczepana Twardocha. Chciałeś zagrać w jej adaptacji, dlatego że książka zrobiła na Tobie spore wrażenie, czy zdecydowały o tym jakieś inne czynniki? Chociażby osoba reżysera i jego poprzedniego, świetnie przyjętego filmu „Ostatnia rodzina”.
KO: Nie czytałem wcześniej powieści Twardocha, choć tak się złożyło, że akurat kiedy dostałem zaproszenie na casting, moja mama była w trakcie czytania „Króla”, więc bardzo szybko dokończyła lekturę. (śmiech) Tak więc nie marzyłem o wystąpieniu w adaptacji, bo nawet nie wiedziałem, że coś takiego powstaje. Z początku nie wiedziałem też, że będzie to tak duża produkcja.
(Altao.pl) Kim dla Ciebie jest Mosze Bernsztajn? Jak postrzegasz tego bohatera?
KO: Trudno powiedzieć, ze względu na to, że Mosze jest bardzo nieoczywistą postacią, z czego zdają sobie sprawę osoby, które przeczytały książkę. Przed poznaniem Jakuba Szapiro, moja postać ma tylko parę scen – pamiętam, że podczas otwierającego serial mastershota zależało mi na tym, żeby pokazać wrażliwość Moszego – że coś tam mu w głowie siedzi, że ma w sobie potencjał. Ogólnie poszukiwałem pokazania w nim jakiejś siły, ponieważ jego (moja) fizyczność i okoliczności czynią go wystarczająco słabym. Myślę, że objawia się ona w formie próby sprzeciwu – Mosze ma oczekiwania wobec życia i nie chce się biernie poddać losowi. A z drugiej strony zostawia matkę i podporządkowuje się gangsterowi… jak mówiłem, dosyć nieoczywista postać.
(Altap.pl) W serialu jest taka scena, kiedy bokser Szapiro daje Ci kilka cennych wskazówek. Po tym wchodzisz na ring mieszczący się w klubie MAKABI, aby zmierzyć się z mocniejszym od siebie przeciwnikiem. Kto przed rozpoczęciem zdjęć uczył Cię boksu i czy łatwo było opanować postawy tego ówczesnego sportu?
KO: Boksu uczył mnie Bernard Chachulski. Dobrze wspominam treningi, była pozytywna atmosfera, a ćwiczenie dawało mi satysfakcję. Nie było łatwo, bo jestem słaby fizycznie, a też okazało się, że nie mam na tyle dobrej koordynacji, jak mi się zdawało. Gdyby trenował mnie Szapiro, to bez wątpienia ciągle słyszałbym monologi jak z książki: „lewy, prawy, unik, prawy sierp, gardę trzymaj, następnym razem cię zaznaczę, ta sama seria, lewy, prawy, unik, prawy, sierp, ręka, gardę trzymaj, co to jest, to jest boks? To jest boks? To gówno? Kalika jeden” (oczywiście wszystko dodatkowo przeplecione przekleństwami). Ćwiczyliśmy na tarczach. Po paru miesiącach poczułem zauważalny postęp. Oczywiście dalej nie miałbym szans z nikim w pojedynku, ale to bardzo przyjemne przynajmniej orientować się, co i jak.
(Altao.pl) Widać, że „Król” to serial z dopracowaną scenografią, kostiumami i profesjonalnymi mastershotami. Tomasz Raczek porównał go do brytyjskiego „Peaky Blinders”. Czy zgadzasz się z taką analogią? Czy może raczej postawiłbyś „Króla” obok innego dzieła?
KO: Pewnie ma rację, bo słyszałem o tym porównaniu, ale nie widziałem „Peaky Blinders”, dlatego nie mogę się odnieść. Myślę, że charakterystyczne kino gatunkowe dość łatwo porównywać do wielu tytułów. Mam nadzieję, że jako dzieło na podstawie oryginalnej powieści, stanie się cenną marką, która będzie przedstawiana jako „Król”, a nie „polska wersja X”.
(Altao.pl) A jakie lubisz oglądać filmy na co dzień? Bardziej kino gangsterskie czy artystyczne dramaty?
KO: Hmm, najbardziej to ja lubię wszelkiego rodzaju filmy animowane. Jak w jakimś anime snute są intrygi, to bardziej kino gangsterskie, ale z drugiej strony postaci zawsze mają jakieś tragiczne backstory, a to bardziej artystyczne dramaty… Jeśli chodzi o konwencje, to najbardziej trafiają do mnie dzieła, które odwołują się do klasycznych motywów w jakiejś nowej formie albo operują celowym przerysowaniem, np. „Cowboy bebop” i „Rango” bawiące się motywem westernu albo „Przekręt” stanowiący parodię kina gangsterskiego. Na festiwalach zawsze najchętniej oglądam krótkie metraże. Dużo łatwiej się na nich skupić, a krótkie formy uważam za doskonalsze. 20 minut to aż nadto, żeby trafić do widza czymś zajmującym, choć oczywiście nie jest to proste.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - Wywiad z Kacprem Olszewskim – młodym i utalentowanym aktorem z serialu "Król"!
Więcej artykułów od autora admin
Jakub Hovitz i jego pełne wyobrażeń o pierwszym spotkaniu "VHS" - Zespoły i Artyści
Zanurzony w klimacie przebojów z lat 70., bogaty w analogowe dźwięki, z ciekawie opowiedzianą historią – taki jest najnowszy singiel Jakuba Hovitza zatytułowany „VHS”. Gościnnie zaśpiewał w nim Felix Piątek. Premierowego nagrania tej dwójki pozytywnych artystów z Wrocławia można posłuchać w serwisach streamingowych.
Singiel "Anima Libera", czyli głośny powrót klubowej legendy! - Muzyczne Style
Ej, ludzie! Fani muzyki disco! Max Farenthide i Vamero (duet, którego brzmienia już słyszeliście w hicie „In My Bed”) wydali wspólny numer! „Anima Libera” to energetyczna propozycja z bardzo wyrazistym beatem. Utwór z pewnością ucieszy fanów Maxa! Artysta powraca bowiem na sceny klubowe po... 12 latach nieobecności!
Impromptu Sessions – muzyczne spotkanie dwóch wirtuozów dźwięku! - Muzyczne Style
Z ogromną przyjemnością prezentujemy projekt muzyczny o nazwie IMPROMPTU SESSIONS, za którym stoją dwaj doświadczeni i uznani kompozytorzy: Piotr Krępeć i Kris Górski. Dlaczego jest on tak interesujący/intrygujący?
Co robi niepowstrzymana DAGGA z pomocą Mad Chocolate i Embers Horizon? Elektryzuje! - Muzyczne Style
Utwór pop eurodance, który zagłębia się w głębiny samotności. Napędzana energetyczną instrumentacją piosenka, która rejestruje istotę surowych emocji, jednocześnie wplatając pulsujący rytm, trzymający słuchaczy w napięciu. Takie jest „Don't Hold Me”, czyli najnowsze dzieło stworzone podczas muzycznego campu przez polskich artystów. Kim są ludzie stojący za jego powstaniem?
Legendarne "Na samym dnie" Jerzego Skolimowskiego wraca do kin. Po 50 latach! - Artykuły o filmach
Od premiery „Na samym dnie” minęło ponad pół wieku, ale do dziś dzieło to jest określane „jednym z najlepszych filmów lat 70. i zarazem jednym z najbardziej niedostrzeżonych”. I jak uważa krytyk Michał Oleszczyk, jest też najbardziej udanym filmem w dorobku Jerzego Skolimowskiego. Co ciekawe, z powodu jednej piosenki tytuł ten nie był przez długi czas wyświetlany i przez wiele lat był owiany legendą. Tym bardziej ciesz fakt, że brytyjsko-niemiecka produkcja pojawi się w polskich kinach już 15 marca w całkiem odrestaurowanej wersji dzięki firmie Reset!
Polecamy podobne artykuły
"Król" – 8 na 10 syneczku, a jak! - Seriale
„Zachwyca”, „Najlepszy serial 2020 roku” – takie między innymi nagłówki pojawiły się w internecie na początku listopada. I – o dziwo – dotyczyły polskiej produkcji. Mowa o adaptacji bestsellerowej powieści Twardocha sprzed kilku lat, która rozeszła się w nakładzie ponad 100 tys. egzemplarzy. Czy „Król” faktycznie jest na na tyle królewski, że nie pozostaje nic, jak uścisnąć dłoń Janowi P. Matuszyńskiemu? Na to pytanie postanowiłem opowiedzieć dopiero po premierze finałowego odcinka, bowiem nie ma co oceniać dania tylko po talerzu, na którym jest podany. Trzeba zjeść wszystko, a na koniec popić piwem, porządnie beknąć i podziękować.
Wywiad z Oskarem Sawickim – nastoletnim, kreatywnym twórcą krótkometrażówek! - Ludzie kina
Kiedy na Facebooku pojawił się post reklamujący krótkometrażowy film pt. „Sparring”, nie było innego wyboru, jak kliknąć w link. Już sam logline („wewnętrzna rywalizacja w dużym klubie piłkarskim pomiędzy nowym zawodnikiem a kapitanem”) zaintrygował i zachęcił do obejrzenia tego dzieła. I mimo że to produkcja amatorska, to widać, że nakręcona za pomocą profesjonalnego sprzętu. Ale to, co najbardziej zaskakujące, to fakt, że za scenariusz, jak i reżyserię odpowiada chłopak urodzony w 2003 roku. Mowa o Oskarze Sawickim. Człowieku z ogromną pasją. Twórcy, którego rozpiera energia, i który w swoje filmy wkłada całe serce. Koniecznie musieliśmy z nim porozmawiać!
Wywiad: Robert Gulaczyk – chłop jak malowany! - Ludzie kina
Kiedy na ekranie, nawet jako „animowany”, robi poważną minę, lepiej zejść mu z drogi. Ale, gdy prywatnie się uśmiecha, to od razu widać, że mamy do czynienia z niesamowicie otwartym, sympatycznym człowiekiem. To Robert Gulaczyk – chłopak z miasta Trzcianki, który trafił do barwnej wsi Lipce, aby kochać Jagnę na całego. Skąd się tam wziął? Jak to się stało i dlaczego? Przed Wami filmowy Antek Boryna z adaptacji „Chłopów” roku 2023!
"Król" – Warszawa jego twierdzą - Recenzje książek
Wydana w 2016 roku, powieść uznanego pisarza Szczepana Twardocha przenosi czytelników w burzliwe lata 30. XX wieku, do wielokulturowej, podzielonej Warszawy. Niepokojącego świata u progu II wojny światowej, targanego konfliktami na tle zarówno narodowym, jak i politycznym. „Król” to odważna i zaskakująca książka, którą pochłania się w całości.
Teraz czytane artykuły
Wywiad z Kacprem Olszewskim – młodym i utalentowanym aktorem z serialu "Król"! - Ludzie kina
Na początku listopada 2020 roku telewizja Canal+ wyświetliła premierowy odcinek „Króla” - oczekiwanej adaptacji głośnej powieści Szczepana Twardocha. Jedną z ważniejszych, ciekawych ról gra tam, pochodzący ze Strykowa, 19-letni Kacper Olszewski. Niedawno pojawił się na dużym ekranie w szalonej „Mowie ptaków”, ale to równie eksperymentalny film pt. „Baby Bump” sprawił, że zapamiętano jego plastyczną twarz i talent w budowaniu niełatwej kreacji. Sprawdźcie, co miał do powiedzenia na temat swojej aktorskiej pasji portalowi Altao.pl!
"Legion Samobójców: The Suicide Squad" – Brygada R. Rekin idzie na żer! - Recenzje filmów
W 2016 roku pewien komiksowy film „popełnił samobójstwo” na oczach wielu widzów i krytyków. Przyniósł zyski, ale narzekano na CGI, zbyt mroczną (nocną) atmosferę, nieudanie rozpisane postacie i Jokera w wykonaniu Jareda Leto. Jedynie Harley Quinn – ukochana wspomnianego w poprzednim zdaniu złola jakoś ratowała „honor”, powodując, że „Legion samobójców” był dziełem, który – przynajmniej ja – oglądałem bez bólu tyłka. Średnim, ze swoimi minusami, ale jakościowo wcale nie gorszym od „Ligi Sprawiedliwości”. Okazało się, że to nie reżyser David Ayer „dał ciała”, tylko producent, który sam wiedział, jaki powinien być ten obraz. Po kilku latach w stajni DC i Warner Bros zebrały się jednak mądre głowy i postanowiły: wchodzimy znowu do tej samej rzeki, ale wpuśćmy tam również „piranie”…
"Solaris" – Sens życia i człowieczeństwa - Recenzje książek
„Solaris” to powieść nie dla każdego. Najprościej mówiąc, to książka fantastyczno-naukowa o kontakcie z obcą inteligencją. Jednak za tym kryje się coś więcej. Jest bardzo metafizyczna, wielowarstwowa, tajemnicza i może być interpretowana na wiele sposobów.
"Rodzina Corleone" – Honor i wierność nade wszystko - Recenzje książek
Salute!, drodzy czytelnicy, szczególnie opowieści o gangsterach z lat 30. miłośnicy. Siedzę ze szklaneczką whisky i mam dla Was „propozycję nie do odrzucenia”. Śmiało, bez żadnego cienia wątpliwości, zachęcam, byście zapoznali się „Rodziną Corleone”, książką, będącą preqeulem słynnego „Ojca chrzestnego” (opublikowany w roku 1969). Może nie jest to ta sama klasa jak dzieło Maria Puzo, ale warto prześledzić drogę na szczyt Vita Corleone i jego kompanów.
Dawid Ogrodnik – złoty medalista polskiego kina! - Ludzie kina
Gdy obserwuję kolejne wcielenia i metamorfozy Dawida Ogrodnika, to jestem przekonany, że ten młody Polak z łatwością mógłby stawać w szranki z najlepszym aktorami z Hollywood. Ma w sobie charyzmę i tajemnicę. I hipnotyzuje. W każdym filmie, w każdej, nawet drugoplanowej roli.
Nowości
"Dziki Kamieńczyk" – To nie jest moje pueblo! - Recenzje książek
Wyobraźcie sobie świat, w którym nie ma przestępstw, podziału na biednych i bogatych. Gdzie nikt nie chodzi smutny i jeździ elektrykami. Nikt nie pije alkoholu i nie uzależnia się od papierosów. Pisarz Marek Czestkowski przedstawia właśnie tego rodzaju „odgrodzone” miejsce w… Polsce. Ale już sam tytuł jego powieści: „Dziki Kamieńczyk” sugeruje, że ta utopijna wioska zachwieje się w posadach, przeobrażając się w strefę dla prawdziwych desperados. Czego świadkiem będzie, zahibernowany przez 100 lat, główny bohater. To znany niegdyś strażnik pogranicza wyznający jedną zasadę: w ściganiu złoli wszystkie chwyty dozwolone. Czytelnik jest jak ten Habanero. Popiera go i zderza się z idyllą, która wcale taka słodka nie jest. Oj nie!
Foodlosslla atakuje, bo jedzenie się marnuje! Spot od twórcy nowej "Godzilli" - Intrygujące
Jak zwrócić uwagę na problem związany z marnotrawstwem żywności? Jak ostrzec przed konsekwencjami takiego postępowania/zjawiska? Odpowiedź brzmi: zrobić sugestywny, krótkometrażowy klip, który jest jednocześnie reklamą o charakterze społecznym. I dalej: w centrum umieścić mszczącego się kaiju o wyglądzie przerośniętego ślimaka, zbudowanego z odpadów spożywczych. Taki właśnie materiał przygotował Takashi Yamazaki – reżyser filmu „Godzilla Minus One”!
Jakub Hovitz i jego pełne wyobrażeń o pierwszym spotkaniu "VHS" - Zespoły i Artyści
Zanurzony w klimacie przebojów z lat 70., bogaty w analogowe dźwięki, z ciekawie opowiedzianą historią – taki jest najnowszy singiel Jakuba Hovitza zatytułowany „VHS”. Gościnnie zaśpiewał w nim Felix Piątek. Premierowego nagrania tej dwójki pozytywnych artystów z Wrocławia można posłuchać w serwisach streamingowych.
"Bestiariusz Jeleniogórski Tom V" – Magia, strach i piękno. Chcę więcej! - Recenzje książek
Tomasz Szyrwiel od lat, jako pasjonat górskich wycieczek, rysownik, fotograf i pisarz, poszukuje karkonoskich bestii. Znalazł już ich tak wiele, że wyobraźnia nakazała mu stworzenie opisów na ich temat. W ten sposób narodziły się książki – połączenie jeleniogórskiej sagi fantasy z albumem kuszącym tak bardzo, że czarownica z bajki o „Jasiu i Małgosi” powinna się uczyć. W wersji kolekcjonerskiej, z kilku tomów złożone, wyglądające jak drogocenne i rzadkie księgi, jeszcze mocniej otulały magiczną mgłą. Ten ostatni – V miał być zakończeniem skrzyżowanych losów pewnej ludzkiej wojowniczki i miejscowej jelarskiej dziewczynki, i jednocześnie miał dostarczyć informacji o nowych, czających się w leśnych ostępach i wśród wysokich szczytów mamidłach. O ile jednak jego wydanie jest dziełem sztuki przez wielkie SZ, tak już historia powoduje niestety lekki niedosyt. Ale jest coś, co ciągle pozostaje identyczne – klimat tak niezwykły, że zapominam o realnym świecie.
Singiel "Anima Libera", czyli głośny powrót klubowej legendy! - Muzyczne Style
Ej, ludzie! Fani muzyki disco! Max Farenthide i Vamero (duet, którego brzmienia już słyszeliście w hicie „In My Bed”) wydali wspólny numer! „Anima Libera” to energetyczna propozycja z bardzo wyrazistym beatem. Utwór z pewnością ucieszy fanów Maxa! Artysta powraca bowiem na sceny klubowe po... 12 latach nieobecności!
Oscary 1983. Ten wieczór Zbigniew R. zapamiętał na zawsze – poszedł w "Tango"! - Ludzie kina
Nie od dzisiaj wiadomo, że nawet kieliszek mocniejszego trunku pomaga na stres i dodaje odwagi. I choć Yola Czaderska-Hayek, która jako tłumaczka towarzyszyła Zbigniewowi Rybczyńskiemu na scenie, twierdzi, że twórca oscarowego, krótkometrażowego „Tanga” absolutnie nie był pijany, to widząc jego zachowanie trudno w to uwierzyć. Czy to tylko przypływ szczęścia spowodował, że całkiem odwrotnie niż w jego animacji, otoczenie tak bardzo zwróciło na niego uwagę? Można by odpowiedzieć twierdząco, gdyby nie fakt, że bohater niniejszego tekstu, został dość szybko aresztowany…
Artykuły z tej samej kategorii
Oscary 1983. Ten wieczór Zbigniew R. zapamiętał na zawsze – poszedł w "Tango"! - Ludzie kina
Nie od dzisiaj wiadomo, że nawet kieliszek mocniejszego trunku pomaga na stres i dodaje odwagi. I choć Yola Czaderska-Hayek, która jako tłumaczka towarzyszyła Zbigniewowi Rybczyńskiemu na scenie, twierdzi, że twórca oscarowego, krótkometrażowego „Tanga” absolutnie nie był pijany, to widząc jego zachowanie trudno w to uwierzyć. Czy to tylko przypływ szczęścia spowodował, że całkiem odwrotnie niż w jego animacji, otoczenie tak bardzo zwróciło na niego uwagę? Można by odpowiedzieć twierdząco, gdyby nie fakt, że bohater niniejszego tekstu, został dość szybko aresztowany…
Wywiad: Bartosz Chajdecki – kompozytor filmowy, który swoimi utworami wywołuje emocje! - Ludzie kina
Wojciech Kilar, Krzysztof Komeda, Krzesimir Dębski, Michał Lorenc – dla wielu miłośników muzyki filmowej to mistrzowie. Kompozytorzy z takim dorobkiem i takimi dziełami, że mało kto może im dorównać. Wydaje się zatem, że dzisiaj nie ma wirtuozów o identycznej wrażliwości, potrafiących wywoływać w widzu gamę uczuć, których utwory (funkcjonujące też poza ekranem, budujące dramaturgię) przeżywa się całym sobą. A jednak są! Wystarczy przesłuchać kilka soundtracków autorstwa Bartosza Chajdeckiego, aby przekonać się, że ten kompozytor to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Już jego muzyka do biograficznych „Bogów” czy historycznego „Czas honoru” była dowodem na słuszność tego stwierdzenia. Dodajmy jeszcze dokonania między innymi w filmach „Mistrz”, „Święto ognia” czy „Różyczka 2" (ścieżka dźwiękowa z tego filmu w grudniu ukazała się w serwisach streamingowych), a nie będzie żadnych wątpliwości. Chajdecki to także mistrz! Jak to możliwe, że odnajduje się w odmiennych gatunkach filmowych, niemal za każdym razem tworząc melodie zapadające w pamięć? Jak wygląda jego praca? Między innymi o to zapytaliśmy Bartosza Chajdeckiego.
Wywiad: Robert Gulaczyk – chłop jak malowany! - Ludzie kina
Kiedy na ekranie, nawet jako „animowany”, robi poważną minę, lepiej zejść mu z drogi. Ale, gdy prywatnie się uśmiecha, to od razu widać, że mamy do czynienia z niesamowicie otwartym, sympatycznym człowiekiem. To Robert Gulaczyk – chłopak z miasta Trzcianki, który trafił do barwnej wsi Lipce, aby kochać Jagnę na całego. Skąd się tam wziął? Jak to się stało i dlaczego? Przed Wami filmowy Antek Boryna z adaptacji „Chłopów” roku 2023!
Bruce Lee – sukces i klątwa mistrza kung-fu - Ludzie kina
Bruce Lee. Ikona i legenda, którą nikomu przedstawiać nie trzeba. Nie ma na świecie człowieka (chyba że mieszka w głębokim buszu), który o nim nie słyszał. Na początku lat 90. zekranizowano biografię aktora w udanym filmie pt. „Smok: historia Bruce’a Lee” z doskonałą rolą Jasona Scotta… Lee (zbieżność nazwisk przypadkowa). A w roku 2019 jego nieśmiertelny duch ponownie mocno daje o sobie znać. Najpierw za sprawą opisywanego już na łamach portalu Altao.pl serialu pt. „Wojownik” i dzięki Quentinowi Tarantino, który to wprowadził postać mistrza kung-fu do swojego filmu „Pewnego razu w… Hollywood”.
Anton Yelchin – dlaczego tak wcześnie, dlaczego tak pechowo? - Ludzie kina
Nie był gwiazdą światowego formatu, bożyszczem nastolatek ani artystą wybitnym, ale zagrał kilka charakterystycznych ról, którymi udowodnił swój talent. Świat filmu był mu pisany. Mógł jeszcze stworzyć wiele kreacji, ale jego młode życie zostało brutalnie przerwane, i to w sposób dziwny, i straszny. Pochodzący z Rosji 27-letni Anton Yelchin został bowiem zmiażdżony przez własne auto!
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
1.602